Notatki z rekolekcji seminaryjnych. W stulecie urodzin

Zobacz galerię
Notatki z rekolekcji seminaryjnych. W stulecie urodzin
Logo źródła: Życie Duchowe Ks. Jan Ślęzak

Sto lat temu, 1 września 1913 roku, urodził się ks. prałat Jan Ślęzak, niezwykły kapłan, który zapisał się na trwałe w historię małopolskiej wsi Ołpiny. Pracował w niej 34 lata. Zmarł w wieku 59 lat 5 VI 1972 roku. Jego pogrzeb był manifestacją wdzięczności i uznania parafian.

Pochodził z rodziny rolniczej. Jego ojciec, Wojciech, dumny gospodarz, odradzał synowi pójście do małego seminarium w Tarnowie. Chciał go wysłać do gimnazjum w Tarnobrzegu, a potem na studia medyczne. Mówił do syna: "Będziesz potem rękę wyciągał po składce". Jedenastolatek odpowiedział ojcu stanowczo: "Tam zacznę i tam pozostanę". Po zdaniu matury w 1931 roku wstąpił do wyższego seminarium, a w 1937 przyjął święcenia kapłańskie. Po rocznym stażu kapłańskim w parafii Ujście Solne jako młody 25-letni ksiądz przybył do Ołpin. Przez kilka lat był wikarym, a gdy w 1943 roku zmarł proboszcz ks. Jan Kruczek, ks. Ślęzak został najpierw administratorem, a potem proboszczem parafii. W Ołpinach pozostał do śmierci.

Był to kapłan wielkiego serca, gorliwy i zaangażowany w posługę pasterską. Ale nie tylko - z sercem pomagał ludziom w ich codziennych troskach i kłopotach. W marazmie komunistycznym, jaki panował na wsi w latach powojennych, ks. Ślęzak starał się ożywić wieś, robić dla niej coś dobrego: miał istotny wkład w organizowanie miejscowej szkoły, ośrodka zdrowia, pomagał w elektryfikacji wsi, organizował naprawę dróg.

Parafia w Ołpinach posiadała wówczas gospodarstwo rolne, które proboszcz - z pomocą parafian - uprawiał. Ks. Jan Ślęzak, syn rolnika, lubił pracować w polu. Najstarsi parafianie pamiętają, jak w ciągu tygodnia po Mszy świętej porannej zaprzęgał konie i jechał w pole. Ks. Prałat był wszystkim dla wszystkich. Był rolnikiem, pośród rolników. Posiadał też niezwykłą mądrość pasterską. Zadziwił wielu trafnością rozeznania i oceny.

Starsze pokolenie parafian, w tym księża rodacy i siostry zakonne, jemu właśnie zawdzięcza wysoki ideał życia chrześcijańskiego, kapłańskiego, zakonnego. On sam był bowiem uosobieniem owego ideału. To jemu zawdzięczamy też wielkie zaufanie do Kościoła i księży. Do dziś w parafii ołpińskiej istnieje bogata tradycja powołaniowa. W samym tylko XX wieku parafia wydała ponad 30 księży diecezjalnych i zakonnych, kilku braci zakonnych, kilkanaście sióstr. Ołpiny wydały kilku misjonarzy i misjonarek. To niezwykły dar dla Kościoła. To także pewien fenomen nie tylko w skali diecezji tarnowskiej, lecz także Polski.

Ksiądz prałat nie był najpierw społecznikiem i działaczem, ale dobrym człowiekiem i bardzo gorliwym kapłanem. Dostrzegał wokół siebie ludzi będących w potrzebie. Jego zaangażowanie na rzecz dobra wsi wynikało z jego osobistej świętości. Ten rys świętości i umiłowanie modlitwy można dostrzec w jego zapiskach, jakie robił w czasie dorocznych rekolekcji seminaryjnych, które poniżej publikujemy.
(Józef Augustyn SJ)

 

1.  Rekolekcje1 głoszone przez ojca duchownego seminarium tarnowskiego ks. Stanisława Indyka, 12-15 czerwca 1935 roku

Nauka I
Kapłan to alter Christus. Ma życiem swoim świecić jak żywa pochodnia. Swoim życiem ma prowadzić drugich do Boga. Co ja zrobiłem, żeby być światłem dla innych?

Nauka II
Kapłan to miles Christi, a życie kapłana to militia Christi. Kapłan ma walczyć z trzema wrogami: ze swoim własnym ciałem, ze światem i z szatanem. Walkę tę musi toczyć do ostatniej chwili życia. By jednak wyjść jako zwycięzca, musi się uzbroić w pancerz świętości - musi być świętym, posiadać głęboką wiarę i na wszystko patrzeć przez pryzmat wiary; musi być mężem modlitwy: nieustannie się modlić, ukochać modlitwę i musi posiadać głęboką wiedzę teologiczną. Tak uzbrojony na pewno zwycięży przez pokorę, cierpliwość i cichość.

