Po alkoholu jakby demon w niego wstępował. Na terapii zamkniętej wydarzył się cud

Po alkoholu jakby demon w niego wstępował. Na terapii zamkniętej wydarzył się cud
Zdjęcie ilustracyjne (Fot. MabelAmber/pixabay.com/pl)

Ludzie, którzy wychodzą z różnych uzależnień są jak dzikie zwierzęta, które uciekły przed zagrożeniem. Pomoc jaką oferuje im „pierwszy kontakt” w opoczyńskim AA pomaga im ponownie zadomowić się we własnym życiu i udomowić w społeczeństwie. Za „pierwszą pomocą” znajdziemy osobę, która kiedyś również potrzebowała na nowo nauczyć się żyć.

Zdecydowałam się spotkać z Krzysztofem, czyli „facetem od pierwszego kontaktu” tu w AA w Opocznie, bo słyszałam że pomógł wielu osobom w najprzeróżniejszych sytuacjach.

„Pierwszy kontakt”, czyli nagląca pomoc 

Idę na spotkanie z nim wąskim chodnikiem, który prowadzi mnie na obrzeża miasta. Mijam budynek straży pożarnej i kieruję się w stronę niedużego budynku, który z zewnątrz przypomina stary szpitalny barak. Budynek nie wygląda zbyt okazale, ale to nie ma znaczenia.

Wchodzę do środka, gdzie wita mnie właśnie Krzysztof – niepijący od 21 lat alkoholik, który w strukturach AA w Opocznie odpowiada za tzw. pierwszy kontakt. AA, czyli grupa Anonimowych Alkoholików funkcjonuje tu od ponad 30 lat.

DEON.PL POLECA

Siadamy w małej przytulnej kuchni przy kawie i ciastkach. I zaczynamy rozmawiać. Krzysztof mówi, że w większości ośrodków jak ten w Opocznie, gdzie prowadzone są mitingi AA, istnieje pierwsza pomoc, czyli właśnie tzw. pierwszy kontakt. I kiedy tak go słucham, zaczynam czuć, że tu w AA jest trochę domowo. 

Choć „pierwszy kontakt”, o którym tu mowa, działa w AA, to jednak dużo więcej niż pomoc tym, które cierpią na różne uzależnienia. Tu przychodzą ludzie zagubieni, z piętrzącymi się problemami, skomplikowanym życiem. Oni albo ich bliscy. Są też ci, którzy są dotknięci przemocą w rodzinie. Czasami to zwyczajna rozmowa, ale taka bez osądzania, więc właściwie to coś więcej niż zwykłe gadanie. Innym razem to pokierowanie osoby w kryzysie do terapeuty, psychiatry, kolejnym pomoc prawna, urzędowa, pomoc w znalezieniu pracy, załatwienie odwyku na terapii zamkniętej albo detoks czy pomoc księdza. Wreszcie pomoc rodzinie osoby, która przeżywa trudności. Ludzie, którzy tu przychodzą dobrze się tu odnajdują.

Trzy opowieści o tych, którzy wyrwali się śmierci 

Tak szeroka pomoc jest możliwa dzięki temu, że obok AA powstało stowarzyszenie, które pozyskuje środki i działa szerzej, również w pierwszym kontakcie.

Kiedy tak rozmawiamy, nagle w drzwiach pojawia się duży czarno-biały kot. A za nim mniejszy, cały czarny. Te koty to również domownicy AA.

– Ludzie, którzy wychodzą z różnych uzależnień są jak dzikie zwierzęta – mówi Krzysztof i spogląda na kocich lokatorów. – Tak jak te koty tu u nas. Kiedyś kręciły się tu bez celu, więc je oswoiliśmy i wzięliśmy do nas.

Historia Marcina: paragraf 207 i kryminał

Siedzimy i Krzysztof zaczyna opowiadać historię Marcina. Mężczyzna pochodził z normalnej rodziny, ale jak życie pokazało później, nie wszystko było jednak tak, jak powinno być.

