Z miłości przeszła na islam

Z miłości przeszła na islam
(fot. shutterstock.com)
Logo źródła: WAM Reyes Monforte

Nie wiedziała zatem nic o ukamienowaniach, gwałtach, publicznych egzekucjach, zabójstwach, torturach czy okaleczeniach narządów płciowych, karach cielesnych, szykanach i tak dalej. Ignorancja i niewiedza Marii dotyczyły wszelkich nieszczęść i krzywd wyrządzanych kobietom w Afganistanie. Dawniej i dziś.

- Z Afganistanu? A gdzie to, do licha, jest? Na innej planecie? - Gdy María dowiedziała się, że mężczyzna, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia, jak naiwna pensjonarka, urodził się w Afganistanie, nie potrafiła powstrzymać się od śmiechu i kpin na temat kraju, o którym pierwszy raz usłyszała. Wydawała z siebie nerwowy, zduszony chichot, który sama nazwałaby głupim, gdyby nie wiedziała, że jego powodem jest totalne zauroczenie, jakie obudził w niej Nasrad już w parę godzin od chwili poznania.

- Wiesz co, Nasradzie? Nic nie wiem o twoim kraju. Nawet nie wiem, gdzie leży, z czego wy tam żyjecie, co jadacie, co śpiewacie ani jak obchodzicie wasze święta. Ale to nieważne. Nic mnie to nie obchodzi. I tak mi się podoba... Bo ty mi się podobasz. I nic więcej nie chcę wiedzieć.

>> Niewolnice seksualne. To dzieje się naprawdę [GALERIA]

DEON.PL POLECA

María nie kłamała. Była bardzo młoda, skończyła dopiero osiemnaście lat, pragnęła podróżować, zwiedzać świat; chciała cieszyć się życiem, poznawać ludzi, a przy tym nie miała pojęcia o rzeczywistości panującej w tamtej części świata, o której do tej pory nic nie słyszała. Nie traciła nawet minuty na oglądanie dzienników telewizyjnych, czytanie gazet czy wysłuchiwanie wiadomości radiowych, w których Afganistan zawsze kojarzył się ze śmiercią, wojną i grozą.

Przed niespełna rokiem przyleciała do Londynu z rodzinnej Majorki. Uciekła wtedy przed presją rodziny, przed nieustannymi konfliktami z ojcem, z którym - choć bardzo go kochała - nie potrafiła się porozumieć, zwłaszcza gdy usiłował ją przekonać, że zamiast włóczyć się z przyjaciółmi, powinna poświęcić się nauce. Rady ojca, który owdowiał, kiedy ona miała zaledwie dwa lata, odbierała jako niepotrzebne i nudne zrzędzenie.

Pozostawiła za sobą burzliwą epokę dojrzewania i nastoletnich wybryków, nieodpowiednie towarzystwo i złe zachowanie. Na Majorce została także cała jej rodzina. Maria za wszelką cenę pragnęła pewnego dnia udowodnić swoim bliskim, że potrafi utrzymać się sama, bez niczyjej pomocy, a jej świeżo uzyskana pełnoletniość daje jej od dawna upragnione prawo wyboru: gdzie, jak i z kim spędzi swoje życie.

Nie miała ani czasu, ani okazji wysłuchać wstrząsających opowieści o afgańskich kobietach, które niemal co dnia ginęły ukamienowane, bo miały nieszczelnie zasłoniętą twarz. Zdarzało się także, że zabijano je w jakimś zaułku miasta tylko dlatego, że wyszły z domu same, bez towarzystwa mężczyzny. Nie wiedziała także, że czasami nieznajomi okładają na śmierć kijami szesnastolatki tylko za to, że ośmieliły się usiąść z tyłu autobusu miejskiego, w części zarezerwowanej wyłącznie dla mężczyzn. Nie wiedziała, że kobiety takie jak ona może spotkać śmierć na ulicy dlatego, że odważyły się nieść w ręku książkę albo wtrącić się do męskiej rozmowy. Nic nie słyszała też o tym, że sześcio- i siedmioletnie dziewczynki zmuszano do małżeństwa z sześćdziesięciolatkami w zamian za śmieszną rekompensatę wypłacaną za nie rodzinie.

