Dziewczynko, wstań. Razem damy radę
Czasem nie wychodzi dzień, tydzień, miesiąc albo pół życia i nie da się z tym zrobić nic. Można tylko leżeć bez sił i bez pomysłu na zmianę - bez nadziei, że coś się zmieni. Chyba że nagle poczuje się ciepło czyjejś dłoni i usłyszy te słowa.
"Biegnij, biegnij, dasz radę!" - słyszałam za każdym razem, gdy w czasie lekcji wuefu w liceum biegaliśmy na długie dystanse. Nie wiem, czego nienawidziłam bardziej - długich dystansów czy tych zagrzewających do walki krzyków wuefisty.
Zapewne miały pomagać, a jednak sprawiały, że miałam wszystkiego dość.
Czułam się tylko jeszcze bardziej zasapana, zirytowana i bezsilna (bo skoro każą biec, to trzeba). I to był nie pierwszy i nie ostatni w moim życiu dowód na to, że czasem zagrzewaniem do walki i mobilizowaniem kogoś do pokonywania przeszkód można zrobić więcej szkody niż pożytku. I ani trochę nie pomóc w osiągnięciu celu.
Talitha kum!
Zawsze wydawało mi się, że Jezus wypowiada te słowa z mocą, pełnym głosem i nakazującym tonem: "Wstań, dziewczynko!". Już same te słowa, znane, choć wciąż obco brzmiące - talitha kum! - wydawały mi się twarde. Twarde i zimne - jak świat nakazów i zakazów, który czasem wokół siebie buduję. Jak świat, w którym liczą się osiągnięcia i bicie rekordów w biegu na przełaj przez codzienne wyzwania.Tymczasem jest inaczej.
"Dziewczynko, mówię ci, wstań" - mówi cicho Jezus. Mówi do Ciebie, ujmując delikatnie Twoją dłoń. Gdziekolwiek jesteś, jakikolwiek dźwigasz ciężar - On o tym wie. On, który upadał nie jeden raz w drodze na Golgotę, wie najlepiej, że czasem nie udaje się dźwignąć wszystkiego na swoich barkach. Czasem coś nie wychodzi.
Czasem nie wychodzi dzień, tydzień, miesiąc albo pół życia i nie da się z tym zrobić nic. Można tylko leżeć bez sił i bez pomysłu na zmianę - bez nadziei, że coś się zmieni. Chyba że nagle poczuje się ciepło czyjejś doni i usłyszy te słowa: "Dziewczynko, mówię ci, wstań". Posłuchaj mnie, a nie swojego lęku. Nie ma takiego ciężaru, którego nie udźwigniemy razem.
Wstań, bo Jemu można wierzyć na Słowo
Wstań, dziewczynko, gdziekolwiek jesteś i jakikolwiek dźwigasz ciężar. Wstań nie dlatego, że musisz. Nie dlatego, że musisz dać radę, zacisnąć zęby i pokonać przeszkody na swojej drodze. Wstań, bo Jemu można wierzyć na Słowo.
Wstań, bo On nie nakazuje, ale zaprasza, nie zmusza, ale zachęca. Wstań, to to On jest siłą i to tak ogromną, tak wielką, że… nie łamie trzciny nadłamanej i nie gasi światełka, które ledwo się w Tobie tli.
Wstań. Czeka Cię coś pięknego.
Artykuł pierwotnie ukazał się na blogu Chrześcijańska Mama
Skomentuj artykuł