Najlepszy sposób na religijne wakacje z dziećmi

Najlepszy sposób na religijne wakacje z dziećmi
(fot. prywatne archiwum Iwony i Maćka Jabłońskich)
Iwona Jabłońska

Zaproponowałam mężowi pielgrzymkę z dwójką szkrabów, a on się na to zgodził. Miałam cichą nadzieję, że się rozmyśli. Targały mną wątpliwości wynikające z troski o dzieci - jak one to zniosą?

Z jednej strony bardzo chciałam iść mając doświadczenie już 4 pielgrzymek - wiedziałam, że jest to prawdziwa duchowa uczta, której po prostu trzeba zasmakować, żeby poznać pełne znaczenie tych słów. Z drugiej jednak - targały mną wątpliwości wynikające z troski o dzieci - jak one to zniosą? Czy Częstochowa to oby na pewno dobry kierunek na "wakacje z dziećmi"?

Najlepszy sposób na religijne wakacje z dziećmi - zdjęcie w treści artykułu

DEON.PL POLECA

(fot. Adam Tuchliński) 

 

Droga usłana łaskami

Tylko tak mogę określić nasze rodzinne pielgrzymowanie. Nie ma co ukrywać - naturalnie, było zmęczenie, czasem zniecierpliwienie, nie raz jakiś zgrzyt pomiędzy mną a mężem. Ale ponad tym była łaska, która rozlewała się na każdą sferę, która jeszcze dzień przed pielgrzymką sprawiała, że miałam obawy. Martwiłam się, jak nasza dwulatka wysiedzi kilka godzin dziennie w wózku.

Już pierwszego dnia przestałam się tym przejmować, bo nie było najmniejszego problemu - albo spała, albo sobie śpiewała, a na postojach biegała i bawiła się z innymi dziećmi, wiec szybko wpadła w ten przeplatany postojami rytm pielgrzymowania.

Gorzej z naszym roczniakiem, który co prawda nie "marudził", ale po prostu każdy ostatni etap dnia szedł na rękach, chcąc podziwiać krajobrazy niekoniecznie z perspektywy wózka.

To jeden z wielu przykładów, które utwierdziły mnie, że strach ma wielkie oczy, a ja niepotrzebnie w nie patrzyłam.

Najlepszy sposób na religijne wakacje z dziećmi - zdjęcie w treści artykułu nr 1

(fot. prywatne archiwum Iwony i Maćka) 

 

Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły

Mając w pamięci trud wcześniejszych pielgrzymek - problemy ze ścięgnami, bąble, spuchnięte nogi trochę nie wyobrażałam sobie jak iść z takimi dolegliwościami, kiedy na postojach nie odpoczniemy za dużo, na noclegach nie zregenerujemy się aż tak, bo trzeba będzie zająć się dziećmi.

Wiele znaków jednak odczytywaliśmy jako zaproszenie od Boga, żeby ruszyć w tę piękną podróż wbrew temu, co nam się wydaje. Postanowiliśmy zaufać i co? Żadne z dolegliwości wcześniejszych lat nie wróciły. Byłam wzruszona, że za tą decyzją poszła ogromna łaska i przypływ sił fizycznych. Wiedziałam, że On nad tym czuwa i zatroszczy się o wszystko.

 

Razem najlepiej

Jako, że nasza dwulatka uwielbia dziadków, mogliśmy ją przecież z nimi zostawić, ale szczerze powiedziawszy nawet tego nie rozważaliśmy. Dla nas było jasne, że jeśli idziemy na Pielgrzymkę to wszyscy razem. Dlaczego mielibyśmy pozbawić tak pięknego czasu i tak wyjątkowego doświadczenia chociażby jedno z naszych dzieci. One były tam bardzo radosne, pogodne i po prostu szczęśliwe.

Nie to, że na co dzień są inne, ale pomimo mniej komfortowych warunków np. spania (czasem w wypełnionej po brzegi sali gimnastycznej) one były spokojne i zadowolone. Trudno się dziwić, atmosfera pielgrzymki, życzliwość współtowarzyszy tej wędrówki napała pozytywnym nastawieniem nawet w ekstremalnych warunkach.

 

Za wszystko trzeba zapłacić

W czasach, kiedy prym wiedzie przekonanie, że za wszystko trzeba płacić i na wszystko zasłużyć, chcieliśmy zabrać dzieci tam, gdzie ta zasada jest łamana na każdym (dosłownie!) kroku. Gościnność osób przyjmujących pielgrzyma, czy tych, które cały rok czekają, żeby upiec bułki, sernik, czy przygotować kanapki i podzielić się tym, co mają podczas naszych postojów była naprawdę poruszająca.

To nie prawda, że małe dziecko nic nie rozumie - ono czuje, obserwuje i kiedyś zapyta - dlaczego tak jest? Dlaczego to jest za darmo? Kto to przygotował? Nie mogę się doczekać, kiedy będziemy mogli odpowiedzieć na te wszystkie pytania. Z przyjemnością opowiemy na przykład o rodzinie, która przyjęła do siebie wszystkich pielgrzymów (to nie żart!).

W przedostatni dzień pielgrzymowania okazało się, że nasza grupa (150 osób) pozostaje bez miejsca noclegowego, ponieważ szkoła, w której zawsze było miejsce tym razem jest niedostępna z powodu remontu. Kwatermistrz próbował znaleźć nowe miejsce dla nas i okazało się, że małżeństwo z trójką dzieci otworzyło swój dom i przyjęło wszystkich…

Zamożni ludzie, piękna willa, pomieszczenia gospodarcze jak pokoje w niejednym domu. Oni udostępnili możliwie jak najwięcej pokoi, dali miejsce na pole namiotowe, nawet posiłek pomimo, że tego dnia mieli gości z rodziny u siebie w domu. Życzliwość, otwartość i świadectwo tych osób mówią same za siebie.

Rodzinne pielgrzymowanie to piękny czas dla całej rodziny. Te rekolekcje w drodze zbliżają do Boga i do siebie nawzajem. Warto było "zaryzykować" i wyruszyć w drogę pomimo wątpliwości, które Bóg rozwiewał i zamieniał w błogosławieństwa. Jeśli ktoś się zastanawiał w tym roku, czy podjąć to "wyzwanie" z dziećmi, to zachęcam do tego, żeby za rok już się nie zastanawiać tylko wyruszyć w drogę. Odwagi!

Przeczytaj też: Gdyby nie ona, nigdy byśmy się nie spotkali » 

Iwona i Maciek Jabłońscy - małżeństwo, razem prowadzą bloga "Powołani do  świętości"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Najlepszy sposób na religijne wakacje z dziećmi
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.