Nie wiedziała zatem nic o ukamienowaniach, gwałtach, publicznych egzekucjach, zabójstwach, torturach czy okaleczeniach narządów płciowych, karach cielesnych, szykanach i tak dalej. Ignorancja i niewiedza Marii dotyczyły wszelkich nieszczęść i krzywd wyrządzanych kobietom w Afganistanie. Dawniej i dziś.

María nic nie wiedziała o Afganistanie i może dlatego uśmiechała się beztrosko, nie spuszczając wzroku z czarnych oczu Nasrada, obejmując dłońmi filiżankę kawy, pitą po raz pierwszy razem z poznanym niedawno chłopakiem, z którym pragnęła pozostać do końca życia.

Poznali się przypadkiem w biurze pośrednictwa pracy, przez które oboje zostali zatrudnieni. María pracowała w zakładzie pakującym zegarki przeznaczone do sprzedaży bezcłowej na pokładach samolotów, poprzednio zaś w fabryce przetwórstwa wieprzowiny i firmie handlującej słodyczami. Przez pierwsze miesiące pobytu w Londynie sprzątała u angielskich rodzin, zajmowała się domem i dziećmi, przy okazji ucząc się języka. Wieczorami uczęszczała na kurs językowy.

Tamtego dnia wpadła do biura, ponieważ warunki pracy różniły się od tych ustalonych w umowie. Siedząc w poczekalni i czekając na wyjaśnienie ich problemów, María i Nasrad szybko rozpoczęli rozmowę. María już go kiedyś widziała, ale słyszała jedynie, że jest muzułmaninem i pracuje jako spawacz drzwi w land roverach.

Załatwiwszy formalności, młodzi umówili się następnego dnia na kawę. Przed tą pierwszą i niezobowiązującą randką María przez kilka godzin była podenerwowana. Co rusz spoglądała na zegarek i paliła papierosa za papierosem. Przez bite trzy godziny przymierzała stroje na spotkanie z przystojnym nieznajomym. W końcu wybrała obcisłe dżinsy i ulubiony, kupiony tuż po przyjeździe do Londynu T-shirt, który świetnie na niej leżał.

Oboje przyszli punktualnie. Widać było, że bardzo im zależy na spotkaniu. Początkowo opowiadali sobie o swoim dotychczasowym życiu. María dowiedziała się, że Nasrad pochodzi z Afganistanu.

>> Reyes Monforte o historii kobiety, która przeszła piekło wojny

Piętnaście lat temu, kiedy Rosjanie zajęli jego ojczyznę, uciekł za granicę. Zwierzył się Maríi, że utrzymuje sporadyczne kontakty z rodziną, ale co miesiąc wysyła im pieniądze, co w praktyce oznaczało, że utrzymuje wszystkich swoich bliskich. O tym zresztą María przekonała się sama znacznie później. Dziewczyna z kolei opowiedziała mu o swoim dzieciństwie na Majorce: była najmłodsza, miała dwie siostry i czterech braci, po śmierci matki oddano ją do dziadków, bo pogrążony w depresji ojciec nie umiał zająć się małym dzieckiem.

Powiedziała także, że była dobrą uczennicą i zawsze marzyła o tym, że zostanie nauczycielką lub pielęgniarką, bo lubi dzieci i uwielbia się śmiać, tak jak właśnie w tej chwili.

María śmiała się jeszcze długo, póki życie, los, a przede wszystkim miłość nie rzuciły jej do kraju, w którym kobiety są całkowicie nieważne, do kraju, gdzie nad ich głowami wisi miecz Damoklesa, do kraju, w którym małe dziewczynki zmusza się do poślubiania starców. Do kraju, w którym jedyną ochroną kobiety, kiedy chce wyjść na ulicę i wrócić żywa do domu, jest burka. I to jeśli ma szczęście.

Ale na pierwszej randce nic o tym nie wiedziała i uśmiechała się niefrasobliwie. Śmiała się dopóty, dopóki w jej życiu nie nadeszły noce nieutulonego szlochu i rozpaczy.

Już po miesiącu od pierwszego spotkania María i Nasrad zamieszkali razem.

