Potrzebna Matka 2.0
Polska matka musi nauczyć się zachwycać swoim mężem i umieć zachwycać go sobą, mimo konkurencji ze strony wszelkiej maści celebrytek (o stronach pornograficznych nie wspominając), bo bez udanych małżeństw nie będzie udanych rodzin.
W szkole, do której chodzi mój syn matki walczą z dyrekcją szkoły o to, aby w sklepiku szkolnym było śmieciowe jedzenie. Polskie matki akceptują, aby ich mężowie kupowali konsole do gier komputerowych i telewizory plazmowe i pozwalają swoim dzieciom siedzieć przed nimi nawet kilka godzin dziennie mimo, że jak pokazują liczne badania oglądanie telewizora wpływa destrukcyjnie na osiągnięcia szkolne i rozwijanie zainteresowań dzieci, a więc pośrednio na ich przyszłą karierę.
Większość z nich na lekarzach wymusza przepisywanie antybiotyków, które niszczą układ odpornościowy i mają wiele skutków ubocznych. Instytucjonalizacja wychowania - czyli najpierw żłobek, potem przedszkole stały się w Polsce standardem mimo, potwierdzonego badaniami negatywnego wpływu żłobków na dzieci.
Kobiety czują się bardziej potrzebne w swoim miejscu pracy niż w domu, choć jak trafnie ujął to Nigel Marsh "Rzeczywistość jest taka, że tysiące ludzi w naszym społeczeństwie wiodą życie w niemej rozpaczy, spędzając długie męczące godziny w pracy, której nie znoszą, by móc kupić rzeczy, których nie potrzebują, żeby zrobić wrażenie na ludziach, których nie lubią."
Jak pokazują statystyki kobiety coraz chętniej się rozwodzą bez względu na dobro dzieci, a coraz mniej chętnie biorą ślub, znów nie biorąc dobra dzieci pod uwagę.
Pytanie więc co się dzieje? Co się stało z naszymi matkami? Co się stało z tymi, które przechowywały polskość i broniły polskiej mowy w czasach zaborów. Dlaczego naszymi dziećmi, przynajmniej w Warszawie, coraz częściej zajmują się opiekunki z Ukrainy?
Dlaczego na naszych oczach, z własnej woli, upada naród, który przeżył najgorsze próby upodlenia? Na to pytanie w swojej książce z 1947 roku odpowiedział Eugeniusz Kwiatkowski, jeden z najmądrzejszych i najszlachetniejszych Polaków oto co pisał w "Zarysie historii gospodarczej świata": "Struktura mechanizmu gospodarczego jest (...) skomplikowana. Rozwój i postęp na polu politycznym i gospodarczym jest funkcją ilościową zrozumienia tych mechanizmów, jest odpowiednikiem relacji ilości ludzi rozumiejących założenia, cele i metody działań, nieraz odległych w swoich skutkach - do ilości ludzi kierujących się doraźnymi czy bezmyślnymi odruchami w danym społeczeństwie."
Po 67 latach mechanizmy gospodarcze, polityczne, technologiczne, finansowe, społeczne, kulturowe, informacyjne są jeszcze bardziej skomplikowane, a potrzeba zrozumienia otaczającego świata jeszcze pilniejsza, bo my wszyscy - w tym matki - jesteśmy w nim całkowicie zagubieni.
Moją odpowiedzią na to, jak sprawić, żeby kobiety mogły być szczęśliwymi matkami tworzącymi szczęśliwe rodziny jest wielka edukacja. Po pierwsze matki muszą zrozumieć świat i mechanizmy w nim rządzące, po drugie muszą pokonać lukę kompetencyjna, którą spowodował rozwój technologii i nabyć zaawansowanych kompetencji w dziedzinach najbardziej elementarnych takich jak zrozumienie wpływu chemii i GMO na codzienne odżywianie, wychowywanie dzieci, które większość czasu spędzają w cyberprzestrzeni, zrozumienie świata mediów, które skoncentrowane są na promowaniu zgubnego stylu życia.
Polska matka musi nauczyć się zachwycać swoim mężem i umieć zachwycać go sobą, mimo konkurencji ze strony wszelkiej maści celebrytek (o stronach pornograficznych nie wspominając), bo bez udanych małżeństw nie będzie udanych rodzin.
***
Ryszard Stocki - psycholog, profesor Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej, Wydziału Zamiejscowego w Katowicach, współzałożyciel Instytutu Karola Wojtyły - Fundacji Naukowej. Redaktor naukowy "Podręcznika Życia Codziennego" - podręcznika akademickiego przedstawiającego dylematy życia codziennego z perspektywy personalizmu Karola Wojtyły.
Skomentuj artykuł