Nauka III
Pokój wewnętrzny to skarb nieoceniony. Kapłan jest aniołem pokoju. On wlewa ten pokój w duszę umierającego człowieka, jednając go z Bogiem. On uspokaja w konfesjonale niespokojne i obarczone wyrzutami sumienia dusze. By jednak być aniołem pokoju, trzeba samemu mieć w sercu pokój, a nie ma pokoju tam, gdzie jest grzech, choćby lekki, gdzie jest przywiązanie do grzechu.

Kapłan powinien pałać jak najgorętszą miłością ku Bogu i ku ludziom. Powinien nieść pokój, zgodę między zwaśnionych. Ale najpierw sam musi żyć ze wszystkimi jak najlepiej, musi innym umieć przebaczać, musi być cierpliwym, delikatnym, wyrozumiałym wobec innych; to trzeba wypracować już tu, w seminarium. Musi również prowadzić życie ascetyczne i posiadać wiedzę pastoralną, by móc uspokoić człowieka, nękanego różnymi pokusami.

Nauka IV
Ten, kto Boga umiłuje nade wszystko, kto życie Bogu całe poświęci, osiągnie niebo. Jak to niebo wygląda, co tam dusza człowieka otrzyma, o tym możemy mieć tylko bardzo wątle pojęcie. Najlepsze wyobrażenie o niebie dają nam słowa św. Pawła, który w duchu był podniesiony do trzeciego nieba, a określa je tak: "Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co Bóg zgotował tym, co Go miłują". Całe szczęście będzie polegać na widzeniu Boga - Najwyższego Dobra i Zbawcy.

Przez święcenia mamy się wznosić do nieba, jak gdyby po szczeblach, ale mamy tak samo i drugich prowadzić przykładem swego życia.

Nauka V
Kapłan jest pośrednikiem między Bogiem i ludźmi, jest zastępcą Boga na ziemi, dlatego powinien stale modlić się o potrzeby innych, tak duszy jak ciała, a zwłaszcza powinien Boga przepraszać i dziękować Mu stale za Jego dobrodziejstwa. Powinien litować się nad nędzą ludzką i wszelkimi sposobami ją usuwać, powinien wszystkich obejmować płonącym miłością sercem.

Jest on także pośrednikiem w sprawowaniu łask, jest szafarzem darów Bożych. Tego nie spełni, jeżeli nie będzie żył życiem wewnętrznym. Bez życia wewnętrznego nie ma dobrego kapłana - taki zrobić dla Boga i duszy niczego dobrego nie może.

Jako głosiciel słowa Bożego musi posiadać rozległą wiedzę. Musi się więc starać o jej nabycie zawsze i wszelkimi sposobami. I zawsze powinien się sumiennie przygotować.

Nauka VI
Szczęście w niebie, polegające na widzeniu Boga, nie będzie tak absorbowało człowieka, by nie mógł on doznawać i innych przyjemności. Ciało, jako współuczestnik tego szczęścia, będzie również doznawało przyjemności. Nie ulegnie ono już śmierci, będzie uwielbione, zaspokojone będą jego skłonności szlachetne, przenosić się będzie z miejsca na miejsce, więc dozna pełnego szczęścia.

Warto więc tu nieraz cierpieć, by to wieczne szczęście osiągnąć i innych do niego doprowadzić. Nie uciekajmy przed cierpieniem, nie bójmy się go. Uszlachetnia ono człowieka, oczyszcza, łączy go z Bogiem. Nie żałujmy sił, by osiągnąć szczęście wieczne.

Nauka VII
Ażeby łatwiej rozpoznać, kiedy jest tylko pokusa, a kiedy grzech, przypatrzmy się psychologicznemu rozwojowi pokusy. Najpierw jest przedstawienie przedmiotu niedozwolonego. Ten przedmiot nasuwa jedna z trzech pożądliwości: albo pożądliwość oczu, albo pożądliwość ciała, albo pycha żywota. Nasunięcie się tego obrazu nie jest jeszcze nawet pokusą. Pokusa zaczyna się dopiero wtedy, kiedy następuje przyzwolenie do tego przedmiotu niedozwolonego, przedstawionego. Ale to nie grzech, tylko pokusa. Teraz następuje autorefleksja: zauważamy, że o tym myślimy, i spostrzegamy, że to jest grzeszne. Wtedy dochodzi do głosu wola i albo się zgadza, i wtedy jest grzech, albo się nie zgadza i odrzuca - i to jest zasługa.

