Wystawieni na próbę...

Wystawieni na próbę...
(fot.cinderellasg/flickr.com)
Materiały nadesłane

Do napisania tego artykułu zainspirował mnie materiał [url=http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1312,czy-katoliccy-dziennikarze-potrafia-wymienic-grzechy-glowne.html]ten film[/url], w którym katoliccy dziennikarze mają problem z podaniem siedmiu grzechów głównych. Myślę, że z takim pytaniem nie poradziłby sobie przeciętny gimnazjalista, nie mówiąc już o licealiście.

Co jest przyczyną braku znajomości tak podstawowych rzeczy jak Dekalog, główne prawdy wiary, siedem grzechów głównych? Moim zdaniem winę ponosi w znacznej mierze źle prowadzona katechizacja. Rozmawiając z gimnazjalistami dowiaduję się, że lekcje religii są "stratą czasu", a katecheci nie starają się ich urozmaicać, ograniczając się do wyświetlania filmów (bardziej lub mniej nudnych). Tak prowadzona katecheza nie spełnia oczekiwań wymagających odbiorców, jakimi są młodzi ludzie. Zamiast załamywać ręce nad współczesną młodzieżą, spróbujmy rozwiązać ten problem.

1. Mniej filmów, więcej dialogu.

Film może być dobrym podsumowaniem omawianego tematu, ale nie może stanowić głównej treści katechezy. Nastolatki mają silną potrzebę rozmowy. Chętnie włączą się do umiejętnie prowadzonej dyskusji.

DEON.PL POLECA

2. "Nie możemy zatrzymywać się tylko nad kwestiami związanymi z aborcją, małżeństwami homoseksualnymi i używaniem środków antykoncepcyjnych".

Powyższe słowa papieża Franciszka, wypowiedziane w wywiadzie dla jezuickiego dziennika "La Civilta Cattolica", należałoby odnieść również do katechezy. Jak na razie na lekcjach katechezy dominują tematy związane z seksem, antykoncepcją, zapłodnieniem in vitro, antykoncepcją, aborcją, eutanazją, egzorcyzmami i ostatnio... gender! Owszem, te tematy są istotne, ale czy na pewno są najważniejsze?

3. Poznajmy Pismo Święte.

W nauczaniu religii brakuje omawiania mniej znanych fragmentów Ewangelii. Często przybliżane są tylko te wycinki, które są jednoznaczne i łatwo można je zinterpretować (np. przypowieść o synu marnotrawnym), a pomijane te, które są trudniejsze do zrozumienia (jak choćby uwolnienie opętanego w Gerazie). Młodzieży trzeba przybliżać również Stary Testament. Niestety, przywoływane są jedynie najbardziej znane fragmenty. Jeżeli młody człowiek sięgnie sam po tę część Biblii, nie znając ówczesnych realiów, może błędnie niektóre treści, a w konsekwencji niewłaściwie pojmować Boga i religię.

4. Nie wypaczajmy obrazu Boga.

Nie narzucajmy nastolatkom obrazu Boga takiego, jakim my Go widzimy. Pozwólmy młodzieży odkrywać Chrystusa i siebie samego w świetle Jego nauczania. Niech modlitwa nie kojarzy im się z pustym klepaniem formułek, ale z rozmową, a może przede wszystkim ze słuchaniem Jego głosu. Myślę, że przydatne dla młodych ludzi byłoby zapoznanie ich z różnymi metodami modlitwy: z ignacjańskim rachunkiem sumienia, medytacją ignacjańską, Lectio Divina... Można ich również zachęcić, by korzystając z Facebooka, odnajdywali wartościowe treści: Polecam Ćwiczenia Duchowe, Banita.

5. Ważniejsza jakość niż ilość.

Bierzmowanie, będące sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej, powinno być ważnym wydarzeniem w życiu katolika. Dlaczego takim często nie jest? Bo przygotowanie do tego sakramentu staje się przykrym obowiązkiem: chodzenie na dodatkowe wykłady, zdobywanie podpisów w indeksie przy wszystkich praktykach, egzamin... Młodzi ludzie nie lubią być kontrolowani na każdym kroku. Nie chcą tłumaczyć się czy spowiadali się miesiąc temu czy dwa, a ten brak podpisu przy jednej niedzielnej Mszy Świętej to nie ich zaniedbanie, ale choroba... Zaufajmy młodzieży. Jeżeli dopuszczamy kogoś do przygotowania do bierzmowania, oznacza to, że uważamy go za osobę na tyle odpowiedzialną, by mogła sama dbać o godne przyjęcie sakramentu. Nie zmuszajmy młodego człowieka do tego sakramentu. Niech to będzie jego dobrowolny, świadomy wybór, a nie dla "świętego spokoju", żeby rodzice się cieszyli. Jeśli nie chce, niech zrezygnuje, zamiast podrabiać podpisy. Lepiej żeby było mniej bierzmowanych, ale za to dobrze przygotowanych, mających dojrzałe podejście do tego sakramentu. Wtedy może będzie mniej kompromitacji na egzaminie przed bierzmowaniem, gdy uczennica trzeciej klasy gimnazjum nie potrafi wymienić dziesięciu przykazań, a ministrant pytany o to czym jest Krzyżmo Święte odpowiada "to takie drewno". To autentyczne sytuacje, które obrazują, że jednak ważniejsza jest jakość niż ilość.

6. Czy rezygnacja z chodzenia na lekcje religii zawsze przynosi złe owoce?

Kiedy młodzież zaczyna wypisywać się z katechezy, należy zastanowić się nad przyczynami. To niemy protest przeciwko bylejakości w nauczaniu religii. To czas, by zmienić sposób nauczania i podejście do nastolatka. Zachęćmy młodych ludzi, by współtworzyli te lekcje, sami proponowali tematy i nie byli jedynie biernymi słuchaczami. A może uda się zaprosić jakiegoś ciekawego gościa? Może wtedy poprawi się frekwencja. Jeśli nie, nie krzyczmy, że wszyscy, którzy odeszli to apostaci. Być może to właśnie oni są lepiej rozwinięci duchowo i mają większe wymagania. Uderzmy się raczej w piersi i przyznajmy, że to nasza, ludzi Kościoła, wina.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wystawieni na próbę...
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.