Bójka w szkole, niechęć do telewizji i zapach pizzy. Dziewięć rzeczy, które warto wiedzieć o Franciszku
Na początku tego roku ukazała się autobiografia Franciszka pt. "Miej nadzieję". W książce napisanej we współpracy z Carlo Musso papież porusza wiele kwestii, bardziej i mniej poważnych. Nie zabrakło też mało znanych wspomnień Franciszka ze swojej młodości.
- Młodzieńcze doświadczenia – Papież Franciszek w młodości myślał o byciu rzeźnikiem, przeżył bójkę w szkole i nie był utalentowanym sportowcem, choć uwielbiał piłkę nożną.
- Duchowa droga i refleksje – Poczuł powołanie do kapłaństwa w wieku 16 lat, mimo początkowego sprzeciwu matki. Wspomina też swoje błędy, m.in. okłamanie starszego księdza, co do dziś budzi w nim wyrzuty sumienia.
- Codzienne nawyki i upodobania – Od ponad 40 lat odmawia "Modlitwę o dobry humor", unika telewizji i tęskni za prostymi przyjemnościami, takimi jak wyjście na pizzę.
Młody Bergoglio chciał zostać rzeźnikiem
Pewnego dnia młody Jorge Bergoglio obserwował rzeźnika na jednym z targów w Buenos Aires. Biały fartuch i ostry nóż mężczyzny zafascynował młodzieńca do tego stopnia, że on sam zapragnął zostać rzeźnikiem.
"To było widowisko, widzieć, jak kroił mięso na kawałki, szybko i dokładnie, a poza tym wyglądało na to, że zarabiał przy tym dobre pieniądze" – napisał Franciszek w autobiografii.
Będą nastolatkiem, Jorge widział siebie w przyszłości jako lekarza, lecz później zafascynowała go chemia. W szkole średniej uczył się chemii, uzyskując na koniec dyplom technika chemika.
Bójka w szkole i przeprosiny
Papież Franciszek wspomniał o niechlubnej sytuacji ze szkoły średniej, gdy wdał się w bójkę z jednym z uczniów. Jorge chodził do szkoły z dwoma chłopakami, których wyróżniał brak kompetencji. Byli przez to obiektem drwin między innymi ze strony Franciszka. Doprowadziło to do bójki, jaka wywiązała się między Jorge a jednym z chłopaków.
"W trakcie bójki powaliłem go na ziemię, a on uderzył się w głowę podczas upadku i nawet stracił przytomność. Zrobiłem to w tchórzliwy i niegodny sposób" – wspomina papież.
Franciszek dodał, że jego ojciec zaprowadził go do domu chłopca, gdzie przeprosił go za swoje zachowanie.
Wiele lat później, gdy Bergoglio był już arcybiskupem Buenos Aires, ponownie spotkał tego chłopca. Okazało się, że został on pastorem ewangelickim, miał pięcioro dzieci "i sprawiał wrażenie człowieka wielkiej dobroci".
Franciszek nie był dobrym sportowcem
Ulubionym sportem Franciszka jest piłka nożna. W młodości papież grał na pozycji bramkarza. W przeciwieństwie do Jana Pawła II, którego przyjaciele opisywali jako dobrego sportowca, Franciszek nim nie był.
"Zawsze lubiłem grać w piłkę nożną i nie było znaczenia, że nie byłem w tym dobry" – czytamy w książce "Miej nadzieję".
Poczucie powołania do kapłaństwa
Był wrzesień 1953 roku. 16-letni Jorge udał się ze swoją matką na zakupy. W pewnym momencie, gdy przechodzili obok kościoła, poczuł silną potrzebę, aby wejść do środka. Zobaczył tam księdza, którego nigdy wcześniej nie widział, mimo że regularnie bywał w tym kościele.
"Nagle poczułem potrzebę wyznania czegoś" – napisał Franciszek, po czym udał się do nieznajomego księdza, który siedział w konfesjonale.
Podczas spowiedzi kapłan potraktował Jorge z "z miłością i życzliwością". Jak przyznał Franciszek, "[po spotkaniu] nie byłem już tym samym człowiekiem i odszedłem ze świadomością, że zostanę księdzem".
Matka Franciszka nie chciała, by został on księdzem
Rodzice Franciszka byli katolikami, lecz niezbyt gorliwymi. W 1955 roku mama przyszłego papieża znalazła w jego pokoju podręczniki teologiczne, niektóre napisane po łacinie.
