Życie za kratą
Krata zwykle kojarzy nam się z barierą, rodzi dystans i wprowadza podział. W tym przypadku jest jednak zupełnie odwrotnie. Tutaj krata stanowi niezwykłe połączenie dwóch odmiennych światów: pędzącego przed siebie, hałaśliwego, zewnętrznego oraz tego drugiego, zasłuchanego w szczególny rodzaj ciszy, skupionego na najważniejszym.
Mowa o przestrzeni, w jakiej istniejemy my wszyscy oraz o świecie, jaki wybrały Karmelitanki Bose - siostry klauzurowe. Gdy na zewnątrz panuje gwar, trąbią samochody, a chodnikiem w pośpiechu wędrują przechodnie, za murami klasztoru sióstr Karmelitanek przy ul. Łobzowskiej w Krakowie panuje niczym niezakłócona cisza. Myliłby się jednak ten, który uznałby, że wieje tu nudą, rutyną i monotonią. Jak zgodnie przyznają siostry, mają tak wiele zajęć, że często brakuje im czasu, a o monotonii chyba nigdy nikt tutaj nawet nie słyszał.
Chcąc poznać początki zakonu karmelitańskiego, trzeba odwołać się aż do XIII w. Wtedy to łacińscy pustelnicy przybyli na wzgórza Karmelu w Palestynie i tam utworzyli wspólnotę pod nazwą Zakon Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. Żeńskie zgromadzenie powstało dopiero w XVI w. w wyniku reformy zakonu przeprowadzonej przez św. Teresę od Jezusa i św. Jana od Krzyża. Natomiast historia klasztoru krakowskiego to już nieco młodsza historia. Życie zakonne rozpoczęto tu 31 lipca 1875 r., a jego zabudowania wraz z kościołem powstały na przełomie lat 1903-1904.
***
Karmelitanki wiodą życie szczególne ze względu na to, że są zakonem klauzurowym. Sama formacja kandydatki przebiega w kilku etapach. Pierwszym z nich jest trwający rok postulat. Następny to nowicjat (również jeden rok) rozpoczynający się obłóczynami, podczas których siostra otrzymuje habit z białym welonem oraz nowe imię. Po tym okresie kandydatka składa śluby czasowe, odnawiane co rok przez trzy lata. Śluby uroczyste składane są po trzech latach od pierwszych ślubów i wówczas siostra na znak włączenia do Zakonu przyjmuje już czarny welon. Tak są przygotowywane do klasztornego życia kandydatki na siostry klauzurowe, tzn. takie, które nie opuszczają murów zgromadzenia.
W klasztorach przebywają także siostry zewnętrzne (ich formacja wygląda nieco inaczej), które mogą wychodzić i w imieniu zakonu zajmują się np. zakupami czy sprawami urzędowymi. To one również dyżurują na furcie i kontaktują się z gośćmi. Pozostałe siostry zachowują całkowitą klauzurę. Nie oznacza to jednak, że są zupełnie odcięte od świata. Można je odwiedzać, korespondować z nimi, rozmawiać. Wizyty takie odbywają się w rozmównicy, a siostry znajdują się za kratą. Łącznikiem staje się szuflada wysuwana w dwie strony pod wspomnianą kratą, przez którą można podawać sobie różne przedmioty, podarunki… Odizolowanie od świata ma służyć naśladowaniu samego Chrystusa. Siostry odbierają jednak maila, czytają prasę. Mają więc bieżące informacje o tym, co dzieje się za murami klasztoru. Jedna z sióstr oddelegowana jest też do przekazywania informacji zaczerpniętych z Internetu lub telewizji.
***
Czasami ciężko nam wygospodarować 10 minut w ciągu dnia na modlitwę. Warto wówczas pomyśleć, że siostry przeznaczają na nią ponad 4 godziny dziennie (adoracja Najświętszego Sakramentu, Msza święta, modlitwy indywidualne). Ale modlitwą tutaj jest także praca. Siostry uprawiają ogród, haftują, pracują w klasztornej kuchni. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się wyrabiane tutaj szkaplerze, które rozsyłane są nie tylko w Polsce, ale np. także do Niemiec. Nieustannie ktoś puka do furty prosić o modlitwę. Takie prośby docierają także tradycyjną pocztą, a najczęściej mailowo. Bywa, że jest ich kilkanaście dziennie. Ludzie nie zawodzą się, bowiem proszącym tutaj o modlitwę Siostry nikomu jej nie odmawiają, a i o wyjątkowej skuteczności modlitw przedstawianych za pośrednictwem mieszkanek Karmelu można wiele dobrego powiedzieć.
Za klasztornymi murami tętni życie. Zdecydowanie inne od naszego, oddzielone od codzienności kratą, ale jednak bardzo potrzebne światu, który jest na zewnątrz. Zwykle nie zdaje on sobie sprawy z tego, ile otrzymał od Sióstr, o których czasem prawie nic nie wie.
Skomentuj artykuł