Gdy pada pytanie o wypisanie dziecka z edukacji zdrowotnej, na grupach dla rodziców jest ogień

W kwestii edukacji zdrowotnej łatwo jest przerzucić odpowiedzialność na innych: szkołę, parafię, rząd, ministerstwo. Fot. Depositphotos.com

Na klasowych czatach pada pytanie: „czy wypisujecie dziecko z edukacji zdrowotnej? W dyskusjach największą grupę stanowią rodzice zagubieni. Nie mają jeszcze doświadczenia, więc szukają drogi dla siebie w poczuciu niekompetencji i lęku przed porażką. Łatwo jest wtedy uciec, przerzucić odpowiedzialność na innych.

Zagubieni rodzice chcą dobra dzieci, ale nie wiedzą, co będzie najlepsze

Zaczął się nowy rok szkolny i katechetyczny. Czaty i grupy klasowe rozgrzane są do czerwoności, gdy tylko pada pytanie: „czy wypisujecie dziecko z edukacji zdrowotnej?”. U nas dodatkowo dochodzi kwestia przygotowań do pierwszej komunii i tutaj też pojawiły się już pierwsze potyczki. Patrzę na to trochę z boku, bo wiem na czym mi zależy, co mogę odpuścić, na ile coś jest ważne dla moich dzieci. Widzę duży lęk u niektórych, lekceważenie u innych, choć największą grupę stanowią rodzice zagubieni.

DEON.PL POLECA

 

 

To ci, którym bardzo zależy na dobru swoich dzieci, ale jakieś doświadczenie jest dla nich nowe (np. przygotowania do sakramentów). Nie wiedzą, jaka droga będzie dla nich najlepsza, noszą w sobie masę niepewności i lęków. Nie brakuje w każdej sprawie głosów za, głosów przeciw i tych, które mówią, że nie ma różnicy. Rodzic staje w pewnym rozkroku, szukając drogi dla siebie, jednocześnie balansując w poczuciu niekompetencji i lęku przed porażką. Bo co, jeśli coś pójdzie źle, jeśli okaże się, że rzeczywiście warto było wypisać dziecko z tej - omawianej z każdej możliwej strony - edukacji zdrowotnej? Co jeśli?

Łatwo jest wtedy uciec. Posłuchać trochę tu, trochę tam i przerzucić odpowiedzialność na innych. Szkołę, parafię, rząd, ministerstwo oświaty. Z lęku przed popełnieniem błędu unikamy niekiedy jakichkolwiek działań. Wbrew pozorom to właśnie może być naszym największym błędem i porażką.

Wychowanie nie wydarza się od święta

Mówi się, że wrogiem miłości nie jest nienawiść, ale obojętność. Coś w tym jest, gdy spojrzymy na to, czego potrzebują nasze dzieci. Jeśli coś złego dzieje się z wychowankiem, to znak, że coś niepokojącego dzieje się w rodzinie. To jest bardzo trudna prawda, którą też często staramy się wypierać. Oczywiście, jest czasem tak, że „dobre” rodziny miewają problemy z dzieckiem, choć są to przypadki marginalne. Dzieci, których nikt nie słyszy w rodzinie, będą krzyczały na wszelkie możliwe sposoby na zewnątrz. Te, którym pozwala się na wszystko w domu, łamią zasady poza nim. Nie odkrywamy tu Ameryki. Takie oczywistości, choć tylko w teorii.

Dobre wychowanie nie zadzieje się od święta, gdy jakimś trafem znajdziemy czas dla naszych pociech, albo gdy poczujemy zryw, by zacząć stosować konsekwencje, rozmawiać i wspierać. To tak nie działa… Dziecko czuje, gdy jego sprawy są mało ważne i po prostu nie zaufa kolejny raz. Życie rodzinne buduje się w monotonnej codzienności, każdego dnia.

Warto rozmawiać o szkole, ale najpierw ze swoim dzieckiem

Warto więc nie tyle brać udział w gorących (i często bezsensownych) dyskusjach na klasowych forach, ale rozmawiać ze swoim dzieckiem. O jego oczekiwaniach, lękach, radościach i troskach. Warto też poznać perspektywę innych rodziców, ale tych, którzy jakieś sytuacje już przeżyli i zrobili to tak, że nadal mają dobrą relację ze swoim nastolatkiem. Warto wyrobić sobie własne zdanie na kluczowe tematy i co najważniejsze, wziąć pełną odpowiedzialność za ich realizację w codzienności.

