Eschatologia współczesna

Lucjan Balter SAC / Wydawnictwo Homo Dei

Śmierć jako zwycięstwo nad grzechem

Niezwykle wymowne są tutaj słowa św. Pawła, który pyta najpierw teoretycznie pierwszych chrześcijan, aby im zaraz wyjaśnić naszą obecną sytuację, którą zawdzięczamy śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa:

Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych, już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie (Rz 6, 3-11).

Paweł kończy ten tak brzemienny w treść wywód słowami: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chry­stusie Jezusie, Panu naszym" (Rz 6, 23).

DEON.PL POLECA


W powyższych słowach Apostoła rozbrzmiewa z niesłychaną mocą radykalna nowość w rozumieniu śmierci, która - tak pojęta - jest po prostu niemożliwa do uchwycenia i wyjaśnienia poza chrześcijaństwem. Tymczasem Św. Paweł wyciąga tutaj jedynie wnioski i praktyczne konsekwencje z omówionej przez siebie w poprzednim rozdziale tegoż Listu do Rzymian biegunowo odmiennej relacji Adama (faktycznego sprawcy grzechu) do dzieła zbawienia całej ludzkości dokonanego przez Jezusa Chrystusa. Przypomnijmy sobie tamte jego słowa, aby mieć choć przez moment przed oczyma obraz, jaki nakreślił wówczas pierwszym wyznawcom Chrystusa, mieszkającym w Rzymie:

Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa. I nie tak samo ma się rzecz z tym darem jak i ze skutkiem grzechu, spowodowanym przez jednego grzeszącego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok potępiający, to łaska przynosi usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów. Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała z powodu jego jednego, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru sprawiedliwości, królować będą w życiu z powodu Jednego - Jezusa Chrystusa. A zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi (Rz 5, 15-19).

Apostoł daje nam w ten sposób wprost do zrozumienia, że zbawcze dzieło Chrystusa, wyrażające się w Jego śmierci krzyżowej, uwieńczonej cielesnym Jego zmartwychwstaniem, przewyższa niepomiernie, a może nawet nieskończenie, nieszczęsny postępek Adama, przez którego „grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli" (w. 12). Samą istotą tego dzieła zbawczego jest bowiem to, że Chrystus swoją śmiercią na krzyżu pokonał panującą dotąd na świecie śmierć grzechową, zadał jej raz na zawsze cios śmiertelny aby zapanowało odtąd życie, prawdziwe życie, czyli życie wieczne. Trzeba bowiem było pokonać śmierć spowodowaną grzechem, aby zatriumfowało życie. Trzeba było zadać cios śmiertelny śmierci, aby nie panoszyła się już na świecie. Tę radykalną przemianę dokonaną przez Chrystusa Św. Paweł wyraża równie radykalną, przytoczoną już wyżej grą słów, oddającą znakomicie zaistniałą nową rzeczywistość: „Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?" (1 Kor 15, 54-55), którą kończy stwierdzeniem: „Ościeniem zaś śmierci jest grzech, a siłą grzechu Prawo" (w. 56), wymagającym niewątpliwie krótkiego choćby komentarza, którego on sam dostarcza.

Otóż w tym samym Liście do Rzymian Apostoł wyjaśnia chrześcijanom dosyć obszernie i wnikliwie relację zachodzącą pomiędzy grzechem i śmiercią a Prawem: „Prawo weszło, niestety, po to, by przestępstwo jeszcze bardziej się wzmogło. Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego" (Rz 5, 20-21). Na nasuwające się w związku z tym pytanie, czy Prawo jest grzechem, Św. Paweł odpowiada: „Żadną miarą!" i objaśnia natychmiast ten problem na własnym przykładzie:

Ale jedynie przez Prawo zdobyłem znajomość grzechu. Nie wiedziałbym bowiem, co to jest pożądanie, gdyby Prawo nie mówiło: Nie pożądaj. Z przykazania tego czerpiąc podnietę, grzech wzbudził we mnie wszelakie pożądanie. Bo gdy nie ma Prawa, grzech jest w stanie śmierci. Kiedyś i ja prowadziłem życie bez Prawa. Gdy jednak zjawiło się przykazanie - grzech ożył, ja zaś umarłem. I przekonałem się, że przykazanie, które miało prowadzić do życia, zawiodło mnie ku śmierci. Albowiem grzech, czerpiąc podnietę z przykazania, uwiódł mnie i przez nie zadał mi śmierć. Prawo samo jest bezsprzecznie święte; święte, sprawiedliwe i dobre jest też przykazanie. A więc to, co dobre, stało się dla mnie przyczyną śmierci? Żadną miarą! Ale to właśnie grzech, by okazać się grzechem, przez to, co dobre, sprowadził na mnie śmierć, aby przez związek z przykazaniem grzech ujawnił nadmierną swą grzeszność. Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu (Rz 7, 7-14).

