Kryzysy w życiu są duchową trampoliną

Dzięki kryzysowi dotykamy dna, by następnie odbić się i wspiąć wyżej. Jest jakby duchową trampoliną. (fot. thriol / flickr.com)
Stanisław Biel SJ

Z kryzysami w życiu duchowym nie należy walczyć, ale oswajać je. C. G. Jung porównuje depresję do damy w czerni. Jeśli ta dama wchodzi w nasze życie, nie należy jej odsyłać, ale zaprosić do stołu i zapytać, co ma nam do powiedzenia. To, co Jung mówi o depresji, odnosi się także do kryzysów w naszym życiu (W. Muller).

Życie duchowe rozwija się dzięki kryzysom. Doświadczamy kryzysu, gdy rozpada się system tworzonych misternie wartości, gdy znajdujemy się w sytuacjach, które przekraczają nasze możliwości i kompetencje, gdy tracimy bliską osobę, pracę, ponosimy fiasko w planach albo zdradza nas przyjaciel…

DEON.PL POLECA

Z punktu duchowego istotne są zwłaszcza kryzysy normatywne, których doświadcza każdy człowiek w czasie rozwoju psychicznego, szczególnie kryzys tożsamości i wieku średniego.

Kryzys tożsamości dotyka ludzi młodych między okresem młodzieńczym a wczesnej dorosłości. Wynika ze zmiany statusu i środowiska życia. Młodzi ludzie utożsamiają się wówczas z grupą rówieśniczą i coraz krytyczniej odnoszą się do autorytetów, zwłaszcza rodziców. Odrzucają również świat wartości, przekonań, postaw, który utożsamiają ze światem dorosłych. Czas ten naznaczony bywa niepewnością, brakiem orientacji, buntem, negacją. Jest to czas kształtowania własnej tożsamości i systemu wartości.

Kryzys tożsamości jest bardzo istotny dla rozwoju duchowego. Następuje wówczas wzmocnienie własnej osobowości, nabranie dystansu do grupy rówieśniczej, tworzeni własnego systemu wartości, większa autonomia. W tym okresie dokonuje się również świadomy wybór wiary. O ile pierwsze etapy wiary związane są z wymiarem intuicyjnym czy mitycznym, gdzie wiara jest przekazywana przez środowisko, zwłaszcza rodzinne, o tyle na tym etapie dokonuje się wybór świadomy. Wiara przechodzi z etapu tradycji, intuicji do etapu bardziej krytycznego, rozumowego.

Etap ten często wiąże się z kwestionowaniem wiary i odejściem od praktyk religijnych. Jest to niestety również związane z bólem, jaki zadaje się rodzicom, zwłaszcza matkom. W konfesjonale niejednokrotnie spotykam się z płaczem i cierpieniem matek, które nie mogą zrozumieć, dlaczego (mimo najlepszego wychowania religijnego) ich dzieci odchodzą od wiary.

Kryzys tożsamości, pomimo cierpienia, błędów i poszukiwań jest istotny dla rozwoju duchowego. Sprzyja bowiem krystalizowaniu się wiary głębokiej, świadomej, odpowiedzialnej, dojrzałej, która będzie w przyszłości zdolna przezwyciężać wszystkie trudności i problemy życia.

Drugim ważnym kryzysem z punktu duchowego jest kryzys wieku średniego. Ojcowie Pustyni nazywali go demonem pory południowej, lub acedią. Demon południa dotykał mnichów, gdy niebo było w zenicie. O dwunastej w południe rozpoczyna się zachód. Jest on przestawieniem wartości i ideałów poranka. Słonce robi się niekonsekwentne. Jest tak, jak gdyby wycofywało promienie. Jasność i ciepło zmniejszają się, aż do zupełnego wygaśnięcia (C. G. Jung). Kryzys połowy dnia jest odbiciem kryzysu połowy życia. Charakteryzuje go: zmęczenie, znużenie, smutek, niezaspokojenie, brak stabilności, gorycz, bezsenność, aktywizm, poczucie pustki, utrata chęci życia… (Jan Klimak).

