Ciąg dalszy kaliskiego skandalu. "Zabawa w chowanego" to zaledwie jedna piąta brudów

(fot. BP KEP)

Biskup Janiak miał nie tylko tuszować pedofilię ks. Hajdasza, lecz także naciskać na przyjęcie do kaliskiego seminarium kleryka, o którym było wiadomo, że posiada pornografię dziecięcą, a po sprzeciwie rektora, posunąć się do mobbingu. Co zrobi Watykan?

Takie fakty ujawnił Zbigniew Nosowski w obszernym tekście, który opublikowała wczoraj „Więź”. To druga odsłona śledztwa „Jak to się robiło w diecezji kaliskiej”.

DEON.PL POLECA


Tekst, w którym zostaje przedstawiony wieloletni spór w diecezji kaliskiej, otwierają pytania porządkujące wielowątkową zmowę. „Czy prawdą jest, że bp Edward Janiak wymusił na rektorze kaliskiego seminarium duchownego przyjęcie kleryka, o którym wiedział, że przechowuje pornografię z udziałem osób małoletnich? Dlaczego obszerna skarga złożona przez rektora w watykańskiej Kongregacji ds. Biskupów od ponad dwóch lat niczym nie zaowocowała? Czy ów rektor poddany był później mobbingowi ze strony biskupa? Dlaczego jest obecnie zaledwie administratorem maleńkiej wiejskiej parafii?” – pyta Zbigniew Nosowski, a to zaledwie początek listy, która mogłaby być dalej ciągnięta.

Sprawa opisana przez Nosowskiego dotyczy byłego kleryka Krzysztofa S., wobec którego pojawiły się zarzuty o nagabywanie gimnazjalistów z Pleszewa i zapraszanie ich do siebie w nocy. Kleryk został usunięty z kaliskiego seminarium po doniesieniach, które pojawiły się w lokalnych mediach w grudniu 2016 roku. Co istotne Krzysztof S. nie pochodził z diecezji kaliskiej, ale trafił do tamtejszego seminarium za osobistym poręczeniem biskupa Edwarda Janiaka.

Przed Kaliszem Krzysztof S. był już w seminarium wrocławskim. Został jednak stamtąd wyrzucony – jak twierdzą moi rozmówcy – ze względu na zachowania homoseksualne. Mimo to został przyjęty do WSD w Kaliszu. Właśnie wtedy pierwszy raz miał za niego poręczyć bp Edward Janiak” – informuje Zbigniew Nosowski. W momencie, w którym S. został alumnem kaliskiego seminarium, rektorem był ks. Grzeszczak, a jego zastępcą ks. Górski. Grzeszczak przestał pełnić tę funkcję w 2015 roku, na dwa lata przed upływem kadencji, pod wpływem doświadczeń z dotychczasowych lat pracy w seminarium. Rektor Grzeszczak zdążył jeszcze wysłać S. na urlop dziekański, co zdaniem informatorów Nosowskiego, miało zmierzać do usunięcia go z seminarium pomimo protekcji biskupa.

W 2015 roku, czyli jeszcze przed doniesieniami dotyczącymi gimnazjalistów z Pleszewa, policja w Długołęce wszczęła śledztwo pod nadzorem prokuratury, które dotyczyło podejrzanych zachowań kleryka w stosunku do osób poniżej 15 roku życia, takich jak udostępnianie pornografii oraz uwodzenie nieletnich online. Zostało ono umorzone ze względu na to, że nie zebrano dostatecznie dużo dowodów na popełnienie przestępstwa, ale jak pisze Nosowski nie należy tego rozumieć jako braku niestosownych zachowań: „Tłumacząc z prawniczego na polski, uzasadnienie mówiące o braku ustawowych znamion czynu zabronionego oznacza najprawdopodobniej, że doszło do komunikacji Krzysztofa S. z osobą małoletnią, tyle że nie poniżej 15 roku życia”.

Krzysztof S. zgłosił się ponownie do kaliskiego seminarium, leczy nowy rektor – ks. Górski – nie chciał go przyjąć. Jak to się stało, że S. ostatecznie do seminarium trafił? Ks. Górski motywował swoją odmowę przyjęcia kleryka faktem, że pod koniec stycznia 2016 roku skontaktował się z dolnośląską policją prowadzącą wcześniejsze śledztwo i dowiedział się, że na komputerze S. znaleziono 400 filmów i zdjęć o charakterze pornograficznym. Taką informację ks. Górski przekazał biskupowi Janiakowi, który znał sprawę.

„Biskup sam dodał nawet w rozmowie – czego rektor nie wiedział – że część materiałów pornograficznych w komputerze alumna prezentowała także osoby małoletnie. Mimo to Janiak postanowił dać Krzysztofowi S. jeszcze jedną szansę” – pisze Nosowski. Ks. Górski zaniepokojony takim obrotem sprawy „sporządził notatkę o całej sytuacji z odręcznym dopiskiem, iż to bp Janiak podjął decyzję o kontynuowaniu formacji Krzysztofa S., a materiały pornograficzne w komputerze alumna miały charakter pedofilski”.

Nosowski zwraca także uwagę na fakt nominacji Górskiego na rektora, pomimo bardzo młodego wieku (ks. Górski miał wtedy 33 lata). Księża z Kalisza, na których powołuje się redaktor „Więzi”, twierdzą, że bp Janiak stosował metodę nominowania niedoświadczonych księży na odpowiedzialne stanowiska, aby ci byli posłuszni i lojalni biskupowi. To umożliwia prowadzenie na nich nacisku, takiego jak w przypadku święceń diakonatu, na które ks. Górski nie chciał się zgodzić. Udało się je przełożyć na grudzień, a wtedy wybuchła nowa sprawa – związana z gimnazjalistami z Pleszewa.

