Rodzice niepełnosprawnego dziecka: Każdy dzień dany jest nam po to, byśmy kochali

(Fot. Youtube/Grupa Proelio)
Fundacja Grupa Proelio/dm

- Od jednej z lekarek usłyszeliśmy, że to jest straszne, że takie dzieci jak nasza Jagódka przeżywają i muszą cierpieć. Przeprosiła nas za służbę medyczną, która pozwoliła jej przeżyć - mówią Agnieszka i Maciej Tomiccy, rodzice Jagódki.

- Odpowiedzieliśmy, że Jagódka najwyraźniej wygrała szóstkę w Totolotka, bo trafiła do nas i ma wspaniałe życie. Jeździ na wakacje, bawi się i cieszy. I wniosła więcej dobra do tego świata, więcej w nim zmieniła niż wiele osób w pełni sprawnych - dodaje Agnieszka, mama dziewczynki.

W najnowszym reportażu Fundacji Grupa Proelio rodzice Jagódki opowiadają o trudach i radościach, których doświadczają. Dzielą się poruszającym świadectwem miłości i wiary.

Dziewczynka wskutek skrajnego wcześniactwa jest głęboko niepełnosprawna i we wszystkim musi być zdana na rodziców.

DEON.PL POLECA

Niezależnie od stanu zdrowia, państwo Agnieszka i Maciej uważają córeczkę za największy dar i podkreślają, jak dużo wniosła do ich życia, ucząc koncentrować się na tym co najważniejsze - na miłości.

Reportaż „Jagoda - każdy dzień dany jest nam po to, byśmy kochali” zrealizowany został w ramach kampanii „Każde życie jest cudem” w ramach działań Fundacji Grupa Proelio.

Fundacja przedstawiła już dwanaście reportaży wideo oraz ponad 100 świadectw pisemnych przedstawiających poruszające historie osób, które kwalifikowały się do aborcji. Materiał został zrealizowany przez Damiana Żurawskiego.

Można z nimi się zapoznać tu, a także pośrednictwem mediów społecznościowych.

Losy Jagody, trudności, z którymi na co dzień muszą się mierzyć jej rodzice walcząc o jej samodzielność, ale i małe sukcesy, które osiągają, można z kolei śledzić na bieżąco poprzez stronę: jagodowyswiat.pl.

Fundacja Grupa Proelio/dm

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rodzice niepełnosprawnego dziecka: Każdy dzień dany jest nam po to, byśmy kochali
Komentarze (4)
MM
~Malwina Milej
29 kwietnia 2022, 20:08
Naprawdę staram się to ogarnąć umysłem i sercem....no i nie potrafię. Nie hejtujcie mnie tutaj....ja szczerze poszukuję jakiegoś jednego plusa z faktu Narodzenia dziecka z niepełnosprawnością. No nie przekonuje mnie nic. W moim otoczeniu są osoby niepełnosprawne. No i dla mnie to jest tak ogromna trauma, że jakby mnie to spotkało to myślałabym o samobójstwie. No jak mam to zobaczyć w innym świetle?
AM
~Alicja M.M.
2 maja 2022, 10:58
Myślę, że nie chodzi o to, by szukać „plusów”. I że najbardziej boimy się tego, co nie jest naszym osobistym życiowym doświadczeniem, lecz wyobrażeniem. Bo wtedy mamy tylko nasza wyobraźnię i lęki, a nie ma sił wewnętrznych i zewnętrznej pomocy… one mogą pojawić się dopiero wobec autentycznego doświadczenia, a nie wyobrażenia.
MM
~Malwina Milej
4 maja 2022, 03:46
Dziękuję za te odpowiedź. Myślę, że coś może w tym być, że to kwestia wyobrażania sobie i leków. Niedawno urodziłam syna, który ma wadę budowy szczęki i żuchwy. Nie jest to jakaś niepełnosprawność wielką, ale wymagająca leczenia, zabiegów i codziennej rehabilitacji. Planu pracy na lata. No i przyjaciółka do mnie powiedziała,że to chyba tak wygląda życie z jakąś niepełnosprawnością...po prostu wpisuje się ją w codzienny kalendarz swojego życia. Pragnę podkreślić, że niepełnosprawność mojego syna jest niczym w porównaniu z tym, z czym zmagają się inne rodziny. Pisze po prostu o swoim ostatnim doświadczeniu na tym polu.
AM
~Alicja M.M.
4 maja 2022, 20:43
„Wpisanie w codzienny kalendarz” to dobre określenie, bo obrazuje też przyjęcie pewnej optyki, uznanie normalności tej nowej sytuacji. Proszę mnie nie zrozumieć źle, oczywiste, że żadna mama nie chciałaby takiej dużo trudniejszej normalności dla swojego dziecka i rodziny. W naszym bliskim otoczeniu jest dziewczynka z najpoważniejszą (spośród dających szansę na przeżycie) wrodzoną wadą serca. To jeszcze inny odcień doświadczenia, dziecko, które zazwyczaj może sprawiać wrażenie absolutnie zdrowego, a jednocześnie ileś razy w życiu ociera się o śmierć (każda spośród koniecznych operacji). Mama dziewczynki podrzuciła mi do przeczytania reportaż Krystyny Strączek Mamy z innej planety. Serdecznie polecam!