Zostań swoim szefem

I wcale nie chodzi im na pierwszym miejscu o pieniądze, o których w Polsce mówią wszyscy od pierwszego już spotkania na lotnisku. (fot. sxc.hu)
Marek Orzechowski / slo

Dziennikarze w minorowym tonie piszą o pukającej do drzwi recesji, wzrastającym bezrobociu, kłopotach sektora bankowego i krachu gospodarki, czarnych chwilach na parkietach, braku pieniędzy w kieszeniach obywateli…

Co zrobić z tym kryzysem?

Gospodarka światowa znajduje się w stanie poważnej reorientacji. Światowy system finansowy podlega rekonstrukcji. Globalny i nieskrępowany przepływ kapitału, sztandarowa zasada neoliberalizmu w gospodarce światowej podlega rewizji. Pozbawiony ponadgranicznej kontroli kapitał zdeformował lokalne rynki, które nie potrafiły sobie z nim poradzić, wykorzystywał ich słabości, niedoświadczenie i luki prawne. Spekulacje opuściły parkiet jednej giełdy. Światowy kapitał przejął nad światem władzę, ale już nie odpowiedzialność. Ta spadła na rządy, które kapitał omijał i lekceważył, i na obywateli. Z lekcji tej i rządy, i obywatele wyciągną długofalowe wnioski.

Dwie twarze kryzysu

DEON.PL POLECA

Kryzys paraliżuje, kryzys onieśmiela. Ale właśnie w czasach kryzysu nie wystarczy biadolić i załamywać rąk. Można wprawdzie usiąść i nic nie robić, tylko czekać, aż inni uczynią cokolwiek. Nie jest to jednak najlepsza recepta nie tylko na życie jako takie, ale i na czasy kryzysu w szczególności. Doświadczeni ekonomiści i finansiści, socjologowie i psychologowie alarmują – nie wolno odwracać się plecami do życia, nie należy załamywać rąk, trzeba wykorzystać kryzys jako szansę na odnowę, na rekonstrukcję, na realizację nowych pomysłów, na innowacyjność w gospodarce, handlu i w usługach. Kryzys stwarza szansę porzucenia starych przyzwyczajeń, zrzucenia zbędnego balastu, do którego się już przyzwyczailiśmy; kryzys zachęca i ośmiela do sięgania po niestereotypowe pomysły i rozwiązania. Jakie?

Rachunek sumienia

To jest pytanie w pierwszej kolejności do samego siebie. Trzeba zrobić szczegółowy rachunek sumienia – ze stosunku do własnej pracy, otoczenia, z zaniedbań i marzeń przegranych. Co robiłem, czego nie. Co potrafię, jakie mam kwalifikacje. Jakie kwalifikacje mogę zmienić, czego mogę się nauczyć. Gdzie w mojej pracy popełniałem błędy, co mogłem, gdybym miał wolną rękę, zmienić. Jakich planów nie zrealizowałem, interesujących mnie miejsc nie odwiedziłem. Czy moje otoczenie jest właściwe. Dlaczego do dzisiaj nie wziąłem swojego losu we własne ręce. Czego brakuje w moim mieście, w moim otoczeniu, biurze i fabryce, jakie braki odczuwałem sam, kiedy “wszystko” wydawało się jeszcze w porządku. Co bym usprawnił, jak unowocześnił ten jeden mały wycinek swojej zawodowej aktywności…

Ważna opinia, nie kapitał

W zwalczaniu skutków kryzysu, którego nie jesteśmy autorami, ważna jest psychologia. Nasze emocje i siła charakteru, nasza odwaga i determinacja w działaniu. Wiele negatywnych zdarzeń występuje wskutek plotki, pomówień, zaniechania i niedokładnych informacji. Aktywność gospodarcza zależy w co najmniej 30% od nastroju i klimatu działających w niej osób – tłumaczą znawcy. Można nienajlepszą koniunkturę pokonać optymizmem i wyprowadzić ją na dobrą drogę. Można z kolei dobrą koniunkturę zniszczyć malkontenctwem. Można dobry nastrój zagadać obawami i strachliwymi opowieściami. To jak z dostępem do kredytu – można nie mieć żadnych własnych pieniędzy, ale posiadać dobrą renomę, i ona wystarczy. Można nie mieć żadnych zabezpieczeń, ale wystarczy posiadanie dobrego imienia. Nie hipoteka jest ważna, a opinia.

