"Nie radzę sobie, pomóż mi". Życie z osobą w depresji

(fot. shutterstock.com)
Huub Buijssen

Wyrzuty i narastająca izolacja, w którą popada Twój depresyjny bliski, prowadzą do dalszego pogłębienia choroby. Jak można uciec z tego błędnego koła depresyjnej interakcji? Czy jest w ogóle możliwe, by nie wpaść w taką spiralę?

Jeśli żyjesz razem z chorym na depresję bliskim, tym, co najbardziej Ci zagraża, jest wpadnięcie w "spiralę depresyjnej interakcji". Chodzi o rzecz następującą: ktoś, kto jest w depresji, niekoniecznie mówiąc to wprost, przekazuje Ci komunikat: "Jestem słaby, bezradny, nie radzę sobie sam z życiem. Proszę, pomóż mi".

Spontaniczną reakcją w takiej sytuacji jest chęć pomocy. Im bardziej kochasz drugą osobę, tym Twoja gotowość do pomocy będzie większa. Jeśli jednak podejmujesz próbę niesienia pomocy, napotykasz nieoczekiwaną reakcję: Twój depresyjny bliski reaguje niemrawo albo nie reaguje wcale. W ogóle nie okazuje zainteresowania innymi ludźmi, Ciebie również traktuje obojętnie, mimo że starasz się mu pomóc. Tak, jakby wszystko po nim spływało. To Cię boli. Ale poza tym to zachowanie Cię irytuje. "Czegokolwiek bym nie powiedział czy nie zrobił - to i tak nie ma znaczenia". Pomimo swej irytacji pomagasz dalej, być może w sposób nieco ograniczony, albo - wręcz przeciwnie - jeszcze intensywniej.

Choćbyś chciał ukryć swoje rozdrażnienie lub zniecierpliwienie, chory odczyta je z Twego wyrazu twarzy, postawy ciała i sposobu mówienia. Ma jakby specjalną, czułą antenę i od razu myśli: "Widzisz - nic nie jestem wart". To dodatkowo obniża jego poczucie własnej wartości. W głębi duszy jest zły, ponieważ sądzi: "Nawet najbliższa mi osoba mnie nie rozumie". Tłumi jednak tę złość w sobie - jest bardziej niż kiedykolwiek zależny od Ciebie i innych bliskich. Poza tym charakterystyczną cechą depresji jest tłumienie gniewu i kierowanie go przeciwko sobie samemu. "Nie nadaję się do niczego, dla wszystkich jestem tylko ciężarem". To "dla wszystkich" pogłębia jego depresję oraz poczucie rozpaczy i beznadziei.

DEON.PL POLECA


Twoja pomoc i wsparcie są teraz jeszcze mniej skuteczne, co z kolei wzmacnia Twoje rozdrażnienie. Łatwo możesz dotrzeć do punktu, w którym zaczniesz robić choremu wyrzuty: "Ty też się powinieneś postarać" albo: "Pomyśl o naszych dzieciach, Twój stan odbija się też na nich". Możliwe, że w poczuciu rozczarowania zaczynasz nabierać wewnętrznego dystansu. Wyrzuty i narastająca izolacja, w którą tym samym popada Twój depresyjny bliski, prowadzą do dalszego pogłębienia choroby. To z kolei sprawia, że także Twoja sytuacja staje się coraz bardziej uciążliwa.

Po tych wyjaśnieniach niechybnie rodzi się pytanie: Jak można uciec z tego błędnego koła depresyjnej interakcji? Czy jest w ogóle możliwe, by nie wpaść w opisaną spiralę? Najlepsza rada, jaką mogę dać, jest taka: potraktuj swojego bliskiego jak pacjenta. Postrzegaj jego bierność, narzekania i brak radości życia jako przejawy depresji, a nie jego osobiste cechy. Tak jak powiedziałem wcześniej: Twój bliski chce, ale nie może - a nie na odwrót. Nikt nie jest nieznośny dla własnej przyjemności.

Dopiero gdy będziesz potrafił samemu sobie wytłumaczyć: "Teraz przemawia depresja, a nie mój bliski", będziesz w stanie w spokojny i zrównoważony sposób dać wyraz swojej konsternacji.

