Oto siewca wyszedł siać…
Życie ludzkie budowane jest na słowie. Słowa najbardziej zapadają w pamięć, stając się kanwą całego naszego życia. Kształtują postawy i zachowania, odkrywają system wartości i przekonań. Dobrze jest, jeśli są piękne, jeśli dają wsparcie i poczucie bezpieczeństwa, gorzej, gdy ranią, krzywdzą czy poniżają.
Trudno jest żyć bez słów. Człowiek potrzebuje ich, tak jak potrzebuje wody i chleba. Życie pozbawione słowa jest życiem samotnym: rodzi pustkę i tęsknotę. Słowo bowiem jest w szczególności związane z obecnością Boga w ludzkiej codzienności. Bóg do człowieka przemawia, prowadzi z nim dialog. Niezwykłym zapisem tego dialogu są księgi Pisma Świętego. Już od pierwszych stron Biblii rozbrzmiewa głos Boga skierowany do człowieka i odpowiedź, jaką człowiek daje Panu. Wołanie: „[Adamie], gdzie jesteś?” (Rdz 3, 9) spotyka się z milczeniem człowieka, który ukrywa się przed Stwórcą.
Głód i pragnienie słowa Bożego
W historii zbawienia, którą ukazują księgi biblijne, Bóg stale przemawia do człowieka. Pragnie go pociągać słowem dobroci, miłości, ale również słowem wymagań. W Ewangelii według św. Jana sam Jezus jest przedstawiony jako Odwieczne Słowo – Bóg, który staje się człowiekiem, aby napełnić świat miłością (por. J 1, 14). Jezus w swoim nauczaniu odkrywa tajemnicę Boga i zaprasza do budowania z Nim trwałych więzi. Chrystus spogląda w życie ludzi, w to życie, które z nimi dzieli. Jest obecny na godach weselnych w Kanie Galilejskiej (zob. J 2, 1-12), towarzyszy ludzkiemu cierpieniu (zob. np. J 11, 33), uzdrawia sługę setnika w Kafarnaum (zob. Łk 7, 1-10). Widzi również ciężką pracę rybaka (zob. Łk 5, 4) i wysiłek rolnika (zob. Mt 13, 24-30). Z tej codzienności ludzkiego życia rodzą się przypowieści Jezusa, które mówią o Bogu, o Jego obecności, o Jego poszukiwaniu każdego z nas, o wymaganiach, które stawia człowiekowi.
Bóg Siewcą, siejącym słowo
„Oto siewca wyszedł siać – czytamy w Ewangelii według św. Mateusza. – A gdy siał, jedne [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny” (Mt 13, 4-8). Tym Siewcą, który sieje ziarno, jest – jak wyjaśnia Jezus – sam Bóg, ziarnem zaś słowo Boże, które pada na glebę ludzkich serc. Drogą są ci, którzy słuchają słowa Bożego, ale go nie rozumieją. Toteż gdy przychodzi szatan, łatwo porywa to, co zostało zasiane w ich sercu. Skalisty grunt to ci, którzy wprawdzie z radością słuchają słowa i przyjmują je, ale nie mają korzenia i słowo to nie może w nich trwać. Dlatego też – jak mówi Ewangelia – wystarczy, że nadejdzie ucisk lub prześladowanie, a załamują się w wierze. Są jeszcze inni, którzy jak gleba pokryta cierniem słuchają słowa Bożego, jednak bardziej cenią dobra doczesne, toteż słowo pozostaje w nich bezowocne. Jedynie ludzie słuchający i rozumiejący Boże słowo są jak żyzna ziemia, która przynosi plon (por. Mt 13, 19-23).
Być urodzajną glebą
W przypowieści tej Jezus mówi o zasiewie, który Bóg nieustannie czyni w nas przez swoje słowo. Rozbrzmiewa ono w liturgii Kościoła i w osobistej lekturze Pisma Świętego, ale także w spotkaniach z ludźmi i wydarzeniach dnia codziennego.
W dzisiejszym świecie są ludzie, którzy słowo Pana przyjęli i potrafili oddać za nie swoje życie (np. bł. ks. Jerzy Popiełuszko). To ludzie, którzy żyją Bogiem i są wrażliwi na obecność Chrystusa w drugim człowieku. To o nich Ojciec Święty Benedykt XVI mówił, że są oczyma, którymi Bóg ze współczuciem patrzy na tych, którzy są w potrzebie; rękoma, które wyciąga, aby błogosławić i uzdrawiać; stopami, którymi posługuje się, by iść i dobrze czynić; i ustami, którymi głoszona jest Jego Ewangelia.
Ale we współczesnym świecie można dostrzec również dramat ludzkiego życia; dramat oddalenia od Boga, od Kościoła, od życia sakramentalnego. Ziarno słowa Bożego wprawdzie pada także na glebę takich serc, ale jest ona pełna kamieni, skał i cierni. Człowiek – jak mówił podczas jednej z pielgrzymek do Polski Jan Paweł II – może usunąć Boga z własnego życia. Ale nieobecność Boga powoduje pustkę, którą trzeba czymś wypełnić. I najczęściej wypełniana jest byle czym.
Wsłuchajmy się w przypowieść o siewcy, która zachęca nas, żebyśmy dbali o nasze serca, każdego dnia czyniąc wysiłek, aby stawały się one żyzną glebą, która wyda obfity plon słowa Bożego.
Pytania do refleksji
Jakie znaczenie mają dla mnie słowa Pisma Świętego?
Jak słucham Bożego słowa podczas Eucharystii?
Jaka jest gleba mojego serca, na którą pada Boże słowo?
Co czynię, aby słowo Boże stawało się ziarnem przynoszącym owoc również w sercach innych ludzi?
Skomentuj artykuł