Świętość dwojga - błogosławieni Maria i Alojzy Quattrocchi
Wyniesienie na ołtarze pary małżonków, którzy uświęcili się przez związek sakramentalny i życie rodzinne, było precedensem w dziejach Kościoła. Ta beatyfikacja, u progu III tysiąclecia chrześcijaństwa, stanowiła zwiastun przełomu w duchowości chrześcijańskiej ku "świętości dwojga".
Wszyscy jesteśmy powołani do świętości, do której każdy podąża własną drogą. Jedną z nich - o czym wielokrotnie przypominał bł. Jan Paweł II, m.in. w adhortacji apostolskiej Familiaris consortio - jest życie małżeńskie. Szczególnym znakiem potwierdzającym ową prawdę był dzień 21 października 2001 r. Oto bowiem w 20. rocznicę ogłoszenia wspomnianej adhortacji miała miejsce...
beatyfikacja pierwszej pary małżeńskiej
To wymowne, że wspomnienie liturgiczne Marii Luizy Corsini i Alojzego Beltrame Quattrocchi zostało wyznaczone nie na dzień ich śmierci, czyli "narodzin dla nieba" - jak to najczęściej bywa - lecz na 25 listopada, bo w tym dniu zawarli małżeństwo. Wyraża to przeświadczenie, że właśnie ten dzień był początkiem ich "narodzin dla nieba".
Pobrali się w 1905 r. w bazylice Santa Maria Maggiore. On pochodził z Katanii. Urodził się 12 stycznia 1880 r., ale dorastał w Rzymie, dokąd przeniosła się cała rodzina. Był trzecim dzieckiem wysokiego funkcjonariusza prefektury. Studiował prawo na Uniwersytecie Rzymskim, a później - jako szanowany adwokat - pełnił służbę publiczną w rozmaitych instytucjach, bankach i ministerstwach. Należał we Włoszech do promotorów skautingu, ruchu młodzieżowego zainicjowanego przez Roberta Baden-Powella, którego polską odmianą stało się harcerstwo. Systematycznie pracował nad sobą, pogłębiając wiedzę religijną, m.in. przez uczestnictwo w kursach teologii na najstarszej watykańskiej uczelni - Gregorianum. W okresie rządów Mussoliniego kilkukrotnie odmawiał objęcia rozmaitych wysokich godności, bo nie chciał wiązać się z faszystowskim reżimem.
Ona pochodziła z Florencji. A wywodziła się ze znamienitego rodu książęcego, z którego pochodził m.in. Lorenzo Corsini, czyli papież Klemens XII (na Stolicy Piotrowej w latach 1730-1740). Urodziła się 24 czerwca 1884 r. jako córka Angiola, kapitana grenadierów sardyńskich, i Julii, damy z arystokratycznego rodu Salvi. Jej rodzina przeniosła się do Wiecznego Miasta, gdzie Maria zdobyła wykształcenie humanistyczne. Miała już w swoim dorobku kilka książek...
kiedy poznała przyszłego małżonka
Później także sporo publikowała na łamach prasy katolickiej oraz wydała kilkanaście pozycji o charakterze formacyjno-ascetycznym, poświęconych małżeństwu, rodzinie i wychowaniu dzieci. Działała w zarządzie włoskiej Akcji Katolickiej i prowadziła szeroko zakrojoną działalność charytatywną na rzecz ludzi chorych. Swoją autentyczną pobożnością przyczyniła się do ożywienia wiary męża, który stał się żarliwym, aktywnym katolikiem. Zaangażowali się w Ruch Odrodzenia Chrześcijańskiego i Front Rodzinny. W pierwszych czterech latach małżeństwa...
Maria urodziła troje dzieci
W październiku 1906 r. przyszedł na świat Filip, w marcu 1908 r. - Stefania, a w listopadzie 1909 r. - Cezary. Przewodnikiem duchowym rodziny został franciszkanin ojciec Pellegrino Paoli. Jak cenne było jego wsparcie małżonkowie, przekonali się w styczniu 1914 r. Gdy Maria była w czwartym miesiącu ciąży, lekarze stwierdzili u niej łożysko przodujące, oznaczające śmierć jej oraz dziecka i zalecili aborcję. Małżonkowie jednak odmówili i zdali się na wolę Bożą. W kwietniu urodziła się zdrowa Enrichetta.
Maria i Alojzy wychowywali swoje dzieci przykładem życia, m.in. podczas wspólnych spacerów i wycieczek, poświęcając im każdą wolną chwilę. Codziennie uczestniczyli całą rodziną we Mszy św., odmawiali Różaniec, a wieczorem...
wspólnie klękali do modlitwy
W 1920 r. dokonali w rodzinie intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa. Owocem głębokiego życia religijnego rodziny były powołania: Filip został księdzem Tarcisio, Stefania - benedyktynką Marią Cecilią, a Cezary - trapistą, ojcem Paolino. Enrichetta zaś opiekowała się nimi aż po kres dni.
A po 20 latach trwania związku małżonkowie, za radą ojca Paoli...
złożyli ślub czystości
Decyzja ta była wyrazem ich pragnienia wspólnego oddania się Bogu oraz dążenia do pogłębienia wzajemnej komunii duchowej i chrześcijańskiej doskonałości. Maria wyznała wtedy mężowi: "Mój kochany, możesz być pewny, że moja miłość do ciebie i czułość, jaką we mnie teraz wzbudzasz, są nieporównywalnie większe niż dawniej. Zrozum, że nie musisz czekać na niebo, żeby się ze mną zjednoczyć. Już teraz jesteś ze mną tak ściśle zjednoczony, jak nigdy przedtem. Pan Bóg nie dzieli, lecz łączy, bo jest Miłością. Pan Bóg jest radością, a nie smutkiem".
