„Szczęść Boże” i nienawiść. Katolik przeciwko Kościołowi
Coraz częściej słowa o „obronie wiary i tożsamości” stają się parawanem dla nienawiści. Grzegorz Braun, polityk zaczynający każde wystąpienie od „Szczęść Boże”, od lat głosi poglądy sprzeczne z nauczaniem Kościoła. A mimo to zyskuje zwolenników. Gdzie sens, gdzie logika?
Pytanie to nurtuje mnie, gdy obserwuję działalność polityka, który każde spotkanie zaczyna staropolskim „Szczęść Boże”, ale którego działalność stoi w sprzeczności z nauczaniem Kościoła. Dobrze już Państwo wiecie, że idzie o Grzegorza Brauna. Wszyscy doskonale wiemy, że jego poglądy są skrajnie antysemickie. Polityk zasłynął m.in. zgaszeniem świec chanukowych w Sejmie, nie tak dawno negował istnienie komór gazowych w czasie II wojny światowej, teraz zaś doprowadził do tego, że organizatorzy koncertu muzyki synagogalnej, który miał się odbyć w kościele we Wrześni pod patronatem Prymasa Polski, odwołali wydarzenie. Wszystkie swoje działania polityk organizuje pod hasłami obrony tożsamości katolickiej i polskiej przed judaizacją, która ma rzekomo zagrażać Polsce.
Jego hasła padają na podatny grunt. Jeszcze do niedawna Braun był bohaterem rozlicznych memów, dziś zaś wyrasta na obrońcę chrześcijaństwa. Jego partia zaczyna być uwzględniana w badaniach opinii publicznej, a jedno z nich pokazało kilka dni temu, że po wyborach w roku 2027 nie da się bez niej zbudować żadnej koalicji rządzącej. Gdzie tu sens, gdzie logika?
Wszystko to dzieje się w czasie, gdy obchodzimy w Kościele rocznicę wydania przez Sobór Watykański II deklaracji „Nostra aetate”, która w sposób jednoznaczny potępiała antysemityzm i wskazywała na to, że chrześcijaństwo wyrasta wprost z judaizmu. Antysemityzm piętnowali papież Jan Paweł II, Benedykt XVI, Franciszek, a czasie środowej audiencji generalnej także Leon XIV. Jest zatem antysemityzm sprzeczny z nauczaniem Kościoła.
Być może Grzegorz Braun i jego zwolennicy zapominają o tym, że Jezus był Żydem, jego matka również, wszyscy apostołowie także. Stary Testament to dzieło Żydów. W dużej części także oni spisali Nowy Testament. W gruncie rzeczy nie ma katolicyzmu bez judaizmu. Owszem, były takie czasy w historii Polski, gdy antysemityzm miał się dobrze. W okresie międzywojnia nagonkę na Żydów prowadzili także katoliccy biskupi. Antysemityzm doprowadził do największej bodaj tragedii w dziejach ludzkości – masowej eksterminacji Żydów. Wydawałoby się, że powrotu nie ma. A jednak. Rosnąca w siłę partia Brauna jest dowodem na to, że jest na antysemityzm co najmniej społeczne przyzwolenie. Ludzi siejących hejt, wznoszących nienawistne hasła powinno się potępiać, skazywać na polityczny niebyt. Ale tak się nie dzieje. Gdzie tu sens, gdzie logika?
Doprawdy nie wiem. Nie umiem znaleźć odpowiedzi. Wiele wskazuje na to, że nie odrobiliśmy lekcji z historii, że nie bierzemy na serio tego o czym naucza Kościół. Ale to oznacza, że zawaliliśmy wszyscy. Kościół, szkoła, rodzina.
Na wieść o odwołaniu koncertu we Wrześni zaprotestował abp Wojciech Polak. Po tym jak Braun ruszył z gaśnicą na chanukowe świece protestował kard. Grzegorz Ryś. Kiedy zanegował istnienie komór gazowych także pojawiły się głosy protestu. A może trzeba, aby Kościół w Polsce z całą mocą, gremialnie, powiedział, że takich zachowań akceptować nie można. Problem w tym, że głos Kościoła jest mało słyszalny. Długo by szukać powodów, dlaczego głosem Kościoła staje się Braun i jego towarzysze. Niemniej trzeba nastawać w porę i nie w porę. Dziś na tapecie są Żydzi i Ukraińcy. Kto będzie następny?
Skomentuj artykuł