Apostoł kończy to swoje wynurzenie bardzo bolesnym dla siebie stwierdzeniem, połączonym z pytaniem i odpowiedzią: „Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!" (w. 24). Już wcześniej bowiem wyjaśnił: „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni. Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie" (Rz 5, 8-10).

Ta sama radykalna nowość, będąca dziełem Jezusa Chrystusa, dotyczy także każdego chrześcijanina, czyli człowieka, który przez chrzest umarł dla grzechu, aby żyć już (tylko) dla Boga. Poprzednia gra słów znajduje zatem także tutaj pełne zastosowanie, kiedy to sam św. Paweł nie waha się nazwać chrztu - śmiercią podobną do śmierci Jezusa, aby wyciągnąć z tego faktu konkretne wnioski i pouczenia praktyczne, dotyczące najbardziej nawet zwykłego, codziennego życia wyznawców Chrystusa.

Na plan pierwszy wysuwa się tutaj wzmiankowana już wyżej idea umartwienia, obecna w życiu chrześcijan od zarania ich dziejów, przy czym - jak już mimochodem wspomniałem - termin łaciński oddaje o wiele lepiej i głębiej aniżeli polski sens tego pojęcia, albowiem mortificatio (tłumaczone właśnie jako umartwienie) oznacza dosłownie: uśmiercanie, zadawanie śmierci sobie, swoim złym skłonnościom - po to, aby panowało w nas wciąż życie, a nie śmierć. I znów wypada przytoczyć choć kilka zdań samego Apostoła Narodów, który wyjaśniał tę ideę chrześcijanom, mówiąc, że ci,

którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha - do tego, czego chce Duch. Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha - do życia i pokoju. A to dlatego, że dążność ciała wroga jest Bogu, nie podporządkowuje się bowiem Prawu Bożemu, ani nawet nie jest do tego zdolna. A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. Jeżeli natomiast Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na skutki grzechu, duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha. Jesteśmy więc, bracia, dłużnikami, ale nie ciała, byśmy żyć mieli według ciała. Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała - będziecie żyli (Rz 8, 5-13).

Podobne myśli i sugestie Apostoł wypowiada w wielu innych listach (por. Ga 5, 16nn; Kol 2, 11nn; 1 Kor 9, 27), wskazując adresatom na napięcie istniejące wciąż pomiędzy „duchem" a „ciałem" oraz na konieczność poskramiania (uśmiercania) swych dążeń cielesnych po to, aby żyć prawdziwym życiem, a nie życiem grzesznym, przypominającym i uobecniającym faktycznie stan śmierci (duchowej). Wniosek z tych wywodów wypływa zawsze taki sam i jest bardzo jasny: jeżeli będziecie żyli „według ciała", czeka was śmierć (i to oczywiście: ta wieczna!), jeżeli natomiast przy pomocy Ducha „będziecie uśmiercać" popędy ciała, to będziecie żyli życiem wiecznym - już tutaj i teraz, na ziemi!

 