Dostać pracę

Czytałem wypowiedzi młodych Polaków o ich nadziejach i życzeniach. Na pierwszym miejscu 95% z nich wymienia pracę. Żeby dostać dobrą pracę, żeby mieć dobrą pracę, żeby mieć pracę, żeby pracę zachować, żeby pracy nie stracić... “Dostać pracę”... Życzenie uzasadnione, każdy przyzna. Praca jest przecież podstawą egzystencji i, być może, nawet dobrobytu, przynajmniej względnego. Dlatego jest też i marzeniem. Ale właśnie przede wszystkim marzeniem... Praca. “Dostać pracę”... To znaczy, że ktoś ją musi dać, to znaczy, że ktoś musi wcześniej stworzyć to moje miejsce pracy, żebym mógł ją dostać. To znaczy, że ktoś ponosi odpowiedzialność za moją egzystencję, ja sam – nie, bo ja tylko “chcę dostać pracę”... Zapewne państwo musi zadbać o moją pracę...

Tymczasem aż 70% młodych Belgów w wieku 18-35 lat nie chce wcale “dostać pracy”, tylko chce założyć własną firmę lub przejąć już istniejącą, jednym słowem chce stworzyć sobie miejsce pracy i przy okazji też innym. Ten stosunkowo wysoki procent maleje nieco – do 40% – wśród tych młodych ludzi, którzy są na przykład żonaci. Gotowość do poniesienia ryzyka jest wśród nich mniejsza, ale i tak wysoka. Ważne jest, że aż 95% badanych jest gotowych do przekwalifikowania się, gdyby było to konieczne dla założenia własnej firmy i wzięcia na siebie pełnej odpowiedzialności za swój własny los.

Nie chodzi wcale o pieniądze

I wcale nie chodzi im na pierwszym miejscu o pieniądze, o których w Polsce mówią wszyscy od pierwszego już spotkania na lotnisku. Na przykład taksówkarz, który jeździ mercedesem – prawie przymiera głodem, tłumaczy swoje niezadowolenie z życia. Tymczasem badani Belgowie mówią o innych walorach i wartościach – że będą mieli autonomię decyzji, że będą dla siebie szefami, że pociąga ich ryzyko i pragnienie stworzenia czegoś, czego nie było, że “chcą schwytać byka za rogi”, sprawdzić się w dorosłym życiu, że chcą realizować własne projekty, że nie chcą być na garnuszku u innych, że chcą stanąć na własnych nogach, i że będą zarabiać tyle, ile się da, bo “każdy początek jest trudny”... No i że chcą współkreować gospodarcze i społeczne otoczenie, w którym żyją, chcą mieć aktywny wpływ na życie, w którym biorą udział...

Czym jest sukces

Kluczem do sukcesu jest według nich własny pomysł na obecność w gospodarczej i socjalnej przestrzeni. Ponieważ mogą wystąpić kłopoty z finansowaniem tych projektów, gotowi są zaciskać pasa i ograniczać własną konsumpcję, byle odnieść dalekosiężnie sukces. Tego ostatniego nie kojarzą wcale z posiadaniem wielkiego samochodu i natychmiastową budową własnego domu. Dlatego chcą wykorzystać kryzys i wykazać się pomysłami i innowacyjnością. To w Belgii. A jak będzie w Polsce? Czy nie czas indywidualnie zmierzyć się z kryzysem?

