(fot. shutterstock.com)
Joanna Kopacz / slo

Agnieszka jest siedemnastoletnią dziewczyną, bardzo nieśmiałą, zamkniętą. Unika kontaktu z ludźmi, nie patrzy w oczy, jest nieufna i boi się nawiązać bliższą znajomość. Ubiera się w szarości i brązy, bo nie lubi rzucać się w oczy. Nie ma żadnych przyjaciół, kontakt utrzymuje jedynie ze starsza siostrą, która kilka lat temu wyprowadziła się z domu rodzinnego.

Agnieszka nigdy nie czuła się kochana i akceptowana przez swoich rodziców, a szczególnie przez matkę. Jak sama mówi, nigdy nie odczuwała, że ktoś ją kocha, ale też nie potrafiła sama pokochać, choć bardzo tego pragnęła. Często słyszała pod swoim adresem ciągłe wyrzuty, brak zadowolenia z tego, co zrobiła. Matka oczekiwała od niej, że jako najmłodsze dziecko zajmie się nią na starość. Towarzyszyły temu ciągłe pretensje, gdy chciała zrobić coś dla siebie, gdzieś wyjść i spotkać się z koleżankami. Słyszała wtedy, że dla koleżanek to czas ma, a dla chorej matki, to nie. Innym razem rano, gdy Agnieszka wstała, ujrzała swoją matkę zapłakaną z powodu tego, że jej córka nie zrobiła jej śniadania, a ona - matka - jest przecież tak bardzo chora. Z czasem Agnieszka uwikłana i zmanipulowana poczuciem winy przestała cokolwiek robić dla siebie, czegokolwiek chcieć. Coraz gorzej się czuła w domu, zajmowała się mamą z obowiązku, co powodowało, że mama miała coraz to większe wyrzuty. Agnieszka zaczęła unikać kontaktów z mamą, bo bała się, że znowu coś nieprzyjemnego usłyszy na swój temat i tak ją to zdołuje, że nie będzie się mogła pozbierać przez kilka dni, a ma przecież szkołę i musi się uczyć. I tak się to napędzało.

Przemoc psychiczna, bo takiej przemocy doświadczyła Agnieszka w relacji z mamą, nie jest jej fanaberią, ani przejawem nadwrażliwości emocjonalnej, tylko realnym, bardzo odczuwalnym i mającym poważne negatywne skutki działaniem matki. Takich zaburzonych relacji w rodzinach jest więcej, niż można by się spodziewać. Przemoc psychiczna w rodzinie dotyczy wszystkich rodzin - tych zamożnych i mniej zasobnych, ludzi wykształconych, na wysokich stanowiskach i tych pracujących na najniższych szczeblach, wszystkich przedstawicieli zawodów, osób pijących alkohol i rodzin, w których nie istnieje ten problem, kobiet, mężczyzn i dzieci. Zjawisko to jest bardzo trudne do zbadania i wykrycia, ponieważ skutki przemocy psychicznej nie są tak łatwo zauważalne jak przejawy przemocy fizycznej. A co najważniejsze, wszystko dzieje się za zasłoną intymnych relacji rodzinnych, które dla osób z zewnątrz nie muszą być widoczne. Poza tym osoby, które są sprawcami takiej przemocy, często funkcjonują podwójnie - na zewnątrz są kompetentnymi pracownikami, oddanymi rodzinie, uprzejmymi osobami. A wewnątrz - wtedy, kiedy nikt nie widzi, to tyrani, szantażyści i manipulanci. Istnieje przyzwolenie społeczne na tego rodzaju przemoc i swoistego rodzaju paradoks. Osoby z zewnątrz, widząc często dziwne, lękowe zachowania ofiary, myślą o niej, że jest zaburzona. Postrzegają ją jako: "stukniętą", "wariatkę", "histeryczkę", "masochistkę", "hipochondryczkę", "ofiarę losu", itp. Tymczasem wieloletnie doświadczanie przemocy wywiera głęboki wpływ na funkcjonowanie psychiczne tej osoby. Natomiast sprawca przemocy często postrzegany jest przez otoczenie jako osoba opanowana, zdystansowana - osobnik w pełni normalny.