Kryzys wieku średniego związany ze świadomością popołudnia, podobnie jak kryzys tożsamości, charakteryzuje się negacją dotychczasowych wartości duchowych i pragnieniem poszukiwań nowych. Wzrasta zainteresowanie innymi religiami i filozofiami, np. Wschodu czy New Age, kwestionuje się dotychczasowe autorytety, a szczególnie dogmaty i wymiar hierarchiczny Kościoła.

Z drugiej strony ten okres jest szczególnie owocny z punktu duchowego. Duchowa noc wyraża się przez potrzebę interioryzacji, oderwania się, potrzebę wolności, miłości, kreatywności, przekroczenia siebie. Porzuca się siebie, by spotkać się z drugim człowiekiem. Przejawem nocy jest pragnienie kochania i bycia kochanym (J. Gautier). Kryzys wieku średniego mobilizuje do nowych poszukiwań duchowych, rodzi pragnienie wiary dojrzałej, rozumnej, wewnętrznej, opartej na świadomym wyborze. Osoby dotknięte kryzysem odkrywają na nowo potrzebę i sens głębokiej modlitwy i sakramentów, interioryzują dotychczasowe formy wiary, podejmują praktyki zaniechane od młodości, poszukują osobistej relacji z Bogiem. Paul Ricoeur nazywa ten czas okresem drugiej prostoty. Noc duchowa może się wówczas zamienić w noc mistyczną (J. Gautier). I może mają rację niektórzy mistrzowie życia duchowego, którzy uważają, że głębokie życie wewnętrzne zaczyna się dopiero po pięćdziesiątce.

Kryzysy duchowe są zawsze sygnałem ostrzegawczym, prowokującym do zatrzymania i podjęcia refleksji. Pewne wartości wymagają korekt, przepracowania, zmiany, nowego ukierunkowania, konfrontacji, ponownego nadania sensu… W rozwoju duchowym kryzys wskazuje na stagnację, rutynę, przeciętność. I stanowi wskazówkę do podjęcia dalszej pracy.

Dzięki kryzysowi dotykamy dna, by następnie odbić się i wspiąć wyżej. Jest jakby duchową trampoliną. Trafnie tę rzeczywistość oddaje mądrość Chasydów: Kabała poucza nas, w alegoryczny sposób, że istnieje pięćdziesiąt bram świętości w górze i pięćdziesiąt bram nieczystości w dole. Jeśli jakiś bezbożnik dotrze aż do ostatniej bramy nieczystości, i tam okaże szczerą skruchę, zostaje wyniesiony do odpowiedniej bramy świętości na górze. Im niżej ktoś upadł, tym wyżej wznosi się przez skruchę. Kryzys sprawia, że dotykając dna, nocy ciemnej, pragniemy iść dalej, wyżej, w głąb siebie. Tak było np. w życiu św. Piotra. Dopiero gdy zdradził Jezusa, przestał liczyć na siebie, mógł na nowo przebudować życie, oprzeć je na nowych wartościach, na Jezusie.

