Abp Martin: Kościół musi się zmienić, jeśli chce przetrwać
Kościół w Irlandii musi się zmienić, jeśli chce przetrwać - uważa abp Diarmuid Martin. Ten wieloletni watykański dyplomata od 15 lat stoi na czele dublińskiej archidiecezji. Z tej racji odegrał kluczową rolę w kształtowaniu współczesnego katolicyzmu w Irlandii.
Abp Martin ocenia go negatywnie i to nie tylko ze względu na skandale nadużyć. Od kilkudziesięciu lat Kościół nie potrafi nawiązać relacji z nowymi pokoleniami. W konsekwencji trzon wiernych stanowią ludzie powyżej 45. roku życia. Zaniedbano też wychowanie elit intelektualnych, które potrafiłyby podjąć dialog z różnymi nurtami irlandzkiej kultury. Kościołowi nie udało się zaradzić kryzysowi powołań. W konsekwencji w całej diecezji dublińskiej jest mniej młodych kapłanów niż młodych ministrów w irlandzkim rządzie - przyznaje stołeczny arcybiskup.
Zdecydowane odejście od tradycjonalizmu
Były watykański dyplomata odwołał się do swych międzynarodowych doświadczeń. Przypomniał, że również w innych krajach Kościół napotykał poważne trudności, a jednak potrafił je przezwyciężyć i wejść na drogę rozwoju. Jest to więc możliwe również w Irlandii, ale Kościół musi się zmienić, musi na nowo wymyślić swoją przyszłość.
Stołeczny arcybiskup z całą stanowczością odrzuca jednak model reformy, który proponują irlandzcy tradycjonaliści. Abp Martin nie przebiera w słowach. Porównuje ich wręcz do Władimira Putina i podkreśla, że powrót do tego, co było kiedyś, nie jest rozwiązaniem. Nie przekonuje go również opcja przypisywana Benedyktowi XVI, czyli koncepcja małej reszty, wyraźnie odcinającej się od świata wspólnoty wiernych.
Budowanie mostów
Jego receptą na odrodzenie Kościoła jest budowanie mostów. "Musimy budować społeczeństwo oparte na dialogu, poszanowaniu, zrozumieniu różnic. Musimy zrozumieć różnice i ludzie muszą zrozumieć, że Kościół będzie inny" - mówi abp Martin. Jego zdaniem przesłanie Jezusa powinno inspirować ludzi do refleksji i poszukiwania wartości. A wszystko to powinno się odbywać w kulturze dialogu, a nie wrogości - dodaje arcybiskup Dublina.
Nie ukrywa on również żalu z powodu opozycji, jaką napotkał w irlandzkim Kościele. Jest mu przykro, że jest postrzegany jako ten, kto potrafi tylko krytykować. Zauważa, że Franciszek posuwa się o wiele dalej w krytyce Kościoła. Gdybym ja mówił to, co papież powiedział w Dublinie [podczas Światowego Spotkania Rodzin w 2018 r. - KAI], to by mnie rozszarpali - żali się abp Martin.
Skomentuj artykuł