DEON.PL POLECA

Zainfekowani toksycznymi relacjami

Przemoc psychiczna w rodzinach może dotykać wszystkich relacji: mąż - żona, matka - dziecko, ojciec - dziecko, między rodzeństwem, w dwukierunkowych relacjach (żona wobec męża lub odwrotnie). Najczęściej jednak wszyscy członkowie są "zainfekowani" toksycznymi relacjami, bo osoba, która jest źródłem, ma przecież kontakt ze wszystkimi w rodzinie i wpływ ten jest uogólniony. To, co jest istotne w przemocy i odróżnia ją od innych form zachowań, jest przewaga siły fizycznej i psychicznej, którą wykorzystuje sprawca nad ofiarą, powtarzalność i długofalowość działań sprawcy. "Przemoc domowa, zwana też przemocą w rodzinie, to zamierzone i wykorzystujące przewagę sił działanie skierowane przeciw członkowi rodziny, które narusza prawa i dobra osobiste, powodując cierpienie i szkody"- to definicja stworzona przez Program Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie prowadzony przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Polsce.

Do najczęstszych form przemocy psychicznej w rodzinach należą:

  • szantaż emocjonalny,
  • manipulowanie uczuciami,
  • szydzenie, wyśmiewanie,
  • wmawianie kłamstw,
  • ubliżanie i ciągłe krytykowanie,
  • brak szacunku,
  • znęcanie,
  • wywieranie nacisku, presji,
  • groźby, np. pobicia, zabrania dziecka, popełnienia samobójstwa,
  • zastraszanie,
  • wymuszenia emocjonalne,
  • zmuszanie do przyglądania się szokującym scenom,
  • pozbawienie poczucia bezpieczeństwa,
  • niszczenie domowych sprzętów,
  • wypędzanie z domu,
  • pozbawienie środków materialnych,
  • lekceważenie środków materialnych,
  • nieokazywanie uczuć,
  • lekceważenie emocjonalne,
  • narzucanie sądów,
  • izolowanie od osób, które mogą służyć pomocą
  • przenoszenie winy za niezawinione rzeczy na ofiarę, utwierdzanie w poczuciu winy,
  • niektóre formy nadopiekuńczości, np. decydowanie za osobę, która powinna zrobić to sama

Skutki przemocy psychicznej

Ofiary przemocy psychicznej w rodzinie często nie udają się po pomoc. Boją się reakcji sprawcy, wstydzą się własnej sytuacji, nie widzą możliwości zmiany. Zdarza się jednak, że szukają pomocy, ale wtedy właśnie często takim impulsem są inne problemy, np. kiedy dziecko w szkole źle się zachowuje, kobieta choruje na depresję, osoba targnie się na swoje życie. Skutki przemocy psychicznej w rodzinach są długotrwałe i różnorodne, to często głębokie zranienia, urazy, zaburzenia. Do najczęstszych należą:

  • zespół stresu pourazowego,
  • zespoły i zaburzenia lękowe,
  • depresje,
  • choroby psychosomatyczne,
  • poczucie zagubienia, osamotnienia, bezsensu, bezradności,
  • poczucie krzywdy,
  • poczucie winy,
  • koszmary nocne,
  • problemy ze snem,
  • stałe napięcie mięśni ciała: drżenie rąk, nóg, tiki nerwowe, itp.
  • zachowania agresywne w stosunku do siebie i innych,
  • ucieczki w sen, świat fantazji,
  • zaniżona samoocena,
  • małe poczucie własnej wartości, brak akceptacji własnej osoby,
  • u dzieci - problemy w szkole z nauką i zachowaniem, ucieczki,
  • tendencja do uzależniania się od innych,
  • poczucie alienacji,
  • dążenie do perfekcjonizmu,
  • stosowanie przemocy emocjonalnej wobec innych, dążenie do kontroli innych,
  • izolacja,
  • przestępczość,
  • poczucie wstydu, inności.

