Zakochanie i projekcja
Jest wiele powodów, dla których mężczyzna i kobieta odnajdują się i biorą ze sobą ślub. Przede wszystkim mężczyzna zakochuje się w kobiecie lub odwrotnie, a ukochana osoba odwzajemnia to uczucie. Z biegiem czasu zakochanie przeradza się w miłość, która daje odwagę połączenia się na zawsze. Zdarza się jednak, że zakochani dokonują projekcji wielu swoich nieuświadomionych cech na partnera.
Zakochanie zawsze wiąże się z projekcją. Zakochuję się w człowieku, który ma w sobie coś, co wprawdzie jest również we mnie, ale co w sobie zaniedbałem. Podziwiając coś u kogoś, mam nadzieję, że sam będę miał w tym jakiś udział. Moim zadaniem winno być uwolnienie się od projekcji i urzeczywistnienie w sobie samym tego, co jest przedmiotem fascynacji w drugim człowieku. Wtedy z zakochania powstaje miłość. Zakochanie uzależnia od innego człowieka. Miłość czyni wolnym. Wielu ludzi zaniedbuje uczynienie kroku prowadzącego od zakochania do miłości. Gdy zakochanie się kończy, rozpada się związek.
Człowiek często nie potrafi sprostać zadaniu uwolnienia się od projekcji i nie rozwija w sobie tych cech, które podziwiał u innego.
Zdarza się, że partnerzy nieświadomie powtarzają w związkach swoją przeszłość. Mężczyzna, który nie przyznaje się przed sobą do zbyt silnej więzi z matką, nieświadomie szuka kobiety, która będzie mu ją przypominała.
Kobieta, która straciła ojca i zawsze za nim tęskniła, szuka w mężczyźnie jego namiastki. Podstawowe prawo psychologii mówi, że idziemy śladem tych odniesionych w dzieciństwie psychicznych urazów, których sobie nie uświadamiamy, a co za tym idzie, które nie stały się przedmiotem terapii. Szukamy zatem matki, która będzie nas ranić tak samo, jak czyniła to prawdziwa matka. Albo szukamy ojca, który traktuje nas tak samo mało poważnie, jak nasz prawdziwy ojciec, gdy byliśmy dziećmi. Trudno uciec od tego prawa, ale nie jest ono samo w sobie złe. Pojawia się bowiem dzięki niemu szansa innego niż w dzieciństwie podejścia do tych urazów, które teraz kierują zachowaniem naszym lub partnera. Możemy dzięki temu osiągnąć prawdziwą dojrzałość. Niestety, wielu ludzi zatrzymuje się na poziomie powtarzania przeszłości. Nie dostrzega tego, że ich życiem stale kierują wzory wyniesione z dzieciństwa. Przypisują oni winę innym, zamiast pójść drogą wspólnego rozwoju z partnerem.
Istnieje też wiele innych powodów, dla których ludzie się szukają i znajdują. Na przykład kobieta, która ma niskie poczucie własnej wartości, podświadomie szuka silnego mężczyzny. Jest zafascynowana jego siłą i pewnością siebie. To daje jej oparcie. Dopiero po upływie dłuższego czasu zauważa, że rzekoma pewność siebie jej męża jest jedynie odwrotną stroną jego ogromnej niepewności oraz nieumiejętności okazywania uczuć i przyznawania się do własnych słabości. Na początku kobieta ta żyje, korzystając z pewności mężczyzny. Stopniowo jednak czuje się coraz bardziej skrępowana i chciałaby uciec z więzienia, do którego udała się dobrowolnie, choć nieświadomie.
Chłopak, który nigdy nie zaznał poczucia bezpieczeństwa, znajduje je u swojej dziewczyny. Niestety, jeżeli występuje on stale tylko w roli biorącego, stanie się to kiedyś dla jego dziewczyny nie do zniesienia. Dziewczyna nie może zawsze tylko dawać. Chciałaby także dostawać. I również mężowi nie wystarczy na dłuższą metę doświadczanie od swojej żony tylko matczynych uczuć ciepła i bezpieczeństwa. Chciałby, żeby była ona także partnerką stawiającą mu wymagania.
