Od dobroci do świętości
Kanonizacja Jana XXIII i Jana Pawła II jest okazją do przybliżenia lub nowego odkrycia więzi łączących tych dwóch wielkich papieży. Jakie są wspólne płaszczyzny w życiu Angelo Roncallego i Karola Wojtyły? Co łączy tych dwóch świętych papieży?
O ile Jan Paweł II jest nam bliższy ze względu na pamięć, która pozostaje wciąż świeża i wypełniona w wielu przypadkach osobistymi przeżyciami ze spotkań z nim przy różnych okazjach, o tyle postać Jana XXIII wydaje się dla wielu mniej znana lub tylko zasłyszana. Ci, którzy wtedy obserwowali i słuchali Jana XXIII na Placu św. Piotra, wspominają dziś jego wyjątkową prostotę, dobroć i czułość. Nie bez przyczyny przeszedł on do historii jako "Papież Dobroci", "Dobry Papież Jan". Czym zasłużył sobie na taki przydomek? Otóż Angelo Giuseppe Roncali miał swoją bardzo jasno określoną zasadę życiową, którą przez lata konsekwentnie realizował: "Czujna dobroć, cierpliwa i pobłażliwa, lepiej i szybciej działa aniżeli surowość i rózga" - pisał w swoim "Dzienniku duszy". Kiedy został patriarchą Wenecji (1953 r.), zanotował: "Będę szedł dalej swoją drogą, zgodnie z moim usposobieniem. Pokora, prostota, zgodność w słowach i czynach z Ewangelią, cierpliwość nie dająca się zwyciężyć, ojcowska gorliwość o dobro dusz". Taka postawa była bardzo autentyczna: "Każdego ranka, gdy wstaję, mój Anioł Stróż mówi mi: «Angelo, nie bądź taki ważny»".
Przy szklaneczce wina
Papież Jan łatwo nawiązywał kontakty z ludźmi, zarówno podczas spotkań z dyplomatami czy przedstawicielami innych wyznań, jak i wtedy, gdy odwiedzał rzymskie parafie czy więzienia. Wciąż tęsknił do kontaktu z prostymi ludźmi: "Dziś rano przyjmuję kardynałów, książąt, ważnych przedstawicieli rządów. Ale po południu spędzę parę chwil ze zwykłymi ludźmi, których jedynym tytułem jest godność istot ludzkich i dzieci Bożych" - notował z zadowoleniem. "Zaproszę dziś do siebie - pisał innym razem - nowych rekrutów Gwardii Szwajcarskiej, abyśmy mogli się poznać przy szklaneczce wina". Miał niesamowity dar trafnych myśli. Powiedział kiedyś: "Ludzie są jak wino, niektórzy zmieniają się w ocet, ale najlepsi zyskują z wiekiem na wartości".
I choć jego pontyfikat trwał niespełna pięć lat (1958-63), odegrał istotną rolę w dziejach Kościoła. Benedykt XVI w 50. rocznicę wyboru Jana XXIII powiedział, że jego pontyfikat był dla Kościoła wielkim doświadczeniem ojcostwa: "Pośród ostrych konfliktów swoich czasów papież ten był człowiekiem i pasterzem pokoju, który potrafił otworzyć na Wschodzie i Zachodzie niespodziewane perspektywy braterstwa między chrześcijanami i dialogu ze wszystkimi". W tym właśnie braterstwie i dialogu dostrzegamy jedną z wielu płaszczyzn łączących tych dwóch papieży. Jan Paweł II sam wielokrotnie przypominał o więziach łączących go z Janem XXIII. Nie bez powodu doprowadził do jego beatyfikacji.
Poczucie humoru
3 września 2000 r. podczas Mszy św. beatyfikacyjnej Jan Paweł II powiedział o nim: "W pamięci wszystkich utrwalił się obraz papieża Jana z uśmiechem na twarzy i z ramionami szeroko otwartymi, przygarniającymi cały świat". Obdarzony niezwykłym poczuciem humoru, papież Roncalli był bohaterem niezliczonej ilości anegdot.
Podczas odwiedzin Papieża w szpitalu Ducha Świętego roztargniona siostra przełożona przedstawiła się słowami: "Jestem przełożoną Ducha Świętego", na co Jan XXIII odparł: "Ma siostra szczęście, ja jestem tylko wikariuszem Jezusa Chrystusa". Innym razem pytano go, co sądzi o telewizji: "Odkąd zobaczyłem w niej, jak zostałem papieżem, przywiązuję do niej duże znaczenie". Gdy był nuncjuszem we Francji, w czasie uroczystego bankietu posadzono go obok mocno wydekoltowanej pani. Podczas deseru podał jej jabłko i wyjaśnił: "Ewa dopiero gdy zjadła jabłko, spostrzegła, że jest naga". Lubił też żartować ze swojej tuszy. Po uroczystej sesji w Akademii Francuskiej stwierdził, że na tamtejszych krzesłach mieści się tylko "pół nuncjusza".
W liście do swojej kuzynki Henryki w 1945 r. wyznał: "Największa choroba to być smutnym i nie ufać Bogu". Angelo, już w wieku 22 lat, napisał: "Radość to najważniejszy przejaw życia duchowego, to nieopisana łaska. Jest ona nieodłączną przyjaciółką przezwyciężania siebie. Muszę być zatem stale i niezmiernie pogodny". Poczucie humoru, uśmiech na twarzy, szeroko otwarte ramiona to także niezapomniany obraz z życia Papieża Polaka, postawa, która połączyła obu papieży.