Musimy zawsze wystąpić przeciw każdej pokusie i odrzucić ją. A potem zająć się czymś, co by pochłaniało naszą uwagę. To jest skuteczne w pokusach przeciwko czystości i wierze. A w pokusach przeciwko pokorze - wznosić akty strzeliste przeciwne tej pokusie. By jednak nie narażać się na pokusy, strzeżmy swoich oczu i nie dogadzajmy ciału, i zawsze bądźmy czymś zajęci, mając dobrze rozłożony czas. Przy łasce Bożej i dobrej woli nie poddamy się pokusie, bo Bóg nad siły nasze nie pozwoli kusić.

Nauka VIII
Ostriarius miał strzec świętych drzwi świątyni, by nikt niepowołany nie wszedł do jej wnętrza. Bardzo ważny był to urząd w czasie prześladowań. Zapiski o święceniach ostriariatu pochodzą z III wieku. Święceń tych zaczęto udzielać już w II wieku. Nakładają one obowiązek dbania o wygląd kościoła - budynku. Kapłan na mocy tego święcenia ma obowiązek starania się o czystość i piękno kościoła, by ten budynek naprawdę zasługiwał na miano świątyni Bożej. Wygląd kościoła to jedna z największych trosk kapłana, niczego on dla niego nie powinien żałować. Ostriariat nakłada również obowiązek budowania i starania się o Kościół duchowy, o budowanie Kościoła w duszach.

Jakież są moje rozmowy prywatne wśród kolegów na wakacjach? Czy ja nimi buduję? Nie wolno mi nic uczynić, co by miało choćby pozory zła, by się nimi nie zgorszyli. Lektorat nakłada obowiązek głoszenia słowa Bożego. By jednak być tym głosicielem, musimy posiadać głęboką i rozległą wiedzę teologiczną, musimy ukochać książkę, mieć swoje książki. Dokładnie poznawać każdą kwestię, by potem nie głosić na kazaniach lub też w konfesjonale herezji. To, co lektor głosi, powinien czynem i świętym życiem potwierdzać.

Nauka IX
Pragniemy, żeby Chrystus Pan mieszkał w nas stale, żeby stale z nami był. Chrystus na pewno nas nigdy nie opuści, jeżeli my Go nie opuścimy, jeżeli zbudujemy Mu w duszy naszej świątynię. W tej świątyni musi być zawsze cisza, skupienie, chociaż wokół nas panuje gwar. Ćwiczmy się więc w skupieniu. Nieumiarkowana wesołość, nieopanowanie języka i nieumartwienie oczu to główne przeszkody skupienia. Zbudujmy Chrystusowi Panu ołtarz w naszej świątyni i składajmy Mu na nim ofiary umartwienia i upokorzenia. Ćwiczmy się w umartwieniu, bo kapłaństwo - to samozaparcie się, to ciągła ofiara.

Zapalmy Chrystusowi w duszach naszych wiecznie gorejącą lampkę żywej wiary. Blaskiem tej wiary oświeceni, spełniajmy wiernie wolę Bożą, wyrażoną w przepisach woli przełożonych. Zbudujmy Chrystusowi tabernakulum, w którym nic oprócz Jezusa być nie może. Tym tabernakulum niech będzie nasze serce całkowicie oddane i przywiązane do Chrystusa. Niczego w nim niech nie będzie poza Chrystusem. Przyjąwszy do serca Chrystusa, prośmy Go, byśmy nie zerwali więzów wiążących nas z Nim przez przyjęcie święceń, prośmy Go, by nas nie opuszczał do końca życia.

Postanowienia:
1. Ćwiczyć się w skupieniu (język, wesołość).
2. Pracować nad zdobyciem pokory.
3. Pracować nad emocjami, ćwiczyć się w łagodności, cichości, cierpliwości.

Nauka X
Do końca roku uważać na rozmowy z kolegami i robić szczegółowy rachunek sumienia. Po wakacjach wyrabiać w sobie silną wolę przez dokładne spełnianie ćwiczeń duchowych i zachowywanie regulaminów. W każdy dzień wszystko wypełnić; jeśli trzeba, to nawet do 12 w nocy siedzieć. Pamiętać o nawiedzaniu Najświętszego Sakramentu.

Ostatnie wakacje seminaryjne to wakacje już kapłańskie. Umiłować praktyki pobożne i głębiej je poznawać, częściej myśleć o nich podczas dnia i obserwować, które mniej kochamy i chętnie opuszczamy. Nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu umiłować. O ile możności - starać się o dobre życie rodziny. Do innych ludzi odnosić się serdecznie, być przykładem. Nie być ciężarem dla domu.

Brewiarz sumiennie odmawiać. Starać się o czystość kościoła. Chodzić do stowarzyszeń i na lekcje religii. Nie włóczyć się po festynach, odpustach, towarzystwach, nie czytać byle czego.