Marek Orzechowski – publicysta, dziennikarz, korespondent telewizji Polsat w Brukseli, wieloletni korespondent “Głosu Ameryki” w Bonn, Telewizji Polskiej w Bonn i w Brukseli, ekspert i obserwator unijnego życia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zostań swoim szefem
Komentarze (21)
M
Misham
11 maja 2013, 13:24
Nie kwestionuję tego, że w Polsce się nie da. Nie zgadzam się za to na wyssane z palca historie, że jest tak samo jak gdzie indziej, tylko Polakom się nie chce lub nie potrafią. Jestem chodzącym dowodem na to, że zniechęcony szarpaniem się z polską prozą życia spróbowałem gdzie indziej wykorzystać swój potencjał i skutki są niepomierne lepsze. Cieszę się, że chociaż niektórym się w kraju udaje. Różnica polega na tym, że w lepszych realiach niektórym się nie udaje i bynajmniej nie jest to różnica na korzyść Polski.
M
Misham
11 maja 2013, 13:24
Ponadto sytuowanie finansowe przeciętnego Belga ma się nijak do finansów przeciętnego Polaka (nie tego od średniej krajowej J). Niniejszym Belg czuje się o wiele spokojniejszy o swoją przyszłość zakładając firmę. Wie, że nawet gdyby mu się nie powiodło, to z głodu nie zdechnie a państwo ma za zadanie pomagać mu w prowadzeniu jego działalności a nie ją uniemożliwiać. Kraje takie jak Belgia są znacznie bogatsze niż Polska. Przy rozsądnym prowadzeniu działalności ryzyko bankructwa jest w nich mniejsze a i możliwości podniesienia się z tegoż i powrotu do normalnego życia są większe niż nad Wisłą. I nie czytałem o tym w prasie, lecz wiem z doświadczenia. Od prawie dziesięciu lat nie mieszkam w Polsce. Nie zmieniłem swojego podejścia do świata a żyje mi się o niebo lepiej. Z założeniem biznesu problemów nie było żadnych. Koszta jego prowadzenia jak również utrudnienia ze strony Państwa minimalne!
M
Misham
11 maja 2013, 13:23
Większość krajów w których ludzie chętnie zakładają firmy wspiera je na wszelkie możliwe sposoby, bo wie, że takie małe przedsiębiorstwa stanowią trzon dochodu obywateli i zdejmują z państwowego organizmu co nie miara obciążeń. W Polsce póki co jest inaczej. Jak wiele dobrych pomysłów na biznes czy nawet już dobrze zaczynających się biznesów zostało zamordowanych przez urzędy czy nieprecyzyjne prawo?! Biurokracja towarzysząca otwarciu i prowadzeniu działalności graniczy z historiami z książek Kafki. Możliwość uzyskania kredytu na normalnych warunkach również graniczy z cudem. Nie da się tego porównać z tym co przedsiębiorca spotyka w Belgii, Wielkiej Brytanii czy nawet Francji.
M
Misham
11 maja 2013, 13:23
Od 18-tego roku życia utrzymuje się sam. Leniem nie jestem i próbowałem swych sił w Polsce w kilku płaszczyznach zawodowych. Znam wielu ludzi, którzy w Polsce prowadzą firmy, które sami założyli, lecz niestety bardzo niewielu z nich było przeciętnymi Kowalskimi, którzy do tego potrzebowali tylko własnych sił i zaciśnięcia pasa. Większość już w trakcie zakładania działalności miała zasoby finansowe znacznie wykraczające poza kieszeń przeciętniaka, lub też zostawała wprowadzana w branżę przez kogoś z rodziny korzystając radośnie z jego poparcia niejednokrotnie decydującego o być lub nie być rodzącej się firmy. Innych losów jest zatrważająco niewiele! Za to wiele jest historii, w których walka z Polskimi realiami działała na zasadzie kwadratury koła. Nie wierzę, że młodzi Polacy są mniej zaradni niż Belgowie. Przeczy temu moje doświadczenie. Musiałem wyjechać z kraju by moje wysiłki i pomysły przyniosły mi oczekiwane owoce.
M
Misham
11 maja 2013, 13:23
