Dlaczego dobrzy ludzie kłamią?
Dlaczego ludzie szerzą oszczerstwa, odbierają bezinteresownie innym dobre imię? Czy tylko po to, by siebie usprawiedliwić, poczuć przez chwilę satysfakcję, że nie ma świata prawdy, wolnego od zła i zamętu? Kłamstwo - grzech główny. Zakaz kłamania został wyryty na kamiennych Mojżeszowych tablicach.
Ojcem kłamstwa jest diabolos - ten, którego celem jest - jak powiada Pismo Święte - sianie zamętu, zamieszanie, skłócanie. Philip Zimbardo, jeden ze współczesnych badaczy psychologii dobra i zła, stawiając pytanie o to, dlaczego dobrzy ludzie czynią zło, powiada, że grzechem anioła niosącego światło, zwanego Lucyferem, jest to, co średniowieczni myśliciele nazywali cupiditas: pożądanie, zachłanność, skąpstwo, potrzeba dominacji nad innymi - przymus, by zgarniać, zawłaszczać, podporządkowywać sobie wszystko, co należy do innych. Przestrzeń zaś nieopanowana stanowi wtedy pole nie tyle niepożądane, co wrogie. Wrogie otoczenie odpycha i traci naturalne prawo do własnego bytowania.
Kłamstwo profesjonalne
Bywa też tak, że wrogiem staje się cały naród, któremu odmawia się cech świadczących o jego godności. Bo nie można nim zawładnąć i powalić go na kolana. Wtedy prowadzona w mediach szerokiego nurtu debata udowadnia, że "największymi wrogami Polaków są sami Polacy". Stawia się we wrogiej konfrontacji dzieci przeciw rodzicom, żony przeciw mężom, nauczycieli przeciw uczniom, lekarzy przeciw pacjentom, kobiety przeciw mężczyznom itd. Przypisywane im cechy czynią z nich nie naród, ale zalęknione, nierozgarnięte i nikczemne stado, niegodne nawet decydowania o własnym losie.
Można odnieść wrażenie, że dziś na cupiditas cierpi głównie świat polityki i politycy. Chcąc realizować swoje zawiłe i niejasne plany, ci ostatni wykorzystują kłamstwa, przechwałki, obietnice i wielkie słowa, by zgarnąć jak najwięcej przestrzeni, która zapewni im władzę. Nowoczesne kłamstwo i zło produkowane przez sztaby politycznych spin doktorów o pięknej kuszącej twarzy pleni się dzięki zmultiplikowanym słowom i obrazom. Gdy władza czuje się zagrożona, potrzebuje wroga, wykorzystuje ekspertów do stworzenia profesjonalnych programów kłamstwa. Wtedy symboliczny oponent jawi się jako postać zdehumanizowana, bezwartościowa, odrażająca, będąca zagrożeniem bezpieczeństwa narodowego.
Takie twarze mieli obrońcy krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, takie oblicza mają wciąż ci Polacy, którzy domagają się prawdy o tym, co zdarzyło się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Takie nienawistne, zapiekłe w gniewie twarze "oszołomów" mają obrońcy życia, przeciwnicy aborcji i eutanazji. Wyrachowana, złośliwa i tendencyjna krytyka obliczona na "zniesmaczenie" polskiego katolika wiąże się z programową nieuczciwością i cynizmem tych, którzy powiadają, że usiłują prowadzić z nim dialog.
Eliminowanie prawdy
Paradoksalnie ten, kto domaga się prawdy, kreowany jest na największego kłamcę. Szczyt zakłamania i podstępu stanowi moment, gdy pod pozorami poszukiwania prawdy eliminuje się z życia publicznego samą prawdę. Kłamstwo bogato zdobione i ornamentowane, zastąpione chórem słów i ciągiem obrazów prowadzi do wyeliminowania nawet tęsknoty za prawdą. Taki świat opisywał Orwell w swoich powieściach. Taki świat mieliśmy za oknem każdego dnia przez pół wieku komunizmu. Jednak żaden, nawet najlepszy ustrój nie zmieni ludzi w anioły. Próżność, która stanowi zaprzeczenie pokory, wydaje się być motorem działania współczesnego człowieka. A być pokornym to znać prawdę o sobie. To oznacza też unikać złośliwych i perfidnych form podstępnej dyskredytacji innych, którzy wydają się stać na drodze do awansu czy kariery. Być wyczulonym na zupełny brak zasad i hamulców w dążeniu do własnej wygody i korzyści. Rozpoznać lekceważenie norm moralnych i reguł gry - gdy nie służą interesom partykularnym. Dziś możemy każdego dnia usłyszeć o przykładach wykorzystywania innych. O nadużywaniu pretekstu do usprawiedliwiania własnych błędów, niekompetencji i prywaty, która z całą bezwzględnością dotkliwie rani i niszczy innych - czasem na lata.
Pułapki kłamstwa
Zapewne niejeden z nas obserwował, jak konsekwentny cynik i kłamca, który nie wierzy w nic poza własnymi manipulacyjnymi zdolnościami, potrafi bez oporów szerzyć oszczerstwo i obmowę. Jak posługuje się wiarą otoczenia w najwyższe wartości, by żerować na określonych świętościach i autorytetach, by zaprząc innych do swojego kieratu, intrygi, nagonki. Wtedy "zwykłe" kłamstwa zyskują nowy wymiar i status, przybierają wręcz charakter… demoniczny. Mrożą, mogą wprowadzić w odrętwienie i paraliż. Ale oprócz tego, że niszczą ofiarę kłamstwa, jego otoczenie, to niszczą przede wszystkim kolportującego kłamstwo.
Pycha, która jest rozsadnikiem zła w duszy ludzkiej, zbiera wtedy swoje żniwo, prowadząc czasem do życia w atmosferze totalnego zakłamania. A to oznacza także kolejne oszczerstwa, obmowy, odbieranie dobrego imienia. To życie w krainie zła, życie dwoiste. Poczucie totalnej przegranej życia. Czasem początkiem tego był jakiś zły wybór - początkowo nierozpoznany. Błąd, niefortunny wybór towarzysza życia, niewłaściwa profesja, źle rozpoznane życiowe powołanie. W Ewangelii św. Mateusza czytamy: "Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5, 37).
Człowiek, ulegając kłamstwu, pustoszy środowisko wspólnotowe wokół siebie. Hołdując egoizmowi, ulegając powolnemu rozczarowaniu drugim człowiekiem, zamyka się w kręgu własnych spraw. Nie dostrzega piękna otaczającego świata i ludzi. Kłamstwo to śmiertelna pułapka. "Wszystko, co stworzył Bóg, było dobre" - powiada Pismo Święte (por. Rdz 1, 31). Odbieranie dobrego imienia światu i stworzeniu to wkroczenie na etap życia w rozpaczy. Najgorszy wariant egzystencji - poza bliskością Boga i człowieka. Psalmista woła: "Drogę kłamstwa odwracaj ode mnie" (Ps 119, 29). Te słowa należy wołać w swoim sercu każdego dnia.
Skomentuj artykuł