Boromeuszka cofa wniosek i przeprasza
Siostra Bernadetta, skazana na 2 lata pozbawienia wolności za przemoc w prowadzonym przez zakon boromeuszek ośrodku wychowawczym w Zabrzu, cofnęła wniosek o zawieszenie kary. Przesłała do sądu pismo, w którym przeprasza za swoje czyny. To kończy sprawę.
Zakonnica oświadczyła, że zażalenie cofnęła "w duchu skruchy" za to, co wydarzyło się w ośrodku.
Sąd Okręgowy w Gliwicach miał rozpoznawać w czwartek zażalenie s. Bernadetty na decyzję Sądu Rejonowego w Zabrzu, który w kwietniu nie zgodził się na zawieszenie jej kary, uznając, że nic nie wskazuje na to, aby w życiu skazanej zaszła jakaś metamorfoza. Boromeuszka od kilku tygodni przebywa już w więzieniu.
Nieoczekiwanie na początku posiedzenia pełnomocnik siostry mec. Michał Kelm poinformował, że jego klientka cofa zażalenie. Przesłała pismo, w którym przeprosiła wszystkich, którzy czują się przez nią pokrzywdzeni.
"Ze szczerego serca przepraszam wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób czują się pokrzywdzeni przeze mnie. Proszę o wybaczenie tych, których z mojego powodu dotknęło cierpienie, ból, czy poczucie zgorszenia. Przepraszam za wszystko, co w moim życiu kogokolwiek zraniło i proszę również Boga, aby mi przebaczył" - napisała skazana.
Jak wyjaśniła, zażalenie cofnęła "w duchu skruchy" za to, co wydarzyło się w kierowanym przez nią ośrodku. Dodała, że stan jej zdrowia nie jest najlepszy. "Moje cierpienie i trudności ofiaruję za tych wszystkich, których w jakikolwiek sposób skrzywdziłam" - dodała s. Bernadetta. Swoje oświadczenia zakończyła prośbą o modlitwę.
Prokurator stał na stanowisku, że pismo zakonnicy ma formalny brak, bo zostało podpisane przez "siostrę Bernadettę", a nie nazwiskiem skazanej. Wniósł o uzupełnienie pisma i odroczenie do tego czasu posiedzenia. Sąd nie podzielił tych wątpliwości i zakończył sprawę już w czwartek.
"Siostra cofnęła zażalenie i na tym sprawa się kończy. Kara będzie wykonywana" - powiedziała rzeczniczka gliwickiego sądu sędzia Agata Dybek-Zdyń.
Mec. Kelm nie chciał mówić o motywach podjęcia takiej decyzji przez jego klientkę. Zapewnił, że była to inicjatywa samej s. Bernadetty i jej decyzja nie była dla niego zaskakująca. Kelm został obrońcą skazanej od 9 maja. "W tej chwili postanowienie się uprawomocniło, to oznacza, że wygasł z mocy prawa mój stosunek obrończy" - oświadczył.
W 2011 r. gliwicki sąd okręgowy skazał s. Bernadettę na bezwzględną karę dwóch lat więzienia. Zaostrzył wyrok sądu rejonowego, który wymierzył karę w zawieszeniu. Zakonnica jednak przez lata nie trafiała jednak do więzienia. Sąd odraczał jej karę po wnioskach, w których skazana powoływała się na stan zdrowia i wiek. Trafiła do niego dopiero po ostatnim orzeczeniu sądu w Zabrzu.
Prokuratura oskarżyła ją m.in. o bicie podopiecznych i przyzwalanie na przemoc, także seksualną, między wychowankami. W czasie, gdy dochodziło do przemocy, s. Bernadetta była dyrektorką ośrodka. Druga odpowiadająca w procesie zakonnica została skazana na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Według prokuratury b. dyrektorka i jej podwładna zlecały wykonanie kar fizycznych na dzieciach innym wychowankom oraz same stosowały wobec podopiecznych przemoc fizyczną i psychiczną. Sprawa obejmowała łącznie 20 zarzutów dotyczących okresu od stycznia 2005 do stycznia 2006 r.
Jeden z zarzutów dotyczył gwałtu na chłopcu, którego Agnieszka F. zamknęła na noc w pokoju z dwoma innymi wychowankami. Zdaniem prokuratury okoliczności wskazują, że zakonnica zaniedbała wówczas swe obowiązki, pomagając w ten sposób w tzw. doprowadzeniu do poddania się czynności seksualnej osoby poniżej 15. roku życia.
Prokuratorskie śledztwo w sprawie przemocy w ośrodku boromeuszek było konsekwencją innego postępowania prowadzonego przez gliwicką prokuraturę - w sprawie zabójstwa w lutym 2006 r. ośmioletniego Mateusza Domaradzkiego z Rybnika. Ciała chłopca dotąd nie odnaleziono.
Jeden z oskarżonych o dokonanie tej zbrodni, Tomasz Z., był wychowankiem ośrodka boromeuszek. Oskarżony tłumaczył, że jego postawę ukształtował fakt bycia świadkiem, a później także uczestnikiem gwałtów, do których dochodziło w ośrodku. Inny podopieczny ośrodka Patryk J. został niedawno zatrzymany przez śląską policję pod zarzutem gwałtów na młodych dziewczynach.
Pod koniec kwietnia siostry boromeuszki wyraziły "głęboki ból" i przeprosiły za cierpienie podopiecznych prowadzonego przez ten zakon specjalnego ośrodka wychowawczego dla dzieci w Zabrzu. W maju przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Boromeuszek s. Claret Król jeszcze raz przeprosiła "za wszelkie zło, którym zostali dotknięci wychowankowie ośrodka w Zabrzu".
Kuratorium Oświaty w Katowicach, które po informacji prokuratury na początku 2007 roku kontrolowało zabrzański ośrodek, uznało, że opieka w placówce, w której przebywa ok. 50 dzieci, mogła nie być prawidłowa, a stosowane metody były archaiczne. Wnioski przekazano zgromadzeniu sióstr boromeuszek, które zmieniło tam kierownictwo.
Skomentuj artykuł