Gdy jedzenie staje się obsesją

(fot. shutterstock.com)
Katarzyna Górczyńska

Ortorektycy wierzą, że jeżeli będą przestrzegać rygorystycznej diety, nie doświadczą chorób nękających współczesne społeczeństwa, a przez to rozwiążą się wszelkie życiowe problemy.

Bo jeśli będą zdrowi, w świetnej formie, w doskonałej kondycji, z książkowymi wynikami, to w ich zdrowym ciele tkwił będzie zdrowy duch. Niby wszystko słusznie i prawdziwie, ale jak we wszystkim - w zdrowym odżywianiu także powinniśmy zachować umiar. Dlatego tekst nie jest negacją zdrowego żywienia i stylu życia zmierzającego do zachowania zdrowia, ale traktuje o pewnej skrajności związanej z nadmiernym koncentrowaniem się na jedzeniu, a przede wszystkim na jakości spożywanych produktów, która prowadząc do uzależnienia, może zaburzać codzienne funkcjonowanie.

Co to jest ortoreksja?

Pojęcie ortoreksji (Orthorexia nervosa, z greckiego: ortho - prawidłowy, właściwy; orexis - apetyt, pożądanie) zostało wprowadzone w 1997 roku przez amerykańskiego lekarza, Stevena Bratmana, który osobiście doświadczył związanych z nią trudności. Jako dziecko był alergikiem, dlatego nie wolno mu było spożywać wielu produktów. Z czasem ów zakaz przerodził się u przyszłego lekarza w strach przed jedzeniem i unikanie wielu produktów w obawie przez negatywnym skutkiem ich oddziaływania. Sam zaczął komponować posiłki, co zajmowało mu coraz więcej czasu, a jednocześnie zaczęło pochłaniać znaczną część jego życia. Z wiekiem systematycznie wykreślał z jadłospisu coraz więcej produktów, które wydawały mu się szkodliwe czy wręcz toksyczne. Planował swoje posiłki nawet z kilkudniowym wyprzedzeniem. Pracował nawet nad stworzeniem diety cud, dzięki której człowiek uniknie chorób i dłużej zachowa młodość. Jako lekarz natomiast spotykał pacjentów tak zaabsorbowanych zdrowym odżywianiem, liczeniem kalorii, przygotowywaniem posiłków, że z czasem czynności te przybierały formę patologicznej fiksacji na zdrowym żywieniu i prowadziło do zaburzeń funkcjonowania. Zorientował się, że on również wpadł w pułapkę. Zdrowe jedzenie stało się jego obsesją.

DEON.PL POLECA

Obraz kliniczny ortoreksji może prezentować obraz podobny do obrazu jadłowstrętu psychicznego. W obu przypadkach występują rytuały związane z posiłkami, zaabsorbowanie spożywanymi pokarmami, sztywne nawyki żywieniowe oraz związek samooceny z odżywianiem. Jednakże celem ortorektyka nie jest redukcja ilości pokarmów, a przez to obniżenie masy ciała. Osoba, która patologicznie fiksuje się na zdrowym żywieniu zwraca uwagę głównie na jakość spożywanych pokarmów. Jeśli ortorektyk liczy kalorie, to głównie po to, by zachować określoną masę ciała. Jeśli eliminuje z jadłospisu jakieś produkty, to dlatego, że uważa je za szkodliwe dla zdrowia.

Co jedzą ortorektycy?

Łatwiej chyba jednak wymienić produkty, których nie jedzą. Ortorektyk najczęściej na początku swojej drogi zdrowego żywienia zostaje wegetarianinem, by następnie zostać weganem. Posiłki stają się prawdziwą celebracją - jedzone zawsze bez pośpiechu, z przeżutym dokładnie każdym kęsem. Ortorektyk zaczyna nie tylko skrupulatnie sprawdzać pochodzenie produktów (np. warzywa mogą być tylko z ekologicznych gospodarstw), ale także analizować skład produktów przetworzonych. Ponadto pod ścisłą kontrolą są wartości odżywcze przygotowanych już posiłków, w skrajnych przypadkach wagowo odmierzone co do grama, ze szczegółowym sprawdzeniem ilości kalorii zawartych w pożywieniu. Ortorektyk w pewnym momencie właściwie wszędzie widzi pestycydy, emulgatory czy środki konserwujące. W osiedlowym spożywczaku czy supermarkecie nie dostrzega nic, co mogłoby być odpowiednie dla jego diety. No może oprócz kiełków czy otrębów. I choć każdy z nas ma świadomość obecności cukru w niskosłodzonym dżemie, ulepszaczy w razowym chlebie czy konserwantów w jogurtach, to w ortorektyku skład tych produktów budzi niepokój i lęk. O własne zdrowie. A właściwie o ich wpływ na jego zdrowie. Często wielu ortorektyków rezygnuje już nawet z kupowania warzyw i owoców - bo pełno w nich pestycydów. I choć początkowo wygląda to dość niewinnie (jak każde uzależnienie), to stosowanie diet i planowanie posiłków z wyprzedzeniem w szlachetnym celu, jakim jest zdrowie, z czasem staje się niebezpieczne.