Franciszek wspomina w książce reakcję swojej matki na to znalezisko. "Czy nie mówiłeś, że chcesz zostać lekarzem?" – zapytała go kobieta. "Tak, ale raczej dla dusz" – odparł Jorge.
Regina Bergoglio nie towarzyszyła synowi podczas oficjalnej ceremonii przyjęcia do seminarium i nigdy go tam nie odwiedzała. Zmieniła swoje nastawienie dopiero później, gdy Franciszek wstąpił do seminarium jezuickiego.
Okłamanie starszego księdza
W 2009 roku ówczesny kardynał Bergoglio zadzwonił pewnego mężczyzny, aby przeprosić za incydent sprzed 59 lat, gdy byli szkolnymi kolegami. Chłopiec pożyczył rower Bergoglia i go uszkodził, a ten nalegał, by zapłacił za naprawę. Z perspektywy czasu papież uznał swoje zachowanie za "niesprawiedliwe" i "nieżyczliwe".
Franciszek wspomina również, że dwukrotnie, jesienią 1961 roku, zranił emocjonalnie starszego księdza, który był bliskim przyjacielem jego rodziny.
Najpierw sprzeciwił się jego pragnieniu, by zrobić zdjęcie pięciorgu rodzeństwa Bergoglio z ich ojcem, gdy ten leżał umierający w szpitalu. Kilka tygodni później, odwiedzając konającego już księdza w szpitalu, wszedł do jego pokoju, ale gdy zobaczył, że śpi, wyszedł, nie budząc go. Później przekazał mu fałszywą wiadomość, że opuścił już wcześniej szpital.
"Nie wiem, co się wtedy ze mną stało — czy to była nieśmiałość, nieporadność, czy smutek — smutek po śmierci mojego ojca, na który nałożyła się perspektywa kolejnej straty, czy może coś innego. Ale jedno jest pewne: wiele razy odczuwałem głęboki ból i cierpienie z powodu tego kłamstwa" – napisał papież w autobiografii.
Śmiech jako dobre lekarstwo
Zdaniem papieża Franciszka, smutek nie jest najlepszą drogą do Boga. Jak zaznacza w książce, "osoba pogrążona w smutku ostatecznie zawsze pozostaje smutnym chrześcijaninem".
Odnosi się też do gniewu, zauważając, że "zły temperament nigdy nie jest oznaką świętości – wręcz przeciwnie".
"Niewiele istot żywych potrafi się śmiać: zostaliśmy stworzeni na obraz Boga, a nasz Bóg się uśmiecha. Powinniśmy uśmiechać się razem z Nim. Możemy nawet uśmiechać się do Niego – z czułością, jaką darzymy ojców, tak jak bawimy się i żartujemy z ludźmi, których kochamy" – pisze Franciszek, który codziennie od ponad 40 lat odmawia "Modlitwę o dobry humor" św. Tomasza Morusa.
Franciszek nie lubi telewizji
Pewnego dnia, w 1990 roku o. Bergoglio oglądał ze współbraćmi telewizję. Na ekranie pojawiła się nagle "obrzydliwa scena, która głęboko mnie uraziła" – pisze Franciszek, dodając: "To było tak, jakby Bóg powiedział mi, że telewizja nie jest dla mnie, że nie przynosi mi żadnych korzyści".
Podczas jednej z Mszy wyznał: "Złożyłem ślub Matce Bożej, że nie będę oglądał telewizji". Zrobił od tej reguły kilka wyjątków. Między innymi w 1999 roku, gdy oglądał relacje z katastrofy lotniczej w Buenos Aires, a także w 2001 roku po zamachach terrorystycznych z 11 września.
Tęsknota za wyjściem na pizzę
Kiedy papież był dzieckiem, wraz z rodziną chodził na mecze swojej ulubionej drużyny piłkarskiej San Lorenzo de Almagro. Później wspólnie świętowali przy pizzy i ślimakach w pikantnym sosie.
"Wciąż czuję zapach tej pizzy" – wyznał w książce papież Franciszek. "Szczerze mówiąc, wyjście na pizzę to jedna z tych drobnych rzeczy, za którymi tęsknię najbardziej" – dodał.
Źródło: ncregister.com / tk


Skomentuj artykuł