Sakrament chrztu Św., który wszczepia człowieka w Chrystusa, a dokładnie: w Jego śmierć i zmartwychwstanie, zadaje cios śmiertelny panującej dotąd w człowieku śmierci grzechowej, rodząc go tym samym do nowego, prawdziwego życia - w Bogu i dla Boga. Sam chrzest jednak jest tylko początkiem i zadatkiem wiecznego życia w człowieku, który - otoczony zewsząd przeróżnymi trudnościami, będącymi owocem i konkretnym przejawem aktualnie panującej grzesznej sytuacji całej ludzkości oraz związanymi z nią ściśle pokusami tego świata - nie może spocząć na laurach, ale musi ustawicznie walczyć ze złem w sobie samym. Chrzest bowiem, gładząc grzech pierworodny i wszystkie grzechy osobiste popełnione przed jego przyjęciem, nie likwiduje całkowicie skutków tego grzechu w człowieku i ran nim spowodowanych w naturze ludzkiej (ślepoty umysłowej, określanej tradycyjnie mianem ignorancji, wypaczenia wolnej woli, nazywanego na ogół przewrotnością - malitia, wielkiej rany uczuć, traktowanej przeważnie jako wypaczenie naturalnych pożądań człowieka), a także u innych[1]. W tym kontekście Sobór Watykański II nie waha się w Dekrecie o ekumenizmie dobitnie zaznaczyć, że „chrzest sam przez się jest jedynie pierwszym zaczątkiem, jako że całkowicie zmierza do osiągnięcia pełni życia w Chrystusie. Zatem chrzest ma prowadzić do pełnego wyznawania wiary, do całkowitego wcielenia w zgodną z wolą Chrystusa instytucję zbawienia, wreszcie do pełnego wszczepienia w eucharystyczną wspólnotę" (nr 22). Tenże Sobór aprobuje ponadto w pełni i pochwala życie zakonne, a także szerzej pojęte życie radami ewangelicznymi[2], przypominając tę głęboką prawdę, iż chrześcijanin „już wprawdzie przez chrzest umarł dla grzechu i poświęcony został Bogu, aby jednak móc otrzymać obfitsze owoce łaski chrztu, postanawia przez ślubowanie rad ewangelicznych w Kościele uwolnić się od przeszkód, które mogłyby go odwieść od żarliwej miłości i od doskonałości kultu Bożego, i jeszcze ściślej poświęca się służbie Bożej" (KK 44).

Nie ulega wątpliwości, że te składane codziennie Bogu przez chrześcijan (nie tylko poświęconych Mu w specjalny sposób, ale także żyjących w tym normalnym świecie) ofiary z siebie, z własnych upodobań, przyjemności, wygód itd. - czyli to możliwie częste zadawanie sobie śmierci (duchowej), to obumieranie dla siebie, uśmiercanie swych (słusznych nawet niekiedy) potrzeb i pożądań - prowadzi ich i przygotowuje do ostatecznego spełnienia, polegającego na całkowitym oddaniu się Bogu: w życiu doczesnym, w śmierci i wieczności. Pierwszym po Maryi, która - jak stwierdza Sobór Watykański II na podstawie danych biblijnych - „utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do krzyża, przy którym nie bez postanowienia Bożego stanęła (por. J19,25), najgłębiej ze swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem, z miłością godząc się, aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej narodzona" (KK 58), biblijnym jeszcze przykładem takiej postawy jest sam św. Paweł. Otwarcie wyznaje on, ze „jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne" (Flp 1, 20-24).

Zauważmy to dobrze, iż Paweł nie mówi: „Umrę i mam nadzieję, że później, u kresu czasów, zostanę wskrzeszony", jest bowiem jak najgłębiej przekonany o tym, że kiedy tylko odejdzie z tego świata, połączy się na wieki ze Słowem Wcielonym, co jest dla niego „o wiele lepsze" od pozostawania „w ciele", chociaż to ostatnie może, póki co, być „bardziej dla was konieczne". Taką postawę spotykamy także u wielu Świętych i kandydatów do wyniesienia na ołtarze, którzy tęsknili mocno za możliwie rychłym, bezpośrednim spotkaniem Jezusa w śmierci, wyśpiewując-jak cytowana przez R-L. Landsberga[3] św. Teresa Wielka czy też św. Faustyna Kowalska[4] - hymny na cześć śmierci doczesnej. Zwłaszcza dusze mistyczne - zauważa trafnie Landsberg - dostrzegają w śmierci fizycznej narodziny człowieka dla nieba. Życie przeżywane jako ustawiczna ofiara doprowadziło bowiem takie osoby do sytuacji radosnego oczekiwania nie jakiegoś platońskiego wyzwolenia duszy z więzów ciała, ale autentycznego i całkowitego zjednoczenia się człowieka z Bogiem w przeżywanej jako nieustanna teraźniejszość wieczności. Jak słusznie zauważa Landsberg, przyglądając się bliżej postawie Św. Teresy od Krzyża,

człowiek nie jest w stanie ukochać śmierci dla niej samej. Może jej pragnąć tylko w tym wypadku, kiedy zmienia się ona w stan, który już śmiercią nie jest. Prawdziwe umiłowanie śmierci może być jedynie postacią miłości do Boga. Śmierć jest wówczas ostatecznym spełnieniem mistycznego związku duszy z Bogiem. Miłość duszy, owa siła stanowiąca o jej prawdziwej obecności, już pożegnała się z tym światem. Śmierć umożliwi duszy połączenie się z odwiecznym Oblubieńcem już na zawsze. Ofiaruje jej wspólnotę z Osobą, która jest i która rozdaje byt, z Osobą, której bliskości, przemieniającej życie w wieczność, Teresa doświadczyła w momencie trzeźwego i nadludzkiego upojenia już za życia. Nawet w owych momentach ból śmiertelny był jedynie zapowiedzią radości bez granic[5].