- Po co mamy żyć oddzielnie? To tylko strata czasu i pieniędzy. Przecież chcemy być razem, po co więc utrzymywać osobne mieszkania? To absurd. - Argumenty Nasrada brzmiały rozsądnie, więc María bez wahania i wątpliwości podjęła decyzję.

Cały wolny czas spędzali razem. María nie miała w Londynie zbyt wielu przyjaciół, dlatego Nasrad szybko wprowadził ją w krąg swoich znajomych. Początkowo czuła się wśród nich obco, jakby nie należała do ich świata. Dostrzegała, że zarówno sposób ubierania się, jak i zachowanie narzeczonych i żon przyjaciół Nasrada bardzo się różni od jej upodobań do kusych T-shirtów, mocnego makijażu, obcisłych dżinsów, papierosów, całonocnych imprez suto zakrapianych alkoholem. Kobiety ze świata Nasrada nosiły długie i obszerne suknie, głowy skromnie zakrywały chustami, odsłaniając jedynie rysy twarzy. Zamiast do dyskoteki, wolały chodzić do meczetu i modlić się razem z mężami albo siedzieć w domu przy lekturze Koranu.

W ciągu dwóch lat narzeczeństwa Marię czasem osaczały wątpliwości dotyczące ich związku. "Może za bardzo się angażuję. Chyba powinnam spojrzeć na nasz związek z dystansem. To nie mój świat. Dlaczego on nie próbuje zaakceptować mojego? Przecież takie życie byłoby prostsze, lepsze i weselsze". Bywały takie dni, kiedy María czuła się zupełnie zagubiona. Miała wrażenie, że znalazła się w labiryncie, z którego w żaden normalny sposób nie może się wydostać. A jednak wystarczyło jedno wspomnienie Nasrada tuż obok niej i znikały wszelkie wątpliwości, czy dobrze robi.

María zdecydowała się zerwać kontakt z garstką swoich londyńskich znajomych. Nie chciała przedstawiać Nasrada nikomu z dawnego kręgu przyjaciół, obawiała się bowiem, że zareagują oni niechętnie na ich związek nie tylko ze względu na dużą - bo prawie piętnastoletnią - różnicę wieku między nią a ukochanym, ale też z powodu innego wyznania. Bała się również, że Nasrad, kiedy się dowie o jej dawnych zwyczajach oraz grzechach przeszłości, potępi ją. Dlatego postanowiła oddzielić swoje poprzednie życie od nowego świata jej narzeczonego.

Ze zdumieniem dostrzegła, jak jej życie, które jeszcze parę miesięcy temu składało się z nieustannych wypadów do dyskotek, nocnych barów oraz imprez do białego rana, stopniowo zaczyna ograniczać się do spokojnych kolacji w gronie przyjaciół Nasrada, spacerów czy wypraw do kina. María porzuciła szalone, chaotyczne życie, a w Nasradzie znalazła bezwarunkowe wsparcie, które pomogło jej zerwać z dawnymi szkodliwymi nawykami.

Miała już dosyć nocnych hulanek, zbyt dużo alkoholu, mężczyzn i szalonej zabawy. Nasrad stał się jej najlepszym przyjacielem, powiernikiem, kochankiem, a nawet w pewien sposób zastąpił jej ojca. Wiedziała, że może się do niego zwrócić w każdej krytycznej sytuacji, a on zawsze udzieli jej wsparcia i pomocy. Była pewna, że Nasrad zrobi dla niej wszystko. Dopuścił się nawet kłamstwa, mówiąc własnej rodzinie, że María jest dziewicą i nie ma za sobą żadnej przeszłości - warunek konieczny, aby mogła zostać żoną Afgańczyka i muzułmanina. Utrata dziewictwa jeszcze przed nocą poślubną w tradycyjnym społeczeństwie Nasrada była hańbą i wystarczającym powodem do anulowania małżeństwa oraz przyczyną odrzucenia i potępienia kobiety. Wiedząc o tym, Nasrad oświadczył swojej rodzinie, bez wdawania się w szczegóły, że dzięki wieloletniej przyjaźni łączącej go z bratem dziewczyny zna Marię od dziecka.