Początek dnia: rano przeżegnać się, podziękować Panu Jezusowi za noc, polecić i oddać się Mu na cały dzień, wzbudzić pragnienie przyjęcia Go, odmawiać akty strzeliste i myśleć o Panu Jezusie. Podczas modlitw stanowczo odpędzać wszelkie myśli, a tuż przed każdą modlitwą zastanowić się, do kogo mam mówić, uprzytomnić sobie swoją nędzę i wielkość Boga.

W czasie wykładów całkowicie się im oddać, nie żałować sił w nabywaniu skupienia. Wobec kolegów być naturalnym, wesołym, życzliwym, poświęcającym się, ustępliwym.

Nie patrzeć bezczelnie na kobiety, ale mieć w ich towarzystwie spuszczone oczy.

Podczas silentium przechodzić koło kolegów niepostrzeżenie, z oczyma spuszczonymi w dół.

Wieczór: modlitwa do Matki Najświętszej, rozmyślanie i akty strzeliste. Ćwiczyć się w otwartości na obecność Bożą. Modlić się nieustannie.

Jezus moim wodzem i celem. Dziewica Niepokalana - Matką moją najdroższą.

 

2. Rekolekcje głoszone przez ojca duchownego ks. Stanisława Indyka, 4-8 kwietnia 1936 roku

Nauka I
Ponieważ poświęciliśmy się na służbę Bogu, dlatego całe nasze życie winniśmy Mu oddać; wszystko, cokolwiek czynimy, winniśmy czynić dla Boga. A ponieważ w seminarium nie możemy inaczej okazywać swego oddania i służenia Bogu, jak tylko przez te ćwiczenia duchowe  i przepisy, więc je zachowujmy. Winniśmy nabyć wstrętu do wszelkiego, najmniejszego nawet grzechu. O to gorąco Boga prośmy.

Nie stawiajmy żadnych granic, żadnych zastrzeżeń w poświęceniu się dla Boga. Nie bądźmy opieszali w służbie Bożej, w spełnianiu praktyk pobożnych, bo to jak gdyby bezbożnictwo, zniewaga Bogu wyrządzana, jeżeli modlimy się bez skupienia, jeżeli nie chce nam się wytężyć sił dla Boga.

W służbie Bożej winna być zawsze szlachetność i samopoświęcenie się, a wzorem jest tu sam Chrystus Pan, całe Jego życie, a zwłaszcza Jego męka i śmierć. On nie szukał siebie, ale każdą chwilę oddał na chwalę Ojcu.

Rozważać to będę często.

Nauka II
Judasz popełnił tę straszną zbrodnię, ponieważ nie odpowiedział na łaskę powołania, nie współpracował z nią, nie przejął się nią, nie była ona gwiazdą przewodnią jego życia. Zmarnował inne łaski zewnętrzne, jak i wewnętrzne, nie poszedł za ich powołaniem. Nie ujarzmiał swoich namiętności, nie dusił ich w zarodku.

Módlmy się za złych kapłanów, ale przede wszystkim o to, byśmy sami nie stali się Judaszami. Raczej śmierć!

Nauka III
Oziębłość duchowa to ogromnie niebezpieczny stan ducha. Objawia się ona poprzez opuszczanie ćwiczeń duchowych pod błahym pozorem, roztargnienia w czasie modlitwy (wtedy właściwie to już nie modlitwa, ale bezwiedne, bezmyślne powtarzanie słów, podobne mowie w czasie snu. Jakaż to zniewaga dla Boga! - albo wcale się nie modlić, albo się modlić całą duszą), przez niechęć do modlitwy (kapłan to mąż modlitwy: na jego ustach stale winna być modlitwa), przez bezduszne odprawianie Mszy świętej i bezmyślne przystępowanie do spowiedzi i Komunii świętej.

Oziębłość objawia się też przez zbywanie rachunku szczegółowego, jako też i ogólnego, a za tym idzie mały lub żaden postęp w cnocie, przez chętne zajmowanie się tematami świeckimi, światowymi, a stronienie od tematów duchowych, przez ciągłe rozproszenie, brak refleksji, zastanowienia się, zniechęcenie, brak zadowolenia z powołania kapłańskiego: nie cieszy wtedy nic, ani ćwiczenia duchowe, ani życie wspólne, ani studium. Cały dzień bezmyślnie spędzony. A skutki straszne: grzech i piekło.

