Czy jesteś dla samej siebie przyjaciółką?

(fot. depsitphotos.com)

Ile razy w tym, co trudne, stanęłaś po swojej stronie, zamiast uderzać w siebie słowami: nie wyszło ci, nie potrafisz, to twoja wina, znowu to samo? Czy umiesz „patrzeć sercem” na siebie?

Chciałabym być kobietą pełną empatii i wrażliwości. Kobietą umieją towarzyszyć innym, gdy tego potrzebują, i współodczuwać z nimi. Mam za sobą takie doświadczenia. Zdarzało się, że mogłam być obecna przy kimś, kto cierpiał, i byłam dla niego wsparciem.

DEON.PL POLECA

Były jednak również momenty, w których cierpienie drugiej osoby niesamowicie mnie przytłaczało – bo brałam je w całości na siebie, próbując przeżyć za kogoś jego życie i rozwiązać jego problemy. Patrzyłam sercem, owszem. Współczułam i starałam się pomóc, ale wchodziłam w sytuację całą sobą, nie dbając zupełnie o siebie. W rezultacie nie mogłam być dla tej osoby wsparciem, bo sama po jakimś czasie byłam w rozsypce.

To bardzo wyraźnie pokazało mi, że aby móc dawać komuś serce, czyli miłość, empatię, zainteresowanie, muszę w pierwszej kolejności zadbać o siebie. Okazać sobie samej serce, miłość, empatię i zainteresowanie albo pozwolić sobie na przyjęcie empatii od innych. Wykreślić ze słownika wszystkie „muszę” i zastąpić je słowem „wybieram” – tak żeby moja obecność i pomoc nie były wynikiem powinności czy robienia czegoś na pokaz, ale moją decyzją. Mogę „spojrzeć sercem” na innych, jeśli najpierw spojrzę na siebie, jeśli uda mi się siebie zauważyć.

To wydaje się proste i oczywiste, jednak w zabieganej codzienności (wypełnionej przeróżnymi oczekiwaniami) wcale takie nie jest. Zrób sobie chwilę przerwy. Co mówi ci teraz twoje ciało? Czy odczuwasz napięcie mięśni, na przykład pleców lub ramion? Czy twoja twarz jest rozluźniona? Czy swobodnie w tym momencie oddychasz i czy twój oddech jest płytki, czy głęboki? Jaką postawę przyjmujesz – przygarbioną czy wyprostowaną? Czujesz, że jesteś spięta czy raczej swobodna? Zmęczona czy pełna energii? O czym mówi teraz twoje ciało? Czego w tej chwili potrzebujesz?

Żeby zauważyć siebie i swoje potrzeby, żeby wziąć siebie pod uwagę, potrzebna jest uważność i miłość. Czasem łatwiej o to w relacji z innymi, zwłaszcza z osobami, za które jesteśmy odpowiedzialne.

Żeby zadbać o innych, muszę najpierw zadbać o siebie, o swoje zasoby, o to, co dla mnie ważne.

Codziennie przygotowuję dla moich dzieci drugie śniadanie do szkoły. Gdy wychodzą z domu, przypominam o zabraniu czapki. Pilnuję, by wieczorem zgasiły światło i poszły wcześnie spać, by mogły odpocząć. A ja? Wydaje mi się czasem, że jestem niezniszczalna – tak chyba o sobie myślę. Mogę niedosypiać, niedojadać, ciągnąć resztką sił, bo przecież jestem potrzebna innym...

Co jednak dam innym, jeśli sama nie będę miała siły na wykonanie podstawowych czynności? Jak długo samochód może jechać na oparach benzyny? I dlaczego nie biorę pod uwagę tego, co mówi mój organizm? Wyrzucam sobie czasem brak cierpliwości w stosunku do najbliższych albo to, że robię zbyt mało dla ludzi, których kocham... Z czego to wszystko wynika? Z braku dobrej woli czy z braku sił?

Żeby zadbać o innych, muszę najpierw zadbać o siebie, o swoje zasoby, o to, co dla mnie ważne. Ta miłość, wyrozumiałość i troska okazana samej sobie ma wtedy szansę zaowocować spokojem i miłością okazywaną innym. I będzie wtedy czymś naturalnym, niewymuszonym. Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się powiedzieć do siebie samej:

  • Nie masz siły, jesteś zmęczona. Odpocznij. Na pewno są sprawy, które mogą poczekać, jesteś ważniejsza.
  • Nie wyszło ci, ale widzę, jak bardzo się starałaś.
  • Wybuchłaś ze złością na dzieci, ale to nie znaczy, że jesteś złą matką.
  • Wiem, że jest ci trudno. Słyszę cię. Czego teraz potrzebujesz?

Jestem przekonana, że podobne zdania usłyszała od ciebie twoja przyjaciółka albo ktoś, kto przyszedł się wypłakać na twoim ramieniu. A ile razy powiedziałaś tak do siebie? Ile razy w tym, co trudne, stanęłaś po swojej stronie, zamiast uderzać w siebie słowami: nie wyszło ci, nie potrafisz, to twoja wina, znowu to samo? Czy patrzysz na siebie jak na przyjaciółkę? Czy umiesz „patrzeć sercem” na siebie? I jak myślisz
– w jaki sposób patrzy na ciebie Jezus?

Fragment pochodzi z książki Mai Komasińskiej-Moller "Przyjąć siebie. Jak być szczęśliwą kobietą?".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy jesteś dla samej siebie przyjaciółką?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.