"Kobiety na traktory!" już przerabialiśmy

"Kobiety na traktory!" już przerabialiśmy
(fot. Wikimedia Commons)
Logo źródła: Wychowawca Henryk Bejda / slo

"Co tak dudni, co tak grzmi? Niebo huczy, ziemia drży. Czy wichura groźna dmie? Czy to burza idzie? Nie! To idzie gender, gender, gender i śpiewa...  I spadnie jak burza, jak w maju ulewa, po której odradza się świat...".

Pozwoliłem sobie zmienić nieco słowa tego żwawego komunistycznego szlagieru. A właściwie jedno słowo: "młodość". Trzeba przecież iść z duchem czasu, postępem, osiągnięciami. A gender "na topie" teraz jest i przez świat triumfalnie kroczy, Polski bynajmniej nie omijając.

DEON.PL POLECA

Czytam bowiem w Internecie i oczom nie wierzę. Górnik ma być kosmetyczką, a sekretarka strażakiem. Tak wymyślił Śląski Urząd Marszałkowski, i taki "projekt" wdraża, w ramach promocji równości płci oraz "wyrównywania szans kobiet i mężczyzn". Że niby każdy bez względu na płeć do każdego zawodu się nadaje. Już widzę, jak taki pan kosmetyczka (czy "kosmetyczek") pazurki paniom piłuje, liczka pudruje albo mikrodermabrazję uskutecznia (choć może taki "zabieg ujędrniająco-modelujący na biust" to by się nawet poniektórym spodobał). Już widzę te panie górniczki, z cięższymi od nich świdrami, na przodkach fedrujące. Te leśne pracownice chojary potężne zwalające. Swoją drogą, to już było za komuny. "Kobiety na traktory!" już przerabialiśmy. No, może nie same kobiety, ale hasło takie. A jakie efekty tegoż były? Katastrofalne!

Proponuję inną zamianę - wszystkie urzędniczki choć na jeden dzień niech śmieciarzami (śmieciarkami?) zostaną albo kanalarzami, niech ludziskom dobry przykład dadzą, boć przecie stanowczo za mało "równouprawnione" to zawody. A urzędnicy niech wczują się w rolę i poudają trochę, że pięcioraczki rodzą. Nie zaszkodzi im to, bo ze "stereotypów" i "dyskryminacyj" płciowych się wyleczą, a może co poniektóry kamieni z nerek w ten "chytry" sposób się pozbędzie.

Swoją drogą i czwartą pieczeń na tym ogniu upiec można. Zamanifestują na dodatek, że ksenofobami nie są i inne kultury wysoce cenią, że otwarci na świat pozostają i żadna kuwada im nie obca. Co to owa kuwada? Ano taki zwyczaj u ludów niecywilizowanych i kultur prymitywnych, że jak kobieta rodziła, to jej mąż wił się, wrzeszczał i sapał, jakby to z niego, a nie z niej, dziecko wydostać się miało. Ale cóż to ja piszę… Jakich niecywilizowanych, jakich prymitywnych? Przecie widać wyraźnie, że chyba ludy te bardziej cywilizowane od nas były, w genderze przodujące. Nie to, co my - raczkujące co dopiero, genderowe oseski. Nic tylko się uczyć od... Papuasów.

Zaglądam na portal Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego po raz drugi - i znów oniemiałem. Pielęgniarki i położne też zostaną "zgenderyzowane". Od tego roku uczyć się mają różnic między "płcią biologiczną" a "płcią społeczną" (!) i o problemach związanych z tożsamością płciową. Tylko patrzeć, kiedy w programy dla położnych wpiszą naukę odbierania męskich porodów. Że faceci nie rodzą? No to co? W duchu równouprawnienia mogliby przecież.

Smutne jest to, że za takie programy to my przecież płacimy, na to idą nasze podatki i właśnie nam przyjdzie kiedyś tę wypasioną za nasze "dutki" szkaradną żabę zjeść. No, ale kończę już, bo mi termin przepadnie, enefzetowy. Zadzieram kiecę i lecę − do pani ginekolog oczywiście. A co? Kobietom tylko przysługuje?

Ale teraz już na poważnie. Kampanię przeciw głupocie, zniewieściałości i żeńskiemu "schłopieniu" czas chyba zacząć! Bo chłop chłopem ma być, a baba babą. Po Bożemu! I basta!

*Henryk Bejda - dziennikarz specjalizujący się w tematyce religijnej, autor wielu książek

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Kobiety na traktory!" już przerabialiśmy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.