Sposób na nudę i chore dzieci
Nadchodzi listopad. To najbardziej mroczny i słotny okres w roku. Co gorsza, w placówkach edukacyjnych szaleją właśnie bakterie i wirusy. Kaszle, katary i gorączki są teraz codziennością dla wielu dzieci. Mali kuracjusze pozbawieni są możliwości wyjścia na podwórko, pobawienia się z kolegami albo chociaż wspólnego ponarzekania na przerwie, że kaligrafia jest głupia. W takiej sytuacji stają się marudni i oczekują od nas dostarczenia im rozrywki.
Jeśli choroba się powtarza, albo trwa kolejny tydzień, można wpaść w nastrój przygnębienia. Nie poddajmy się jednak zbyt łatwo - rozbijmy szarą monotonię czymś zupełnie szalonym. Po kolejnej wizycie u pediatry ogłośmy Wielki Festyn Deszczowy. Dajmy się ponieść fantazji i poszukajmy zabaw związanych z jesienną pogodą. Pomysłów jest nieskończona ilość. Każdy z nas ma swoje ulubione sposoby spędzania wolnego czasu, mamy też różne zabawki i materiały plastyczne zgromadzone w domu. Jeśli chwilowo nie przychodzi nam nic do głowy, zainspirujmy się poniższą listą.
Chyba najłatwiejsze do zaaranżowania są rysunki. W sytuacji kryzysowej - totalnego braku czasu - wystarczy dostarczyć maluchowi zwykłe kredki ołówkowe, kartki i odpowiedni temat. Aby urozmaicić zabawę ogłośmy jesienny konkurs na najpiękniejsze dzieło pod tytułem "Deszczowy poranek", "Las w listopadzie", albo - to zwłaszcza dla dziewczynek - "Jesienna moda". Jeśli dzieci mają ochotę, mogą też nas zaprosić na uroczystą wystawę. Produkcja biletów, plakatów informacyjnych oraz przygotowanie ekspozycji na dywanie może być dla nich fascynującym zajęciem. Nam zaś da trochę czasu na przyrządzenie kolacji. Przyda się ona na uroczyste otwarcie wystawy, oczywiście w strojach wieczorowych - piżamach z ciepłymi skarpetami i szlafrokiem.
Kolorowe, stare czasopisma również mogą dostarczyć wiele radości. Dajmy dzieciom zadanie - niech poszukają wszystkich obrazków kojarzących się z jesienną pluchą lub przyrodą szykującą się do nadejścia zimy. Wycięte ryciny mogą posłużyć do wykonania kolażu, albumu albo puzzli (wtedy trzeba je tylko nakleić na tekturkę i pociąć). Pozostałe po zabawie ścinki możemy wykorzystać do wyklejania parasola narysowanego na kartce - każdą jego część kawałeczkami w innym kolorze.
Jeśli mamy nieco więcej czasu i sił skorzystajmy z bardziej wyrafinowanych technik plastycznych. Poszukajmy w szufladzie biurka, może znajdziemy w niej jakieś skarby.
Spory zachwyt u dzieci budzą zwykle farbki plakatówki. Jest on wprost proporcjonalny do częstej niechęci rodziców powodowanej problemami z późniejszym sprzątaniem. Jeżeli jednak nie czujemy takich oporów - lub je pokonamy - farby dadzą nam bardzo wiele możliwości. Poza tradycyjnymi pracami postawmy na abstrakcję. Namalujmy na przykład na kartkach różnokształtne kałuże. Kiedy już wyschną, zastanówmy się, co nam przypominają ich kształty i odpowiednio je przeróbmy dorysowując brakujące kopyta, oczy albo koła. Dzieciom spodobają się zapewne stemple z ziemniaków, w których wytną samodzielnie (lub przy pomocy mamy) kształt chmurki lub kropelki. Przy ich użyciu stworzą abstrakcyjne szlaczki i mozaiki - na przykład projekt pościeli jesiennej. Mogą je też wkomponować we wcześniej namalowane realistyczne obrazki.
Bardzo ciekawe są też barwne eksperymenty. Poszukajmy różnych jesiennych kolorów i zajmijmy się mieszaniem ich ze sobą. Sprawdźmy też, jak się rozcieńczają. Wodę w słoiczku zabarwmy dużą ilością pomarańczowej farby. Później przelejmy połowę naszej mieszaniny do drugiego słoiczka i uzupełnijmy ją czystą wodą. Połowę tej mikstury przelejmy do trzeciego naczynia - i tak dalej. Na końcu otrzymamy całą paletę jesiennych odcieni. Zabawmy się też kroplami rozwodnionej farby upuszczonymi na kartce z bloku technicznego. Rozlewajmy je zmieniając położenie kartonika, trącając zapałką lub przeciągając po nich trzymaną oburącz nitką.
Przyjrzyjmy się znaleziskom z głębszych pokładów naszej szuflady. Z bibułki możemy wspólnie wyciąć okolicznościowe ozdoby na okno. Zmięte w kuleczkę kawałki krepy naklei się na wycięty z brystolu kalosz. Kredki akwarele pięknie się rozmazują - przydadzą się do namalowania jesiennej wichury. Rysując węglem oddamy klimat bezlistnego o tej porze lasu. Malując techniką mokro na mokrym - przy użyciu farb wodnych na zwilżonej kartce - otrzymamy efekt mgły. Sznurek pomoże nam wykonać wirujące na wietrze ozdoby - na przykład będzie strugami deszczu łączącymi tekturową chmurę z kropelkami wyciętymi z papieru lub piankowej tacki po warzywach.