Nie mam pojęcia czemu ma służyć umieszczenie na poważnym portalu takiego artykułu. Chyba jedynie wykreowaniu ruchu w komentarzach. Sensu w artykule brak dokumentnie i pewnie przyzna to każda osoba, która ów tekst przeczytała a ma jakiekolwiek porównanie z rynku polskiego i chociażby belgijskiego. Znajomość realiów praktycznie żadna zarówno ze świata Polski jak i reszty Europy. Z logiką jest jeszcze gorzej! Spadek z 70% do 40% nazwać "zmaleniem nieco" zakrawa na przysłowiowe ocipienie! A fakt porównywania krajów jak Belgia, z ich poziomem życia czy przyjazności samozatrudnionemu do realiów Polski świadczy o zupełnym braku rozeznania a nawet taktu.
A
alamakota
11 maja 2013, 00:44
Uwielbiam takie teksty. 2 lata prowadziłem firmę. Przyznaję, olewałem to, zus był mały, potem zamknąłem, nikt głupi nie bedzie płącił ponad 1000 fryzcowego za przyjemnosc posiadania wlasnej firmy - ale mowie, ja to olałem. Natomiat powiem tyle - prowadzenie firmy w Polsce to KOSZMAR. Przy najprostszej działanosci są to dziesiątki papierów, pozwolen, łaskwie ZUS wyda kwitek albo nie. Ostatnio, niech to posłuzy za komentarz i na tym zakoncze - otóz, rozliczam pit, wpada do skarbowego do okienka obok jakis przestraszony facet i pyta: Przepraszam, mam miec kontrahenta z Niemiec, czy musze to gdzie zgłaszac? Pani: a na stałe czy jednorazowo? Facet: no co jakis czas, dostawy towaru ale nie ciagle tylko apre razy w roku. Baba mysli: ahaaa, no to jednak MUSI PAN ZGŁOSIĆ NA formularzu jakims tam XYZ. Rozumiecie to???? Cżłowiek, zeby prowadzic w Polsce interes, musi zapytac urzednika   co mu wolno, co ma zglosic, inaczej dostanie kare, pouczenie, a nie daj Boze - postepowanie karnoskarbowe. Polska to kraj zmarnowanych szans, dlatego kazdy sie tu trzesie i boi  o wlasny tyłek i zgadza na prace za 2000 zł. Żal patrzec na to wszystko.
R
R
12 maja 2011, 20:20
Bardzo często zdarza się, że bank odmawia nam kredytu, w momencie kiedy najbardziej potrzebujemy gotówki. W takim przypadku dobrym rozwiązaniem będzie kredyt pod zastaw. Więcej informacji: www.finansosfera.pl/poradnik-finansowy/kredyt-pod-zastaw/ Kredyt, Kolego, to warto brać tylko na wykształcenie dzieci.
T0
Tomek 0
11 maja 2011, 11:29
Bardzo często zdarza się, że bank odmawia nam kredytu, w momencie kiedy najbardziej potrzebujemy gotówki. W takim przypadku dobrym rozwiązaniem będzie kredyt pod zastaw. Więcej informacji: www.finansosfera.pl/poradnik-finansowy/kredyt-pod-zastaw/
JA
Jacek Achremowicz
10 maja 2011, 22:02
Bardzo dobry artykuł! Uważam, że powinnśmy rozwijać swoje zdolności organizacyjne i przedsiębiorczość. Mamy to we krwi, w genach, trzeba tylko wydobyć, uruchomić te geny... a może czasem zaplikować środki obniżające poziom socjalizmu we krwi... a poza tym już Juliusz Cezar wychwalał Belgów: Horum omnium fortissimi sunt Belgae, propterea quod a cultu atque humanitate provinciae longissime absunt, minimeque ad eos mercatores saepe commeant, atque ea quae ad effeminandos animos pertinent...
P
PL
10 maja 2011, 19:20
Cytat z artykułu: --------------- To jak z dostępem do kredytu – można nie mieć żadnych własnych pieniędzy, ale posiadać dobrą renomę, i ona wystarczy. Można nie mieć żadnych zabezpieczeń, ale wystarczy posiadanie dobrego imienia. Nie hipoteka jest ważna, a opinia. -------------- Skąd ten gościu to sobie wymyslił ? Czy ten cżłowieczek kiedykolwiek był w banku i próbował dostać kredyt ? To prawda - jesli masz czyste konto i brak historii - trudniej dostaniesz kredyt np.hipoteczny niz ten co juz mial chociaz mal i go splacil.Takie sa prawa kapitalizmu, a w kapitalizmie chodzi o to kto kogo jest dluznikiem....Dla tego np. W.Buffet woli udzielac niz brac kredyty
P
PL
10 maja 2011, 19:17