Wyjście z relacji o cechach przemocy psychicznej nie jest łatwą sprawą. Pozostaniu w tej toksycznej relacji sprzyja czasami środowisko, np. wiejskie, nieświadomość, zadania i obowiązki małżeńskie głoszone przez Kościół ale źle pojęte, cechy osobowości, brak perspektyw, bezradność i stopień degradacji psychicznej już wytworzonej przez przemoc. Ważne jest więc szerokie spektrum pomocy dla ofiar i szerokie grono wsparcia- począwszy od przeróżnych instytucji i - Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej, szkół, poradni, policji, lekarzy, sądów, psychoterapeutów, księży do rodziny, przyjaciół i sąsiadów włącznie. Dzięki pomocy i współpracy wielu osób i instytucji udaje się niektórym wyjść z przemocy. Odzyskują wtedy spokój, radość i mają szanse na godne życie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Toksyczni rodzice
Komentarze (31)
AC
~Aleksandra Czech
3 stycznia 2020, 23:16
Wiem wszystko co tu jest napisane z własnego doświadczenia i życia, przez cały czas słyszenie że jesteś beznadziejna, nie taką ciebie chcieliśmy, masz robić to co ci każemy bo wiemy najlepiej, zero rozmów, zero próby porozumienia, wieczne awantury co można co nie, co wypada co nie, stawianie mnie jak członka rodziny królewskiej bo przecież jestem z dobrego domu to przyjaciół i partnera też muszę mieć takich jak sobie zawsze życzyli, pod tym względem zawsze się buntowalam i nie miałam zamiaru przyjaźnić się z kimś kogo nie lubię, dobrze na tym wyszłam, a nawet jeśli nie sama się o tym przekonałam na własnych błędach, jestem na etapie że jest mi bardzo ciężko, im dalej w las tym gorzej, zgubiłam się w tym, myślę o terapii lecz ciężko podjąć jest mi jakoś kroki :/// pocieszające jest to że są tu inne osoby które jak czytam maja lub miały podobnie
17 czerwca 2018, 22:44
Znam dokładnie to życie. Dzięki terapii na którą sam poszedłem udało mi się z tego wydostać. Terapie kontynuowałem daleko od domu, zupełnie gdzie indziej się tym zajmowałem żeby rodzice o niczym się nie dowiedzieli. W sumie i tak sie dowiedzieli ale nie znali adresów bo im nie powiedziałem. Nie jest łatwo z tego wyjść bo psychiczne uzależnienie jest najbardziej dotkliwe jeśli chcesz sie wyprowadzić od rodziny. W moim przypadku zostawiłem wszystko, spakowałem sie i poszedłem w swoją stronę. Tak potrafią Tobą manipulować i wprowadzać w poczucie winy że możesz zwątpić w siebie, będą Ci mówić że Ty zobaczysz jeszcze jak życie wygląda jak od nas pójdziesz, w dupe jeszcze od życia nie dostałeś. Ważna jest tu świadomość tego co się dzieje. Na bieżąco przepracowywać z psychologiem. Łatwo mówi sie po czasie ale kiedy się w tym jest, to bardzo ciężko z tego wyjść. Wyprowadzka to nie wszystko bo przeważnie lgniemy do podobnych osób z rodziny więc dlatego ważna jest tu terapia i świadomość tego co się dzieje. Zmiany niestety są bolesne ale za to po tym wszystkim będziesz żył szczęśliwiej. Zostaje oprócz świadomości proces zdrowienia. Skutki psychiczne odczuwam do dziś. 
S
Ser
8 sierpnia 2014, 08:55
To jest najgorsze co może spotkać człowieka w życiu. Ciągle na wezwanie rodzciców, nie można cieszyć się życiem bo zawsze rodzice źle o tobie mówią, albo od dziecka wszystko za ciebie robią. Wiem bo też tak mam. Nie mogę mieć prywatności w życiu bo zawsze muszę być na zawołanie rodziców. Jak chcę gdzieś wyjść spotkać się to zawsze jest awantura. Nie pamiętam już kiedy wyszedłem z domu bez awantury. zawsze jest tylko, że ja zły jestem że nic nie robię. Kiedyś usłyszałem nawet że do niczego nie dojdę w życiu. Niewiem czy to w nerwach powiedziane ale ja jednak staram się do czegoś dojść. Nigdzie sam nie wyjechałem na wakacje . Mam 21 lat a moje życie jest straszne... boję się co będzie potem ...