Kryzys duchowy może być szansą i otwarciem oczu na wiele spraw, które w dotychczasowym życiu pozostawały niezauważalne albo były traktowane marginalnie. Dlatego stanowi silny bodziec rozwoju duchowego. Wprawdzie jest formą dezintegracji dotychczasowego życia; ale może stać się dezintegracją pozytywną, czyli prowadzić do przebudowy życia i wartości i odnowy ducha.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kryzysy w życiu są duchową trampoliną
Komentarze (11)
AC
Anna Cepeniuk
3 stycznia 2012, 20:12
~kasiotta - znam wiele konfeencji ks. Piotra, ale chyba nie jest psychologiem..... Radzę Ci raczej to sprawdzić.... Napisałam też do Ciebie bezpośrednio wiadomość, trochę szerzej....... Pozdrawiam
3 stycznia 2012, 19:08
Ogromnie dziękuję!;) Pozdrawiam K.
NN
namiar na dobrego księdza
2 stycznia 2012, 00:48
Z góry przepraszam za off topic, ale pilnie poszukuję duchownego najlepiej psychologa z Warszawy. Właśnie znalazłam się na totalnym życiowym zakrecie, przed sobą widzę tylko betonową ścianę i górę błędów gdy obejrzę się za siebie. Czuję że sama nie dam sobie z tym rady, nie chcę podjąć blędnej decyzji a wiem że muszę coś zrobić zanim wpadnę w obłęd. Potrzebuję inteligentnej, merytorycznej bezstronnej rozmowy z osobą która wyraża podobny do mojego system wartości. Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Katarzyna Polecam księdza Piotra Pawlukiewicza - kościół św. Anny w Warszawie! Namiary są zapewne w Internecie. Tymczasem poczytaj tutaj co ma ten ksiądz do powiedzenia: <a href="http://www.kazaniaksiedzapiotra.pl/">http://www.kazaniaksiedzapiotra.pl/</a> POWODZENIA!
1 stycznia 2012, 21:12
Z góry przepraszam za off topic, ale pilnie poszukuję duchownego najlepiej psychologa z Warszawy. Właśnie znalazłam się na totalnym życiowym zakrecie, przed sobą widzę tylko betonową ścianę i górę błędów gdy obejrzę się za siebie. Czuję że sama nie dam sobie z tym rady, nie chcę podjąć blędnej decyzji a wiem że muszę coś zrobić zanim wpadnę w obłęd.  Potrzebuję inteligentnej, merytorycznej bezstronnej rozmowy z  osobą która wyraża podobny do mojego system wartości. Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Katarzyna
G
Grace
22 grudnia 2011, 23:11
Kazdy kryzys, kazdy problem w zyciu czlowieka jest wolaniem Boga o nawrocenie badz wzrastanie w wierze. Kryzysy to nie przypadki, to uswiadomienie sobie swej niemocy, slabosci, bezradnosci i czesto stwierdzenie, ze ta okreslona sytuacja mnie przerasta, ze nie jestem w stanie nad tym zapanowac i jedynym ratunkiem jest Bog, w ktorym pokladam cala nadzieje. To w rece Boga oddaje moj problem, zawierzajac Mu calkowicie wbrew swojej logice i swojemu rozumowi. Bedac slabym, czlowiek otwiera sie na laski od Boga, wzrasta, odbija sie od dna i jak na trampolinie wznosi sie w gore. Kazdy problem, bol, kryzys jest blogoslawienstwem bo poprzez oparcie sie na Bogu czlowiek robi miejsce na laske.  Teoretycznie to takie proste, w zetknieciu z realiami zycia to jest bardzo trudne !
Z
zarozumiała
21 grudnia 2011, 19:14
co cię nie zabije, to cie wzmocni? ;) Tak, ale nie każdy jest taki zdolny i mocny,(jak ja;) żeby samemu pozbierać się i odbić od tej trampoliny. choć sama nie wiem, tak na dobrą sprawę, czy się już odbiłam, czy jeszcze nie;D  Ale widzę różnicę, więc nie jest źle.
WK
w kryzysie
13 grudnia 2011, 19:30
Mnie kryzys najpierw odbił do góry, ale potem popchnął mocno w dół. Inie  wygląda wcale na to, by dało sie odbić jak na trampolinie do góry.
A
anlu
13 grudnia 2011, 14:13
Dzięki kryzysowi wieku średniego uchroniłam swoje dzieci od odejścia od wiary.Po prostu w kryzysie (wieloletnie bezrobocie i związana z tym bieda materialna), sama wielokrotnie doświadczałam realnej pomocy Boga ("włos nam nie spadł z głowy" w tym okresie).Teraz nie tylko wierzę, ale jestem pewna(swoją pewnością),że Bóg Jest.Swoimi dowodami (z mojego realnego życia), udaje mi utrzymywać dzieci i siostrę przy wierze w Boga.
-
-m-
12 grudnia 2011, 21:36
U mnie dokładnie tak to się odbyło!
A
asia
12 grudnia 2011, 20:01
jeśli w tym kryzysie doznajesz tez miłosci i wsparcia oprócz cierpień i przeciwnosci. To był warunek trampoliny u Alporta.
R
R
12 grudnia 2011, 15:03
Tak by sie chciało, żeby tak było. Ale tak nie jest.