Nasze dzieci w separacji
Dzieci zdecydowały się wystąpić o separację? To zdarza się coraz częściej i jest przykrym doświadczeniem dla wszystkich, a dla teściów często dramatem.
W takiej sytuacji nie ma sposobów na pocieszenie rodziców, którzy głęboko szanują instytucję małżeństwa. Nie można też zarzucać obojętności tym teściom, którzy postrzegają separację i rozwód jako metodę na zakończenie nieudanego małżeństwa (takie rozwiązanie czasami udowadnia, że mieli rację, bo od początku nie wierzyli w dany związek), nie mówiąc już o tych teściach, dla których małżeństwo jest przeżytkiem, a rozwód i separacja to wydarzenia nieprzyjemne, ale zupełnie normalne.
Teściowie należący do wszystkich trzech grup powinni pamiętać, że separacja i rozwód nie są rozwiązaniem problemu, są jego negacją. Nie powodują żadnej zmiany, nie budują niczego. W najlepszym (rzadkim) wypadku są formami samoobrony, niemalże obowiązkowymi, które udowadniają, jak zły jest aktualnie promowany styl życia. Nie może być inny, skoro charakteryzują go niepewności, podważanie znaczenia więzi międzyludzkich, brak idei i wartości.
To wszystko nie tłumaczy jednak końca małżeństwa waszych dzieci. Ich decyzja została z pewnością podyktowana bardziej osobistymi i konkretnymi powodami. Dlatego nie podzielam opinii, bardzo ogólnikowej, ale mającej wielu zwolenników, jakoby dzisiejsze śluby były zawierane z lekkim sercem, a separacje przeprowadzane z równą swobodą, świadczącą o braku odpowiedzialności. Myślę, że sprawy mają się inaczej.
Jak wynika z badań socjologów, większość ludzi uważa rodzinę za najwyższą wartość. Rzeczywiście jest to ostatnia instytucji oparta na solidarności i wzajemnej pomocy, która przetrwała. Pozostałe - partie polityczne, stowarzyszenia, państwo, życie religijne, kościół - zniknęły, słusznie lub niesłusznie, przestały się liczyć dla większości ludzi. Tylko rodzina jest nadal grupą ludzi, która oddaje sobie przysługi, spotyka się, komunikuje ze sobą i udziela wzajemnie pomocy. Z tego powodu w małżeństwo inwestujemy dużo, a czasem wręcz wszystko. W konsekwencji od małżeństwa oczekujemy wszystkiego: poczucia bezpieczeństwa, radości życia, szczęścia, ciepła, dobrych relacji międzyludzkich.
Ślub staje się aktem skrajnej odpowiedzialności, pociąga nas jego urok, ale zdajemy sobie sprawę z ryzyka, które ze sobą niesie. A to oznacza, że również separacja jest rozsądnym wyborem, i zazwyczaj tak właśnie bywa traktowana. Tym, co szkodzi rodzinie i małżeństwu, nie jest brak odpowiedzialności, ale trudności w godzeniu życia i miłości. Żyjemy w kulturze, która uważa życie za proces biologiczny, a miłość za chimerę psychiki.
Małżeństwo może nam pomóc przezwyciężyć ten dramatyczny podział - w wersji chrześcijańskiej jest ono właśnie znakiem łaski, pozwalającym nam cieszyć się jednocześnie faktem, że żyjemy i że kochamy.
Ale musi być ono pomyślane jako projekt na całe życie. Ten, kto się na nie decyduje, musi być gotowy budować je i tworzyć dzień po dniu przez wspólne rozwiązywanie problemów. Często jednak, zgodnie z tym, co powiedzieliśmy wyżej, małżeństwo jest traktowane jako instytucja, która musi nam dać wszystko, co w nią zainwestowaliśmy. Jest kontraktem, który nie może rozczarować, musi dać nam wszystko, co obiecuje.
Młoda para ma olbrzymie oczekiwania, ciąży na niej ogrom obowiązków, zadań, powinności. I to właśnie jest przyczyną problemów, a nie brak odpowiedzialności, przynajmniej nie zawsze.
Paradoksalnym dowodem na prawdziwość tych spostrzeżeń jest fakt, że w drugim małżeństwie, często różniącym się od pierwszego pod wieloma względami, więcej jest równowagi, twardego stąpania po ziemi, a mniej ekstremalnych oczekiwań i wymagań. I prawie zawsze jest ono udane.
Postawieni wobec bolesnego doświadczenia, jakim jest separacja waszych dzieci, możecie zrobić i powiedzieć niewiele. Macie realne przyczyny, aby cierpieć, ale niewiele konkretnych powodów, aby ze względu na to wydarzenie zatruwać sobie życie. Do podjęcia decyzji o separacji posłużyła waszym dzieciom ta sama wolność, którą daliście im, aby mogli postanowić o swoim małżeństwie. Wszystkim rodzicom ciężko jest się pogodzić z wolnością ich dzieci, ale nie ma innego wyjścia, bez względu na to, w jaki sposób będą one z niej korzystać. Wszelkie groźby i słowa krytyki mogą się obrócić przeciwko wam. Nie macie żadnego prawa karać dzieci za ich decyzje. Serce podpowie wam, że miłość waszych dzieci poddawana jest ciężkiej próbie.
Syn lub córka, którzy w wyniku separacji powracają do waszego domu, są ludźmi zranionymi, okaleczonymi, doświadczonymi przez los. Jeśli widzicie w nich dzieci marnotrawne, potraktujcie je tak jak ojciec z przypowieści ewangelicznej. Przyjmijcie je pod swój dach (ale bez euforii), ostatecznie znów mogą liczyć tylko na wasze uczucie. Wyszły z domu nie po to, aby roztrwonić wasz majątek, ale po to, by cieszyć się swoją miłością. Teraz wracają i potrzebują waszej.
Taka sytuacja jest niewątpliwie niezręczna, frustrująca i deprymująca. Chcielibyście zrozumieć wasze dzieci, znaleźć jakieś wytłumaczenie dla ich decyzji. Jeśli inicjują rozmowę na temat całej sprawy, wysłuchajcie ich i dajcie odczuć, że je wspieracie. Uważajcie, aby nie rozdrapywać ran. Nie możecie wiele zrobić, aby zmniejszyć ból dziecka, a jeszcze mniej, aby zmniejszyć własny. To jedna z sytuacji, w których milczenie jest cenniejsze niż tysiące słów, także tych pocieszających. Pocieszanie dziecka, którego małżeństwo się rozpadło, nie ma wielkiego sensu.
Większy sens ma pomaganie mu w odbudowywaniu jego życia, jego nadziei.
Tylko miłość potrafi to zrozumieć. Także separacja i rozwód należą do szeroko pojętego zagadnienia miłości.
Więcej porad w książce: ZAWÓD - TEŚCIOWIE - Giampaolo Redigolo
Skomentuj artykuł