"Właściwa" żałoba?
W dzisiejszych czasach wiele osób zastanawia się, czy "właściwie" opłakują zmarłego, czy ich smutek jest normalny, czy też potrzebują już terapii. Żałoba stała się tematem publicznym, a tym samym wzrosła ogólna niepewność, jak należy "właściwie" ją okazywać.
Osoby, które z początku i przez dłuższy czas nie czują smutku lub też nie potrafią go wyrazić, czują się ułomne. Brak poczucia żalu wymaga podjęcia terapii, kiedy osoba w żałobie czuje się coraz gorzej, a nawet popada z tego powodu w chorobę. Trzeba postępować z nią delikatnie, by otworzyła się na smutek. Musi bowiem istnieć jakiś ważny powód, dla którego dotąd nie dopuściła go do żałoby. Nie będziemy jednak omawiać tu szerzej tej prowadzącej do choroby formy żałoby, a skupimy się raczej na bezradności wobec własnego poczucia żalu. W jakim stopniu i przez jaki czas powinniśmy go odczuwać?
Nie lubimy smutku. Kiedy nas dopada, próbujemy nad nim zapanować. Jednak jesteśmy zaniepokojeni, kiedy pomimo straty go nie odczuwamy. Większość ludzi ma dosyć dwuznaczny stosunek do smutku. Z jednej strony zastanawiają się, czy ich smutek nie jest zbyt intensywny i czy nie trwa zbyt długo. Z drugiej zaś strony odbierają dwuznaczne sygnały ze strony otoczenia.
Słyszą na przykład, że żałoba musi się przecież kiedyś skończyć, a równocześnie docierają do nich głosy zgorszenia, kiedy wdowa rzekomo za wcześnie wraca do zwykłego życia. Osoby postronne często też oceniają rozmiary żałoby, twierdząc na przykład, że w obliczu zdrady wdowa nie powinna zbyt długo rozpaczać, albo dziwiąc się, jak można tak powściągliwie okazywać żal po stracie kogoś bliskiego.
Istnieje mnóstwo takich spornych tematów. Na przykład chociaż obecnie nie określa się już tak ściśle koloru ubrań noszonych w żałobie, wciąż jest to często podnoszona kwestia. Wdowa może zostać skrytykowana za zbyt długie chodzenie w czerni albo zbyt wczesny powrót do kolorowych okryć. Tymczasem czarny kolor może dla wdowy stanowić rodzaj barw ochronnych, co dla jej otoczenia jest trudne do zaakceptowania. Albo celowo ubiera się w kolorowe rzeczy, co postronne osoby interpretują od razu jako brak żałoby. Różnie bywa także z podejściem do odwiedzin przy grobie zmarłego. Wdowa może usłyszeć zarzut, że bywa tam zbyt rzadko, zaś ktoś inny martwi się, że bywa tam zbyt często. I tak źle, i tak niedobrze.
Kobiety w żałobie są bardziej niż mężczyźni w tej samej sytuacji narażone na wszelkiego rodzaju tak zwane dobre rady kierowane pod ich adresem. Młode wdowy muszą się dodatkowo zmagać z problemem, że dzisiejsze warunki życia nie pozwalają zbytnio na celebrowanie żałoby. Niezależnie od krytyki płynącej z zewnątrz same wolałyby inaczej opłakiwać zmarłego, jednak nie pozwala im na to dynamika współczesnego życia. Muszą nadal w nim funkcjonować, radzić sobie z problemami codzienności. Jednak z powodu tego zewnętrznego nacisku tracą niestety kontakt ze swoim smutkiem, co z jednej strony je cieszy, ale równocześnie dostrzegają też, że to wcale im nie służy.
Trudno uwolnić się od stereotypów na temat właściwego przeżywania żałoby. Warto jednak spróbować, wymieniając się doświadczeniami z innymi osobami w żałobie. Różni ludzie różnie odczuwają smutek po stracie, różne jest jego natężenie i różny czas trwania. Każdy odnajduje w końcu siłę i odwagę, by dać wyraz swojemu żalowi, i zadziwiające, jak różnorodne formy może on przybierać. Dobrą, choć nie jedyną formą jest na przykład płacz. Istnieje bowiem szeroka paleta emocji i sposobów ich wyrażania.
Więcej w książce: Znów będzie pięknie, choć inaczej - Angelika Daiker
Skomentuj artykuł