Pójdź za mną
I ja te słowa usłyszałam. Długo szukałam, choć odpowiedź była w sercu, zamknięta w s słowach z Księgi Izajasza: "Droga jesteś w moich oczach, nabrałaś wartości i Ja ciebie miłuję.".. Tylko ja Jezusowego "Pójdź za Mną" nie chciałam usłyszeć. Jak każda dziewczyna marzyłam o rycerzu na białym koniu z bukietem konwalii w dłoniach. Ale Bóg przygotował dla mnie stokroć więcej. Działał subtelnie i z miłością. Postawił na mojej drodze dobrego i świętego kapłana z wrażliwym sercem poety. Ów kapłan uczył mnie, jak wsłuchiwać się w głos Boga, tak aby żadnego ze słów życiodajnych nie zmarnować. I to dzięki Jego modlitwie zrodziło się we mnie pragnienie przeżycia rekolekcji ignacjańskich. To był początek mojej drogi w szkole słuchania Pana - mojego słuchania. I byłam przekonana, że sam Bóg przynęcił mnie na pustynię, by mówić do mojego serca". I szeptał: "Pójdź za Mną". Jeszcze długo walczyłam. Ale podjęłam wezwanie na wąską i trudną drogę. Musiałam tylko znaleźć dla siebie miejsce. Wiedziałam, że pragnę być poświęcona Bogu, żyć w świecie, ale nie być ze świata; żyć sama, ale nie być samotną, bo w moim domu drzwi otwarte byłyby dla każdego, kto potrzebuje pomocy.
I znów przychodzi z pomocą kapłan, który zaprasza mnie na rekolekcje do Rzymu wraz z innymi dziewczynami z Polski. Tam poznaję Oroński Instytut Świecki (ISO). I cieszy się moje serce, bo Bóg zaspokoi w Chrystusie każdą potrzebę. Inaczej o tym spotkaniu z ISO myśleć nie mogłam. Orioński, bo założony przez św. Alojzego Orione, który powtarzał, że tylko miłość może zbawić świat; tylko zapatrzeni w ukrzyżowanego Pana możemy kochać z Nim, przybijając się do krzyża; a gdy nie mamy już sił, powtarzajmy: "Zdrowaś Maryjo", i do przodu, a Maryja wzmocni nas.
Instytut - wspólnota dziewcząt i kobiet, które dzielą moje pragnienie serca. Nie ma samotności tam, gdzie ktoś o mnie co dzień przed Bogiem pamięta; tam, gdzie jest wspólnota, gdzie można budować relacje przyjaźni i czuć się akceptowanym i kochanym. Świecki - bo choć dla ludzi i wśród ludzi żyjąc w świecie, to sercem niepodzielnie do Boga należeć. Wtedy już wiedziałam, że znalazłam miejsce dla siebie. Wróciłyśmy do Polski, by w listopadzie złożyć przed Bogiem prośbę o rozpoczęcie drogi do konsekracji właśnie w ISO.
Wróciłam również do siebie tajemnicą w sercu. Moja codzienność to praca w szkole. Katechizuję w gimnazjum i w przedszkolach. Jestem więc mocno zaangażowana w ewangelizację. Potrzebuję siły płynącej z miłości Boga. Dzień zaczynam od Liturgii Godzin, by uwrażliwić serce na Boga i zachwycić się darem wybrania. W drodze do pracy Różaniec - powtarzając za Ojcem Orione: Zdrowaś - i do przodu. I spotkanie z Miłością na Eucharystii. Świadectwo, czy umiem czerpać z Bożego serca pokój, ciepło i miłość - widać w kontaktach z młodym człowiekiem. I często się przekonuję, że moc w słabości się doskonali. Bóg kocha mnie najmocniej w miejscach, gdzie jestem tak słaba i krucha. I powrót do domu oddaję miłosierdziu Boga, który wśród burzy serca da pokój i moc Słowa. Domowe obowiązki przeplatane aktami strzelistymi, bo chcę być blisko Oblubieńca. A klamrą zamykającą dzień są słowa Boga i Kompleta.
Wyglądam normalnie, bez widocznych znaków przynależności do jakiegoś określonego zgromadzenia. Ale i staję się niemym pytaniem: skąd w tobie uśmiech, choć wokół ludzie nie chcą pokazać radości; skąd czynienie dobra, gdy inni tym samym nie odpłacą; skąd nadzieja wbrew nadziei, gdy obok mówią, że nadzieja umarła. Staram się wtedy życiem "mówić", że Bóg jest dla mnie wszystkim. Dlatego włączam się w dzieła oriońskie.
Jedynym z nich jest posługa na wczasorekolekcjach dla niepełnosprawnych w Brańszczyku. Jestem tam koordynatorem wolontariatu i wolontariuszką. Tam niebo jest na ziemi; a zamiast słów o kochaniu jest prawdziwa miłość z Listu św. Pawła.
Bóg przygotował dla mnie trudne, ale piękne i dobre życie. Nie samotne, mimo że żyję sama. Ukształtował mnie w łonie mojej mamy i powołał. Chciał, bym "w sercu Kościoła była miłością"; bym czyniła zawsze dobro każdemu, a zła nigdy i nikomu. I stało się z moim życiem tak jak w wierszu: Na dnie mojej duszy leży bolesna pamięć Twojego Piątku nie potrafię już kochać bez Krzyża pozostały w moim sercu stygmaty miłości Obym tylko kochać umiała...
Wiola
Skomentuj artykuł