Dzieci przeżywają żałobę inaczej

Dzieci przeżywają żałobę inaczej
(fot. margolove/ flickr.com)
Angelika Daiker / slo

Dzieci, choć dorosłym trudno to zrozumieć, przeżywają żałobę inaczej. Jeżeli na przykład po śmierci ojca całą swoją uwagę skupią na jednym ze swoich zainteresowań, nie oznacza to wcale, że nie odczuwają żalu. To raczej bardzo intuicyjny sposób, by w tym nadzwyczaj trudnym okresie znaleźć jakiś punkt oparcia.

Jeżeli dzieci w chwili śmierci ojca są jeszcze malutkie, jego obraz bądź wspomnienie jego głosu zatrze się szybko lub zapadnie głęboko w ich podświadomość. Odsłuchiwane nagranie głosu zmarłego pozwoli znów przywołać pamięć o nim. Wdowa próbuje zachować wszelkie, nawet najdrobniejsze ślady jego dawnej obecności. Martwi się, że coś przeoczy albo że zbyt mało wspiera swoje dzieci.

Czasami denerwuje się, że one zbyt mało mówią o swoim smutku. Zdarza jej się pomyśleć, że dziecko wcale nie odczuwa smutku lub go wypiera.

Matka chciałaby pocieszyć dziecko, porozmawiać z nim o zmarłym tacie, tymczasem natrafia na opór z jego strony. Dzieci zazwyczaj dobrze wiedzą, ile są w stanie znieść, czują także, gdzie leży granica wytrzymałości mamy, instynktownie starają się więc jej nie przeciążać. Bywają ujmująco kochane albo agresywne. W zależności od temperamentu wyrażają swój żal w postaci różnych emocji.

Często próbują pocieszyć mamę w bardzo wzruszający sposób, poprzez ciepłe gesty lub mądre sentencje. W przypadku spokojnych i szczególnie zrównoważonych dzieci warto zwrócić uwagę, by same nie brały na siebie zbyt wiele, by zbyt wcześnie nie przejmowały roli dorosłego opiekuna lub partnera.

Młode wdowy bywają niekiedy także skonfundowane, w jak bezpośredni sposób ich dziecko mówi o śmierci. Na przykład w jakimś najmniej odpowiednim momencie mała córeczka, widząc zupełnie obcych ludzi, wypala: "A mój tatuś umarł!". Mówi to z zapierającą dech lekkością. Jednak kiedy tylko dzieci zorientują się, w jakie zakłopotanie wprawiają dorosłych takimi spostrzeżeniami, rezygnują z takiej bezpośredniości. Mimo wszystko to raczej problem dorosłych niż dzieci.

Dzieci, choć dorosłym trudno to zrozumieć, przeżywają żałobę inaczej. Jeżeli na przykład po śmierci ojca całą swoją uwagę skupią na jednym ze swoich zainteresowań, nie oznacza to wcale, że nie odczuwają żalu. To raczej bardzo intuicyjny sposób, by w tym nadzwyczaj trudnym okresie znaleźć jakiś punkt oparcia. Kiedy w domu nagle nie jest już jak dawniej, zbawienne okazują się dobrze znane zajęcia. Trzeba zaufać, że dziecko odnajdzie swoją drogę, także w odniesieniu do żałoby. I że kierując się intuicją, wybierze dobry kierunek.

Dzieci czują, co dla nich dobre. Trzeba także zrozumieć, że w okresie żałoby matka nie jest dla dziecka najlepszą partnerką do rozmowy. Najważniejsze, by być przy dziecku, wychodzić z różnymi propozycjami, umieć dosłyszeć drobne aluzje i być może poszukać dziecku kogoś, komu będzie się chciało zwierzyć - przyjaciela, ulubionego wujka, babcię, chrzestnego lub może rówieśników w podobnej sytuacji życiowej.

Nie każde dziecko potrzebuje od razu terapii, agresja to także dobra forma radzenia sobie z żałobą, przynajmniej przez jakiś czas. Ważną rolę do odegrania mają też wychowawcy w szkole lub przedszkolu, którzy przez dłuższy czas powinni dziecko uważnie obserwować.

Więcej w książce: Znów będzie pięknie, choć inaczej - Angelika Daiker

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dzieci przeżywają żałobę inaczej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.