"Masz już wreszcie kogoś?", czyli jak mężczyzna może uniknąć presji

"Masz już wreszcie kogoś?", czyli jak mężczyzna może uniknąć presji
(fot. depositphotos.com)
Zbigniew Chęciński

Media społecznościowe bombardują cię wiadomościami od znajomych, o wspaniałych związkach, ślubach czy narodzinach dzieci. Rodzina i znajomi wciąż dopytują, kiedy wreszcie poznasz kogoś na stałe.

Czy warto ulegać społecznej presji i stworzyć związek z rozsądku? A może lepiej płynąć pod prąd i czekać na tę jedyną, prawdziwą miłość, która nie wiadomo, czy w ogóle nadejdzie?

Presja rośnie z wiekiem

Pragnienie bycia w związku towarzyszy nam od najmłodszych lat. Już w przedszkolu wiele dzieci spotyka swoją pierwszą miłość. Ogromna sympatia do koleżanki z grupy, czy nieszczęśliwa miłość do wychowawczyni… któż z nas tego nie przeżywał? W tamtym okresie były to ogromne problemy, których nie dało się rozwiązać, a dorośli spoglądali na to z przymrużeniem oka i delikatnym uśmiechem na twarzy.

Bycie w związku w okresie dojrzewania nabrało już nieco innych barw. Z jednej strony była to naturalna chęć bycia z kimś, a z drugiej próba zaimponowania rówieśnikom. Dorastający chłopcy raczej nie myślą o stałych relacjach, a skupiają się przede wszystkim na podrywaniu atrakcyjnych dziewczyn. Największy szacunek w grupie ma ten, który spotyka się z tą najpiękniejszą.

DEON.PL POLECA

Nastolatki mają zupełnie inny pogląd na związek; wybierają raczej starszych, bardziej dojrzałych kolegów i już od samego początku starają się tworzyć głębszą, trwalszą relację. Niektóre siedemnastolatki, osiemnastolatki, czy dwudziestolatki już mają taką obawę przed życiem w samotności, że często godzą się na związek z kimś poniżej swoich oczekiwań – zgodnie z zasadą „lepszy mi się nie trafi”.

Prawdziwa presja na związek rozpoczyna się po 24. roku życia. Życie studenckie nieuchronnie zbliża się do mety, dyskoteki czy spotkania ze znajomymi nie budzą już takiego entuzjazmu, a zaczyna dominować potrzeba stabilizacji – stała praca, stały związek i stałe miejsce zamieszkania. Im bliżej 30-tki, tym trudniej kogoś znaleźć.

Masz już wreszcie kogoś?

Nadszedł ten czas – masz ukończone 30 lat. Twoje plany o szczęśliwej miłości i ciepłym ognisku rodzinnym nadal czekają na realizację, a ty zaczynasz powoli tracić nadzieję. Większość znajomych założyło już swoje rodziny, w pracy wciąż słyszysz opowieści o dzieciach, wakacyjnych wyjazdach rodzinnych i wspólnych spotkaniach przy grillu. Nie brakuje też przytyków pod twoim kątem „A ty jak tam? Masz już wreszcie kogoś? Kiedy wesele”? Życia nie ułatwia także rodzina i sąsiedzi, bo podczas każdego spotkania próbują się dowiedzieć, czy jesteś z kimś w związku lub co gorsze, pocieszać i zapewniać, że w końcu ci się uda kogoś znaleźć.

Wielokrotnie słyszałem historie osób, które zdecydowały się na małżeństwo, tylko dlatego, że ta druga osoba jest spokojna, opanowana oraz ma wiele cech, które pozwolą mu być dobrym rodzicem.

