Dzieci idą do szkoły tak, jak do... dentysty

Dzieci idą do szkoły tak, jak do... dentysty
(fot. alex campos / flickr.com)
Reinhold Miller / slo

Uczniowie. Są bądź czują się oszukani wówczas, gdy odbiera się im to, co im się należy, natomiast w zamian nie otrzymują nic z tego, czego potrzebują do rozwoju fizycznego i psychicznego, a mianowicie wsparcia wzrostu i rozwoju w czasie dzieciństwa i młodości.

Kto już jako ośmio- lub dziesięcioletni uczeń musi wstawać około 6:30, następnie jechać autobusem lub pociągiem, a kolejne godziny swego życia od 8:00 do 13:00 spędza w szkole, siedząc najczęściej w zbyt małych salach klasowych i mając niewielkie możliwości ruchu, kto w końcu wraca do domu, odrabia lekcje, swój dzień szkolny zaś kończy około 16:30, ten ma za sobą dziesięcio-godzinny dzień pracy, z siedmioma do ośmiu godzin aktywnego uczenia się. A kiedy jest już zmęczony, wycieńczony, sfrustrowany, apatyczny, wtedy - zależnie od okoliczności - kształtuje czas wolny lub pozwala sobie na wybryki.

Wielu dorosłych godzi się na taki styl życia, a jeśli chodzi o dzieci i młodzież, to przekracza on ich możliwości, jest szkodliwy, hamuje rozwój, a tym samym jest nieludzki i pociąga za sobą dalekosiężne skutki, takie jak np.: uszczerbki na ciele (bóle głowy i brzucha, zaburzenia snu, brak apetytu, nudności, rozdrażnienie), zaburzenia koncentracji i zachowania się, ucieczka przed nauką w sny na jawie, wagary, senność i objawy agresji, niszczycielska wściekłość, zaburzenia psychosomatyczne, alkoholizm, poczucie znalezienia się w sytuacji bez wyjścia, próby samobójcze, zewnętrzne i wewnętrzne objawy szału.

DEON.PL POLECA

Kuhn (2007, s. 81) stawia takie pytanie: "Dlaczego tyle dzieci idzie do szkoły tak, jakby szły do dentysty?". Odpowiedź jest prosta: ponieważ zazwyczaj zbyt mało bierze się pod uwagę ich doświadczenia życiowe, okoliczności życiowe, drogi losowe, ponieważ cierpienia w szkole i z powodu szkoły są większe od pozytywnie przeżywanych wysiłków, od przyjemności uczenia się i od radości z sukcesu.

Nauczycielka przerobiła z dziećmi temat konika polnego. Teraz chce się dowiedzieć, ile z tej nauki pozostało w głowach dzieci. Zwraca się do Karolka, bladego, dziewięcioletniego chłopca: "Karolku, ile nóg ma konik polny? Na pewno to wiesz". Wydaje się, że dla Karolka pytanie jest nieprzyjemne. Marszczy czoło, namyśla się, wstrząsa głową i odpowiada zdumiewająco świadomie i cokolwiek zdziwiony: "Pani Kosel, chciałbym mieć pani problemy".

Jakie znaczenie ma dla niego pytanie o nogi konika polnego w zestawieniu z wagą jego własnych pytań i jego radzeniem sobie z życiem?

Wiecej w książce: JAK PRZEŻYĆ W SZKOLE - Reinhold Miller

***

Dzieci idą do szkoły tak, jak do... dentysty - zdjęcie w treści artykułu

JAK PRZEŻYĆ W SZKOLE - Reinhold Miller

Zawodowe obciążenia, wygórowane oczekiwania, lęki egzystencjalne, zaskakujące zachowania uczniów, nieznośna presja kolegów i rodziców często wywołują w nauczycielach głośne bądź ciche wołanie o pomoc.

Zamiarem autora tej książki jest jasne nazwanie niedogodności i trudności związanych z nauczaniem w szkole. Reinhold Miller - doświadczony dydaktyk i metodyk, zastanawia się nad sposobami działania nauczycieli, które doprowadziły ich do poczucia bezsilności. Nade wszystko radzi, jak osiągnąć większą niezależność, pewność siebie i satysfakcję w pracy nauczycielskiej.

Niezastąpiony poradnik zarówno dla początkujących jak i doświadczonych "życiem" nauczycieli.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dzieci idą do szkoły tak, jak do... dentysty
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.