– Marcin – facet 42 lata. Znałem go już wcześniej, bo jesteśmy z jednego miasta. Zrobił dwa fakultety. I miał problemy z alkoholem. Pił 10 lat. Uzależnił się i musiał pić – tak po prostu jest w alkoholizmie. Żona próbowała mu pomóc, ale on nie podejmował pomocy albo pozorował, że coś robi. Chodził nawet do nas na mitingi do AA, ale pił – zaczyna opowiadać Krzysztof.

Z czasem z powodu nadużywania alkoholu stał się agresywny psychicznie i fizycznie wobec żony. Z tego powodu doszło do rozwodu i rozpadła mu się rodzina.

„Największy wytrzask dostała żona”

– Oczywiście wszyscy mówili, że alkoholizm Marcina to wina jego żony. Największy wytrzask dostała ona, a to jest przecież choroba jej męża, emocjonalna choroba, która manifestuje się w picu, które ma przynieść ulgę od tego, co ma się w środku. Żona jest totalnie obok tej sytuacji, ale to wokół niej panował ostracyzm – dodaje. – I mało tego, że jest obok i że to nie jej wina, ona nawet nie może sprawić, żeby on nie pił dalej, bo tego musi chcieć on sam. Wrażliwy mężczyzna, spokojny z temperamentu. Po alkoholu demon jakby w niego wstępował i z nieprzemocowca robił przemocowca.

Żona Marcina chciała chronić ich dzieci. Z powodu powtarzającej się przemocy psychicznej i fizycznej sprawa najpierw trafiła na policję, a potem do kuratora sądowego. Marcin dostał nadzór policyjny i rok w zawieszeniu na trzy lata, ale w końcu poszedł siedzieć, bo te ekscesy się powtarzały. Z powodu przemocy został również eksmitowany z własnego mieszkania. W tym czasie też stracił pracę. W końcu wylądował w więzieniu.

Na rok do kryminału

– Nie od razu trafił do więzienia. Dostał wyrok w zawiasach. Oczywiście ciagle pił. Raz po pijaku chciał się dostać do swojego byłego domu i wywalił drzwi. Policja zwinęła go na dołek, ale po tym przyszedł i wywalił drzwi znowu. Potem wkroczył kurator, którego zawiadomiła żona. Ten zawnioskował do prokuratora o odwieszenie wyroku i policja zwinęła Marcina do więzienia do Radomia – dodaje mężczyzna z „pierwszego kontaktu”.

Odsiedział 8,5 miesiąca z 12. Wyszedł, ale był bezdomny, trochę pracował, ale był na dnie. I znowu pił. W końcu zamieszkał w piwnicy swojego dawnego mieszkania.

– Nie odebrał korespondencji z mieszkania, z którego został eksmitowany i nie wiedział, że ma iść z powrotem do kryminału za 8 dni na dokończenie wyroku, który został mu zawieszony. I wtedy zgłosiła się do mnie na pierwszy kontakt jego żona i zapytała mnie, czy nie mogę pomóc jej mężowi – opowiada dalej Krzysztof.

– W tym czasie Marcin dalej pił. Pomogłem mu napisać pismo o wstrzymanie wykonania kary, a sędzia przychylił się do tego, ale warunkiem było leczenie zamknięte na odwyku. I tak mężczyzna trafił do Morawicy na terapię zamkniętą – dodaje.

Cud na odwyku 

– Cud w życiu Marcina nastąpił w Morawicy na terapii zamkniętej. Doznał przebudzenia na dwóch poziomach: psychicznym i duchowym. Zapragnął znowu żyć. Zrozumiał dogłębnie stan, w którym się znajduje. Nie widział tego wszystkiego wcześniej – wyjaśnia mężczyzna z „pierwszego kontaktu”.

