Są głusi i niedosłyszący. Na deskach teatru zagrają "Wojnę w niebie"
Ten spektakl sprawi, że w największym twardzielu drgną emocjonalne struny. Nawet jeśli pokryła je spora warstwa kurzu. A marzenie teatralnej ekipy wzrusza już dziś. Zostało im 4 dni, aby uzbierać kwotę potrzebną do jego realizacji. Pomożemy?
Omija ich ten nasz cały zgiełk. Nie wkurza dźwięk budzika i powiadomień mesendżera. Kiedy w autobusie ktoś opowiada przez telefon zbyt osobistą historię, nie muszą zakładać słuchawek. Żeby znaleźć ciszę, na sylwestra nie zamykają się w klasztorze, a na urlop nie chowają w górskiej chatce jak najdalej stąd, gdzie akurat są. Kiedy my marzymy o ucieczce w ciszę, oni nie wiedzą, jak brzmi "kocham cię" albo "jesteś dla mnie ważny". Nie usłyszą też pierwszego słowa swojego dziecka ani dźwięków hejnału mariackiego.
Jak radzą sobie ze sprawą niby nie do załatwienia w urzędzie? Skąd wiedzą, że ktoś "dzwoni" do drzwi ich domu albo mieszkania? Co robią, kiedy nie mogą dogadać się w związku?
Rozumiemy się bez słów. Patrzymy sobie w oczy
"Znaczenie jest poza słowem. To Ty nadajesz mu wartość. Nie jesteś odtwórcą, a twórcą słowa. A to, co najważniejsze jest między słowami" - czytam na stronie spektaklu, w którym zagrają osoby głuche i niedosłyszące. Zranieni przez niezrozumienie świata, chcą nam pokazać i wyjaśnić fragmenty swoich światów. Dominika Feiglewicz, reżyserka i koordynatorka sztuki mówi, że z aktorami rozumieją się bez słów. Żeby się dogadać zaczęła naukę języka migowego. Kiedy miganie to za mało z pomocą przychodzą emocje i patrzenie w oczy.
- Skąd ten pomysł? Rozpoczynając swoją przygodę na AST w Krakowie, miałam duże trudności z wypowiadaniem swoich myśli na forum. Wydawało mi się, że nikt mnie nie rozumie, więc swoje idee przekładałam na konkretne działania na scenie. Na czwartym roku spotkałam kogoś, kto miał podobnie. I tu dopiero zaczęła się prawdziwa przygoda. Tym kimś był Krzysztof Globisz - opowiada Dominika Feiglewicz.
Spotkanie z profesorem Globiszem, który w wyniku afazji stracił jedno z kluczowych narzędzi aktora, dało jej impuls do refleksji o cierpliwym wsłuchiwaniu się w innych i sposobach na szukanie sensów pomiędzy słowami.
Potem na krakowskich Plantach, w czasie spotkania z bezdomnymi w ramach akcji Zupa na Plantach, Dominika poznała Piotrka i Sebastiana, którzy przyszli z upieczonymi przez siebie ciastkami, żeby poczęstować potrzebujących.
To dwa najwazniejsze impulsy, tutaj >> przeczytacie, co było dalej.
Działamy za darmo. Z potrzeby serca
"Aby doszło do realizacji naszego spektaklu, potrzebujemy Waszej pomocy. Kwota, którą zbieramy jest potrzebna na pokrycie podstawowych kosztów realizacji (prawa autorskie do tekstu na 10 spektakli, scenografia (również jej transport), oświetlenie, kostiumy, promocja). Wszyscy współtwórcy działają z potrzeby serca nie pobierając żadnych wynagrodzeń."
(fot. Piotrek Żyłka)
Skomentuj artykuł