Z pewnością nieraz masz ochotę udzielić odpowiedzi z użyciem takiego słownictwa, aby nikt nigdy więcej nie odważył się poruszyć tego tematu w twojej obecności, ale za każdym razem postanawiasz to przemilczeć ze względu na dobre wychowanie i utrzymanie odpowiednich relacji. Słusznie, bo twoja złość będzie tylko dodatkowym motorem napędowym dla otoczenia, aby po raz kolejny wyprowadzić cię z równowagi.

O ile da się ignorować pojedyncze zaczepki, to w dłuższym okresie te złośliwe komentarze mogą naprawdę mocno frustrować. Dlatego wiele samotnych osób unika spotkań rodzinnych, wesel, a nawet dłuższych rozmów z ciotkami czy sąsiadkami, bo wiadomo, że prędzej czy później temat małżeństwa się pojawi.

Zastanów się, czy rzeczywiście warto wycofywać się z życia towarzyskiego, tylko dlatego że nie masz swojej drugiej połówki?

Biała flaga

Niestety, są ludzie, którzy mają dość poszukiwania miłości swojego życia i decydują się na bycie singlem do końca życia. Z jednej strony jest to bardzo wygodna opcja, gwarantująca niezależność i możliwość kroczenia po ścieżkach życia zgodnie z własnymi wyborami. Ale czy taka postawa daje pełnię szczęścia? Czy da się stłumić pierwotną potrzebę zbudowania stałej relacji z drugą osobą?

U wielu singli powyżej 35. roku życia można zaobserwować niepokojące objawy, które świadczą o złożeniu broni w walce o poznanie wartościowej osoby i stworzenie szczęśliwego związku.

Niechęć do spotkań ze znajomymi, kłopoty z poznawaniem nowych ludzi, brak motywacji do wyjścia z domu i do działania. Rutyna wlewa się do życia drzwiami i oknami. Praca, dom, komputer, telewizor… koło monotonii kręci się coraz szybciej. Z czasem dołącza niewłaściwe odżywianie, nadwaga, kłopoty ze zdrowiem i wszechobecna nuda. Stąd już bardzo krótka droga do krainy używek – alkoholu, narkotyków czy pornografii. Mimo to wiele osób stwierdza: Po co się starać? Po co dbać o siebie? Po co próbować wykrzesać z siebie odrobinę chęci do życia i do poznania kogoś, skoro i tak pewnie nic z tego nie wyjdzie?

Oczywiście, jeśli chcesz spędzić w ten sposób resztę swojego życia, a w wieku 70 lat stwierdzić, że roztrwoniłeś swój czas na ziemi… to proszę bardzo droga wolna.

Związek z rozsądku

Ci, którzy starają się uciec przed samotnością, niekiedy decydują się na związek z rozsądku. Życiowy partner wybierany jest na podstawie jego cech i majętności, a to z miłością ma niewiele wspólnego. Wielokrotnie słyszałem historie osób, które zdecydowały się na małżeństwo, tylko dlatego, że ta druga osoba jest spokojna, opanowana oraz ma wiele cech, które pozwolą mu być dobrym rodzicem. Poza tym całkiem nieźle zarabia, więc warto mieć taką osobę przy sobie. Inni zwracają uwagę tylko na atrakcyjność partnera / partnerki. Nieważne, że podczas sprzeczek ciężko im znaleźć kompromis; nieważne, że poza fizycznym pożądaniem niewiele ich łączy. Ważne, że można pochwalić się swoją drugą połówką przed znajomymi i rodziną. Jeszcze inni ulegają presji rodziny i decydują się na jakikolwiek związek. Zakładanie, że miłość przyjdzie z czasem, nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Bycie w związku z rozsądku, może mieć bardzo poważne konsekwencje:

  • częste kłótnie i brak wzajemnego zrozumienia;
  • brak wsparcia partnera, poczucie osamotnienia;
  • poszukiwanie radości poza ogniskiem rodzinnym;
  • flirtowanie i zdrady;
  • rozwód / rozstanie po kilku latach znajomości.

