Skąd się wziął cały ten bałagan?!
Ponieważ znam pewnego człowieka walczącego z bałaganem od początku swego żywota, postanowiłem mu pomóc i zorientować się skąd to piękne słowo pochodzi. Czułem już od dawna nienaukowym węchem, iż "bałagan" pochodzi z Azji. Przecież my, Europejczycy na Zachodzie, nie znamy bałaganu, nie wiemy, co to jest.
Istotnie, korzenie bałaganu sięgają aż do Persji, co mnie zdziwiło, kiedy mój detektywistyczny nos pokierował mnie na ścieżkę prawidłowych poszukiwań. Nie mam zamiaru nikogo obrażać i obarczać ojcostwem chaosu na ziemi: z drugiej strony wiem wszak, iż z Persji pochodzą "szachy", jako gra między pionkami a szachem, czyli królem. W szachach nie ma bałaganu. Tam panuje wszechwładny porządek umysłowy. Wszystko jest ustalone, ukartowane, aby nagle zatriumfować krzykiem lub sykiem: mat! A mat znaczy "śmierć" po persku. Wszystko się zgadza - śmierć szachowi, śmierć królowi.
Po persku "balak-haan" znaczy "zewnętrzne pomieszczenia domu; wyższe pokoje". Gościom pokazywano przy herbacie tylko parter, a nie musieli się wałęsać po wyższych kondygnacjach i wsadzać nos gdzie nie trzeba. Dlaczego? Bo na "wyższych piętrach" panował nieporządek, czyli "bałagan" fonetycznie związany z "balak-haan". Tak było kiedyś w dawnej Persji. Oczywiście tak już nie jest w Ameryce czy Europie Zachodniej - o nie! Teraz wszędzie panuje porządek, czyli antypody bałaganu, chaosu, nieporządku. Niemcy mają przysłowia o katastrofie nieporządku: "Ordnung muss sein", czyli "Porządek musi panować" albo "Ordnung ist das halbe Leben", czyli "Porządek to pół życia", czyli "połowę naszego żywota można by oddać, tylko aby panował porządek".
Przy okazji, będąc przy słowie, podam, iż z tych perskich "wyższych zewnętrznych kondygnacji" (balak-haan) powstał międzynarodowy wyraz "balkon" (the balcony, le balcon, il balcone, itd). To są wszystko "dzieci" perskiego podanego wyżej słowa-ojca. Nie do wiary, jak słowa wędrują, gdzie mają swe łono, jak daleko czasem mieszkają ich matki. Ktoś mógłby odtworzyć sytuację "na balkonie musi panować bałagan". Znam takie sytuacje, u sąsiadów naturalnie, u mnie nie!
Tak, po angielsku też mamy ślady tego perskiego źródłosłowu - jest to przymiotnik "bulky", wymawiany jak "balki", a oznaczający coś, co rozmiarami przeszkadza, coś, co jest nieporęczne, niewygodne. Pamiętajmy szyldy na lotniskach, informujące, gdzie można oddać na bagaż narty lub tyczki na fasolę wysokopienną jako "bulky items".
"Balkon" musi być zbudowany tak, aby miał porządną podstawę, na przykład belki. Polska "belka" to następne słowo wchodzące w zakres naszych dogłębnych dociekań. Po niemiecku nazywa się "Balken" i tam czuć większe zbliżenie do "balkonu". Polska "belka" zresztą tkwi w wykwintnym krytycznym zdaniu-przysłowiu o proweniencji biblijnej: "Widzisz źdźbło w czyimś oku, a nie widzisz belki we własnym". Czyli najpierw trzeba u siebie zrobić porządek (przykładowo moralny i etyczny), aby nie było... no właśnie... tytułowego "bałaganu" lub "bardaku", jak się teraz niesalonowo mówi. W ramach bałaganu umysłowego dodam, iż polski "bardak" nie ma nic wspólnego z tureckim wyrazem "bardak", bo tam to znaczy "szklanka". Proszę mnie nie pytać, jak szklanka zawędrowała do bardaku, bo powstanie taki bałagan wykładowy, że nikt go nie rozwikła.
A propos, język turecki to mój faworyt na Bliskim Wschodzie. Ładny, ślicznie brzmiący, niemający wyjątków od wyuczonych żmudnie reguł. Polecam.
Kiedy Turcy podbili całą Bułgarię, zobaczyli między Istambułem a Dunajem pasmo gór, niewysokich, ale zawsze. Postanowili te góry nazwać wedle wzorca perskiego, że niby takie "wyższe piętra". I co im wyszło? Słusznie! Wyraz "Bałkan", pisany po turecku Balkan, ale wymawiany "bałkan", tak plus minus jak my to robimy po polsku.
Nie wolno, na Allacha, rozdrabniać tureckiego wyrazu "Balkan" na "bal" + "kan". Wychodzi bzdura, choć te dwa człony mają swe znaczenie: "bal" (wymawiane "bał") to po turecku "miód", a "kan" to "krew".
Oprócz Turcji znam na Bliskim Wschodzie też Izrael. Dlaczego się tym chwalę? Gdyż "bałagan" (tak jak i "cholera") istnieje w nowoczesnym języku hebrajskim, wskrzeszonym tak udanie w roku 1948. Ale "bałagan" został przywieziony do Izraela oczywiście przez Żydów wschodnich z Rosji i z Polski. Klasyczne słowo w starożytnym hebrajskim na "chaos, zanim powstał świat stworzony przez Jahwe" to "tohuwabohu", funkcjonujące plus minus w tej formie po niemiecku i po francusku.
Kończę swe wyznania dwiema informacjami z dziedziny muzyki. Znam klub rosyjski "Bałagan" w największym mieście Szwajcarii, czyli w Zurychu. Można tam usłyszeć wspaniałych wirtuozów, doskonałych instrumentalistów, na przykład akordeonistów. Daleko im do bałaganu... A dawno temu w Nowym Jorku też był klub o nieuporządkowanej nazwie "Balagan". Ale to było po pierwszej wojnie światowej. Nie wiem, czy on nadal istnieje, bo piszę z Europy Zachodniej(gdzie, ex definitione nie ma - rzecz jasna - bałaganu). Adres "Balaganu": NYC, 216 West 44th Street. To koi duszę piszącego, kiedy wie, iż bałagan ma konkretny adres.
Ja, apostoł porządku, mam zupełnie inny.
Skomentuj artykuł