Złota jesień życia? Dopiero czuję, że żyję!
Uczą się, bawią, korzystają z życia – polscy emeryci zaczynają doceniać korzyści związane ze swym wiekiem.
W ciągu ostatnich dwóch dekad w Polsce doszło do prawdziwej rewolucji na wielu poziomach życia społecznego. Większość grup zawodowych, subkulturowych czy wiekowych kompletnie zmieniła swój sposób życia, zwyczaje i przyzwyczajenia. To samo dotyczy także emerytów. Problemem najbardziej palącym i budzącym największe emocje jest oczywiście sprawa nieludzko niskich emerytur, które uwłaczają ludziom z kilkoma dekadami ciężkiej pracy na karku. Ale to kwestia, która dotyczy tylko części polskich emerytów, cała reszta zaś zaczyna coraz wyraźniej doceniać uroki swego wieku i wiążącej się z nim sytuacji.
Na plan pierwszy zaczynają więc wychodzić korzystne cechy życiowego etapu, na którym znajdują się te osoby: już nie muszą pracować, już nie muszą się "na pełny etat" zajmować wychowywaniem dzieci, a co najwyżej od czasu do czasu przejmować pod swoje skrzydła wnuki – oznacza to, że mają dużo wolnego czasu i możliwości, żeby realizować swoje fascynacje i rozwijać zainteresowania.
I rzeczywiście to robią. Wykorzystują te czas najlepiej, jak się tylko da. Prawdziwe oblężenie przeżywają dziś w Polsce "uniwersytety trzeciego wieku" – organizowane przez uczelnie kursy dla seniorów, zaczyna brakować miejsc w różnego rodzaju kołach i klubach organizujących emerytom wolny czas, niemal niemożliwe jest znalezienie wolnego miejsca w obleganych przez osoby starsze sanatoriach i ośrodkach wypoczynkowych, oferujących najróżniejsze zabiegi lecznicze i rehabilitacyjne.
– Teraz dopiero czuję, że żyję – opowiada sześćdziesięcioletnia Irena, emerytka od dwóch lat. – Od zawsze marzyłam o tym, żeby robić różne rzeczy, na które nigdy wcześniej nie było czasu. Bo najpierw praca, potem dzieci, po drodze jeszcze tysiąc innych życiowych spraw. A teraz wreszcie mogę robić to wszystko, co zawsze odkładałam na później. Teraz jest przecież to "później" właśnie. Chodzę na wykłady z historii sztuki, która zawsze mnie fascynowała, biegam na basen, po którym zawsze wspaniale się czuję, a wieczorami całe godziny spędzam na najróżniejszych robótkach ręcznych. Uwielbiam to i bardzo dobrze się czuję ze swoim wiekiem.
A wszystko dzieje się przy sporym wsparciu ze strony mediów – coraz więcej gazet i czasopism wydaje specjalne wkładki dla seniorów, w których dziennikarze opisują, w jaki sposób mogą oni najefektywniej spędzać czas i jak mogą wykorzystywać oferowane im możliwości. Podają pozytywne przykłady ludzi, którzy w bardzo dojrzałym wieku potrafią się bawić, uczyć czy realizować swoje, czasem zupełnie zapomniane, pasje.
To wszystko powoduje przy okazji, że zaczyna się zmieniać społeczne nastawienie do emerytów – to już niekoniecznie stetryczali, stękający starcy, których w najlepszym razie traktuje się z wyrozumiałym politowaniem. To coraz częściej po prostu bardziej doświadczeni, obficiej zaopatrzeni w zasoby życiowej mądrości partnerzy. Widać to zarówno w codziennym życiu, jak i w odwołujących się przecież do niego popularnych seriali, a nawet reklam telewizyjnych, w których starzy ludzie występują bardzo często w rolach tych, którzy dają dobre rady, pomagają i wspierają, bo znacznie lepiej przecież niż młodzi znają życie.
To wszystko powoduje, że – jak w starej piosence – rzeczywiście coraz bardziej "wesołe jest życie staruszka".
Skomentuj artykuł