Luigi zmarł 9 listopada 1951 r. Maria nadal publikowała artykuły i książki, m.in. autobiograficzne wspomnienia pt. Radiografia pewnego małżeństwa (Radiografia di un matrimonio). Wyznała w nich, że pomimo odejścia nadal stale odczuwa obecność męża i wierzy, że kiedyś znowu...
pojedna się z nim w niebie
Maria zmarła 26 sierpnia 1965 r. i spoczęła u jego boku, na rzymskim cmentarzu Vitorchiano. Po latach, 21 października 2001 r., w Mszy św. beatyfikacyjnej uczestniczyło troje ich dzieci. Ks. Tarcisio liczył wtedy 95 lat, o. Paolino - 92 lata, a Enrichetta - 87 lat; s. Maria Cecylia zmarła w 1993 r. Ulewa sprawiła, że uroczystości zostały przeniesione z Placu św. Piotra do bazyliki. W homilii bł. Jan Paweł II powiedział wtedy o ich rodzicach, że zwyczajne życie przeżywali w sposób nadzwyczajny, a rozdzieleni przez śmierć są teraz jednością z Chrystusem w niebie: "Małżonkowie ci w świetle Ewangelii i z wielkim ludzkim zaangażowaniem przeżywali swoją miłość małżeńską i służbę życiu. Z pełną odpowiedzialnością podjęli zadanie współpracy z Bogiem w przekazywaniu życia i poświęcili się wielkodusznie dzieciom, wychowując je i kierując ich drogami, by doprowadzić je do odkrycia Bożego planu miłości wobec nich".
Parami na ołtarze
Małżeństwo Quattrocchich nie jest już jedyną beatyfikowaną parą. 20 października 2008 r. w bazylice w Lisieux zostali beatyfikowani, również jako para małżeńska, Ludwik Martin (1823- 1894) i Zelia Guerin (1831-1877), rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Mieli dziewięcioro dzieci, z których czworo wcześnie zmarło. Postulator ich procesu, karmelita o. Antonio Sangalli powiedział: "Nie mielibyśmy świętej Teresy bez tych rodziców". Sama św. Tereska napisała o nich, że byli godni bardziej nieba niż ziemi.
9 lipca 2008 r. w archidiecezji madryckiej rozpoczął się proces beatyfikacyjny małżeństwa Tomasza Alvira (1906-1992) i Franciszki Dominguez Susin (1912-1994). W 1939 r. pobrali się w Saragossie, a doczekali się dziewięciorga dzieci. Tworzyli przykładną rodzinę chrześcijańską. On, podczas wojny domowej, po spotkaniu św. Josemarii Escrivy de Balaguera, przeszedł z jego grupą przez Pireneje ze strefy republikańskiej - którą opanowali komuniści - do narodowej. Małżonkowie byli supernumerariuszami Opus Dei: on od 1947 r., jako jeden z pierwszych, a ona od 1952 r. Franciszka była nauczycielką, a Tomasz profesorem nauk przyrodniczych. W 1963 r. utworzył Stowarzyszenie Wspierania Ośrodków Edukacyjnych, sieci szkół zakładanych przez rodziców, w których dzieci były wychowywane zgodnie z ich przekonaniami.
W Rzymie, na szczeblu diecezjalnym, toczy się proces beatyfikacyjny Licii Gualandris (1907-2004) i Settimio Manelliego (1886-1978). On był nauczycielem, potem dyrektorem gimnazjum. Pobrali się w 1926 r., poznali osobiście św. Ojca Pio i zostali tercjarzami franciszkańskimi. Doczekali się aż 21 dzieci, z których przeżyło 13. Jeden z synów założył wspólnotę franciszkanów, a siedmioro wnuków wstąpiło do zakonu.
Modlitwa za wstawiennictwem małżonków Ouattrocchi
Błogosławieni małżonkowie Mario i Luigi, którzy daliście nam piękny wzór małżeńskiego i rodzinnego życia, módlcie się za nami, abyśmy tak jak Wy potrafili zachować właściwą równowagę pomiędzy pracą zawodową, służbą bliźniemu i życiem rodzinnym. Pomóżcie nam, przytłoczonym tyloma obowiązkami, zapracowanym i zabieganym, znaleźć czas na to, co w życiu jest naprawdę ważne, i zawsze umiejętnie rozeznawać, czemu powinniśmy poświęcać swój czas i uwagę.
Pomóżcie nam właściwie wypełniać nasze rodzicielskie obowiązki i zawsze doceniać wartość wspólnie spędzanego czasu. Nauczcie nas dostrzegać potrzebę dawania świadectwa i dobrego przykładu naszym dzieciom. Obyśmy zawsze pamiętali, że wszystko, czego chcemy je nauczyć, musimy im pokazać własnym przykładem życia.
Módlcie się, aby nasz rodzinny dom zawsze - tak jak Wasz - rozbłyskał Bożym światłem, aby każdy, kto do niego wchodzi, doświadczał miłości i rodzinnego ciepła. Módlcie się za wszystkie współczesne rodziny, aby pielęgnowały prawdziwe wartości i nie marnowały darów sobie powierzonych. Amen.
Skomentuj artykuł