Zemsta z zaświatów
Żyjemy na kredyt wierząc, że zdążymy uregulować swoje zobowiązania. A jeśli nie zdążymy?
Zmarł w wieku 67 lat. Rodzina uznała, że żył i tak długo, zważywszy na hektolitry alkoholu, które wypił. Nikt specjalnie nie żałował człowieka, który zniszczył swoją rodzinę i zmarnował jedynego syna. Choć był pozbawiony praw rodzicielskich, to spotykał się z jedynakiem. Jedyna atrakcja, którą proponował synowi, to wspólna impreza zakrapiana alkoholem. Syn szybko się uzależnił. Lepiej późno niż wcale próbuje teraz wrócić do normalnego życia. Przeszedł kurację odwykową. Pracuje na zlecenie. Ale życie znów wywróciło mu się do góry nogami. Po trzech latach od śmierci ojca 40-letni dziś syn dowiedział się, że ma do spłacenia długi swego protoplasty.
Ojciec-alkoholik, najemca mieszkania komunalnego, nie płacił od wielu lat czynszu. Syn mieszkający od zawsze z matką musi teraz zwrócić Zakładowi Budynków Komunalnych w Krakowie 30 tys. zł. Sam jest biedny jak mysz kościelna, ale komornik i tak zabiera mu każdy grosz.
W podobnej sytuacji znalazła się pani Krystyna z Krakowa. Myślała, że razem ze śmiercią jej brata-alkoholika umarły problemy, których nie szczędził swojej rodzinie. Jakież było jej zdziwienie, gdy po dwóch latach od jego śmierci dowiedziała się, że ma spłacać nie swoje długi. Dorosłe dzieci brata odrzuciły spadek, słusznie domyślając się, że ich ojciec nie pozostawił żadnego majątku. Okazało się, że zaciągnął pożyczkę, a najbliższą krewną, od której instytucja finansowa zamierza odzyskać pieniądze, jest siostra dłużnika. Emerytka.
Śmierć najbliższych to przede wszystkim żałoba. Krewny zostawia po sobie pamięć, dobrą lub złą, ale również wymagające uporządkowania sprawy materialne. A dziedziczeniu podlegają nie tylko jego dobra, ale i jego zobowiązania. Wciąż zbyt wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że po śmierci krewnego powinny podjąć pewne kroki, które mogą je ustrzec przed przykrymi niespodziankami, np. odziedziczeniem długów.
- Spadku zawsze można się zrzec. Fachowo nazywa się to jego odrzuceniem. Jeśli wiemy, że nasz krewny miał długi, warto to zrobić w sądzie lub u notariusza. Tu jednak należy się wyjaśnienie Czytelnikom. Odrzucenie spadku przez konkretnego spadkobiercę traktowane jest tak, jakby nie dożył on jego otwarcia. W miejsce tego spadkobiercy wchodzą kolejni zstępni. Dla przykładu: dzieci odrzucą spadek po swoich rodzicach, ale spadkobiercami zostają wnuki. Albo rodzeństwo, jak w przypadku pani Krystyny. Poza tym art. 1024 kc daje wierzycielom, którzy zostali pokrzywdzeni odrzuceniem spadku, prawo odwołania się do sądu. Sąd może unieważnić odrzucenie.
Zawsze warto więc zasięgnąć porady prawnej. Warto przede wszystkim interesować się losami rodziny, aby śmierć bliskich nie dotknęła nas boleśnie również finansowo. Jeśli nie mamy pewności co do sytuacji materialnej krewnego, uważam, że lepiej skorzystać z wariantu, który w prawie nazywa się przyjęciem spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Sąd zleci wówczas zinwentaryzowanie wartości i zobowiązań, które pozostawił zmarły.
Spadkobiercy będą odpowiadać za długi tylko do wartości pozostawionego spadku - wyjaśnia mecenas Ewa Bauer z krakowskiej kancelarii adwokackiej i dodaje: - Gdyby więc - hipotetycznie - wspomniany na wstępie 40-letni spadkobierca odziedziczył po swym ojcu alkoholiku mieszkanie, mimo że zadłużone, to nie byłaby to taka tragedia. Przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza oznacza, że inwentarz, czyli mieszkanie, można sprzedać i spłacić dług. Nawet gdyby dług był większy niż wartość mieszkania, to odpowiadałby tylko do takiej kwoty, na jaką wyceniono nieruchomość. Jeśli to mieszkanie byłoby więcej warte, odpowiadałby tylko do kwoty długu.