Środki przeciwko oziębłości:
- Uznać, że jest się w stanie oziębłości, zedrzeć ślepotę duchową, a lekarstwem na nią jest dobre rozmyślanie, dobre odprawianie rachunku sumienia, słuchanie rad kierownika duchowego, chętne czytanie książek o treści duchowej.
- Zdobyć się na dobrą silną wolę, nie tylko: nie chcę, ale muszę.
- Spełniać dobre uczynki, wiernie wykonywać swoje obowiązki, z czystą intencją.
- Starać się o cnoty. Kapłan jest zobowiązany do świętości.

Nauka IV
O śmierci. Wcześniej czy później śmierć na pewno przyjdzie. Wtedy w świetle gromnicy zobaczymy całe nasze życie, zobaczymy całą naszą nędzę, nasze niewierności, grzechy. Zobaczymy, że to życie było tak krótkie i że nie warto było poświęcać dla niego wieczności.

Jeżeli Bóg użyczy mi jeszcze życia, a w tym życiu odstąpiłem od Boga, wtedy myśl o śmierci niech mi stanie przed oczyma, niech wstrząśnie mną i nawróci do Boga.

Jezu, Maryjo, Józefie święty, proszę Was o to!

Myśl o śmierci winna wyrobić we mnie ducha pokuty i umartwienia, na zadośćuczynienie za moje grzechy i przewinienia.

Nauka V
Młody kapłan po wyjściu z seminarium często jest taki sam, jaki był przed seminarium, a to dlatego, że nie wyplenił swych wad, ale tylko zewnętrznie się dostosował. Trzeba więc tępić zarozumiałość, oczyszczać intencje. W myśli się upokarzać, na zewnątrz nigdzie się nie wybijać. Nie krytykować nikogo. Nie odcinać się drugim. Chętnie przyjmować napomnienia. Wyzbyć się egoizmu. Wyzbyć się lenistwa. Wyzbyć się zmysłowości. Niszczyć w sobie najmniejsze objawy skąpstwa, przywiązania do materii: ono największą szkodę przyniosło Kościołowi, wraz ze zmysłowością.

Nauka VI
Zasady w obcowaniu z bliźnimi.

Patrzeć na bliźnich w duchu wiary, to widzieć w nich Pana Jezusa. Bliźni stworzony jest na obraz i podobieństwo Boże, on też jest powołany i wybrany, a każdy bliźni na pewno lepszy ode mnie.

Odnosić się do bliźnich z jak największą dobrocią, serce im okazywać. Więcej się złapie na łyżkę miodu niż na beczkę octu. A gdzie już trudno okazać dobroć, to zastąpić ją grzecznością, do grzeczności dodać milczenie.
Pewna samodzielność w pracy: nie patrzeć tylko na innych, ale samodzielnie coś zrobić. Zahartować się. Nie zwierzać się byle komu: mieć dużo przyjaciół, ale powiernika jednego na tysiąc. Korzystać z doświadczenia swojego i innych ludzi. Jedna uncja doświadczenia więcej warta niż cetnary teorii.

Nauka VII
Na sądzie Bożym po śmierci sądzić mnie będzie Bóg, jako sędzia sprawiedliwy, znający najskrytsze myśli moje. Będzie mnie sądzić Pan Bóg z moich grzechów, myśli, mowy i uczynków, sądzić mnie będzie z moich opuszczeń sposobności w osiągnięciu doskonałości: jak wykorzystałem seminarium? Sądzić mnie również będzie z moich dobrych uczynków: ile ich mam i co są warte? Czy dla miłości własnej spełnione, czy dla Boga?

Nauka VIII
Kapłan to mąż modlitwy. Życie kapłana to jedna, nigdy nie kończąca się modlitwa. Kapłan to pośrednik między Bogiem a ludźmi, który ma dla nich upraszać łaski. Stale więc modlitwa winna być na jego ustach, stale myśl wzniesiona do Boga. Przed każdą czynnością wzbudzona dobra intencja.

Nauka IX
O roztargnieniach. Roztargnień nie pozbędziemy się nigdy, chyba dopiero na najwyższych szczytach pobożności. Jedne pochodzą od szatana i można je rozpoznać po tym, że towarzyszą im żywe obrazy o rzeczach nie mających związku z naszymi zajęciami, a przyzwolenie na nie powoduje grzech. Inne pochodzą i od nas: jedne są niezawinione, inne zawinione.

Zawinione: lekceważenie grzechów lekkich, nieopanowanie zmysłów, a zwłaszcza wzroku, brak pracy nad wadą główną, z której one najczęściej pochodzą, gonienie za nowinkami, zbytnia ciekawość, nieprzygotowanie się do modlitwy, nieuprzytomnienie sobie, z kim mamy mówić.

Nie wystarczy tylko uznać, że są roztargnienia, ale trzeba też poznać i usunąć ich przyczynę. Do usunięcia pomogą: dobre rozplanowanie czasu wolnego i wierne spełnianie obowiązków.