Mężczyzna znajduje kobietę, która go podziwia. To mu pochlebia. Chciałby doświadczać tego podziwu przez całe życie. Już po kilku latach zauważa jednak, że jego żona również go krytykuje i widzi jego słabe strony. Jest rozczarowany. Ożenił się przecież z inną kobietą, z taką, która wynosiła go na tron. Ponieważ on nie chce zejść ze swego tronu, dochodzi do kryzysu.
Kobieta jest zafascynowana tym, że mężczyzna ją ubóstwia. Jest pewna, że zawsze pozostanie jej wierny. Po pewnym czasie ma jednak dość tego ubóstwiania. Ma wrażenie, że nie poślubiła mężczyzny, lecz dziecko, które ją podziwia i o które musi się troszczyć tak samo jak o swoje prawdziwe dzieci. Czuje, że nie może żyć samym zachwytem męża. Chciałaby żyć z partnerem, który dawałby jej poczucie bezpieczeństwa.
Mężczyźni lub kobiety z "syndromem pomocy" wybierają partnerów, którzy są wewnętrznie słabi. Oni sami są tak zafascynowani własną umiejętnością niesienia pomocy, że pociąga ich właśnie słabość drugiego człowieka.
Ta słabość daje im poczucie siły. Mogą się uważać za zbawcę. Wiedzą, że niosą pomoc. To jest archetyp, z którym się identyfikują, choć on ich zaślepia; nie widzą we właściwym świetle ani siebie, ani drugiej osoby.
Kiedyś będą żałować ciągłej gotowości niesienia pomocy i zaczną się denerwować słabością partnera. Może się też zdarzyć, że ich partner się rozwinie i pozbędzie słabości. Poczują się wtedy niepewni, ponieważ nie będzie już starego podziału ról.
Czasem to kobieta jest silniejsza psychicznie od mężczyzny. Początkowo cieszy się, że wprowadza swojego męża w życie, że stawia mu wyzwania, że mąż jest czuły i robi wszystko, co ona chce i do czego go mobilizuje. Kiedyś jednak konieczność odgrywania roli silnej osoby stanie się dla niej zbyt trudna. Ciężarem okaże się ciągłe kierowanie mężem. Ona też chciałaby otrzymać pomoc, chciałaby mieć równego sobie partnera. Widzi jednak, że jej mąż coraz bardziej cofa się przed wyzwaniami życia, że stale za coś przeprasza i ciągle nie ma własnego zdania. To ją jeszcze bardziej rozwściecza.
Czasem partner nieświadomie wykorzystuje drugą osobę. Młoda kobieta potrzebuje męża, ponieważ chce uciec od trudnej sytuacji rodzinnej i rozpocząć własne życie. Mężczyzna potrzebuje kobiety, by opuścić dom lub udowodnić sobie i kumplom, że jest stuprocentowym mężczyzną. Jego żona jest po to, żeby on znaczył coś w oczach innych. Dopiero później zauważa, że wcale nie chodziło mu o tę akurat kobietę, że nie interesował się jej osobowością. Czasem kobieta wykorzystuje pomoc mężczyzny w swoim rozwoju psychicznym. Ma nadzieję, że poprzez związek wydorośleje lub uwolni się od kompleksów.
To nie rzeczywista miłość prowadzi tę kobietę do małżeństwa, lecz nieuświadomione pragnienie rozwiązania własnych problemów z pomocą drugiej osoby. W podobny sposób mąż wykorzystuje swoją żonę, mając nadzieję, że dzięki niej uświadomi sobie swoje uczucia, że znajdzie wyjście z depresji. Kiedyś tacy partnerzy przejrzą na oczy i z przerażeniem stwierdzą, że nigdy nie dostrzegali indywidualności i niepowtarzalności wybranych przez siebie osób, ponieważ zawsze patrzyli na nie przez pryzmat własnych celów.
Wiecej w książce: Porażka. Nowa szansa - Grün Anselm OSB
Skomentuj artykuł