Po co nam referendum?

Po co nam referendum?
Głosowanie w parlamencie Europejskim (fot. European Parliament/flickr.com)
Logo źródła: Dziennik Polski Arkadiusz Nyzio* / "Dziennik Polski"

No właśnie, po co? I po co akurat na szczeblu lokalnym? Mamy wszak swoich demokratycznie wybranych przedstawicieli, odpowiednie organy i szereg instytucji. Po co nam jeszcze jeden instrument?

Tego typu pytania cisną się na usta, kiedy spojrzymy na historię referendum w naszym kraju. Z jednej strony wspomnienia komunistycznych fałszerstw i propagandy, z drugiej - niski stopień społecznego zainteresowania w wolnej Polsce. Nawet referendum konstytucyjne z 1997 roku nie potrafiło zmobilizować Polaków; do urn udało się niespełna 43 proc. uprawnionych do głosowania. Mamy więc konstytucję, mamy ustawę, ale czy mamy chęć? Wreszcie - czy mamy odpowiednią potrzebę? Obywatelski Komitet Inicjatywy Referendalnej "Nic o nas bez nas" uważa, że na oba powyższe pytania należy udzielić odpowiedzi twierdzącej.

Na każdym kroku spotykamy się z określeniem "polityczny", jako jedną z największych obelg w publicznym dyskursie. Sformułowanie - "Ta decyzja ma charakter polityczny" - brzmi jak afront. Związane jest to z wyobcowaniem polityków ze świata obywateli i ich spraw, przesunięciem ośrodka decyzyjnego "w górę" i uprzedmiotowieniem wyborcy. Medialny szum informacyjny i upartyjnienie demokracji doprowadziły do absurdalnego odwrócenia zależności: polityka stała się czymś obcym, złym, z natury rzeczy korupcjogennym i nieodwracalnie skażonym bakcylem egoizmu, a wyborca ubezwłasnowolnionym wykonawcą jej zaleceń.

Obywatelski Komitet Inicjatywy Referendalnej wierzy, że ów stan rzeczy można i należy zmienić, przywracając politykę i demokratyczne mechanizmy tam, gdzie jest ich miejsce - w ręce obywateli. To w końcu nasi przedstawiciele, ci sami, wobec których czujemy coraz większą nieufność i (co jest być może jeszcze bardziej niebezpieczne) obojętność, obdarzyli nas instrumentami prawnymi, które mogą pozwolić nam na realizowanie własnych koncepcji, z pominięciem partii i grup nacisku. Konstytucja RP już w czwartym artykule charakteryzuje ów stan rzeczy, zaznaczając, że "Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu".

Demokracja bezpośrednia, której referendum jest najważniejszym przejawem, to szansa na pominięcie tej sfery polityki, której nieustannie nadajemy pejoratywne miano, to droga, dzięki której kategoria "polityczności" może odzyskać pozytywny wydźwięk, a decyzje w newralgicznych dla wspólnoty kwestiach będą mogły zostać podjęte przez nią samą. Nie oznacza to przy tym negacji demokracji w wydaniu przedstawicielskim, a jedynie jej twórcze i efektywne uzupełnienie. W ostatecznym rozrachunku, pomimo toczącej się nieustannie partyjnej walki, to obywatele wskazują politykom kierunek działania. Nie pozwólmy jednak, aby działo się to jedynie poprzez zwiastujące zalew populistycznych obietnic sondaże wyborcze. Użyjmy referendum i pokażmy, że polityka nie sprowadza się do pojedynku na obelgi w telewizyjnym studiu.

Pytania warte zadania

Obywatelski Komitet Inicjatywy Referendalnej został zawiązany przez grupę krakowskich działaczy społecznych właśnie w tym celu. Połączyła nas wiara, że w dobie nieodpowiedzialności polityków i coraz mocniejszego wkraczania rozgrywek partyjnych, tak dobrze znanych z parlamentu, w obszar polityki lokalnej, obywatele muszą wziąć na siebie ciężar udzielenia odpowiedzi na pytania, których politycy postawić nie chcą lub nie mogą.

Postulujemy zatem przedstawienie pod rozwagę krakowian kilku wzajemnie zazębiających i uzupełniających się kwestii, ujętych w cztery pytania referendalne, dotyczące misji miasta, kompetencji rad i zarządów dzielnic, planowania zagospodarowania przestrzeni miejskiej z uwzględnieniem ochrony terenów zielonych i Zakrzówka jako parku miejskiego. Zdajemy sobie sprawę z wagi powyższych zagadnień, a także z ich kontrowersyjności. Tym bardziej jednak warto jest je rozważyć, jeśli nie chcemy, aby o tym, gdzie mieszkaniec Krakowa może spędzić popołudnie, decydował deweloper, a tworzone przez architektów "Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Krakowa" pozostawało dokumentem martwym, sztuką dla sztuki, co sprowadza tereny zielone do roli potencjalnych miejsc pod inwestycje. Dodając do tego powszechną bezradność krakowskich dzielnic, które w powyższych kwestiach jedynie wnioskują i opiniują, zamiast aktywnie działać (jako jednostki najbliższe obywatelom), otrzymujemy budzący niepokój obraz chaosu.

W tym właśnie kontekście za podstawowe uważamy pierwsze pytanie, dotyczące misji miasta. Uważamy, że jasno zdefiniowana misja Krakowa, potwierdzona wolą mieszkańców, powinna stanowić podstawę strategii rozwoju miasta oraz materiał budulcowy do powstawania więzi społecznych. Jest to więc plan długofalowy, dotyczący praktycznie wszystkich aspektów krakowskiego życia. Przekonani co do konieczności zdefiniowania misji Krakowa, przedstawiamy jej koncepcję naszego autorstwa.

W tym miejscu stykają się więc dwie płaszczyzny: z jednej strony merytoryczny zakres czterech pytań referendalnych i konieczność udzielenia na nie odpowiedzi, z drugiej zaś przeświadczenie o wartości samego referendum jako instrumentu aktywizującego obywateli, a przy tym także ich przedstawicieli. Zachęcamy zatem do poparcia Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Referendalnej wszystkich zainteresowanych losem Krakowa. Nie mówimy, że naszym celem nie jest polityka - wręcz przeciwnie. Jest to jednak polityka innego rodzaju, nie mająca nic wspólnego z partyjnymi rozgrywkami, a będąca działaniem inicjowanym przez mieszkańców Krakowa dla mieszkańców Krakowa.

21 listopada odbędą się wybory samorządowe. Uważamy, że jest to znakomita okazja do przeprowadzenia referendum lokalnego. To mieszkańcy powinni decydować, w jakim mieście chcą mieszkać - nikt inny. Obywatelski Komitet Inicjatywy Referendalnej prezentuje swoje koncepcje, zachęcając do ich rozpatrzenia, a przy tym do wspólnego rozstrzygnięcia o przyszłości całego Krakowa. Nic o nas bez nas.

*Autor jest studentem politologii i bezpieczeństwa narodowego na Uniwersytecie Jagiellońskim, współpracownikiem Fundacji Przestrzeni Obywatelskiej Pro Publico Bono, sygnatariuszem Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Referendalnej "Nic o nas bez nas".

Źródło: Po co nam referendum?, dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co nam referendum?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.