Caritas Jerozolima: mieszkańcy Gazy w pułapce
Mieszkańcy Stefy Gazy znajdują się w pułapce, nie mają dokąd uciec - alarmuje ks. Raed Abusahlia, dyrektor Caritas Jerozolima. Od 8 lipca trwają tam izraelskie bombardowania w odwecie za wystrzeliwanie rakiet domowej roboty na Izrael przez kontrolujący Strefę Hamas.
Kapłan poinformował, że w niedzielę 27 lipca zanotowano pierwsze ofiary konfliktu wśród chrześcijan w Gazie. Izraelski pocisk spadł na dom rodziny Ayyadów, który został kompletnie zniszczony. 60-letnia matka zginęła na miejscu, jej 30-letni syn ma poparzone 70 proc. ciała., zaś w szpitalu amputowano mu dwie nogi.
Tamtejsi wyznawcy Chrystusa mieszkają głównie w mieście Gaza, znajdują się więc w samym środku konfliktu. - Sytuacja jest trudna: nie ma elektryczności, wody, dzień i noc trwają bombardowania, z obu stron spadają pociski. To naprawdę straszne. Nie można nawet wyjść na zewnątrz. A jeśliby nawet ktoś wyszedł, to dokąd może pójść? Przejście graniczne do Egiptu jest zamknięte, tak samo do Izraela, więc są tutaj w pułapce - ubolewa duchowny.
Kościoły różnych wyznań przyjmują tylu uchodźców, ilu są w stanie pomieścić. W szkole Świętej Rodziny kilka dni temu było ich 700, dziś mieszka ich tu już 1100. W kościele greckoprawosławnym ich liczba wzrosła z 1100 do 1900 i "nie ma nic, absolutnie nic co można by im dać".
Caritas Jerozolimy stara się dostarczać żywność, mleko dla dzieci, paliwo, ale potrzebuje na to nowych funduszy. Paliwo potrzebne jest zwłaszcza dla prowadzonego przez anglikanów szpitala Al-Ahli w Gazie, gdyż bez niego nie będą działały generatory prądu, przez co - po odłączeniu od aparatury - wielu chorych może stracić życie.
Caritas chce zebrać także środki na przetrwanie przez 1-2 miesiące dla 3 tys. rodzin, które straciły domy. Oferuje też opiekę medyczną wolontariuszy z "mobilnych klinik".
Według ks. Raeda 80 proc. spośród zabitych dotychczas Palestyńczyków to cywile. Jest też 7 tys. rannych. Tysiące domów jest kompletnie zniszczonych, a ponad 30 tys. częściowo.
- Trzeba przerwać wojnę i ocalić życie niewinnych ludzi. Ci, którzy giną po obu stronach są istotami ludzkimi, a nie numerami. Mają nazwiska, mają rodziny. A każą istota ludzka jest ważna - tłumaczy duchowny.
Informuje też, że w 56 rodzinach w Gazie zostali zabici wszyscy ich członkowie, czasem 10 albo 18 osób, więc te rodziny przestały w ogóle istnieć. - Opisuję sytuację, która przekracza wszelkie wyobrażenia. To jakby II wojna światowa, która oznaczała całkowitą destrukcję. Celem są wszyscy: cywile, kobiety, dzieci i szpitale - mówi ks. Abusahlia.
Jego zdaniem, gdyby zniesiono blokadę Strefy Gazy i otwarto przejścia graniczne, to wielu chrześcijan wyjechałoby stamtąd do Egiptu, Jordanii lub na Zachodni Brzeg Jordanu, bo są zmęczeni konfliktem. Za najlepsze wyjście dla wszystkich kapłan uznaje negocjacje między Izraelem i Hamasem pod nadzorem władz palestyńskich, które rozwiązałyby zasadniczy powód konfliktu, jakim jest okupacja terytoriów palestyńskich przez Izrael, która powinna skończyć się jak najszybciej.
- Nie ma zbrojnego rozwiązania tego konfliktu. Izrael pomimo swej potęgi wojskowej nie może kontrolować woli narodu [palestyńskiego - KAI] domagającego się wolności. W przypadku Gazy trzeba oczywiście zakończyć blokadę i jednocześnie otworzyć przejścia graniczne z obu stron, egipskiej i izraelskiej, aby mieszkańcy Gazy mogli normalnie żyć. Jeśli przejścia powierzono by nadzorowi władz palestyńskich, byłyby one pod kontrolą. Hamas nie miałby wytłumaczenia dla kopania tysięcy tuneli wychodzących za granicę. Tak więc zakończenie konfliktu, oddanie Gazy pod zarząd władz palestyńskich, pod nadzorem międzynarodowym, leży w interesie Izraela i narodu żydowskiego - stwierdził ks. Abusahlia.
Skomentuj artykuł