Pan Jezus w Eucharystii to ostoja kapłana, to nagroda, to szczęście za jego trudy. Tam znajdzie on moc, pociechę i wybawienie. Życie kapłana winno więc być zjednoczone z Jezusem Eucharystycznym.

Postanowienia:
- W całym życiu mieć przed oczyma to, że mam obowiązek zostać świętym i dążyć do tego z żelazną konsekwencją.
- Pracować nad wykorzenieniem pychy.

Nauka X
Nie wolno mi źle myśleć o kolegach. Gdy coś jest złego u kolegi, to starać się go tłumaczyć. Nigdy nie krytykować zarządzeń przełożonych i ich samych, ani w myślach, ani w słowach, tym bardziej że nigdy nie znam wszystkich pobudek, które przy wydaniu tego zarządzenia nimi kierowały.

Celem kapłaństwa jest chwała Boża i zbawienie dusz ludzkich. Ten cel kapłaństwu wyznaczył Chrystus Pan. Nie wolno mieć innych celów. Ten właśnie cel ma mieć kapłan przed oczyma jako pochodnię nigdy nie gasnącą przez całe życie. Już tu, w seminarium, mając to przed oczyma, powinien pracować nad sobą, nad swym uświęceniem, by godnie wypełnić swe zadanie. Odpowiedzialność to przeogromna, bo jedna dusza więcej warta niż świat cały.

Kapłan musi mieć w sobie ducha ofiary, musi całego siebie poświęcić, żadnych wysiłków nie żałować. By w sobie to wyrobić, będę sobie zadawał dobrowolnie umartwienia, a w spełnianiu obowiązków żadnych wysiłków nie będę żałował.

Kapłan ma być mężem modlitwy: tyle jest wart, ile warta jego modlitwa. Kapłan ma się odznaczać wielką pobożnością: głoszący naukę, a sam nie żyjący według niej - to cymbał brzmiący, to największy faryzeusz, to burzyciel religii i Kościoła. Tu więc, w seminarium, mam ze wszystkich sił dążyć do świętości życia, niczego nie żałować, wcale siebie nie oszczędzać, a wszystko na łasce Bożej opierać, bo to, co mam, to tylko z dobroci Bożej, od Boga.

Ukochać swoje obowiązki i nie stracić ani chwili czasu. Kapłan, by nie stracił powołania, musi współpracować z łaską Bożą, z łaską powołania, musi się stawać coraz świętszym.

Nie krytykować zarządzeń przełożonych ani ich samych. Nigdy o nikim źle nie myśleć, nie mówić, a wedle możliwości - każdego tłumaczyć, bo każdy człowiek to Pan Jezus.

Spełniać jak najdokładniej wszystkie praktyki pobożne. Stale się modlić i stawać się coraz pobożniejszym.

Postanowienia:
- Nigdy nie dokuczać bliźnim - ani słowem, ani czynem, wszystkim dobrze czynić i o wszystkich dobrze mówić.
- W zdobywaniu świętości nie żałować żadnych wysiłków, całego siebie poświęcić, byleby tylko zdobyć świętość.

 

3. Rekolekcje głoszone przez proboszcza z Rymanowa, ks. Józefa Wolskiego, 26-30 października 1936 roku

IV rok studiów

Nauka I
Dziękujmy Bogu za stworzenie nas, dziękujmy za katolickich rodziców. Wdzięczni bądźmy rodzicom za wychowanie nas po katolicku.

Grób rodziców niech będzie dla nas najświętszym miejscem po tabernakulum. Nie zapominajmy nigdy o ich duszach, modlitwami swymi za ich dusze spłacajmy swój dług. Tabernakulum dla kapłana to ognisko, które całe jego życie ogrzewa, zespala, które go czyni świętym. Kapłan, który umiłował tabernakulum, nie załamie się.

Wielkie to szczęście, że mamy pod tym samym dachem Jezusa. Niech więc myśl nasza stale wzlatuje do tego "domku", do stóp Jezusa.

Z miłości dla Jezusa wszystko czyńmy. Z miłości do Niego bądźmy punktualni, chętnie spełniajmy przepisy domowe i polecenia przełożonych i nie krytykujmy ich ani słowem.

Uwielbiajmy Boga, bo On wszechpotężny, najmądrzejszy, najświętszy. Cała natura wielbi na swój sposób swego Stwórcę i hołd Mu składa. Cóż my na to powiemy? My, wybrańcy Boga?

Nauka II
Miłość Boga - to cel człowieka. Kto Boga miłuje, ten jest najszczęśliwszy na świecie. Szczęścia tego takiemu człowiekowi nikt i nic nie odbierze. On i w nieszczęściu, i niedoli, w cierpieniach i biedzie będzie wesoły i rozradowany. Twarz jego zawsze promieniować będzie radością. Miłość Boga to największe szczęście człowieka, kapłana. Miłujmy Go całym sercem.