Można by też obiema rękami podpisać się pod ostatecznym wnioskiem, jaki Landsberg wyciąga ze swoich przemyśleń i rozważań nad złożoną i tajemniczą zarazem rzeczywistością śmierci ludzkiej: „My, którzy nie dostąpiliśmy podobnego przeżycia naszego przeznaczenia, staramy się to zrozumieć. I jako ludzie, i jako filozofowie dążymy również do istnienia"[6], które się nie kończy, do tej pełni życia, do której się wchodzi jedynie przez bramę śmierci fizycznej, rozumianej w tym przypadku jako ostateczna i całkowita ofiara z doczesnego i przemijającego życia[7], tak mało znaczącego w zestawieniu z życiem wiecznym.

Również teologowie współcześni, którzy podejmują kwestię paschalnego, względnie zbawczego, charakteru śmierci chrześcijanina, starają się - przeważnie każdy na swój sposób - bądź to uwypuklić rzeczywiste zespolenie śmierci chrześcijanina ze zbawczą śmiercią Chrystusa, bądź też zaakcentować lub przynajmniej zasygnalizować możliwość potraktowania przez człowieka wierzącego jego własnej śmierci jako dobrowolnej, a więc prawdziwie kapłańskiej[8] ofiary ze swego życia[9].

Sądzę, że w kontekście powyższych stwierdzeń i refleksji większej jasności nabierają przytoczone na początku niniejszego rozdziału słowa soborowe: „Chrześcijanina przynagla z pewnością potrzeba i obowiązek walki ze złem wśród wielu utrapień, nie wyłączając śmierci, lecz włączony w tajemnicę paschalną, upodobniony do śmierci Chrystusa, podąży umocniony nadzieją ku zmartwychwstaniu" (KDK 22). Można by z powodzeniem potraktować je jako swoiste zwieńczenie naszych dotychczasowych rozważań i zarazem przejście do następnych, skoncentrowanych ponownie na cielesnej śmierci człowieka, traktowanej tym razem jako - bolesne wprawdzie niekiedy - przejście do innego, całkowicie bezgrzesznego już życia.



[1] Szerzej omówiłem to w artykule Problem reinterpretacji skutków grzechu pierworodnego w człowieku, w: Zło w świecie (Kolekcja „Communio" 7), Poznań 1992, s. 247-293.

[2] Zob. m.in. J. Servais, Rady ewangeliczne a całkowity dar z siebie, „Communio" 25 (2005), nr 5, s. 23-38; A. M. Sicari, Rady ewangeliczne jako objawienie „człowieka pierwotnego", tamże, s. 39-47.

[3] P.-L. Landsberg, O doświadczeniu śmierci, w: tenże, O sprawach ostatecznych, tłum. B. Kazimierczyk, Warszawa 1967, s. 73.

[4] Por. mój artykuł „Tamten świat" w oczach siostry Faustyny, w: Wobec tajemnicy Bożego Miłosierdzia (Powołanie człowieka 8), Poznań 1991, s. 140-157, a zwł. 142nn.

[5] P.-L. Landsberg, O doświadczeniu śmierci, dz. cyt., s. 75-76.

[6] Tamże, s. 77.

[7] Zob. m.in. M. Figura, Męczeństwo a naśladowanie Chrystusa, „Communio" 17 (1997), nr 1, s. 116-126; J. Hermans, Męczeństwo - wzór chrześcijańskiego męstwa i świętości, „Com­munio" 19 (1999), nr 5, s. 77-84; D. Sampaio Barbosa, Świadectwo męczenników dawniej i teraz, tamże, s. 85-98; I. Pereira Lamelas, Parresia męczenników: odwaga w wyznawaniu wiary, „Communio" 23 (2003), nr 5, s. 35-50.