Podróż do własnego wnętrza

Znaczna część samotnych osób szuka przyczyn swoich niepowodzeń w otaczającym świecie. Próbują zrzucić odpowiedzialność za swoją samotność na brak Łaski Bożej, niesprzyjające okoliczności w poznawaniu nowych ludzi lub brak czasu. Nierzadko pojawiają się wnioski, że wszystkie fajne dziewczyny są już zajęte, a dzisiejsi faceci są albo zniewieściali, albo myślą tylko o jednym.

Być może przyczyną twojej samotności nie jest poznawanie niewłaściwych osób, a problem głównie leży w tobie.

Zastanów się, czy naprawdę wiesz, czego chcesz od życia. Być może twoja samotność wynika z braku zaufania drugiej osobie, lęku przed związkiem, czy przed pokazaniem siebie w pełni – wszystkich twoich zalet i wad, silnych i słabych stron, dobrych i złych decyzji w życiu.

Jeśli preferujesz odpoczynek w domu, a czas wolny spędzasz przy komputerze lub na spotkaniach w kameralnym gronie znajomych, z dala od miejskiego zgiełku, to spróbuj czegoś innego – znajdź ciekawe wydarzenia w twojej okolicy, gdzie być może poznasz nowych ludzi i nawiążesz nowe znajomości. Jeśli wieczorami odmawiasz kolejne dziesiątki różańca w intencji dobrego męża / dobrej żony i poszukujesz wciąż nowych modlitw do różnych patronów, to spróbuj częściej modlić się za siebie – o to, aby być dobrym mężem / dobrą żoną dla kogoś. Być może jest w tobie jakaś cecha charakteru, albo kiepski nawyk, które skutecznie zniechęcają potencjalnych kandydatów / kandydatki.

Jeśli masz możliwość, wyjedź samotnie na kilka dni w ciche miejsce, a jeśli z jakichś powodów nie możesz, to zorganizuj w swoim życiu dni ciszy. Odetnij się na kilka dni od mediów społecznościowych, telewizji, muzyki, gier komputerowych oraz innych wypełniaczy wolnego czasu. Tylko w ciszy będziesz w stanie zrozumieć, czego tak naprawdę chcesz, kogo tak naprawdę szukasz i gdzie tkwi problem. Jeśli do swoich przemyśleń dołączysz szczerą modlitwę, Bóg z pewnością da ci cenne wskazówki.

Pomoc z zewnątrz

Warto unikać ciągłego poruszania tematu braku swojej „drugiej połówki” podczas spotkań ze znajomymi lub rodziną. Zamiast narzekać i rozpaczać, że najlepsze kandydatki czy kandydaci na stały związek są już zajęte przez konkurencję, lepiej skupić się na poznawaniu nowych ludzi i czerpaniu radości z samego poznawania. Marudząc nieustannie, że każdy kogoś ma, a tylko ty masz pecha i trafiasz na niewłaściwe osoby, tylko zniechęcisz znajomych do spotkań z tobą. O wiele lepszym rozwiązaniem jest zrzucić z siebie tę presję i zmniejszyć nieco ciśnienie na jak najszybsze poznanie kogoś wartościowego. Jeśli czujesz ogromną potrzebę porozmawiania o swojej samotności, najlepiej zrobić to w taki sposób, aby wynikły z tego konkretne wnioski i konstruktywne uwagi.

Gdy odnosisz wrażenie, że mimo podjętych działań, presja na bycie w stałym związku oraz stres związany z samotnością, wciąż cię przytłaczają i odbierają radość życia, warto rozważyć skorzystanie z pomocy psychoterapeuty.