W czym tkwi problem?

Należy w tym momencie podkreślić jedną bardzo ważną rzecz: dbałość o stosowanie zdrowej, zbalansowanej diety jest nawykiem pożądanym i pozytywnie wpływającym na stan zdrowia. Jednakże zbytnie przywiązanie do określonej ideologii związanej z odżywianiem może stać się szkodliwe. Dlaczego? Bo tak naprawdę doniesienia na temat zdrowego żywienia, które pojawiają się w mediach, literaturze popularnonaukowej czy naukowej, często są sprzeczne, mają rozmaite podstawy teoretyczne i bazują na różnych ideologiach. Brak dystansu do tych informacji może prowadzić do wykluczenia całych grup pokarmowych z jadłospisu, a zachowania z tym związane mogą przybrać charakter patologiczny. Problem tak naprawdę zaczyna się wówczas, gdy koncentracja na diecie staje się ucieczką od życia - codzienna aktywność zostaje zdominowana przez planowanie, kupowanie produktów oraz przygotowywanie posiłków. Ale także analizowanie składu, poszukiwanie przepisów, zamienników, informacji na temat korzystnego lub szkodliwego wpływu produktów. Każde odstępstwo od reżimu związane jest z lękiem i poczuciem winy, które najczęściej pociąga za sobą zaostrzenie diety.

Tymczasem moda na odchudzanie i zdrowe odżywianie trwa w najlepsze. Każdy telewizyjny program, każde czasopismo ma swój kulinarny kącik z poradami, jak odżywiać się zdrowo i być fit. Na portalach społecznościowych roi się od zdjęć zdrowych, zbilansowanych posiłków, z precyzyjnie wyliczoną ilością kalorii, wagą, zawartością białka czy tłuszczów. Do tego seria fotek z płaskim i umięśnionym brzuszkiem, a obok motywacyjny komentarz, że tylko wola walki, samozaparcie, konsekwencja i skrupulatność prowadzą do sukcesu. To znaczący aspekt niewłaściwego oddziaływania tego typu motywacyjnych akcji - utożsamianie sukces z dobrym wyglądem (czyt.: smukłą i zgrabną sylwetką) oraz zdrowym odżywianiem, rozciągając go praktycznie na wszystkie dziedziny życia. A więc Twój sukces zawodowy nie zależy od Twoich kompetencji, wykształcenia i umiejętności, ale od tego, czy odżywiasz się zdrowo i czy dzięki ćwiczeniom jednej ze znanych medialnie trenerek fitness, będziesz mieć nienaganną sylwetkę. Pomijam w tym momencie kwestię znaczenia obrazu własnego ciała i poczucia własnej cielesności jako elementu tożsamości czy poczucia własnej wartości, ale pewne jest, że talia osy i zielenina na talerzu nie jest ani gwarantem, ani tym bardziej synonimem sukcesu i nie rozwiązuje wszystkich życiowych problemów.

Źródła ortoreksji

Motywacją do podjęcia zdrowego sposobu odżywiania może stać się chęć uniknięcia poważnej choroby, poprawa kondycji fizycznej czy dążenie do pozbycia się szkodliwych nawyków żywieniowych zachodniej diety. Według Bratmana, ortoreksja związana jest z iluzorycznym poczuciem bezpieczeństwa (możliwość zapobiegania chorobom), pragnieniem całkowitej kontroli nad życiem (eliminacja nieprzewidywalności), "ukrytym konformizmem" (teoria związana z odżywianiem w nieświadomy sposób pozwala na osiągnięcie kulturowo przyjętego wzorca pięknego ciała), poszukiwaniem duchowości i tożsamości, pragnieniem ascetyzmu. Ale przede wszystkim, przy współczesnym wpływie kulturowym, ze wspomnianym wyżej dążeniem do osiągnięcia sukcesu.