Ale nadal wisiało nad nim dokończenie odsiadywania wyroku. I niestety, choć już nie pił i wracał do „żywych” musiał odsiedzieć wyrok do końca. Bracia na niego donieśli, choć już nie pił, pracował, nie był bezdomny. To wymagało od niego ciężkiej, autentycznej pokory. 

– Wyszedł z więzienia, znowu wynajął mieszkanie, znowu znalazł pracę, bo z wcześniejszej musiał się zwolnić, zaczął przychodzić do AA i… wszystko się zmieniło – zaznacza Krzysztof i dodaje, że alkohol z nieprzemocowca zrobi przemocowca. – Zrobisz wszystko, żeby się napić, gniew też musi znaleźć ujście. Niektórzy chorują fizycznie, inni stają się przemocowi.

Dziś mija 5 lat odkąd Marcin nie tknął alkoholu. Trzeźwieje też psychicznie. Zaczął odwiedzać synów i składać życie na nowo. Dzieci, które były w podstawówce, kiedy był czynnym alkoholikiem, dziś robią maturę. W końcu przyjęła go żona.

Bartek: Narkotyki, alkohol, hazard

Na początku 2025 roku do Opoczna z Kielc na „pierwszy kontakt” przyjechał Bartek – uzależniony od alkoholu, hazardu i narkotyków. Mężczyzna nie pije już rok i osiem miesięcy. Nie bierze trzy tygodnie i nie gra dłużej. Przyszedł, bo chce ratować siebie i swoją rodzinę.

– Trafił do mnie, bo przysłała go znajoma terapeutka, z którą pracuję. Przyszedł po pomoc, chciał porozmawiać, bo ciężko iść przez życie osobie uzależnionej, która nie pije. Abstynencja od alkoholu to nie jest jeszcze trzeźwe życie. Dzisiaj nie bierze, nie pije, a co będzie jutro? – tłumaczy Krzysztof.

Wcześniej zaszywał sobie Esperal, ale to nic nie dawało. Wracał do uzależnienia i boi się, że tak się znowu stanie.

Towarzysz w boju, czyli drugi narkoman

– Bartek nie pije, ale nie jest na żadnej drodze tak naprawdę. Myśli, że sobie poradzi, ale problem alkoholowy to coś więcej niż wstrzemięźliwość alkoholowa. Po pierwsze trudno jest  wytrwać samemu w abstynencji. A dwa, chodzi o to, by uzmysłowić sobie, jakie są zagrożenia w codzienności związane, które mogą być jak wyzwalacze – mówi i zaznacza, że terapeuta to za mało. Uzależniony musi mieć osobę, która ma taki sam problem jak on.

– Czasami trzeba dobrać ludzi, bo ci którzy mają dłuższy staż abstynencji, znają mechanizmy trzeźwienia. Wiem, że głody narkotykowe są inne niż przy alkoholu, więc poznałem Bartka z innym narkomanem, który jest „czysty” – mówi Krzysztof z AA.

Wyzwalacze, czyli wódka w barku i napoje bezalkoholowe

– Bartek mówi, że pije piwo bezalkoholowe, a ja mu tłumaczę, że to wyzwalacz. Ma też wódkę w barku i mówi, że to nic, ale ja wiem z doświadczenia mojego i innych, że to się odkłada w nieświadomości, choć niektórzy mówią, że to jest jakieś psychologizowanie. Jak masz alkohol pod ręką to sięgniesz w gorszy dzień. A jak nie masz, to przeczekasz do rano i ci przejdzie – mówi.

– Proponowałem mu zamknięte leczenie, ale ze względów zawodowych to nie możliwe. Mężczyzna rozważa terapię indywidualną. Krępował się przyjść na miting AA, ale przekonał się, że tu są normalni ludzie, tyle, że nie biorą, nie grają, nie piją. Mówię mu, że da radę, a my tu się z nim trzymamy. Wspólne spotkania są ważne, kiedy przyjdzie kryzys – mówi Krzysztof i opowiada, jak słuchanie doświadczeń innych dużo daje. Człowiek nie czuje się pozostawiony sam sobie w swoich problemach, ale widzi, że to uzależnienia to całkiem częsta sprawa. W grupie jest siła, AA przynosi pomoc. – Zobaczymy, jak dalej pójdzie, ale jest nadzieja.

