Choroby układu krążenia zabijają Polaków

Choroby układu krążenia zabijają Polaków
Zawał serca to nagłe zamknięcie tętnicy wieńcowej przez skrzeplinę (fot. gandhiji40 / flickr.com)
PAP

Ok. 45 proc. zgonów w Polsce jest spowodowane chorobami układu sercowo-naczyniowego; jest to albo zawał serca, albo udar mózgu - powiedział na konferencji "Kardiologia 2010" konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii prof. Grzegorz Opolski.

Podkreślił jednocześnie, że umieralność z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego w grupie osób od 20. do 65. roku życia w ciągu ostatnich 20 lat w Polsce spadła o 10 proc. - Nadal jednak w porównaniu do krajów starej Unii Europejskiej jest wysoka - ten wskaźnik jest niekiedy nawet dwukrotnie wyższy - dodał.

Jak zaznaczył Opolski, wpływ na tę zmianę miało przede wszystkim podniesienie poziomu życia Polaków; podkreślił rolę prewencji. - Polacy zmienili nawyki żywieniowe - zrezygnowali z tłuszczów zwierzęcych na rzecz tłuszczów roślinnych, wprowadzili do diety warzywa, mężczyźni - jak wynika z badań - ograniczyli palenie - powiedział.

Dodał także, że na spadek umieralności związany z chorobami układu krążenia wpływ miała też poprawa leczenia chorób wieńcowych i ich następstw. - Czas oczekiwania na zabiegi wysokospecjalistyczne kardiologiczne skrócił się - podkreślił. Dodał także, że w 2009 roku na terenie Polski funkcjonowało 105 ośrodków inwazyjnego leczenia kardiologicznego, czynnych całą dobę.

DEON.PL POLECA

Opolski wskazał także na problemy polskiej kardiologii. Wymienił m.in. wykorzystywanie w niedostatecznym stopniu istniejącej bazy placówek kardiologicznych, zadłużenie szpitali, niedoszacowanie procedur kardiologicznych, trudność z nadzorem jakości usług, dostęp do nowych procedur i leków kardiologicznych, trudność w dostępie do ambulatoryjnej opieki kardiologicznej.

- W Polsce pacjent czeka ok. ośmiu miesięcy na wizytę u kardiologa. To stanowczo za długo - moglibyśmy skuteczniej i bardziej oszczędnie leczyć pacjentów, gdyby choroby były wcześniej wykrywane - powiedział Opolski.

Jak mówił Maciej Lesiak z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, przeciętny Polak, gdy ma objawy wskazujące na zawał serca, czeka aż dwie godziny, zanim wezwie karetkę pogotowia. Natomiast każde 30 min. opóźnienia w udzieleniu pomocy medycznej zwiększa ryzyko śmierci o 7 proc. - podkreślił.

Lesiak dodał, że Polacy nie mają też podstawowej wiedzy nt. objawów zawału serca; nie wiedzą, jak reagować. - Myślałem, że samo przyszło, to samo wyjdzie - tak często - w ocenie Lesiaka - tłumaczą pacjenci, dlaczego czekali z wezwaniem pomocy. - Możemy uratować każdego, kto szybko się zgłosi - podkreślił.

Lesiak wyjaśnił, że zawał serca to nagłe zamknięcie tętnicy wieńcowej przez skrzeplinę. Poinformował, że udrożnić naczynie wieńcowe można albo farmakologicznie, albo inwazyjnie i najlepiej, aby ten zabieg został wykonany do 90 minut od zawału. Powiedział także, że polscy kardiolodzy odchodzą od leczenia farmakologicznego na rzecz inwazyjnego. - Pod każdym względem leczenie inwazyjne daje lepsze efekty - podkreślił.

Poinformował, że Polskie Towarzystwo Kardiologiczne przygotowuje kampanię społeczną "Zawalcz o swoje serce", która ma uświadomić Polaków, jak ważne jest, aby nie bagatelizować objawów zawału serca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Choroby układu krążenia zabijają Polaków
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.