Pewnie za chwile znajda sie komentatorzy ktorzy takie lektury to maja w maly palcu ale ja polecam dwie ksiazki :"bogaty ojciec - biedny ojciec" R.Kiasachi i "Mit przedsiebiorczosci" Gerbera. Warto sie troche przygotowac i poswiecic czas na przemyslenia - zanim sie rozpocznie swoja dzialalnosc. Mi bardzo pomogly w rozwinieciu dzialalnosci (pracuje tez na etacie). Generalnie i w max uproszczeniu- rob to co lubisz, to co jakby"samo przychodzi" i tam gdzie jestes. Nie kombinuj i nie utrudniaj sobie przez  ogromne cele- prosto, zwyczajnie.Ja zaczniesz i zrobisz pierwszy krok to droga sie rozjasni i zobaczysz gdzie dalej isc. To co wiem pozwala mi zdobywac pieniadze - to czego nie wiem jest powodem utraty pieniedzy a wiadomomo,ze ludzie ksztaltuja swoje zycie poprzez mysli.....
R
R
10 maja 2011, 18:18
Cytat z artykułu: --------------- To jak z dostępem do kredytu – można nie mieć żadnych własnych pieniędzy, ale posiadać dobrą renomę, i ona wystarczy. Można nie mieć żadnych zabezpieczeń, ale wystarczy posiadanie dobrego imienia. Nie hipoteka jest ważna, a opinia. -------------- Skąd ten gościu to sobie wymyslił ? Czy ten cżłowieczek kiedykolwiek był w banku i próbował dostać kredyt ? Kidyś misjonarze przyjeżdżali do Aryki i Murzynom oferowali paciorki i korale, a teraz "wieloletni korespondent" przyjeżdża do białych Murzynów z Europy Wschodniej i sprzedaje bajki i legendy, Pewno juz jest za bardzo wieloletni.
T
tomasz
10 maja 2011, 18:01
 od kilkunastu lat księguję małe firmy. nigdy wcześniej tak wielu nie chciało się pozbyć biznesu. ale byc może szło nam za łatwo, za szybko, za bajkowo i siedliśmy na laurach.  pomogę deonitom: za free oczywiście bo to najlepszy biznes :)  dzwońcie, może do czegoś się przydam:  91-834-52-64 9-15 pliz, mail: luka@sz.home.pl  szmind dobrze mówisz! 150 tys. zł roczny obrót limit bez vat - okej internet na start, czyli biznes w kapciach - okej 2 lata na zus 350 zł - lepej niż potem 900 zł polecam ryczałt - nawet do 500 tys rocznego obrotu rocznie. ( vat 150 tys )  - a może być i ryczałt ( np 3 % od handlu ) i vat.   dosyć złudzeń - sporo netto +  wielka emerytura = nierealne. poza tym - ile byś nie napłacił rządowi, im zawsze będzie mało. od 20 lat kraj wydaje więcej niż zarabia. chcesz żyć jako tako, bez marzen kulczykopodobnych :), siadaj na swoim, chociaż spróbuj :) hej! pozdrawiam i dzięi za ten tekst !
A
Alvin
10 maja 2011, 17:16
Chcesz zarabiać 2.000 i mieć opłacanay ZUS # TAK, Chcesz być wolontariuszem za darmo # TAK, Chcesz zarabiać 10.000 i samemu opłacać sobie ZUS za 900 # NIE, Nie rozmawiam z takimi kandydatami dalej bo są zachowawczy a mnie potrzeba ludzi dynamicznych i samodzielnych. Pokażę sprawdzony pomysł na biznes każdemu, na biznes a nie na etat!
M
Mart
10 maja 2011, 17:11
 Bardzo fajny artykuł ! Dzięki. Bardzo super, ż sie pojawia taki na DEONie. Zagrzał mnie do boju. Kurcze no ! Czemu nie ? Teraz szukam innych artykułów i wiedzy. Podchodzę z pokorą... Gdzie mogę ja zdobywac ? Jak sie przekwalifikowac ? Trzeba coś robic a to dobre wyzwanie ;) Dobre to, bo trzeba miec jaja. Postanowiłem, że sobie odniosę sukces. Naiwny ? Nie, znam swój upór :)
L
leszek
10 maja 2011, 15:22
Cytat z artykułu: --------------- To jak z dostępem do kredytu – można nie mieć żadnych własnych pieniędzy, ale posiadać dobrą renomę, i ona wystarczy. Można nie mieć żadnych zabezpieczeń, ale wystarczy posiadanie dobrego imienia. Nie hipoteka jest ważna, a opinia. -------------- Skąd ten gościu to sobie wymyslił ? Czy ten cżłowieczek kiedykolwiek był w banku i próbował dostać kredyt ? Kidyś misjonarze przyjeżdżali do Aryki i Murzynom oferowali paciorki i korale, a teraz "wieloletni korespondent" przyjeżdża do białych Murzynów z Europy Wschodniej i sprzedaje bajki i legendy,
Szymon Żminda
10 maja 2011, 15:17