Można by do tego dodać jeszcze wiele innych zaleceń, ale nie sposób opisać tu wszystkie szczegółowo. Wymieniam więc tylko te wskazówki, które nie wymagają dalszych wyjaśnień, gdyż mówią same za siebie. Niektóre rady wydadzą się już znajome, bo pojawiły się wcześniej. Powtarzam je, ponieważ są bardzo ważne.

Najpierw wymieniam zachowania, których należy unikać, potem następują sugestie co do tego, jak powinno się postępować.

Zachowania, których należy unikać:

  • Nie próbuj za szybko mobilizować chorego do aktywności, nie stawiaj mu zbyt dużych wymagań. Należy pamiętać, że jakkolwiek niewystarczająca pomoc może skutkować po głębieniem depresji, to nadmierna pomoc wywołuje nie-potrzebną zależność i podkopuje poczucie własnej wartości chorego.
  • Nie oceniaj myśli i uczuć drugiego ("Ale z Ciebie pesymista!"). Nie próbuj "wyperswadować" mu poczucia winy.
  • Nie odgrywaj wielkiego zbawcy czy wybawiciela. Nie wchodź w rolę terapeuty.
  • Nie przeocz i nie lekceważ małych sukcesów.
  • Nigdy nie rozpoczynaj dyskusji o tym, kto ma rację.
  • Nie próbuj przekonywać chorego, żeby poszukał sobie weselszego towarzystwa, ani tłumaczyć mu, że nie ma powodów, by być w ponurym nastroju ("Przecież niczego Ci nie brakuje").
  • Nie zamartwiaj się, bo to tylko wzmacnia w bliskim poczucie bezradności.
  • W miarę możliwości unikaj zniecierpliwienia i nie czyń choremu wyrzutów w agresywny sposób. Nie reaguj nieżyczliwie.
  • Nie podejmuj żadnych decyzji - ani wielkich, ani małych - za jego plecami, ale włączaj go we wszystko, tak jak dawniej.
  • Nie traktuj depresyjnych zachowań Twojego bliskiego osobiście. Jego wycofanie nie wynika z Twego braku atrakcyjności, urody czy ciepła.

Zalecane zachowania:

  • Pamiętaj, że depresja nie ma nic wspólnego ze słabością charakteru, brakiem "ikry" lub brakiem kręgosłupa moralnego i motywacji. Depresja nie jest kwestią tego, że "komuś się nie chce", ale że "nie potrafi chcieć". "Rozrusznik" nie działa.
  • Staraj się zachęcać bliskiego do robienia rzeczy, które lubił robić przed depresją. Na początek niech to nie będzie nic wielkiego, np. krótki codzienny spacer.
  • Staraj się wspierać swego bliskiego w przestrzeganiu pewnych życiowych zasad, takich jak zachowywanie stałego porządku dnia.
  • Należy pamiętać, że depresja jest chorobą, powrót do zdrowia wymaga czasu i cierpliwości.
  • Staraj się po prostu być przy chorym, nie dając wiele rad, bo o to właśnie chodzi w pierwszej kolejności.
  • Chwal bliskiego za każde wypowiedziane przez niego pozytywne zdanie.
  • Staraj się wszystkie uczucia, dolegliwości i problemy osoby cierpiącej na depresję przyjmować takimi, jakimi są. Spróbuj przynajmniej nie robić wyrzutów z tego tytułu. Bądź dostępny i nie oczekuj, że Twoje wsparcie i pomoc przyniosą szybki skutek. Cierpliwość jest tu bardzo przydatna!
  • Staraj się pokładać ufność w tym, że depresja minie. Uważaj, żeby nie mieć zmartwionej miny w obecności chorego, ale nie sil się też na przesadny optymizm. Chwal swojego bliskiego zawsze za wszystko, co robi, nawet jeśli jest to niedoskonałe czy niedokończone.
  • Chwal go nawet wtedy, kiedy to, co robi, jest w Twoich oczach poniżej normy.
  • Wyjaśnij innym członkom rodziny, przyjaciołom i znajomym, co to jest depresja i jaki wpływ wywiera na człowieka nią dotkniętego. Dzięki takiemu wyjaśnieniu inne bliskie osoby nie zniechęcą się i nie zerwą kontaktu z chorym.
  • Wybieraj kompromisowe rozwiązanie, jeśli Twój bliski ma urojenia, jak w przypadku ciężkiej, sporadycznie występującej "depresji psychotycznej". Nie mów: "To, co słyszysz i widzisz, jest nieprawdziwe", ale "Nie widzę / nie słyszę tego, co Ty widzisz/słyszysz", "Widzę, że jest to dla Ciebie straszne" lub "Myślisz tak, bo jesteś bardzo przygnębiony".