Prośmy o tę miłość Ducha Świętego, bo On jest Miłością. A gdy serce nasze gdzie indziej przylgnie, wtedy biegnijmy do Ducha Świętego. On na pewno rozpali znowu miłość w nas ku Bogu i oderwie od grzechu. Idźmy zawsze wiernie za natchnieniem Ducha Świętego. Ani jednej Jego łaski nie straćmy, bo ta właśnie łaska może zadecydować o naszym zbawieniu.

Nauka III
Łaska uświęcająca to skarb nieoceniony. Póki ją posiadamy, póty mieszka w nas Trójca Święta. Jakże to pocieszająca prawda!

Gdybym wszystko stracił, a łaskę zachował, byłbym najszczęśliwszy, najbogatszy. Zwracajmy więc myśl naszą często do Trójcy Świętej, mieszkającej w naszej duszy, adorujmy Ją, przedstawiajmy Jej swoje prośby. Łaska uświęcająca upiększa naszą duszę, czyni nas dziećmi Boga. Ceńmy ją więc nade wszystko i raczej wszystko straćmy, niż byśmy mieli stracie laskę. Raczej śmierć niż grzech.

Nauka IV
Raz człowiekowi postanowiono umrzeć, a potem sąd. Śmierć może przyjść w każdej chwili, bądźmy więc zawsze na nią gotowi, bądźmy zawsze w łasce uświęcającej. Po śmierci zaraz następuje sąd. Sądzi Pan Jezus, ale nie tylko jako ten dobry i miłosierny, ale i sprawiedliwy sędzia.

By ten sąd nie był taki straszny, stosujmy w życiu trzy zasady: Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. A więc nie obmawiajmy nikogo, nie obmawiajmy kapłanów, kleryków przed ludźmi świeckimi, nic nigdy o nikim złego nie mówmy, zawsze mówmy o wszystkich dobrze. Nie krytykujmy nikogo. Nie myślmy o nikim źle. Weźmy za przykład brata umierającego, mimo że nie żył zbyt pobożnie, ale nikogo nie obmówił, o nikim źle nie mówił, więc umiera spokojnie.

Sądźcie siebie sami, to znaczy róbcie rachunek sumienia, szczególnie wieczorny - to tak ważne w życiu duchowym, bez tego nie ma mowy o postępie.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Ćwiczmy się już tutaj w miłosierdziu. Bądźmy usłużni dla innych, życzliwi, grzeczni. Niech daleka będzie nam wszelka obłuda, bo to najpodlejsze u człowieka. Bądźmy prostolinijni.

Nauka V
Nigdy nie dziwić się, że ktoś popełnił jakiś grzech, bo my możemy wpaść w jeszcze większy. Pycha to największa wada. Człowiek pyszny, zwłaszcza kapłan, to "istny szatan". Taki wszystko sobie przypisuje, a to przecież świętokradztwo. Kapłan taki posunie się do największych grzechów. Na pewno nie utrzyma się w czystości. Gotów odstąpić od wiary świętej, byleby swojemu "ja" dogodzić.

Pycha wypływa z głupoty. Człowiek mądry nigdy nie będzie się pysznił. Bóg nienawidzi pysznego, nie błogosławi wcale jego pracy, nie udziela mu łask. Pyszny to najbiedniejszy człowiek.

Postanowienia:
- Od początku pracować nad rozmyślaniem i nad umiłowaniem tabernakulum.
- Pracować nad wykorzenieniem zarozumiałości.
- Nauki rekolekcyjne odczytywać przy każdych rekolekcjach miesiąca.

 

4. Rekolekcje wygłoszone na V roku studiów w 1937 roku (brak nazwiska rekolekcjonisty)

Nie wolno marnować nam tej łaski Bożej, jaką są rekolekcje.

Celem człowieka - a szczególnie kleryka, kapłana - jest Bóg. Jemu wszystko trzeba oddać, dla siebie nic nie zostawia. Pracujmy, przezwyciężajmy siebie, by do Niego należeć.

Trzeba nam strzec się grzechu jak ognia i nie mieć najmniejszego przywiązania do niego, a jeżeli jest jakie, czy się zrodzi, to wypalić je trzeba różnymi sposobami, a nie żałować się wcale.

Do spowiedzi św. przygotowywać się sumiennie, by poznać swoją nędzę, szczerze się spowiadać, mieć zawsze silne postanowienie poprawy i wykonywać je, a żal - żeby był zawsze szczery i prawdziwy. Jak się sam spowiadasz, tak samo będziesz i drugich kiedyś spowiadał. Pamiętaj, że Pan Jezus musiał umrzeć, żebyś ty otrzymał rozgrzeszenie.