Z
zielonooka
18 sierpnia 2014, 12:29
Apeluje do ciebie, wyprowadz sie jak najszybciej. U mnie sytuacja jest o wiele gorsza, tym bardziej ze mam lat 36 i dopiero teraz przejzalam na oczy. Przez cale te lata mialam poczucie winy wobec rodzicow, wina ktora byla skrupulatnie i subtelnie wmawiana od wczesnych lat moejgo dziecinstwa. Jestes mlodym czlowiekiem, masz szanse odzyskac lub zachowac wlasne ja, moje tozsamowsc zostala niestety juz zmazana ...czuje sie jak maszyna ... ale nie o to chodzi. Wiec szukaj mozliwosci aby sie wyprowadzic, jesli nie masz pieniedzy na wlasne mieszkanie i czynsz, poszukaj wspolne z kolega/kolezanka, aby kazdy mial wlasny pokoj. To wszystko jest lepsze niz zyc z toksycznymi ludzmi, nawet gdy sa twoimi rodzicami. Masz zycie w swoich rekach, nie pozostawiaj je innym ... Zycze ci powodzenia na calej mecie i trzymam kciuki
S
Ser
5 listopada 2014, 17:14
Wiem to straszne co przechodzę. Męczę się z tym i to nie daję mi spokoju. Próbowałem wiele sposobów wychodzenie bez pozwolenia, szukanie pracy (bez skutku), nie pamiętam kiedy dobrze spędziłem dzień. Bo rodzice wiadomo  - ciągle tylko ucz się i ucz nawet w wakacje nie mogę nigdzie wyjechać. Uczę się i uczę i szczerze to doprowadza mnie to już do furii. Jeszcze jedną rzeczą jaką mam w sobie to nieśmiałość - oczywiście stworzona przez rodziców nadopiekuńczych. Z czasem ta nieśmiałość się pogłębiała tak iż nie mogłem normalnie porozmawiać. Teraz jestem zamknięty w sobie, ale przejżałem na oczy. Próbuję się odzywać coś mówić. To jest strasznie trudne wręcz jest to dla mnie walka z samym sobą. Zbyt często się poddaje a to nie o to przecież chodzi.
S
Ser
5 listopada 2014, 17:18
Przez całe te lata czułem się odpychany i niechciany i nie kochany. Siedziałem po kątach ze spuszczoną głową. Żeby jakoś zminimalizować moje cierpienie oddawałem się różnym przyjemnościom (wiadomo o co chodzi) - i dopiero teraz doszło do mnie jak sam raniłem bardzo siebie pogłębiając moją nieśmiałość. Teraz widzę jak mi jest trudno, jak bardzo chiałbym wreszcie cieszyć się z każdego dnia.
M
mcr2012
4 lutego 2015, 20:04
skąd ja to znam. Ja też mam straszne życie. Tylko u mnie jest prócz problemu, że to ja jestem zła, problem, że moja matka nie widzi, że to ona jest winna i przez nią wszczynają się spory i awantury. To smutne, że są tacy rodzice.
SW
Szukający Wolności
18 maja 2015, 19:57
Niektórzy, który są w takich relacjach nawet wyprowadzili się z domu i nadal to przeżywają. Często rodzice nie wiedzą, że zabijają nas ich miłością... - czyli wywoływaniem poczucia winy. Trzeba STANOWCZO ograniczyć z nimi kontakt, załóżmy dzwonię tylko co tydzień. Jak nic się nie zmieni to co 2 tyg., czasami trzeba wybrać nawet jednorazowo większy okres czasu, żeby odkryć kim się jest, a potem dopiero budować na nowo relację z rodzicami.  Poczucie winy w takiej relacji jest nieprawdziwe! Wyrzućcie je i zdystansujcie się do domu. I polecam konferencje o.Adama Szustaka o rodzicach.
S
Ser
8 sierpnia 2014, 08:53
To jest najgorsze co może spotkać człowieka w życiu. Ciągle na wezwanie rodzciców, nie mozna cieszyć się życiem bo zawsze rodzice źle o tobie mówią, albo od dziecka wszytskoz a ciebie robią. Wiem bo też tak mam. Nie mogę mieć prywatności w życieu bo zawsze muszę być na zawołanie rodziców. Jak chcę gdzieś wyjść spotkać się to zawsze jest awantura. Nie pamiętam już keidy wyszedłem z domu bez awantury. zawsze jest tylko, że ja zły jestem że nic nie robie. Kiedyś usłyszałem nawet że do niczego nie dojde w życiu. Niewiem czy to w nerwach powiedziane ale ja jednak staram się do czegoś dojśc. Nigdzie sam nie wyjechałem na wakacje . Mam 21 lat a moje życie jest straszne... boję się co będzie potem ...