Więcej w książce: Depresja - Huub Buijssen

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nie radzę sobie, pomóż mi". Życie z osobą w depresji
Komentarze (13)
AM
~Agata M.
15 września 2020, 11:31
Ten artykuł nie zawiera niestety jednej ważnej rzeczy. Jeśli jesteś osobą wspierającą osobę w depresji, to koniecznie zadbaj też o swoje potrzeby. Jeśli całą uwagę przekierujesz na chorego, frustracja i zmęczenie cię dobiją. Warto mieć wsparcie z zewnątrz, kogoś z kim można porozmawiać, kogoś kto zaopiekuje się dziećmi itd. I jeszcze jedno, warto oswoić się z poczuciem bezradności i nie ukrywać go pod złością lub poczuciem winy. To chyba najtrudniejsze.
DH
Damian Hurej
22 maja 2017, 09:43
Warto także szukać naturalnych produktów wpływających dobrze na układ nerwowy, łagodzących stany deoresyjne. Polecam koncentrat z pierzgi pszczelej. Wszyscy wiedzą, jak pożyteczne są pszczoły. Wytwarzane przez nie produkty są bardzo wartościowe. Ja zażywam pierzgę w tabletkach "Bee Pearl" i bardzo mi pomogły na takie różne stany.
K
Karolina
31 maja 2016, 13:21
Moja depresja była już na tak zaawasowanym poziomie, że miałam myśli samobójcze. Nie było mi łatwo, całkowicie się załamałam. Udało się jednak przezwyciężyć wstyd i pójść na terapię do p. Krzysztofa Wierzbickiego z psychologgia-plus.pl Przyjmuje na Chmielnej w Warszawie. Najlepsza decyzja, jaką mogłam wówczas podjąć.
A
Agnieszka
27 listopada 2013, 12:54
Do MYSZY Przy większości uczelni są poradnie akademickie, gdzie świadczą pomoc studentom pfracownicy bezplatnie.Tak na szybkiego znalazlam   http://www.swps.pl/warszawa/warszawa-uczelnia/691-e-biuletyn/e-biuletyn-rozne/7889-biuletyn-pracownikow-rone-warszawa-akademickie-centrum-psychoterapii-swps-podpisao-kontrakt-z-nfz ... ale z pewnością jest o wiele wiecej takich instytucji... Możesz też spróbowac w Poradni zdrowia Psychicznego lub w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w ramach NFZ. Masz rację, walcz o siebie i szukaj pomocy, bo problem sam nie zniknie a wraz z latami jesteśmy "przywaleni" większa ilością cegiełek do zrzucenia...i przepracowania.Jak już wyjdziesz z tego to z pewnością będziesz się zastanawiać: "dlaczego tak długo czekałaś"... Powodzenia i pozdrawiam
Miłosz Skrodzki
5 listopada 2013, 20:10
Nie można mówić, że depresja jest tylko niezawinioną chorobą. To krzywdzące dla cierpiących. Oni powinni znaleźć w sobie siłę do walki. Inaczej nikt ich nie wyleczy. Optymizm zależy od nas. Wystarczy tylko trochę chcieć, wystarczy poddać się działaniu Bożemu. On jest nadzieją. Niezawodną.
M
mysza
30 października 2013, 12:17
Proszę, czy moze ktos mi podac namiar na niedrogiego, dobrego terapeute w Warszawie? jestem studentka nie chce sobie dalej marnowac zycia tkwiac w depresji, chce podjac walke ale sama sobie nie poradze..
B
barb
18 maja 2013, 21:22
>> depresja nie ma nic wspólnego ze słabością charakteru, brakiem "ikry" lub brakiem kręgosłupa moralnego i motywacji. Depresja nie jest kwestią tego, że "komuś się nie chce", ale że "nie potrafi chcieć". "Rozrusznik" nie działa. Tego większość ludzi nie rozumie. To najgorszy element stygmatyzacji powodujący że większość z nas do tej choroby się nie przyznaje. Nawet inne choroby psychiatryczne częściej są rozumiane: On nie jest winien, że ma nerwice, omamy. Tak samo jak: Nie jego wina, że ma cukrzycę, pomóżmy mu, podając insulinę. Tymczasem osoba z depresją czesto słyszy komunikat: Postaraj się bardziej, dobądź się na wysiłek, wyjdź z łóżka, zadbaj o siebie! Ja poproszę cukrzyka: No postaraj się jeszcze trochę. Jak się bardziej wysilisz, twoja trzustka zacznie wytwarzać insulinę...
