PAX: rano uwielbienie, wieczorem msza. Moja żona jest protestantką
"Niektórzy się krzywo patrzą, ale dla nas fundamentem jest Pan Jezus i jesteśmy świadomi różnic, tego, co nas dzieli; świadomi Kościołów, do których należymy. Ona uważa, że święci to jest jakaś lipa i nie o to chodzi, a ja uważam, że to nie jest lipa i teraz musimy się jakoś tutaj zgodzić. Ale fundamentem jest Jezus i wszystko inne idzie w cień" - mówi Michał PAX Bukowski, współprowadzący "Studio Raban" i raper z formacji MUODE KOTY.
Szymon Żyśko, DEON.pl: To będzie pytanie retoryczne. Kochasz swoją żonę?
Michał PAX Bukowski: Tak.
SZ: A jak dzisiaj definiujesz miłość?
Miłość to decyzja dobra dla drugiego człowieka. Podejmuję wolną i nieskrępowaną decyzję, że będę dawał dobro mojej żonie. I lecimy dalej – to też bycie przy niej w trudnych chwilach, przytulaski, buziaczki, fajne rozmowy, beka, czasem ciężkie rozkminy i nieraz płacz, droga do kompromisu. Ale cały czas to pragnienie dobra. Kocham was, więc chcę dla was dobrze. To samo wobec przyjaciela. Tych odcieni miłości jest tryliard.
SZ: Jak się poznaliście? Ta historia ma coś wspólnego z mszą o dobrą żonę/męża…
Koleżanka zadzwoniła, żebym przyszedł na imprezę na 19. No i okazało się, że w bazylice jezuitów przy ul. Kopernika jest msza o dobrego męża i dobrą żonę. Mnie oczywiście interesował drugi człon. Tam się modliłem i oburzony wyszedłem ze mszy, bo nie poznałem swojej wybranki już pod kościołem.
Dopiero dwa tygodnie później 50 metrów od tego kościoła, gdzieś w okolicach redakcji DEON.pl, na jednym z pięter budynku mieliśmy spotkanie wspólnotowe i tam właśnie się poznaliśmy z moją żoną. Ona wtedy rzuciła mi między oczy – gdy zapytałem, na jakim jest etapie edukacji (chodziło mi o studia) – że jest protestantką. Zdziwiłem się. Dla mnie to był cios i mocne doświadczenia.
SZ: Ona protestantka, Ty katolik – ale nie przeszkadza to Wam?
Nie. Niektórzy się krzywo patrzą, ale dla nas fundamentem jest Pan Jezus i jesteśmy świadomi różnic, tego, co nas dzieli; świadomi Kościołów, do których należymy. Ona uważa, że święci to jest jakaś lipa i nie o to chodzi, a ja uważam, że to nie jest lipa i teraz musimy się jakoś tutaj zgodzić (śmiech). Ale fundamentem jest Jezus i wszystko inne idzie w cień.
SZ: Czyli synek dostał imię na cześć świętego czy miejsca, w którym się poznaliście?
Na cześć uczelni! (śmiech) Jakoś tak wyszło, że Ignacy. Dopiero później zobaczyłem, co oznacza to imię – mężczyzna o ognistym sercu. No faktycznie ma ogniste serce. Zuzia przez trzy miesiące miała zgagę. Śmieję się, że to iście protestanckie imię, ale Loyola też był niesamowitym typem i dlatego je wybraliśmy. Taka składowa, Zuzi się spodobało, no i jest Ignacy Bukowski.
SZ: Nagrywacie z żoną filmiki jako „BÓGowscy”. W jednym z nim dzieliliście się doświadczeniem, jak to jest żyć w takim „łączonym małżeństwie”. Zuzia powiedziała, że rano idziecie na nabożeństwo, a wieczorem na mszę…
Jako mąż jestem do tego zobowiązany, żeby żyć też życiem mojej żony. Śmiejemy się, że to taka Boża niedziela. Idziemy sobie rano na nabożeństwo, tam jest uwielbienie, które nie różni się od tego, jakie mamy na spotkaniach młodych organizowanych przez wspólnoty katolickie. Jest modlitwa, słuchamy konferencji. Mogę się zgadzać, mogę się nie zgadzać, ale wysłucham. Później rozmawiamy, a wieczorkiem uderzamy na mszę świętą, ja idę do Komunii.
Zuzia też fajnie mnie kopie i mówi: „Kiedy ostatnio byłeś u spowiedzi?”. Bo ona nie chodzi, ale mnie o to pyta. Odpowiadam, że miesiąc temu, a ona: „Może byś poszedł”. To jest też fajne, bo ona wychowała się wśród katolików, na religię chodziła, z księżmi rozmawiała, jako protestantka była w Ruchu Czystych Serc. Ona jest mega otwarta i super nam w tym.
Piotr Kosiarski: A Wasz syn kim będzie? Protestantem czy katolikiem?
