Nominacje w Nowym Jorku i Krakowie. Co mówią o Leonie XIV?

Nominacje w Nowym Jorku i Krakowie. Co mówią o Leonie XIV?
Papież Leon XIV (Fot. (@Vatican Media)

Gołym okiem widać różnicę stylu papieża Franciszka i papieża Leona XIV, nawet w tak wydawałoby się drugorzędnej kwestii, jak ubiór. Żyjemy w czasach, gdy styl działania ma naprawdę duże znaczenie.

Gdy w sobotę, 20 grudnia br., gdy trwał ingres kard. Grzegorza Rysia do krakowskiej katedry na Wawelu, w mediach społecznościowych pojawiło się pytanie, czy jakaś kolejna nominacja w Kościele w Polsce wywoła równie wielkie zainteresowanie świeckich mediów. Trudno powiedzieć, czy zadano je całkiem poważnie, wytykając świeckim środkom przekazu wybiórczość, czy też postawiono je pół żartem, pół serio, akcentując wyjątkową pozycję Kościoła krakowskiego na mapie naszej Ojczyzny. Pozostaje faktem, że istotnie, nominacji następcy abp. Marka Jędraszewskiego w niekościelnych mass mediach poświęcono mnóstwo czasu i uwagi. Nie tylko wtedy, gdy decyzja Papieża o obsadzeniu metropolii w Krakowie już zapadła, ale również wtedy, gdy na nią oczekiwano. To one mówiły sporo o stylu sprawowania posługi.

DEON.PL POLECA

 

 

Ktoś inny z użytkowników serwisów społecznościowych sugerował znaczącą różnicę w nominowaniu nowych biskupów dla Krakowa i dla Nowego Jorku. Zdaniem internetowego komentatora, podczas gdy w dawnej stolicy naszego kraju oczekiwanie na nowego pasterza trwało ponad rok, w Nowym Jorku odpowiednie decyzje zapadły bardzo szybko. Warto przypomnieć, że już 22 czerwca 2024 br. Polska Agencja Prasowa donosiła: „Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas spotkania dotyczącego zmian personalnych w diecezji poinformował, że złożył na ręce papieża Franciszka rezygnację z pełnionego urzędu metropolity krakowskiego w związku z osiągnięciem wieku emerytalnego. 24 lipca skończy 75 lat”. Nominacja dla kard. Rysia została ogłoszona 26 listopada 2025 r.

Czy jednak rzeczywiście w Nowym Jorku poszło wszystko błyskawicznie? Kard. Timothy Dolan 75 lat skończył 6 lutego br. Jego  jego rezygnację z urzędu metropolity nowojorskiego papież Leon XIV przyjął 18 grudnia br., wskazując jako następcę bp. Ronalda Hicksa, dotychczasowego biskupa Joliet i byłego biskupa pomocniczego w Chicago. Nie tylko media świeckie, ale także np. serwis Vatican News podkreślił, że nowy metropolita nowojorski przez kilka lat współpracował z kard. Blase Cupichem.

Tego samego dnia, gdy kard. Grzegorz Ryś uroczyście wkraczał do krakowskiej katedry, w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej pojawił się obszerny materiał zatytułowany „USA: nominacja biskupa Ronalda A. Hicksa może przynieść odmienny styl przywództwa”. Autor materiału powołuje się na katolicki portal National Catholic Register oraz na „New York Timesa”. Przytacza słowa komentatora NCR, który stwierdził, że nominacja bp. Hicksa „jest powszechnie postrzegana jako sygnał z Rzymu, że punkt ciężkości przywództwa katolickiego w USA nadal przesuwa się od medialnie napędzanej konfrontacji kulturowej ku modelowi zakorzenionemu w słuchaniu, zaangażowaniu społecznym i duszpasterskiej bliskości”.