Każdy z nas ma subiektywne i niekiedy bardzo zmienne zdanie o własnej osobie. Najpierw mieszasz się z błotem, próbując udowodnić bezkresność swojej beznadziejności, aby po chwili zrobić w myślach wykład o swojej wyższości nad innymi ludźmi. Otoczenie najczęściej nie widzi tych wahań, dlatego warto zapytać znajomych o to, jak cię widzą; co jest w tobie dobrego, a nad czym trzeba popracować. Otoczenie jest twoim lustrem – jeśli uważnie przyjrzysz się, jak traktują cię inni, z pewnością szybko dostrzeżesz elementy, które będą wymagały dodatkowej pracy. W większych miastach coraz częściej są organizowane różne spotkania networkingowe, warsztaty psychologiczne czy różnorodne spotkania tematyczne. Dzięki nim nie tylko poznasz nowych ludzi i miło spędzisz czas, ale także będziesz mieć okazję dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Nawet jeśli mieszkasz w małym miasteczku, to przy obecnej infrastrukturze oraz dostępności środków transportu, nie powinno być większych problemów, aby od czasu do czasu wybrać się na takie wydarzenie do najbliższego, większego miasta.

Gdy odnosisz wrażenie, że mimo podjętych działań, presja na bycie w stałym związku oraz stres związany z samotnością, wciąż cię przytłaczają i odbierają radość życia, warto rozważyć skorzystanie z pomocy psychoterapeuty. Rozmowa terapeutyczna z pewnością pomoże dostrzec różne, komplikujące życie przekonania, a także zastanowić się, czy chcesz je zmienić.

Jutro też będzie wschód Słońca

Nowy dzień, nowe nadzieje i nowe wyzwania. Po wielu latach poszukiwań drugiej połówki można być sfrustrowanym lub zniechęconym do dalszego działania. Zastanów się, czy warto zatrzymać się w połowie drogi i ogłosić całemu światu swoją kapitulację, czy lepiej wybrać drogę na skróty i związać się z kimś tylko dlatego, by nie żyć w samotności?

A może warto zrobić coś innego… realizować marzenia; rozwijać swoją osobowość; pracować nad swoimi wadami i zaletami, aby stworzyć najlepszą wersję siebie; szukać okazji do poznawania nowych ludzi i cieszyć się życiem.

Kluczem do sukcesu w znalezieniu partnera życiowego, może być zaakceptowanie swojej samotności. Brzmi paradoksalnie? Spójrz. Dopóki będziesz szaleńczo dążyć do znalezienia miłości swojego życia, dopóty będziesz przeżywać rozczarowania. Niejednokrotnie trafisz na ludzi, którzy z premedytacją wykorzystają twoją potrzebę stałego związku, przecisną cię przez wyżymaczkę swoich interesów, a na koniec porzucą bez mrugnięcia okiem. Nawet jeśli uda ci się znaleźć odpowiednią osobę, to twoja skrywana fala pragnień i oczekiwań może zatopić tę znajomość, zanim na dobre się rozwinie.

Kluczem do sukcesu w znalezieniu partnera życiowego, może być zaakceptowanie swojej samotności. Brzmi paradoksalnie?

Sukces pojawia się wtedy, gdy przygotowanie spotyka się z okazją. Dlatego wykorzystaj swój „singlowy czas” na odpowiednie przygotowanie siebie do stałego związku, a jednocześnie nie odbieraj sobie okazji do poznawania nowych ludzi.

Rozejrzyj się wokoło. Być może twoja wymarzona miłość czeka tuż za rogiem?

 

Zbigniew Chęciński - zawodowo - specjalista w międzynarodowej firmie, prywatnie - miłośnik psychologii, samorozwoju, motywacji i poszerzania strefy komfortu. W młodości dość nieśmiały i skryty. Od 2012 roku intensywnie pracuje nad swoim charakterem. Z czasem poszerzanie strefy komfortu oraz dążenie do zwiększenia pewności siebie, przerodziły się w jego hobby. Nadal pracuje nad najlepszą wersją siebie i jednocześnie pomaga innym w znalezieniu drogi do satysfakcjonującego życia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Masz już wreszcie kogoś?", czyli jak mężczyzna może uniknąć presji
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.