[8] Zob. moje studium: Kapłaństwo Ludu Bożego. Studium teologicznodogmatyczne, Warszawa 1982, passim.

[9] Por. np. Cz. Bartnik, Teologiczna interpretacja wydarzenia śmierci, „Ateneum Kapłańskie" 95 (1980), s. 16-30; A. Nossol, Teologia bliższa życiu, Opole 1984, zwł. s. 215-222: „Historiozbawcze znaczenie śmierci"; L. Balter, Nadzieja życia wiecznego skonkretyzowana w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, „Communio" 4 (1984), nr 4, s. 74-94; R. E. Rogowski, Światłość i tajemnica, Katowice 1986, s. 343nn; H. U. von Balthasar, Tajemnica śmierci, „Communio" 8 (1988), nr 6, s. 35-38; E Caldas Ferreira, Życie ziemskie a życie wieczne, „Communio" 12 (1992), nr 1, s. 37-45; G. Moioli, Doświadczenie chrześcijańskie a sens umierania, „Communio" 26 (2006), nr 6, s. 27-53; R 0'Collaghan, Śmierć chrześcijanina jako ucieleśnienie Paschy Pana, tamże, s. 90-114; R. Brague, Sens śmierci chrześcijanina, tamże, s. 130-145.

 

Spis treści

Wprowadzenie

Rozdział I

Eschatologiczna burza i jej wyciszenie

Artykuł I. Przyczyny i przejawy nadciągającej burzy eschatologicznej

1. Pojawienie się i narastanie problemu

2. Prosta droga do burzy

Artykuł II. Przebieg burzy

1. Kontrowersje asumpcjonistyczne

2. Podważanie dotychczasowych twierdzeń irracjonalnych lub niejasnych

Artykuł III. Skutki i owoce burzy

1. Zespalanie eschatologii indywidualnej z powszechną

2. Nowsze próby całościowego ujmowania zagadnień eschatologicznych

Rozdział II

Kres dziejów świata i doczesnej wędrówki człowieka

Artykuł I. Kres dziejów tego świata

1. Dawna astronomiczno-teologiczna wizja świata

2. Problem znaków poprzedzających kres dziejów i ponowne przyjście Chrystusa na ziemię

3. Obecna wizja świata

Artykuł II. Kres ziemskiego życia ludzkiego

1. Ogólnoludzkie doświadczenie śmierci

2. Zjawisko śmierci w ujęciu nauk szczegółowych

3. Filozoficzne pojmowanie śmierci

 

Rozdział III

Udział chrześcijanina w paschalnym misterium Chrystusa

Artykuł I. Związek śmierci z grzechem

1. Śmierć jako grzech (śmiertelny)

2. Śmierć jako zwycięstwo nad grzechem

Artykuł II. Śmierć jako przejście do nowego życia

1. Śmierć jako dzień ostateczny cielesnej obecności człowieka na ziemi

2. Śmierć jako bezpośrednie spotkanie z ukrzyżowanym i uwielbionym Zbawicielem

Rozdział IV

Nasza obecność we wspólnocie świętych

Artykuł I. Przedsionek niebieskiej Jerozolimy i jego „mieszkańcy”

1. Misterium czyśćca

2. Nasze wspomagające orędownictwo i jego rodzaje

Artykuł II. Niezgłębiona tajemnica Nieba

1. Rzeczywistość Nieba

2. Mieszkańcy Nieba

3. Świętych obcowanie

Artykuł III. Nasze relacje z tymi, którzy odrzucają Miłość

1. Istota piekła

2. „Puste piekło" - czy też możliwość zbawienia dla wszystkich?

Rozdział V

Utrwalenie owoców burzy eschatologicznej w posoborowej liturgii Kościoła rzymskokatolickiego

Artykuł I. Panoramiczne spojrzenie na owoce burzy eschatologicznej w liturgii

Artykuł II. Eschatologia indywidualna w liturgii

1. Stare i nowe obrzędy pogrzebowe

2. Inne przejawy naszej liturgicznej pamięci o Zmarłych

Artykuł III. Eschatologia społeczna w liturgii

1. Nasza codzienna pamięć o Zmarłych

2. Nasza doroczna pamięć o Zmarłych

Zakończenie

Literatura

Lucjan Balter SAC

Wydawnictwo Homo Dei

Kraków 2010

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Eschatologia współczesna
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.