"Chciałaś zadać mi ból. Mam nadzieję, że znalazłaś spokój". List do kochanki mojego męża

"Chciałaś zadać mi ból. Mam nadzieję, że znalazłaś spokój". List do kochanki mojego męża
(facebook.com/pg/mscarliemaree)
mamamia.com.au/ohme.pl/ ed

Od kochanki swojego męża dostała wiadomość mailową o tytule "Twój mąż". W treści był list, który miał zniszczyć jej małżeństwo. Po roku zdobyła się na szczerą odpowiedź i odpisała.

List otwarty Carlie Maree do byłej kochanki jej męża

DEON.PL POLECA




Przyjaciółka mojej córki nosi takie samo imię jak ty. Dlatego słyszę je często. Kiedyś kuliłam się na jego dźwięk. To taka słodka, mała dziewczynka. Za każdym razem, gdy moja córka mówi o tym, jak świetnie się razem bawią, muszę przyznać: cieszę się, że to nie o tobie mowa.

Rok temu wysłałaś mi e-mail, który przewrócił do góry nogami życie kilku osób. Moje, mojego męża, mojej córki, naszych rodziców, krewnych, przyjaciół. Często zastanawiam się, co miałaś w głowie w tamtym momencie. Ile było w tym chęci zemsty na mężczyźnie, który złamał ci serce, a ile chęci bycia "w porządku" wobec jego żony. Jednak te wszystkie szczegóły, z którymi opisywałaś waszą relację, rozwiały moje wątpliwości: chciałaś zadać mi ból. Wiedziałaś, co powinna usłyszeć żona, żeby postawić ją w sytuacji bez wyjścia, a jej małżeństwo na drodze bez powrotu.

Zastanawiam się, na ile mnie wtedy zdołałaś poznać, ile o mnie wiedziałaś. Na pewno śledziłaś mnie online, czytałaś mój blog, widziałaś moje zdjęcia. Myślę o tym, czy wiedziałaś, że tego dnia, kiedy odczytam twoją wiadomość zatytułowaną "twój mąż", będę akurat w pracy.

Tak, był nim wtedy i teoretycznie nadal jest moim mężem. Ciekawe, czy teraz myślisz o nim jako o swoim byłym chłopaku. To takie dziwne uczucie, uświadomić sobie, że ten mężczyzna, którego tak dobrze znałam, miał w życiu inną bliską kobietę, o której istnieniu nie miałam pojęcia.

Szczerze przyznaję, nie wiedziałam o tobie. Pewnie powinnam była się domyślić. Na pewno spytałam go o to, ale w głębi serca naprawdę nie myślałam, że to w ogóle mogłoby się nam przytrafić. Ten związek był silny. Tak myślałam. Mieliśmy półroczne dziecko, on ciągle pracował. Oczywiście nie zawsze było pięknie i na pewno nie byliśmy ze sobą w tak ścisłym kontakcie jak dawniej, ale wierzyłam, że on to dla mnie przetrwa. A potem wszystko zacznie się układać. I pewnie przetrwałby, przeczekał, gdybyś nie pojawiła się w tamtym momencie.

Nie mam ochoty nikogo obwiniać, nie jestem też osobą skłonną do nienawiści. Nie obchodzi mnie znajdowanie "winnych". Wierzę, że to przytrafiło się nam z jakiegoś powodu i że wszyscy powinniśmy wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Mogę sobie wyobrazić, ile on musiał dla ciebie znaczyć. Mieszkasz w małym mieście, pewnego wieczoru do twojego baru wchodzi on - przystojny, interesujący. Mój mąż potrafi być zabawny i czarujący. Mogę też sobie wyobrazić, jak się w nim zakochujesz. Jak przychodzi co wieczór i opowiada ci, jak to jest ciężko z małym dzieckiem w domu, jak nagle przestał być dla mnie ważny. Wystarczyło tylko go posłuchać - dać mu to, czego pragnął, a czym ja wtedy dla niego już nie byłam - i już był twój. Wiesz, potrafię to zrozumieć, ja też zakochałam się w nim "po tamtej stronie baru".

Czasem zastanawiam się, czy on próbował w tobie wtedy odnaleźć wszystko to, co stracił we mnie. Byłam kiedyś słodką blondynką w krótkiej spódniczce i stałam za barem w jego ulubionym pubie. Minęło 10 lat i jestem mamą w dresach, z siwymi odrostami i cieniami pod oczami po nieprzespanej nocy z chorym dzieckiem. Co z tego, że on miał przecież kochać i tę wersję mnie. Pewnie kochał, ale brakowało mu tamtej dziewczyny, która cały swój czas poświęcała jemu i tej miłości. Ty właśnie to mu dałaś.

Właściwie to nawet się cieszę. Źle było mi z myślą, że te wszystkie noce, kiedy nie było go w domu, spędzał sam, w hotelu, z daleka od rodziny. Ale on nie był sam. Był z tobą. Swoje urodziny spędził z tobą. Pocieszałaś go nawet wtedy, kiedy straciliśmy psa. Kocham go wystarczająco mocno, by cieszyć się, że znalazł pocieszenie i miłość w tych trudnych chwilach, choć żałuję, że to nie była to moja miłość i moje wsparcie.

Jak to często bywa w takich przypadkach, wierzyłaś że zostawi mnie dla ciebie. Ale tego nie zrobił. Zostawił ciebie. Nasza córka podrosła, zaczęła przesypiać noce. On odnalazł we mnie kobietę, w której zakochał się wiele lat temu. Chciał, żeby to nam znowu zaczęło się układać, chciał dobrze dla naszej rodziny. Założę się, że to cię musiało boleć. Miałaś wybór. Mogłaś odpuścić, pozwolić mu naprawić małżeństwo, albo spróbować mu je odebrać. Wybrałaś tę drugą opcję.

Bardzo staraliśmy się poskładać nasze małżeństwo, rozbite na tyle małych kawałków, ale to się nie udawało. Było już inaczej, ja byłam inna - zmieniłam się. Przesądziły o tym szczegóły. Na przykład te twoje słowa i obrazy, które miałam w głowie. Myślę, że wiedziałaś, że tak właśnie będzie.

Teraz już u nas w porządku, u mnie i u niego. Właściwie jesteśmy ze sobą bliżej niż kiedykolwiek. Nauczyliśmy się o sobie bardzo dużo. Mimo tych trudnych doświadczeń nadal mamy dla siebie wiele miłości i szacunku. To jest dobre dla naszej córeczki. Nikt tego nie zmieni.

Mam nadzieję, że i ty poukładałaś swoje życie. Że i dla ciebie cała ta historia była lekcją i że odnalazłaś w sobie taki sam spokój jak ja.

Carlie

Miłość, zdrada i grzech, które wydarzyły się we wtorek >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Katarzyna Olubińska

Kogo spotkasz w wielkim mieście?

Była jedną z wielu młodych, ambitnych dziewczyn, które zjeżdżają z całej Polski do Warszawy, aby spełnić swoje marzenia. Konsekwentnie realizowała plan na idealne życie. Praca kilkanaście godzin na dobę, perfekcja...

Skomentuj artykuł

"Chciałaś zadać mi ból. Mam nadzieję, że znalazłaś spokój". List do kochanki mojego męża
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.