A
Ag
18 maja 2014, 12:54
Doskonale Was rozumiem, mnie też matka przeklina od dziecka, nigdy nie akceptowala, poniżała, oczerniała, wiele razy mi powiedziała że mogła mnie lepiej zabić jak jeszcze byłam mala, tak to prawda. Miałam wtedy pieć lat i nie rozumiałam tych słów. Nigdy mnie nie przytuliła, nie powiedziała miłego słowa. Za to pełni zaspokajała potrzeby fizyczne. To jednak o wiele za mało. Ja nigdy nie sprawiałam jej problemów, złego slowa odemnie nie usłyszal. Mam teraz 40 lat już dawno z nią nie mieszkam, ale ona się nie zmieniła.
17 czerwca 2018, 22:45
Nie zmieni się i bedzie dalej Ciebie traktować jak traktowala.
Ł
Łukasz
18 sierpnia 2013, 16:01
Kochani, Nie poddawajcie się. Nie myślcie, że wszystko już tak powinno zostać, jak jest, że nic już się nie da zmienić. Musicie to zmienić. Ktoś w Waszej rodzinie powinien się przeciwstawić tej toksyczności, gdyż inaczej przeniesiecie ja w przyszłości na swojego męża/żonę, swoje dzieci będziecie traktować w podobny sposób, nawet jeśli Wam się wydaje, że tak nie zrobicie. Dopóki się nie uwolnicie, dopóty nie będziecie szczęśliwi. Dobrze byłoby mieć kogoś obok, kto mógłby Wam obiektywnie wskazywać, dlaczego toksyczny robic robi to i to, jaki jest jego cel. Ktoś, ktoby umiał Was powstrzymać w ciągłym dążeniu zadowolenia toksycznego rodzica. Opowiedzcie swoim partnerom, bądź bliższym przyjaciołom, komus, komu można ufać. A przede wszystkim przeczytajcie książekę Susan Forward Toksyczni Rodzice. Jeśli jesteście zupełnie sami i potrzebujecie pomocy terapeuty, polecam moją narzeczoną, która wyciągnęła mnie z tego ..... Od tego czasu zaczęla pomagać osobom, którym rodzice niszczą nie tylko życie, ale też każdy związek, który takie osoby tworzą... Tel: 787 171 105 (niedrogo, Warszawa)
17 czerwca 2018, 22:48
Szacun dla dziewczyny. Łukasz od tej książki zacząłem batalie z rodzicami, komentarz wyżej. Wyszedłem z tego ale uwierz było bardzo ciężko.
AP
Anna P
15 lutego 2013, 10:56
Do Justyny W: Nawet nie wiesz jak bardzo dobrze cię rozumiem. U mnie jest dokładnie tak samo, z tą jednak różnicą,że ja jestem najstarszą i jedyną córką toksycznej matki która oczekuje że to ja będe się wszystkim zajmować gdy jej już nie będzie , a dodam że mam pięciu braci , a przecież mam prawo do własnego życia.Chciałabym wyjechać jak najdalej stąd, ale pewnie nigdy nie starczy mi odwagi. Jednego tylko jestem pewna, że gdybym to zrobiła wszyscy w domu przekonaliby się że beze mnie gorzej niż ze mną.Najbardziej boli mnie też fakt że przed innymi ludźmi matka udaję troskliwą mamusię.
K
książka
16 listopada 2012, 10:26
Ja również pochodzę z takiej rodziny.Beznadziejność mojej sytuacji potęguje fakt,że pochodzę ze wsi ,a moja mama jest osobą starszą i schorowaną.Jej siwe włosy dają jej w moim środowisku prawo do życia bez ponoszenia odpowiedzialności za czyny i słowa.Wymaga bezwzględnego szacunku,a jak ja mam mieć do niej takowy,jesli wymyśla bezpodstawne oszczerstwa i oczernia mnie w oczach ludzi, którzy tylko zechcą jej słuchać.Dodam ,że mama jest osobą wierzącą i na moje pytanie jak jej postępowanie ma się do wiary, odpowiada,że jestem rozchisteryzowana i obrażalska.Moją jedyna nadzieją jest Bóg,który widzi jak jest naprawdę,ale zanim coś sięzmieni,mama zniszczy mnie w srodowisku i rodzinie. zdobądź tę książkę Toksyczne słowa – Patricia Evans pomoże Ci
D
delfinek
16 listopada 2012, 09:28
 Ja również pochodzę z takiej rodziny.Beznadziejność mojej sytuacji potęguje fakt,że pochodzę ze wsi ,a moja mama jest osobą starszą i schorowaną.Jej siwe włosy dają jej w moim środowisku prawo do życia bez ponoszenia odpowiedzialności za czyny i słowa.Wymaga bezwzględnego szacunku,a jak ja mam mieć do niej takowy,jesli wymyśla bezpodstawne oszczerstwa i oczernia mnie w oczach ludzi, którzy tylko zechcą jej słuchać.Dodam ,że mama jest osobą wierzącą i na moje pytanie jak jej postępowanie ma się do wiary, odpowiada,że jestem rozchisteryzowana i obrażalska.Moją jedyna nadzieją jest Bóg,który widzi jak jest naprawdę,ale zanim coś sięzmieni,mama zniszczy mnie w srodowisku i rodzinie.