Na śmierć zawsze trzeba być przygotowanym i prosić o szczęśliwą śmierć. By jednak śmierć była spokojna i bez wyrzutów sumienia, trzeba dobrze wypełnić swoje zadanie - a więc być świętym kapłanem.

Trzeba zastanowić się, czy jest we mnie chęć do kapłaństwa i chęć zmagania się z trudnościami aż do ostatniej chwili, bez czego nie można być dobrym kapłanem.

Oznaki powołania: intencja służenia Bogu i Jemu całkowitego się oddania, wypróbowana czystość.

Kapłan dzisiaj musi być bohaterem, świętym, człowiekiem nad zwykłą miarę. Tu, w seminarium, trzeba mieć zapał do takiej świętości i już tu wspinać się do niej przez samozaparcie się.

Z drugiej strony - ileż kapłaństwo daje kapłanowi! Sam Pan Jezus mu się oddaje, czyni go swoim przyjacielem, daje mu największą godność na ziemi. Daje mu niebo, a na ziemi najdroższy skarb - serca ludzkie.

Miłosierdzie Boże jest niezmierzone. Każdy człowiek ma dużo wad, niektóre szczególnie się wybijają, nigdy ich się nie wypleni całkowicie, musimy więc walczyć z nimi do końca życia i nigdy nie ustępować. W człowieku są też dobre skłonności, zarodki cnót, które winien rozwijać i na nich budować, ale w tym niech chętnie przyjmuje upomnienia drugich, bo to wielki skarb, a i sam niech delikatnie drugiego upomni. W pracy niech pomaga nam myśl o sądzie po śmierci. Z tej też racji żałujmy stale za nasze grzechy.

Kleryk, kapłan, powinien być drobiazgowy w wypełnianiu wszystkich swoich czynności, a zwłaszcza czynności świętych. Zawsze winien być stateczny i poważny. Chcąc wytrwać w gorliwości, musimy, z największą pobożnością przyjmować sakramenty święte. I tak w spowiedzi świętej - robić dobry i głęboki rachunek sumienia i szczerze się oskarżać, żałować jak najgoręcej za grzechy i głęboko się upokorzyć, zrobić silne postanowienie poprawy i do skutku je doprowadzać.

Przygotowanie do Komunii świętej i dziękczynienie z jak największą czynić pobożnością. Umiłować modlitwę całym sercem i stale się modlić. Wypełniać wszystkie przepisy domowe i praktyki pobożne jak najdokładniej i z jak największym przejęciem się.

Kto marnuje łaski, ten dojdzie do grzechu ciężkiego, a w końcu do zatwardziałości serca, więc ani jednej łaski nie można zmarnować, ale każdą trzeba wykorzystać. Dlatego też stałe się modlić, modlić się gorąco. Kapłan jest pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Jego działalność to przede wszystkim modlitwa. Kapłan to mąż modlitwy. Modlić się więc zawsze i szczerze.

Tyle kapłan w duszach zrobi, ile sobie wymodli, bo w duszy tylko Bóg i łaska Jego działają, swoim własnym słowem i argumentem nic nie zrobi. A więc kapłan - przede wszystkim - powinien być mężem modlitwy, a inne sprawy potem.

Mszę świętą nade wszystko trzeba cenić i jak najlepiej z niej korzystać, bo to największy nasz skarb, bo to jest ofiara krzyżowa i tak zawsze ją sobie wyobrażajmy, że Chrystus teraz umiera na krzyżu.

Miłość do Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie to istotna cecha kapłana, który jest stróżem i Jego sługą. Ale kapłan bez gorącego i naprawdę dziecięcego nabożeństwa do Matki Najświętszej nie może być dobrym kapłanem i utrzymać się przy świętości. Nie bójmy się, że więcej będziemy czcić Matkę Najświętszą niż Pana Jezusa - tym przykrości Mu nie sprawimy. A cześć ta polega przede wszystkim na naśladowaniu Jej w cnocie czystości i pokory.

Bez pomocy Matki Najświętszej kapłan nie wytrwa w czystości. Prośmy więc Ją o te cnoty, a na pewno Matka Najświętsza nam je u Boga wyprosi.

Sprawujmy również różne praktyki i nabożeństwa i zachęcajmy drugich do czci Matki Najświętszej.

Postanowienia:
- Modlitwa stała o łaskę wytrwania do końca życia.
- Unikanie wszelkich grzechów.
- Praca z łaską Bożą i zwyciężanie szatana aż do końca.

Życie Duchowe

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Notatki z rekolekcji seminaryjnych. W stulecie urodzin
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.