Rozmowa na „pierwszym kontakcie” nie jest jednorazowa. Tu drzwi są zawsze otwarte. Na otwarte spotkanie mogą też przyjść bliscy osoby, która chce poprawić sobie życie. Rodziny osób uzależnionych mogą odbyć terapię, jeśli takiej potrzebują. Wszystko jest za darmo – wyjaśnia Krzysztof.

W eskorcie policji na odwyk

Na koniec wysłuchałam opowieści Ani. Kobieta miała problem z alkoholem. Cały czas piła i pracowała. Nic nie pomogło, że została skierowana do poradni uzależnień i do poradni pedagogiczno-psychologicznej. W tej drugiej psychoterapeutka poradziła jej, żeby przyszła do AA na majówkę.

– Później zaczęła chodzić na spotkania grupowe do AA, ale cały czas piła. Sięgała po alkohol rano, potem po pracy i jakoś to kontrolowała. Młoda dziewczyna, nie miała 40 lat. Rozmawialiśmy kilka razy, ale nie znajdowała w sobie siły, by przestać pić. Raz zadzwoniła do mnie z płaczem i powiedziała, że jest w ciąży. Zaczęła opowiadać, że nie urodzi tego dziecka. Nie wiedziała jak to powiedzieć rodzicom. Miała już starszego syna. Powiedziałem jej, żeby nie robiła głupot – opowiada Krzysztof.

„Ania, Ty jesteś innym człowiekiem”

I dodaje: – Potem jakoś się z tym uporała i podjęła decyzję, że dziecko urodzi. A ja miałem takie dziwne przekonanie, że urodzi to dziecko i że to będzie na pewno chłopiec. Powiedziałem jej, że chcę być na chrzcie. I urodził się Filip. Byłem na jego chrzcie. Teraz ma 6 lat i zespół FAZ, ale dobrze się rozwija.

Niestety Ania piła w ciąży. Z tego powodu chciano jej po urodzeniu odebrać Filipa. Ponieważ nie chciała dobrowolnie udać się na odwyk, wkroczyła policja. Skuta w kajdankach została przewieziona do innego miasta na odwyk zamknięty. Tam spędziła 6 tygodni.  

To, co tam się wydarzyło przeszło oczekiwania wszystkich, a już na pewno samej kobiety.

– Jak ktoś wierzy w cuda, to ten odwyk zaowocował cudem. Kobieta pierwsze kroki po wyjściu z terapii skierowała tu do nas. Akurat wtedy byłem w AA i widziałem jak wchodzi. Nawet po ruchach i wyrazie twarzy było widać przemianę. I mówię do niej wtedy: „Ania, Ty jesteś innym człowiekiem”. Po wszystkim było widać, że to inny człowiek – kończy jej opowieść Krzysztof.

Ania poznała kogoś i mieszkają teraz koło Częstochowy. 

Nie udało się różnym terapeutom przekonać jej, by nie piła w ciąży. Uzależnienie zrobiło swoje. Ale żeby to wszystko zauważyć, trzeba było przestać pić.

Kobieta nie pije już 7 lat.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Józef Tischner

Głęboka wiara i wielkie pytania ks. Józefa Tischnera

Jak wierzyć w świecie, który żongluje iluzjami? Czy kierować się sumieniem, jeśli inni idą na kompromis? Dlaczego Bóg tak często milczy wobec naszego cierpienia? Ile w Jego...

Skomentuj artykuł

Po alkoholu jakby demon w niego wstępował. Na terapii zamkniętej wydarzył się cud
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.