R
robert
13 grudnia 2010, 13:43
Toksyczny artykuł. Zwłaszcza ta lista, wg której każdy z nas pada(ł) ofiarą przemocy w rodzinie. Na mnie jednak nie wywarł wrażenia - bez względu na wszystkie słabości moich rodziców (a jest ich, oj, jest...) będę starał się odnosić do nich z szacunkiem. Pozdrowienia:) icek, bardzo się cieszę, że u Ciebie w rodzinie jest wszystko ok, bo widać, że nie masz takich problemów. Ale to, że u Ciebie jest dobrze, to nie powód, aby kwestionować artykuł, który opisuje prawdziwe problemy innych ludzi. Ten artykuł jest bardzo prawdziwy.
I
icek
13 grudnia 2010, 12:21
Toksyczny artykuł. Zwłaszcza ta lista, wg której każdy z nas pada(ł) ofiarą przemocy w rodzinie. Na mnie jednak nie wywarł wrażenia - bez względu na wszystkie słabości moich rodziców (a jest ich, oj, jest...) będę starał się odnosić do nich z szacunkiem. Pozdrowienia:)
P
poradnia
12 grudnia 2010, 23:03
http://www.milosierdzie.pl/szkola.php
A
alkestis
12 grudnia 2010, 19:20
 Gdzie w Krakowie można znaleźć sensowną pomoc w podobnych sytuacjach?
JW
Justyna W.
5 grudnia 2010, 02:11
Jestem DDA. Ja już na tyle czuję się pokrzywdzona i skrzywiona psychicznie, że nie widzę szansy na to, że mogłabym wyjść z samotności. Ludzie odsuwają się ode mnie, razi ich moja dziwność. Poza tym boję się, że mogłabym kogoś skrzywdzić moją tendencją do uzależniania się od innych. Dlatego gdy tylko poczuję się z kimś dobrze i czuję chęć zaprzyjaźnienia się z tą osobą, staram się opamiętać i uciec, żeby nie zranić tej osoby moją ciągłą potrzebą kontaktu i żeby nie ranić siebie, bo tęsknota za bezpieczną relacją wytrąca moje życie z równowagi. Wiem, że nigdy nie dostanę bezinteresownej miłości, jestem skazana na samotność, a mój głód emocjonalny pozostanie już zawsze - to mój krzyż.
25 listopada 2015, 17:14
Też tak mam.
W
Wanda
5 grudnia 2010, 01:41
Za długo dzisiaj trwa  odrywanie się od rodziców.Jeszcze w końcu XIX i początkach XX w,normalnym było,że panny szły zamąż w 16 rż.Było tak w wielce szacownych rodzinach.Poeci opiewali mądrość 16-letnich panien.I mieli rację.Chłopak  16 letni w tamtym czasie  nie był dzieckiem,ale młodzieńcem ,gotowym do służby rodzinie i ojczyżnie.A naciski rodzinne są i będą.Zawsze są lepsze niż naciski państwowe.
K
Kasia
4 grudnia 2010, 13:08
zle ujelam. Nie zastąpi terapii ,ale Pismo święte może być jej istotną częścia składową.