Prawnie od pierwszych dni stał się pobłogosławionym synem Bożym, bo na porodówce go pobłogosławiłem w imieniu Pana Jezusa. W ciągu pół roku chcemy go – naszą wspólną decyzją – ochrzcić w Kościele katolickim, więc prawnie będzie katolikiem. Mamy na to zgodę. Stwierdziliśmy, że logicznie nam się to składa, żeby tego małego niewinnego człowieka włączyć do wspólnoty dzieci Bożych, do czego też on jest stworzony.
SZ: Twój staż ojcowski jest krótki – licząc z ciążą jakieś 10 miesięcy. Co jako młody ojciec i młody mężczyzna już odkryłeś?
Pampersy. (śmiech) Przewijanie pamperów, karmienie butelką, nieprzespane noce i radość z uśmiechu… jak go wezmę na ręce i mu ujdą gazy. No i poczucie wzruszenia i trudu. Nie mówiłem tego Zuzi, to było trzy dni temu, słuchałem sobie zespołu „Tato”, takie uwielbienie mocno odnoszące do relacji ojcowskiej. Wzruszałem się i powstrzymywałem płacz. Zuzia siedziała przy komputerze, a ja chodziłem z nim dookoła stołu, żeby się nie popłakać i mówiłem sobie: Kurde, też bym tak chciał, takiej relacji z moim tatą.
Próbowałem sobie wyobrazić, czy tak było, czy też mnie tak nosił i mówił do mnie: „Synu, kocham cię”. Mocno się wzruszyłem i tak chodziłem sobie w chuście z nim. Pani położna mnie za to kiedyś pochwaliła… syna noszę w chuście elegancko.
No ale czuję niesamowite szczęście i trud… porodu. Bycie z żoną na porodówce wywarło na mnie traumę do końca życia. Nie ze względu na widoki, na krew, ale na niesamowity ból i cierpienie, z którym ja nie mogłem nic zrobić. To jest coś, co nas, facetów, totalnie rozwala.
SZ: Bezradność…
No tak. Jak młody płacze, to mam ochotę usiąść z nim do stołu i powiedzieć: Jest problem, powiedz mi jaki, rozwiążmy go wspólnie.
SZ: Czujesz się jako ojciec spełniony? To zawsze było Twoim marzeniem?
Nie! Jak się dowiedziałem, że Zuzia jest w ciąży, to był czas moich rekolekcji wielkopostnych. Miałem mówić o zaufaniu Panu Bogu, a sam po prostu płakałem w samochodzie, jeżdżąc na rekolekcje i mówiąc świadectwo. Przed konferencjami płakałem, bo musiałem zaufać Bogu. My jako małżeństwo protestantki i katolika uznaliśmy, że sposób naturalny planowania rodziny jest po Bożemu i tak działaliśmy. Byliśmy otwarci na dziecko, ale w ogóle nie przygotowani. Jak się dowiedziałem, że będę ojcem, ucieszyłem się, ale gdy później zeszły ze mnie emocje, to przyszła wizja dramatu – mam dopiero 23 lata i jak ja to ogarnę? Jak ja zarobię? Jak sobie poradzimy? Ja to przeryczałem parę miesięcy. I dopiero później Bóg dał mi łaskę zrozumienia tematu i jakiejś takiej dojrzałości, że będę dobrym ojcem, choć mogę się nie spełnić.
PK: Co polecasz młodym przyszłym ojcom w podobnej sytuacji?
Na pewno spędzać ze sobą dużo czasu jako para, małżeństwo. Budować relację i przygotować się na przyjście dziecka, rozmawiać ze sobą o obawach i problemach. Nie ukrywać i nie robić z siebie napompowanego Pudziana, że weźmiesz to na klatę. Jak się boisz, powiedz to swojej drugie połówce. Pogadajcie o tym. Tak jak ja mówiłem Zuzi, że cholernie boję się tego porodu. Nie ma co ukrywać, że facet też czasami płacze. (…) W byciu mężem odnajduję się świetnie, w byciu ojcem muszę się jeszcze wiele nauczyć.
***
Jeśli chcecie usłyszeć więcej inspirujących rozmów i poznać mężczyzn, którzy mają do powiedzenia coś ważnego, zajrzyjcie do naszych podcastów na Spotify [Podcasty DEON.pl] oraz do naszego działu: Męski punkt widzenia.
***
Spotkaj się z Zuzanną i Michałem PAX Bukowskim w Walentynki
Już jutro - 14 lutego o godzinie 18 w kościele św. Barbary na Małym Rynku - spotykamy się na Mszy świętej o dobrego męża, dobrą żonę. Homilię wygłosi ksiądz Radosław Rakowski z Poznania, którego Msze gromadzą setki młodych szukających drugiej połówki.
To propozycja dla par i singli. Jeśli jesteś w związku, zaproś swoją dziewczynę, swojego chłopaka. Jeśli jesteś singlem, bądź gotowy na zmiany i miej oczy szeroko otwarte.
Po Mszy świętej zapraszamy na spotkanie z Zuzanną i Michałem PAX Bukowskim, którzy poznali się dzięki takiej mszy. Opowiedzą nam o tym, jak odkryć jedność w różnorodności.
Dołącz do wydarzenia na Facebooku i zaproś znajomych. [KLIKNIJ W BANER]
Skomentuj artykuł