 

W podobnym tonie nominację skomentował NYT: „Wybór Hicksa oznacza znaczącą zmianę stylu przywództwa w archidiecezji Nowego Jorku, drugiej co do wielkości w kraju i jednej z najbardziej wpływowych, obejmującej 2,5 miliona katolików w Bronksie, na Manhattanie, Staten Island oraz na północnych przedmieściach miasta”. Komentator nowojorskiego dziennika zauważył też, że w swej dotychczasowej diecezji bp Hicks „zyskał on poparcie także wśród konserwatywnych księży i wiernych uczestniczących w tradycyjnej Mszy łacińskiej - dawnej formie liturgii, którą papież Franciszek próbował ograniczać”. Autor materiału KAI stwierdził już na wstępie swojego opracowania, że wybór dotychczasowego biskupa Joliet na metropolitę Nowego Jorku „sygnalizuje przyjęcie przez Papieża bardziej łagodnego i jednoczącego stylu po politycznych zawirowaniach pontyfikatu papieża Franciszka, jak i Ameryki pod rządami Donalda Trumpa”.

Czytając przytoczone amerykańskie analizy można wzruszyć ramionami i ocenić, że są niezbyt odkrywcze, a nawet zakrawają na truizm. Wiadomo, że ludzie są różni i w różny sposób wypełniają powierzone im funkcje. Gołym okiem widać np. różnicę stylu papieża Franciszka i papieża Leona XIV, nawet w tak wydawałoby się drugorzędnej kwestii, jak ubiór. Trudno sobie wyobrazić, że prestiżowy magazyn poświęcony modzie wyróżnia papieża Franciszka za sposób, w jaki nosi swój strój. Tymczasem tymczasem po zaledwie ośmiu miesiącach obecnego pontyfikatu amerykański magazyn modowy „Vogue” docenił elegancję Leona XIV i umieścił go w gronie najlepiej ubranych osób na świecie.

Można się przy tej informacji uśmiechnąć lekceważąco, jednak gdy spojrzy się na uzasadnienie, okazuje się, że sprawa wcale nie jest błaha. Styliści typujący „najlepiej ubranych” zauważyli m.in., że Leon XIV „nie stał się rewolucjonistą papieskiej mody, ale raczej uważnym interpretatorem odziedziczonej estetyki, którą mądrze dobiera i docenia, wykorzystując jednocześnie jako pozawerbalny sposób komunikacji”. Tu nie chodzi o drobnostki. Franciszek od pierwszych chwil po wyborze również swoim ubiorem sygnalizował własny styl sprawowania posługi Piotrowej.

Widoczna zmiana stylu następuje również w archidiecezji krakowskiej. Można dywagować, czy podobnie jak w przypadku biskupa Ronalda Hicksa (zgodnie z komentarzami amerykańskich mediów), zależy na niej Leonowi XIV. Wiadomo, że Papież stanowczo chciał, aby dotychczasowy metropolita łódzki wrócił do swojej macierzystej diecezji i poprowadził w nadchodzących latach krakowski Kościół. Prze osiem lat w Łodzi kard. Ryś pokazał, w jakim stylu pełni posługę pasterza lokalnego Kościoła. Najprawdopodobniej (z niezbędnymi modyfikacjami) będzie go kontynuował pod Wawelem.

Żyjemy w czasach, w których szeroko pojęty styl ma duże znaczenie. Zwłaszcza w wypełnianiu funkcji publicznych, także tych związanych z posiadaną w jakimś zakresie władzą. Również w instytucji i wspólnocie Kościoła. Obserwując proces nominowania w Polsce nowych biskupów w ostatnich latach można odnieść wrażenie, że myślenie pod tym kątem potrzebne jest nie tylko przy nominacjach biskupów diecezjalnych, ale już na etapie szukania kandydatów na biskupów pomocniczych, bo to z ich grona wywodzi się większość ordynariuszy. Czasy i okoliczności wymagają działania w konkretnym stylu. Problem pojawia się wtedy, gdy wśród potencjalnych nominatów nie ma kogoś, kto właśnie w takim stylu  wypełnia swoją kapłańską/biskupią posługę.

 

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nominacje w Nowym Jorku i Krakowie. Co mówią o Leonie XIV?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.