E
effa
4 grudnia 2010, 11:59
Pismo Świete nie zastąpi terapii i uważam , że wogóle nnie należy przeciwstawiać jedno - drugiemu........... Bo jak boli ząb, to idziemy do dentysty - a nie czytamy Pismo Świete........ Tak samo z pomocą w budowaniu własnej tożsamosci, szczegółnnie w zmanipulowanych relacjach i poczuciu winy podszytym strachem........... Dlatego rozumiem Cie "arrakiss" i wiem jakie to trudne...... Doświadczenie Bożej miłości w rozdartym bólem sercu nie jest łatwe, ale możliwe. Wytrwałości!
K
Kasia
3 grudnia 2010, 21:40
jedyne co może uratować i być najlepsza terapia jest Pismo święte. W nim znajduje sie wszystko,co zawiera wspólczesna psychologia i wszystkie odpowiedzi  na pytania. Osobom,które są ofiarami takiej przemocy mogę powiedzieć że jest ona najgorsza,bo pozostawia ślad w psychice,a widoki niekórych scen rzeczywiście moga zapaśc w mentalności jako coś dobrego,a wręcz dopuszcalnego,bo skoro dopuszcza się tego małżonek lub rodzic to jest to norma. Otóż nie.Takim osobom nalezy powiedziec ,że mają prawo do walki o siebie samych i najbliższych i nie powinny się wiecznie obawiac przemocy a zgłosic sprawę do odpoiwedniej instancji ,duszpasterza,lub kogokolwiek kto pomoże. Życie w ciągłym strachu i nie pewności dnia kolejnego nie jest najlepsze. Powinno się dbać o swoje bezoieczeństwo,a gdy sprawa zostanie zgłoszona i zbadana przez osobę np.biegłego czy psychiatry ws.osoby znęcającej się ,ofierze nic nie zagrozi.Takie sprawy moim zdaniem mimo wstydu powiny wychodzić na światło dzienne,bo trzeba iść pod prąd .A zatem ODWAGI!
AB
Anna Błaziak
3 grudnia 2010, 15:34
To niezmiernie istotny problem. Sama jestem ofiarą toksycznosci rodziców. Od ponad roku chodzę na terapię, usiłuję się jakoś pozbierać. Wraz z upływem czasu dociera do mnie jaką wielką uczyniono mi krzywdę. Wiem też i to, że bez względu na to, jak bardzo będę starała się minimalizować straty, to wielka dziura w moim sercu, duszy, uczuciach, relacjach z innymi, czy stosunku wobec siebie towarzyszyć będzie mi do końca życia. Braku należnej milości nie wynagrodzi nic - NIGDY.
A
Ania
3 grudnia 2010, 06:50
Jeśli w każdej rodzinie dochodzi do przemocy psychicznej, to sytuacja wygląda dość niepokojąco. Prawdopodobnie w każdej lub prawie każdej, ale to też zależy od tego, jak często ma to miejsce, jaka jest tego przyczyna i jaka jest świadomość rodziców. Jeśli rodzic krzyczy na dziecko, bo miał bardzo trudny dzień i zareagował na coś nieproporcjonalnie, ale potem sobie uświadomił to i porozmawiał z dzieckiem o zajściu, przeprosił - to dziecko nie poniesie szkody. Wokół nas jest wiele przemocy, więc wielu z nas w skrajnych sytuacjach też reaguje przemocą. Nie zawsze da się tego całkiem uniknąć, ale często da się szybko zniwelować skutki. Na szczęście jest wiele rodzin, w których tak właśnie się dzieje.
A
Ana
2 grudnia 2010, 23:12
 ale prawda wielka
E
effa
2 grudnia 2010, 19:59
Niestety ale tak bardzo często jest...........ale cóż się dziwić, skoro; "nikt nie wpuszcza w poczucie winy tak jak własna matka i kościół katolicki". Dobrze, że zaczyna się o tym mówić i pisać, nie tylko w świekich publikacjach, ale w katolickich również. Polecam cykl artykułów w ubigłorocznym dominikańskim zeszycie W DRODZE - "CZcicj syna i córkę swoją..." i kilka następnych o manipulowaniu w imię "miłości" i czynieniu niezdolnymi dorosłych dzieci do własnego życie........... Książka "Jak bronic się przed mamusią" niestety nie jest wznawiana, a szkoda. Przydałaby się wszystkim mamom dorastających dzieci.
M
maja
2 grudnia 2010, 17:15
Jeśli w każdej rodzinie dochodzi do przemocy psychicznej, to sytuacja wygląda dość niepokojąco.