@Ewa. Droga Ewo, księgowość na swojej działalności możesz prowadzić metodą kasową a nie memoriałową (czyli to, co nazywasz słusznie "na papierze") - czyli podatek "powstaje" dopiero, gdy jest wpływ kasy. Pozostaje jedynie ZUS, ale po pierwsze przez 2 lata bardz mały, a potem i tak "są możliwości". Nie demonizujmy "własnego". To naprawdę znakomity interes.
E
Ewa
10 maja 2011, 14:09
 Na własnym. Problem w tym, ze na własnym trzeba regularnie zapłacić wszelakie podatki, VAT i inne. Niezaleznie od tego czy pieniazki wpłyną od osób które od nas coś zakupiły, towar czy usługę. Moga wcale nie zapłacic. Nigdy. To nasz problem. Ale my bez wzgledu na to musimy podatek odprowadzic. Bo na papierze zysk jest. Tyle ze nie zapłacony....
A
Adam
10 maja 2011, 13:45
95 % Polaków marzy o posadzie, a więc w 95 procentach jesteśmy socjalistami. Belgowie widać w o wiele mniejszym... dlatego lepiej żyją i są bardziej wolni od nas. Jeżeli jednak w Polsce karać się będzie podatkami za przedsiębiorczość, nie mamy co marzyć, aby ta przedsiębiorczość, czyli wzięcie spraw w swoje ręce, miała jakiekolwiek szanse. Można namawiać do podejmowania ryzyka, ale tak czy inaczej muszą być widoczne wyniki tego działania. Jak do tej pory nic z tego zakresu nie zrobiono... oprócz propagandowego namawiania do działania młodych i wszystkich innych Polaków. Biurokracja to jedna sprawa, a socjalistyczne rządy to druga... choćby one same siebie nazywały liberalnymi, czy nawet kapitalistycznymi.
PP
Piotr Patyna
10 maja 2011, 11:17
 Witam! Jestem prywatnym przedsiębiorcą. Działam w sektorze finansowym. Potrzebuję współpracowników. Dziwi mnie gdy przychodzą do mnie ludzie i są gotowi robić coś za etat ale jak ognia boją się robienia dokładnie tego samego za 3-5 razy lepsze pieniądze na własnej działalności. Zgadzają się na wykonywanie poleceń, czasami durnych, zgadzają się na układy, które nie pozwolą im awansować, zgadzają się zrezygnować z samych siebie i oddać swoją wolność za etat i wirtualne bezpieczeństwo u kogoś. Artykuł doskonały i pokazuje jak marzenia, które mogą być zamieniane na cele, być realizowane i w efekcie stawać się drogą ku wolności, stają się w efekcie dla 95% Polaków mrzonkami i powodem frustracji. Swobodny wybór pomiędzy tysiącami kanałów telewizyjnych, setką gatunków piw oraz luksusowymi delegacjami za jedną lub drugą granicą jest, w gruncie rzeczy, jedynie wyborem pozornym, podczas gdy wolność jest zupełnie czym innym. Wolność nie uzależnia od niczego z wyjątkiem samej siebie, nie stawia płotów ani granic. Zasypuje wszelkie rowy i niweluje podziały. Pozwala zrozumieć i szanować każdego bez wyjątku. Pozwala każdemu zachować własne poglądy i przekonania. Wolność to nie fakt potwierdzony administracyjnie czy wszechobecna swawola poczynań lub nawet stan posiadania lecz otwartość, ufność i stan myślenia, których nikt i nigdy ci nie odbierze. Nie oznacza braku zobowiązań i nic nie robienia. O nie, przeciwnie, wolność to ciągłe działanie. Dzięki niej żyjesz całym swym jestestwem. Bez niej przewiniesz się tylko przez życie jak przez poczekalnię w PKS’ie i tyle cię widzieli … . Więc powiedzcie mi, jak można być wolnym zarabiając 1500 zł i przez 1/2 świadomego życia, wykonując czyjeś polecenia, a przez resztę dnia być koniecznie w zasięgu służbowego telefonu. Życzę wszystkim wolności, na własnym!
S
sfistack
10 maja 2011, 09:49
O szesnastu lat prowadzę działalność gospodarczą a sześć lat temu pogoniłem "wspólnika". I żałuję, że nie wcześniej! Z tego co wiem jemu też powodzi się nieźle. W życiu nie pójdę na posadkę; są dni chude ale i tłuste. Pozdrawiam wszystkich walczących na pierwszej lini frontu - biurokracji mówimy stanowcze nie! ;-)