Świeże powietrze dla Kościoła
Już sam wybór podwójnego imienia budował symboliczny związek Jana Pawła II z jego poprzednikami. Jan XXIII i Paweł VI byli papieżami Soboru Watykańskiego II. Papież Wojtyła prowadził Kościół w nurcie odnowy soborowej. Inicjatorem zwołania Soboru był papież Roncalli, który natchniony przez Ducha Świętego zwołał go bez zasięgnięcia zdania swoich doradców. "Kiedy powiedziałem im (kardynałom) o swojej decyzji i spostrzegłem ich zdumienie, dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że rozpocząłem rewolucję. Wieczorem nie mogłem zasnąć, pomyślałem sobie wtedy: Giovanni - dlaczego nie śpisz? Czy to ty, papież, rządzisz Kościołem, czy Duch Święty? To przecież Duch Święty, więc śpij, Giovanni!". Papież Jan oczekiwał od Soboru "świeżego powietrza dla Kościoła, by strząsnąć imperialny kurz, który nawarstwił się na tronie św. Piotra od czasów Konstantyna".
Dar widzenia jedności
Kolejną płaszczyzną łączącą pontyfikaty dwóch wielkich papieży było ich zaangażowanie na rzecz jedności chrześcijan. Jan Paweł II w swojej pierwszej encyklice "Redemptor hominis" przypomniał, że Jan XXIII "z całą ewangeliczną jasnością postawił sprawę zjednoczenia chrześcijan jako prostą konsekwencję woli swego Mistrza Jezusa Chrystusa". W 1960 r. powołał do istnienia Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan. Po raz pierwszy w dziejach Kościoła papież przyjął na audiencji arcybiskupa anglikańskiego - Geoffreya Fishera z Canterbury. Za jego sprawą Kościół katolicki po raz pierwszy uczestniczył w roli obserwatora w zgromadzeniu Światowej Rady Kościołów w Nowym Delhi w 1961 r. Powtarzał często: "Wolę raczej to, co łączy, niż to, co dzieli". To on też wspierał powstającą ekumeniczną Wspólnotę z Taizé. Idea jedności była tak droga sercu Papieża, że umierając, powtarzał: "Ut unum sint" (Aby byli jedno). W przeddzień jego śmierci zwierzchnik anglikanów abp Arthur Ramsey powiedział: "Wszyscy chrześcijanie łączą się sercem z jednym człowiekiem, papieżem Janem… Jest on jednym z tych, których Duch Święty obdarzył darem widzenia jedności wszystkich chrześcijan".
Do wszystkich ludzi dobrej woli
Jan Paweł II w swoim nauczaniu społecznym odwoływał się często do dwóch zasadniczych dokumentów Jana XXIII: encyklik "Mater et magistra" (1961) i "Pacem in terris" (1963). W pierwszej Jan XXIII pokazał wizję porządku społecznego, opartego na zasadzie pomocniczości, którego zasadniczymi wyznacznikami są: sprawiedliwość, równość, poszanowanie praw wszystkich ludzi oraz miłosierdzie wobec słabszych. Natomiast jego ostatnia encyklika była wielkim apelem o pokój, gdy ludzkość znajdowała się na skraju wojny nuklearnej w czasie kryzysu kubańskiego. Był to pierwszy w historii papieski dokument adresowany nie tylko do katolików, lecz do wszystkich ludzi dobrej woli na całym świecie. Jako warunek pokoju wskazał Papież na porządek w świecie i ład między ludźmi, który możliwy jest przy wykorzystaniu Bożego planu rządzenia i kierowania światem. Fundamentem tego porządku jest prawo naturalne, które powinno być drogowskazem dla wszystkich.
Osobiste notatki
Wyrazem łączności dwóch świętych papieży są także ich duchowe notatki. "Dziennik duszy" Jana XXIII to opublikowany po jego śmierci tom notatek i rozmyślań, zapisywanych od roku 1895, gdy Angelo Roncalli miał zaledwie 14 lat, a przerwanych w roku 1962, na kilka miesięcy przed śmiercią. Odnajdujemy w nich przemyślenia i pobożne myśli, jak chociażby ta: "Nigdy człowiek nie jest tak wielki, jak wtedy, gdy klęczy". Zdaniem kard. Lorisa Capovilli, ówczesnego sekretarza Jana XXIII, "ten nieprzerwany ciąg zapisków duchowych odzwierciedla całokształt życia kapłana, a potem papieża, i ukazuje to, co on sam zazdrośnie ukrywał, mianowicie jego modlitwę i jego duszę". Natomiast "Notatki osobiste" Karola Wojtyły wydane w tym roku pt. "Jestem bardzo w rękach Bożych" to zapis 41 lat drogi duchowej Jana Pawła II. Stanowią one, jak wyznał kard. Stanisław Dziwisz, "klucz do zrozumienia jego duchowości: jego relacji do Boga, do drugiego człowieka i do siebie". Znajdujemy w nich wzmiankę zapisaną przez abp. Wojtyłę w 1964 r.: "Właściwy styl władzy w Kościele musi być duszpasterski, tak mocno podkreślał to Jan XXIII".
Świętość łączy
Jan XXIII pozostał w pamięci jako dobry i czuły papież, który nie budował murów podziałów i nieufności. Wiernie zachowywał postanowienie z młodości: "Chcę być dobry, zawsze, wobec wszystkich". Takiego właśnie papieża opłakiwał cały świat po jego śmierci 3 czerwca 1963 r. Takiego właśnie człowieka Jan Paweł II ogłosił błogosławionym, a papież Franciszek kanonizuje. Dwóch wielkich papieży: Papieża Dobroci i Papieża Pielgrzyma. Łączyło ich wiele, zwłaszcza pragnienie bycia dobrymi pasterzami, a ostatecznie połączyła ich świętość.
Skomentuj artykuł