Jej ukochany był gotów dla niej skłamać, nie obchodziła go jej przeszłość. Na dodatek był jedynym człowiekiem, który pomagał jej wydostać się z chaotycznego, pełnego zgubnych nałogów świata. María czuła się w Londynie bardzo samotna i może właśnie dlatego tak łatwo przylgnęła do Nasrada. Szybko stwierdziła, i to z niezachwianą pewnością, że chce spędzić z nim resztę życia.

Pewnego dnia, kiedy już zamieszkali razem, Nasrad pojawił się w domu z prezentem. Nalegał, żeby María natychmiast go rozpakowała. Było to ozdobne wydanie Koranu. Kilka dni wcześniej, podczas kolacji z przyjaciółmi - wszyscy byli muzułmanami - dziewczyna stwierdziła, że pragnie dowiedzieć się czegoś więcej na temat islamu, wiary wyznawanej przez jej ukochanego. Koran był pierwszą pozycją z długiej listy lektur na tematy religijne, które Nasrad dał Maríi do przeczytania.

>> Jak papież Franciszek walczy z handlem ludźmi?

Dziewczyna nigdy nie czuła zbytniego związku z wiarą katolicką, w której wychowali ją dziadkowie i ojciec. Prawdę mówiąc, była zupełnie obojętna na wszelkie sprawy religijne. Jednak zaczęła ją nawiedzać myśl, że skoro mężczyzna, którego kocha, wyznaje islam, to ona z wdzięczności za to, co dla niej zrobił, oraz na dowód swojej miłości powinna zmienić wiarę. I tak zrobiła. Z miłości przeszła na islam.

Rzuciła palenie i picie, zmieniła radykalnie sposób ubierania się, przestała jadać wieprzowinę. Za to w towarzystwie narzeczonego zaczęła uczęszczać do meczetu. A zatem porzuciła styl życia typowy dla kobiety z Zachodu i dostosowała się do kanonów obowiązujących muzułmanki. Oczywiście musiała także założyć hidżab.

Po zaledwie dwóch latach znajomości María wyszła za Nasrada. Wzięli ślub cywilny w stolicy Wielkiej Brytanii. María włożyła długą, obszerną, beżową sukienkę, która w niczym nie przypominała sukni ślubnej, o jakiej marzyła, wyobrażając sobie, że idzie do ołtarza. Tak czy siak, było jej wszystko jedno. Przy jej boku szedł mężczyzna, którego kochała najbardziej na świecie.

Do urzędu stanu cywilnego udali się w towarzystwie dwóch muzułmańskich przyjaciół Nasrada. María nie zawiadomiła nikogo z rodziny o swoim ślubie. W niej samej toczyła się batalia mieszanych uczuć i rozterek: z jednej strony, pragnęła podzielić się z bliskimi wiadomością o swoim szczęściu, powiedzieć im, że spotkała mężczyznę, z którym chce spędzić życie, urodzić mu dzieci, i pragnęła zaprosić ich na tę uroczystość. Z drugiej strony, María po prostu się bała.

Już sama myśl, że jej rodzina może być przeciwna małżeństwu, wzburzała ją. María wiedziała, że taki związek będzie wielkim ciosem dla jej bliskich, zwłaszcza dla ojca, który pogrążyłby się w rozpaczy, ponieważ jego najmłodsza córka nie tylko samowolnie wyjechała do Londynu, ale także wyszła za mąż za muzułmanina, którego nie dość, że nie znali, ale nawet nic o nim nie wiedzieli.

Właśnie dlatego postanowiła nie zawiadamiać rodziny. Jeszcze przyjdzie czas, aby im o tym opowiedzieć. Nie chciała, żeby ktokolwiek popsuł jej tę chwilę. Zwłaszcza rodzina, z którą rozstała się parę lat temu, kiedy opuściła dom z silnym postanowieniem, że wróci dopiero wtedy, gdy uda jej się coś osiągnąć bez niczyjej pomocy.

*  *  *

Fragment pochodzi z bestsellerowej powieści Reyes Monforte "Burka Miłości". Tylko dla czytelników DEON.pl mamy zniżkę 25%. Wystarczy przy zakupie na stronie wydawnictwa WAM wpisać kod BURKAD.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Z miłości przeszła na islam
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.