Do jesiennych zabaw przydadzą się też znalezione masy plastyczne. Maluchy mogą spróbować stworzyć gumowca z masy solnej albo plastelinową parasolkę. Starszaki - modelinowe korale w kształcie błękitnych kropelek. Jeśli zaś odszukamy na pawlaczu rolkę szarego papieru lub pozostawioną sto lat temu (na wszelki wypadek) resztkę tapety - pójdźmy na całość. Połóżmy dziecko na płachcie i odrysujmy jego kształt. Maluch dorysuje na nim zgodne z tematem akcesoria: gumowce, pelerynę, parasol. No i oczywiście ozdobi je w ulubiony przez siebie sposób. Zamiast tego - lub oprócz tego - pobawmy się w czarowanie jesiennej pogody. Narysujmy niebo szczelnie zasnute chmurami, a następnie pomalujmy każdą z nich na inny kolor.
Bardziej rozsądnym dzieciom możemy zaproponować też wspólne malowanie starej parasolki, tworzenie śladów przy pomocy kalosza o pomalowanej podeszwie, lub też - o zgrozo - zamienienie go w potwora. Niestety, tego typu zabawy lubią się utrwalać. W przypadku mniej obliczalnych jednostek lepiej wyczarować deszczowe stwory z nadmuchanych baloników, inaczej grozi nam przerobienie całego obuwia na antropomorficzne stwory.
Kiedy już zgłodniejemy przenieśmy zabawy techniczne do kuchni. Przygotujemy tam na kanapkach znane nam jesienne akcesoria. Pomarańczowe i zielone elementy z papryki, czerwone z pomidorów, białe z rzodkwi, żółte z sera, różowe z szynki. Parasole stworzymy też z owoców - przekrójmy jabłko albo gruszkę na pół i nabijmy ją na wykałaczkę. Chmury wyczarujemy ubijając śmietanę kremówkę lub piekąc bezy. Możemy też urozmaicić sobie czas produkując kruche ciasteczka w kształcie kropelek.
Jeśli przyjdzie nam ochota na to, by trochę się rozruszać zajmijmy się deszczową piosenką. Poszukajmy w Internecie motyw przewodni ze starego amerykańskiego musicalu o tym tytule. Wiele dzieci z chęcią stworzy własny utwór, w którym słychać będzie jesienną pluchę. Mżawkę zagra butelka wypełniona ryżem. Przy pomocy bębenka usłyszymy miarowe stukanie kropli. Wiatr odegramy dmuchając w butelkę lub mówiąc przeciągle głoskę "sz". Maluchy skanalizują przy tym nadmiar energii w szalonym tańcu - Ulewie W Podskokach, wyciszą się naśladując przy pomocy apaszek delikatny kapuśniaczek. W ramach zabaw z nieco starszymi melomanami skonstruujmy harfę wodną. Instrument ten składa się z wielu naczyń wypełnionych w różnym stopniu wodą, a dźwięki wydobywa się na nim przy pomocy pocierania wilgotnym palcem o brzeg kubeczka. Warto sprawdzić, czy uda się nam w ten sposób zagrać jakąś znaną melodię.
Pozostając w kręgu sztuki możemy zaproponować starszakowi stworzenie własnego filmu krótkometrażowego. Przygotujmy mały notes i ołówek. Na pierwszej kartce narysujmy chmurę i stojącego pod nią bardzo schematycznego człowieczka. Zadaniem dziecka będzie przerysowywanie rysunku na kolejnych kartkach tak, by jego elementy powoli się zmieniały. Z chmurki zacznie padać coraz większy deszcz. W tym samym czasie ludzik wyjmie parasolkę i otworzy ją. Po zakończeniu prac nad filmem przyjdzie czas na jego projekcję. Jeżeli szybko przewiniemy strony notesika oszukamy nasz mózg - zobaczymy, że człowieczek się porusza.
Inni młodzi twórcy z chęcią zajmą się literaturą. Z maluchami ułożymy bajkę - jedno zdanie opowiada mama, drugie zdanie - dziecko. Tematyka oczywiście ściśle określona. Na przykład opowieść o tym, jak Pani Jesień szukała na świecie zgubionych kropelek wody albo jak krainę krasnoludków nawiedził kataklizm - ogromna ulewa. Taka bajka może zostać później spisana i zilustrowana. Jeśli chcemy, przy pomocy skanera i drukarki uzyskamy spory nakład dzieła, który rozdamy później babciom, dziadkom i Cioci Krysi.
Oprócz zabaw z kręgu kultury wyższej, możemy również eksplorować z dziećmi krainę nauki. Poszukajmy w gazecie literek wchodzących w skład zdania "Noszę kalosze". Wycięte mogą posłużyć do stworzenia wyklejanki lub gry. Sprawdźmy na przykład, ile nowych słów można z nich ułożyć. Dodając parasolki lub mnożąc chmurki z kroplami nie tylko miło się zabawimy, ale również nadgonimy przy okazji szkolne zaległości z matematyki. Podobnie przy wspólnym prowadzeniu kalendarza pogody, gdzie obok dat i rysunków chmurek pojawi się miejsce na zapis temperatury. Dla przyszłych fizyków - i różnej maści młodych eksperymentatorów - znajdziemy w Internecie cały ocean propozycji doświadczeń z udziałem wody w roli głównej.
Pomysłów na deszczowe zabawy jest co nie miara. Wystarczy znaleźć na nie trochę sił i czasu. Motywację mamy w każdym razie dobrą - walkę z bakteriami, wirusami i przygnębieniem. Nie dajmy się im pokonać, czego życzę wszystkim - Państwu, sobie i moim czterem kaszlącym córkom.
Skomentuj artykuł