Jednak pomimo wzrostu zainteresowania tym zaburzeniem oraz rosnącą liczbą obserwowanych przejawów zjawiska, w dalszym ciągu ortoreksja nie została uwzględniona w obowiązujących klasyfikacjach chorób i zaburzeń. Podobnie jak w przypadku innych zaburzeń odżywiania, przyczyny tej wieloetapowej choroby tkwią nie w sferze biologicznej a psychologicznej. Podatne są szczególnie osoby nieustannie dążące do perfekcji oraz bardzo skoncentrowane na sobie. Satysfakcję sprawia im świadomość, że mogą w pełni kontrolować swój sposób odżywiania się. Narzucany sobie reżim dietetyczny, z każdym dniem przybiera na sile. Ponieważ każde odstępstwo od zasad wywołuje ogromne poczucie winy, ortorektycy często stosują system kar i nagród. Potrafią się ukarać za spożycie czegoś "nieczystego", eliminując kolejny produkt z listy do tej pory dozwolonych. Smak potraw traci na znaczeniu, liczy się tylko ich jakość. Wierzą, że tak skomponowana dieta pozwoli im zachować formę i zdrowie. Jednak wiedza o zdrowym żywieniu nie oznacza, że ich dieta jest urozmaicona i dzięki temu naprawdę spełnia swoje zadanie - ochronę zdrowia. Obsesja na punkcie składu żywności prowadzi do tego, że w menu znajduje się coraz mniej mikroelementów i witamin, z czasem zmniejsza się wartościowość produktów, co w konsekwencji może prowadzić do bardzo poważnych skutków.

Konsekwencje ortoreksji

Wśród zagrożeń płynących ze stosowania restrykcyjnej i mało urozmaiconej diety wymienia się niedożywienie oraz zaburzenie funkcjonowania społecznego. Wśród konsekwencji zdrowotnych specjaliści najczęściej wyróżniają: 1) niedobory składników pokarmowych - restrykcyjne kuracje mogą w rezultacie prowadzić do niedoborów białka, tłuszczów, węglowodanów, witamin i minerałów, to zaś skutkuje bólami i zawrotami głowy, problemami z pamięcią i koncentracją, z czasem nudnościami, bólami brzucha i osłabieniem; 2) anemię i spadek odporności - głównie w wyniku niedoborów żelaza (z powodu unikania spożycia mięsa oraz roślin strączkowych ze względu na wzdęcia), ale także niskiego poziomu witaminy B12 oraz cynku; 3) osteoporozę, problemy z nadciśnieniem i sercem - w wyniku niedoboru wapnia (ograniczenie produktów mlecznych) oraz potasu i magnezu. W skrajnych przypadkach osoba dotknięta ortoreksją woli głodować niż przyjąć "zakazany" pokarm.

Społeczne skutki ortoreksji to problemy na gruncie towarzyskim i zawodowym. Ponieważ ortorektyk musi zachować kontrolę nad tym co je, sam decyduje, co zje. Przez co raczej nie skorzysta z zaproszenia na kolację, przygotowaną przez gospodarza. Jeśli jego rozkład dnia podporządkowany jest ściśle określonym zasadom związanym z żywieniem, raczej nie będzie uczestnikiem spontanicznego wypadu na pizzę po pracy. Często do swoich metod próbuje przekonać otoczenie. Niezrozumiany jest w stanie przestać utrzymywać kontakt z rodziną i znajomymi. W skrajnej sytuacji ortorektyk potrafi rzucić pracę, jeśli przeszkadza mu ona w zdrowym odżywianiu. Zanim to jednak zrobi, najczęściej jada sam. Głównie dlatego, że nie lubi, gdy ktoś zagląda mu w talerz, ale także dlatego, że w towarzystwie potrafi wyliczać innym ilość tłuszczów i węglowodanów na talerzu, tonem moralizatorskim, stanowczym i nie znoszącym sprzeciwu. W pewnym momencie po prostu zostaje odsunięty od towarzystwa. Bo zaglądania w talerz raczej nikt nie lubi.

Ortorektyk ma poczucie, że robi coś ważnego. Jedzenie produktów dozwolonych i unikanie tych "szkodliwych" staje się życiową filozofią. Wierzy w to, że jeżeli będzie przestrzegać rygorystycznej diety, to nie doświadczy chorób nękających współczesne społeczeństwa. Wiele osób jest przekonanych o cudownych właściwościach stosowanych diet (które mają oczyszczać żyły, zwalczać choroby przewlekłe, a nawet raka) do tego stopnia, że często uskarżając się na różnego rodzaju dolegliwości, nawet nie szukają pomocy medycznej.

Literatura przedmiotu donosi, że w Wielkiej Brytanii opisano przypadek, w którym rodzice stosowali u kilkuletniego dziecka wegańską dietę w celu eliminacji toksycznego wpływu cieplnej obróbki pokarmów, co doprowadziło u niego do skrajnego niedożywienia i śmierci. Również Bratman opisuje podobny przypadek, gdzie jedna z jego pacjentek wyeliminowała z jadłospisu swojej 6-letniej córki nabiał, produkty zbożowe, owoce, warzywa oraz cukier w celu uchronienia jej przed migrenami, na które sama cierpiała. Tylko te dwa tragiczne przypadki są wystarczającym powodem pochylenia się nad problemem i przyjrzenia mu się z bliska. Ortoreksja jest ewidentnym dowodem na to, że wszystko co robimy, musi być czynione z umiarem i w granicach rozsądku. Żadna skrajność nie jest dobra.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy jedzenie staje się obsesją
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.