Sekret trwałego i dobrego małżeństwa
Kiedyś zapytałam matkę, jak to robi, że jej małżeństwo jest tak piękne. Było to w czasie uroczystości jej osiemdziesiątych urodzin.
Rzeczywiście, małżeństwo matki było wspaniałe. Na tle wszystkich katastrof, jakimi były małżeństwa rodziców moich koleżanek i znajomych, relacje między moimi rodzicami świeciły przykładem. Były zdumiewającym wyjątkiem...
Siedziałyśmy z matką przy oknie, za którym cichła jasna noc...
Widziałam gwiazdy na niebie, ten widok był krzepiący, i może właśnie dlatego rozpoczęłam rozmowę. Była to chwila, gdy człowiek pragnie mieć wgląd w tajemnicę zwaną "szczęściem".
- Jak to się dzieje, że tworzycie z ojcem tak piękny związek po tylu latach?
- Dokładam - uśmiechnęła się matka. Nie zrozumiałam.
- Jeśli chcesz tworzyć z kimś piękną relację, nie możesz zapomnieć dokładać - wyjaśniła matka.
- DOKŁADAĆ?
- To jest tak jak z piecem: jeśli nie będziesz do niego dokładać, wygaśnie.
Rozumiesz? W przypadku pieca wszyscy to rozumieją... a w przypadku relacji między ludźmi już nie...
Jest tylu ludzi, którzy nie zapominają dołożyć do pieca, gdy tylko się wokół nich ochłodzi. Ale kiedy zaczynają drętwieć dusze wokół nich, to nie; nie przyjdzie im do głowy, żeby dołożyć, żeby ogrzać swoich bliskich... Rozumiesz?
Kiedy to nie skutkuje, niedobrze jest robić temu drugiemu wyrzuty, byłby to czas stracony, a sytuacja mogłaby się pogorszyć. Lepiej zastanowić się, co należałoby dołożyć. I zrobić to.
Zrobić to jak najprędzej...
Tylu ludzi się skarży na tę drugą osobę, są smutni, a nawet nie przyjdzie im do głowy, żeby dopuścić do siebie myśl: Skończyło się, dlatego że zapomniano dołożyć.
Masz kłopot? Jest ci zimno? Drętwiejesz?
I ten, którego kochasz, drętwieje wraz z tobą?
Zapal... Czasem wystarczy dołożyć do drętwej ciszy kilka słów, ciepłych słów...
Nie na próżno mówi się: CIEPŁE SŁOWA.
Często wystarczyłoby tak niewiele... tylko trochę więcej dołożyć i relacja by się nie rozpłynęła...
Skomentuj artykuł