Ż
żyła
11 maja 2013, 17:07
myslę że w depresji najlepiej pomagają leki połaczone z szukaniem miłości Boga. później tez trzeba uwazac i wylapywac narastające stany. chodzi tez o to żeby się na nich nie skupiac na jednej rzeczy,myśli tylko żeby był przepływ myśli,a nie wkoło te same ,ciezkie zwykle.trzeba się tego uczyć. umysł noralnie funkcjonujący jest w ruchu i taki powinien być.nie chodzi o kotlowanie się mysli ale spokojne przyjmowanie rzeczywistości jaką Bóg nam daje.tego też trzeba się uczyć. że wszystko co przychodzi jest dobre
E
Ewa
24 stycznia 2013, 14:09
I ja doradzam Ci , powrot na terapię. Wiem , i rozumiem co przezywasz. sama przeszłam przez depresję. Mnie uleczyl Bog. Pomodlę się o Ciebie. A jeśli chcialabyś porozmawiać , podaję Ci mojego maila ; ewarzeszut40@onet.eu
M
mhk
22 stycznia 2013, 16:50
~XXXX, wróć na terapię i porozmawiaj z terapełtą o Twojej samotności. On najlepiej pomoże z samą depresją i myslę, że podpowie jak wyrwać się z osamotnienia. Bóg z Tobą!
X
XXXX
22 stycznia 2013, 07:17
Byłam na terapii ponad 10 lat temu. Kiedy powiedziałam bliskim (jestem samotną osobą) o moim problemie i terapii usłyszałam żebym nie rozpowiadała o tym bo to wstyd. I zamiast wspacia otrzymałam jeszcze wiekszą izolację. Dzisiaj znów się zapadam. Praktycznie zerwałam niemal całkowicie kontakt z rodziną. Prawie  nie mam znajomych. jestem daleko od wszystkich i mam problemy z zaufaniem komukolwiek. Odizolowałam się od świata i nie potrafię wrócić. Walczę, ale kto wygra. Czasami mam ochotę się poddać ale wiem, że nie mogę. Na tak zwaną rodzinę nie mam co liczyć. Jeyne co wiem,  to właśnie to, że muszę wytrwać.
CK
Cezary Kołczyk
8 października 2012, 22:43
Wychodzenie z depresji jest procesem powolnym, który trwa nawet 10 lat i cierpliwy powinien być nie tylko pacjent, ale i jego otoczenie. Leczenie farmakologiczne, psychoterapia, strategia małych kroków, aktywność, uczynność, pomocność bliskich (niebierność, zdarza się, że można obserwować cechy zachowań depresyjnych w środowisku rodzinnym, co utrudnia choremu wyjście z depresji), pomoc przyjaciół i wiara pomagają efektywnie przezwyciężyć tę chorobę.
lucy
8 października 2012, 21:12
Przede wszystkim potrzebna jest konsultacja psychiatryczna.Depresja sama nie minie.Czasami wystrczy tylko terapia, czasami leczenie farmakologiczne.Leki zaczynają działać dopiero po 2,3 miesiącach.Trudno jest też indywidualnie dostosować leki, tak aby były skuteczne.Czasami potrzeba kilku prób aby dany specyfik przyniósł rezultaty. Nie da się opisać słowami co czuję osoba chora na depresję. Ogromna pustka, bezsens, poczucie winy, ciemność,otchłań, rozpacz, wewnętrzny ból duchowy, brak jakiejkolwiek nadziei. Tak może wyglądać piekło. Najważniejsze aby bliscy nie okazywali swojej bezradności i przerażenia.To tym bardziej zwiększa poczucie winy u chorego.