Młodzi potrzebują autorytetów, granic, wsparcia. W świecie idealnym otrzymaliby to od rodziców. Jednak idealny świat nie istnieje, choć to od nas zależy, na ile będziemy dla naszych młodych. I to nie bankomatem czy kumplem, ale rzeczywiście osobą, na której dojrzałość i zdecydowane reakcje może liczyć. To wymaga tego, byśmy zadbali również o siebie samych. Byśmy stawali się każdego dnia coraz dojrzalszymi ludźmi. I byśmy nie uciekali przed kolejnymi wyzwaniami, bo one będą się piętrzyć, a brak reakcji może okazać się wyjściem najgorszym. Bo nie wystarczy wychowywać od święta…

DEON.PL POLECA


Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy pada pytanie o wypisanie dziecka z edukacji zdrowotnej, na grupach dla rodziców jest ogień
Komentarze (10)
JM
~Justyna Mic
9 września 2025, 10:34
Uczyć się o zdrowiu od czwartej klasy nie mając podstawowej wiedzy stopniowo zdobywanej na lekcjach biologii, fizyki, chemii. Można więc się uczyć o endometriozie nie wiedząc, co to jest tkanka i macica, o owulacji nie wiedząc co to komórka i jajnik, o antykoncepcji hormonalnej nie wiedząc, co to są hormony, jak działają i jak powstają, można uczyć się o krwawieniu nie wiedząc, jak krew jest zbudowana i jak krąży i jak powstaje tak jak w czasach gdy tej wiedzy jeszcze nie znano. To jednak nie postęp a regres. Czy wiedza o endometriozie, zmianie płci, różnych relacjach seksualnych jest potrzebna każdemu uczniowi?
E3
edoro 333
7 września 2025, 22:58
Dziś w Kościele wysluchałam listu abp Wojdy do wiernych, żeby wypisywali dzieci z zajęć edukacji zdrowotnej. To mnie naprawdę, głęboko zasmuciło. Dokąd ci biskupi nas prowadzą?
JC
~Jan Czterdziesty ósmy
8 września 2025, 22:47
Do tego prowadzą, że mają obowiązek mówić ludziom, że jakieś elementy danego przedmiotu są niezgodne z chrześcijańską wizją człowieka, płciowości i rodziny. Chwała Bogu że biskupi o tym mówią, bo inne środowiska tchórzliwie włożyły głowę w piasek
JM
~Justyna Mic
7 września 2025, 09:58
Bez podstaw naukowych solidnej znajomości biologii i choć w pewnym stopniu chemii i fizyki wszystkie zalecenia nauczane na edukacji zdrowotnej to będzie uczenie się formułek na pamięć bez zrozumienia dlaczego i po co np. po co myć ręce bez wiedzy o istnieniu drobnoustrojów i sposobach ich przenoszenia się i zakażania. A tę wiedzę zyskuje się latami studiując biologię komórki i biochemię itd.na studiach i przedtem.
E3
edoro 333
7 września 2025, 22:54
Co za bzdury
JM
~Justyna Mic
9 września 2025, 07:35
Będą się uczyć o np. endometriozie i złamaniach prącia
BD
~Bo D
24 września 2025, 15:19
I będą mądrzejsi od niektórych posłów, którzy nie wiedzą co to jest owulacja np.
DG
~deprecjonowany Głos ... z Łomży
5 września 2025, 10:32
Jestem oszukany (J8,44) w kościele a to odciska piętno na psychice więc edukację, zdrowotną, należy zacząć od dziecka razem z tym co kościół ma za uszami.
JP
~Jacek P
5 września 2025, 06:35
Strasznie namieszane, czy to Pani lęki i niepewności? Natomiast wychowanie dzieci to obowiązek i prawo rodziców, nikt obcy w tym nie zastąpi, może pomóc ale może i zaszkodzić. W szkole odbywa się część wychowania - obywatelska i społeczna i to jest słuszne, a ten przedmiot to piękne hasła ale ingeruje w sprawy, o których powinni decydować rodzice, zwłaszcza jeśli w szkole niekoniecznie są warunki sprzyjające zdrowiu: hałas, automaty z niezdrową żywnością, niedopasowane stoliki i krzesła...
RK
~Ryszard Kubiak
4 września 2025, 21:53
Wypisałem dziecko. Nie szukałem rady na "grupie" i "czatach".