Bp Hinder: wieści o tragicznej wojnie w Jemenie są uciszane
Mamy problem wojny domowej, ale także konfliktu «karmionego» przez obce strony, które włączyły się w walkę - powiedział o sytuacji w Jemenie wikariusz apostolski Arabii Południowej.
Koalicja sunnicka przewodzona przez monarchię saudyjską kontynuuje tam starcia z szyickimi rebeliantami Huti. Ponadto kraj dotknęła epidemia cholery. Tragedię, jaka dotyka to państwo, przedstawił Radiu Watykańskiemu właśnie bp Paul Hinder.
- Są problemy [dostępu do] wody oraz nie funkcjonującej już infrastruktury. Istnieją organizacje próbujące ograniczyć szkody. Ale trzeba zawsze myśleć o około 10 mln ludzi w potrzebie: niedożywionych i schorowanych dzieciach, dorosłych cierpiących na cholerę… Dziennikarzy będących w stanie wjechać do kraju jest bardzo mało, a nawet oni nie mogą podawać dalej prawdziwych wiadomości. Oto problem wojny: rzeczywistość zawsze się ukrywa, prawdy nie przyjmuje się, a ponadto pojawia się dezinformacja. Wreszcie istnieją też siły zewnętrzne, w których interesie leży, by nie mówić o tym za dużo, bo wojna zawsze jest «brudna». Mocarstwa chcą zachować korzystny wizerunek. Prawdopodobnie wchodzi też w grę fakt, że Jemen nie stanowi przedmiotu większego zainteresowania z punktu widzenia światowej ekonomii, co ma miejsce w przypadku Iraku czy częściowo również Syrii. Jednak jego pozycja jest bardzo niebezpieczna, ponieważ to kraj ważny na Półwyspie Arabskim, biorąc pod uwagę choćby tylko liczbę mieszkańców: około 25 mln Jemeńczyków woła o wysłuchanie ich głosu w regionie - stwierdził bp Hinder.
Skomentuj artykuł