Różnicę mógłby zatrzymać. W opisanej sytuacji 40-letni mężczyzna odziedziczył tylko dług. Niestety, wszystko wskazuje na to, że choć to okrutne i niesprawiedliwe, musi go spłacić. Zgodnie z przepisami spadkobierca ma 6 miesięcy od śmierci spadkodawcy, aby zareagować. Jeżeli w tym czasie przed notariuszem lub właściwym sądem nie złoży oświadczenia o odrzuceniu spadku lub o przyjęciu go z dobrodziejstwem inwentarza, nabywa spadek wprost. Wtedy będzie musiał spłacić wszystkie długi spadkowe bez ograniczeń. Taka sytuacja dotyczy krakowianina. Reasumując: najgorzej nic nie zrobić. Wtedy można się doczekać komornika. Nieznajomość prawa jest kosztowna.
- Często zdarza się, że osoby dziedziczące po emerycie są nieświadome zaciągniętych przez niego pożyczek czy kredytów przez co coraz częściej przejmują spadek, w którym więcej jest długów niż majątku. W przypadku śmierci dłużnika można ściągnąć dług ze spadkobierców tylko wtedy, jeśli przyjęli oni spadek wprost - informuje Renata Roszkowska z Biura Krajowej Rady Komorniczej.
Doświadczenia komorników ujawniają najczęstszy mechanizm, który zamienia emeryta w dłużnika: - Emerytura często nie wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych. Seniorzy biorą kredyty i pożyczki w różnych instytucjach i bankach, rozkładają na raty przeróżne zobowiązania. Rosną odsetki, naliczone zostają prowizje. Pożyczając nawet niewielką sumę, emeryt nie jest świadomy, jak duża kwota będzie do spłacenia. Cały problem polega na tym, że emerytom udziela się rat, pożyczek, kredytów, mimo że nie mają ich z czego spłacić, gdyż w zgodnej opinii bankowców emeryci to bardzo wiarygodny klient. Mają stałe, dożywotnie świadczenie.
W przeciwieństwie do młodszych Polaków, emeryt nie stanie się bezrobotny bez prawa choćby do zasiłku. Jak często komornik musi odzyskiwać dług od emerytów świadczą statystyki z 2010 r. W pierwszym kwartale 2010 r. tylko do bydgoskiego ZUS wpłynęły aż 3193 wnioski komorników o zajęcie emerytury. Dla porównania - w tym samym czasie 2009 r. było ich 502. W drugim kwartale było jeszcze gorzej. Wpłynęło 4398 wniosków, podczas gdy w 2009 r. - 533. Średnia wartość niespłacanego kredytu emerytów, którzy w ub.r. trafili do Krajowego Rejestru Długów wynosi 5305,72 zł - dodaje Renata Roszkowska.
Żyjemy w czasach, kiedy mało kto potrafi się oprzeć życiu na kredyt. Łatwość uzyskania pożyczek i emerytów skłania do zakupów, na które ich nie stać. Pożyczamy, wierząc, że zdążymy uregulować swoje zobowiązania. A jeśli nie zdążymy?...
- Próżne są przestrogi przed zaciąganiem pożyczek przez osoby, którym może zabraknąć czasu na ich spłacenie. Z mojej praktyki adwokackiej wynika, że jeśli już jest taka konieczność, to pożyczkę należy ubezpieczyć na wypadek śmierci. Ale nie u byle jakiego ubezpieczyciela. Prowadziłam całkiem niedawno sprawę, w której bank wystąpił z roszczeniem do córki swego zmarłego dłużnika. Ona, dojrzała kobieta, nie widziała tatusia od dzieciństwa. Nie utrzymywała kontaktów z ojcem przez kilkadziesiąt lat, nie wiedziała o ogromnym kredycie, który zaciągnął i którego nie spłacał. Kredyt niby był ubezpieczony, ale polisa nie zadziałała. Ważne, jak są sformułowane klauzule - przestrzega mecenas Ewa Bauer. Doświadczona krakowska prawniczka osobom, które mają podstawy obawiać się odziedziczenia długów, poddaje pod rozwagę skorzystanie z instytucji zrzeczenia się dziedziczenia. Art. 1048 kc pozwala spadkobiercy zrzec się praw do dóbr po spadkodawcy. Tę umowę należy zawrzeć w formie aktu notarialnego. Działa podobnie jak testament - podpisuje się ją za życia spadkodawcy, można tę umowę zmienić lub odwołać.
Im jesteśmy starsi, tym ostrożniej zaciągajmy zobowiązania. Jeśli najbliższa rodzina jest dla nas ważna, to zamiast robić kosztowne prezenty dzieciom i wnukom, dla ich dobra lepiej opłacajmy w terminie czynsz i wszystkie rachunki. Jeśli natomiast mamy żal do swojej rodziny, to kredyty, pożyczki, niezapłacone rachunki okazują się bronią, którą można zemścić się z zaświatów...
Źródło: Zemsta z zaświatów
Skomentuj artykuł