Być matką...

Być matką...
Z perspektywy czasu spojrzałaś na swoje życie (fot. grant_macdonald)
Joanna Wilkońska / slo

– Wszystkiego najlepszego, Mamo – powiedział, wręczając ci czerwone róże. Potem ujął twe spracowane dłonie i podniósł je do ust. Dopiero wtedy przypomniałaś sobie o Dniu Matki. Trzymałaś róże nie czując nawet, że ich ostre kolce kaleczą ci ręce, a na twarzy poczułaś dwie ciepłe, słone łzy.

Z perspektywy czasu spojrzałaś na swoje życie. Kiedy byłaś w ciąży, zachorowałaś na ciężką, wirusową grypę. Lekarz powiedział ci, że dziecko może urodzić się upośledzone, że może lepiej byłoby… Szlochając wybiegłaś z gabinetu prosto pod pędzący samochód. Nie pamiętasz potem nic. Obudziłaś się na sali szpitalnej i pierwsze słowa, jakie wypowiedziałaś, brzmiały:
– Dziecko?!
Przeżyłaś, a dziecku nic się nie stało. Wtedy zrozumiałaś, że to dziecko MUSI się urodzić. Do tamtego lekarza już nie poszłaś. Modliłaś się do Matki Bożej i ufałaś, że wszystko będzie dobrze. Kiedy na świat przyszedł Wojtuś, oboje z mężem płakaliście ze szczęścia. Lekarze nie stwierdzili u dziecka żadnych anomalii. Dopiero kilka miesięcy później dowiedziałaś się, że wskutek przebytego wypadku i komplikacji poporodowych nie będziesz mogła mieć więcej dzieci. Dopiero po zabiegu operacyjnym doceniłaś swoją decyzję. Gdybyś usunęła tę ciążę, być może twój dom już nigdy nie rozbrzmiewałby dziecięcym szczebiotem.

DEON.PL POLECA

A Wojtuś rósł jak “na drożdżach”. W dzień jego pierwszych urodzin poszłaś pokazać go lekarzowi, który namawiał cię do przerwania ciąży. Gdyby ogłoszono konkurs na najgłupszą minę, wygrałby go z pewnością. Jak urzeczony wpatrywał się w twe dziecko i powtarzał:
– To niemożliwe! Jak to możliwe?
Następnego dnia odebrałaś telefon. Drżący głos po drugiej stronie powiedział:
– Dziękuję pani. Przepraszam… Ja już nigdy nie podejmę takiej decyzji... Jak to się mogło stać? Dziękuję za pani silną wolę i za to, że pani przyszła…
Zamyślona odłożyłaś słuchawkę. Z opowiadań słyszałaś potem, że lekarz zmienił się nie do poznania, że zrezygnował z prywatnej “praktyki”.

Kiedy Wojtuś był przedszkolakiem, jak gąbka chłonął każde słowo rodziców i jak małpka starał się naśladować tatę. We wszystkim chciał być doń podobny. Z uśmiechem przypominasz sobie scenę, jak wygolił sobie na głowie wielki placek pozostawioną na chwilę przez męża elektryczną maszynką do golenia. Wspominasz lata, kiedy twój syn dorastał. W tobie miał wtedy najwierniejszą powierniczkę swoich dziecięcych problemów; za to oboje z tatą mieli swoje “męskie” tajemnice, do których nie miałaś dostępu.

Z perspektywy lat zastanawiasz się, czy dałaś mu wszystko, co mogłaś mu dać dobrego? Przybiegał ze szkoły i już od progu wołał:
– Mamo, jestem głodny! Mamo, zobacz, co narysowałem! Mamo, pomóż mi wyciąć pieska! Mamo, zrobił mi się kleks! Mamo, mamo, mamo…
I tak bez końca. Ile razy lekceważyłaś to jego mamo?
Byłaś zmęczona prowadzeniem domu, gotowaniem, sprzątaniem, dodatkowo dorabiałaś szyciem. Odpowiadałaś mu wtedy:
- Zaraz, za chwilę, nie mam czasu, poradź sobie sam, zajmij się czymś innym.

Wysyłałaś go na podwórko albo włączałaś telewizor. Miałaś wtedy święty spokój, a dzieckiem nie trzeba było się zajmować. Dopiero teraz doceniasz wartość tych chwil, które poświęciłaś synowi. On pamięta, kiedy po raz pierwszy czyniłaś z nim znak krzyża, kiedy uczyłaś go jeździć na rowerze, kiedy po raz setny czytałaś mu bajkę o Czerwonym Kapturku. Dziwne, ale po tylu latach zostały mu w pamięci chwile spędzone z tobą...
Mimo wszystko starałaś się zaszczepić w nim pozytywne wartości: wpajałaś mu, że najbardziej trzeba kochać Boga, że trzeba pomagać ludziom. Zwracałaś uwagę, kiedy przynosił ze szkoły niecenzuralne słowa, zawsze wiedziałaś, dokąd wychodzi i o której wróci. Równocześnie wiedziałaś też, że kiedyś stanie się samodzielny, że nie będziecie na zawsze razem.

A dziś przekonałaś się, że pomimo odległości, jaka was dzieli, czasu nieubłaganie płynącego naprzód i wydarzeń, które sprawiają, że coraz częściej jesteśmy zmęczeni pracą i życiem – wartości przez ciebie zaszczepione zapuściły korzenie. Dzień Matki jak przed laty pozostał twoim świętem, niezależnie od pogody i kilometrów, które was dzielą. Warto być matką. Choćby dla jednej takiej chwili, jak ta dziś właśnie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Być matką...
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.