„Po usunięciu kleryka do rektora WSD przyszła policja, w ramach prowadzonego śledztwa. Górski opowiadał później kolegom, że bp Janiak kazał mu okłamać policję i twierdzić, że Krzysztof S. został dopiero przyjęty do kaliskiego seminarium, więc nikt nie posiadał wiedzy o jego podejrzanych zachowaniach. Rektor powiedział jednak policjantom prawdę i przekazał wszystkie dokumenty” – opisuje autor śledztwa „Więzi”.

Sprawa ucichła, ponieważ wiele wskazuje na to, że Krzysztofowi S. szczęśliwie nie udało się zwabić żadnego nastolatka. Powróciła, gdy ks. Górski zaczął gromadzić dokumentację, w której zawierał informacje na temat „nieakceptowalnych działań biskupa”. Skierował ją do metropolity, abp Stanisława Gądeckiego, a zarzuty formułowane pod kątek Janiaka miał potwierdzić poprzedni rektor, ks. Grzeszczak. Następnie w lutym 2018 roku ks. Górski złożył skargę dotyczącą zaniechań biskupa kaliskiego do nuncjatury apostolskiej. „Jeden z kaliskich księży cytuje wyrażoną niedawno opinię ówczesnego rektora, że film »Zabawa w chowanego« to zaledwie mniej więcej jedna piąta tego, co zawarł Górski w swoim wystąpieniu” – opisuje Nosowski.

Ogromnie interesujący jest fakt, że po złożeniu skargi w nuncjaturze, o sprawie miał dowiedzieć się bp Janiak, który rozpoczął poszukiwania jej autora. Przyznał się do tego ks. Górski, w stosunku do którego Janiak rozpoczął stosowanie regularnego, kilkumiesięcznego mobbingu, jaki ostatecznie doprowadził do rezygnacji z pełnienia funkcji rektora seminarium.

Co stało się z samą skargą? Jak twierdzi Nosowski prawdopodobnie w kwietniu 2018 roku miała trafić do Watykanu, a dokładniej do Kongregacji ds. Biskupów. W dwa lata później nie widać żadnego postępu w sprawie dokumentu. „Były rektor wspomniał raz kolegom, że nieoficjalnie zdołał dowiedzieć się, iż w pierwszej połowie roku 2018 jego skarga była sprawnie procedowana w watykańskiej kongregacji, po czym latem wszystko stanęło w miejscu. Moi kaliscy rozmówcy wiążą ten fakt z regularnymi lipcowymi podróżami bp. Edwarda Janiaka do Rzymu i Watykanu” – pisze Nosowski.

Z powyższego opisu widać, że sprawa bp Janiaka jest znacznie bardziej złożona niż to, co zdążyli pokazać bracia Sekielscy w „Zabawie w chowanego” i jak podkreśla Nosowski, rodzi jeszcze więcej pytań niż te początkowe. Na czele z tymi najpoważniejszymi: „czy watykańskie młyny nadal nic by nie robiły w sprawie biskupa kaliskiego, gdyby nie film »Zabawa w chowanego« i będące jego efektem zawiadomienie złożone w nuncjaturze przez abp. Wojciecha Polaka, prymasa Polski? Czy obecnie Kongregacja ds. Biskupów przekazała swoją dokumentację dotyczącą bp. Janiaka abp. Gądeckiemu, który jako metropolita poznański prowadzi teraz dochodzenie wstępne w sprawie diecezji kaliskiej? Czy to dochodzenie uwzględnia także wydarzenia i sytuacje, o których w 2018 r. pisał do Watykanu ks. Górski?”.

Tekst Nosowskiego wywołał błyskawiczne reakcje wśród komentatorów. Jednym z nich jest Robert Wiktor Fidura-Porycki, członek Fundacji Świętego Józefa, który sam był pokrzywdzony w dzieciństwie przez księdza. W facebookowym wpisie dziękuje autorowi za dogłębne śledztwo. „Nie wiem, co powiedzieć” – pisze Fidura „bo ufam Ci. Bo Cię znam. Bo wiem, że każdy trop zbadałeś 100 razy”. „Choć poznałem fakty, dotyczącego Janiaka (nie umiem go nazwać biskupem), i całą ohydę jego życiorysu, to gdzieś w resztce mojej duszy liczyłem, że to tylko plotki. Łudziłem się. Choć wiedziałem, że tak jest” – dodaje.

Zdaniem Tomasza Terlikowskiego tekst Nosowskiego jest „wstrząsający”. To publikacja „o łamaniu sumień, niszczeniu rektorów seminarium, zadziwiającej sympatii biskupa do wyrzuconego za homoseksualizm z innego seminarium kleryka, który miał w komputerze pedofilskie zdjęcia i nagabywał seksualnie uczniów, a do którego zgody na wyświęcenie chciał zmusić rektora biskup”. Terlikowski uważa, że to również kolejna kompromitacja bp. Janiaka i ważna informacja o pracy Stolicy Apostolskiej, bo „Watykan dziwnym trafem sprawy, zgłoszonej przez rektora seminarium przeciw własnemu biskupowi, sprzed dwóch lat nie podjął, choć była ona bez precedensu”.

„Każdy kolejny dzień urzędowania tego człowieka w Kaliszu to niszczenie wiarygodności Kościoła w Polsce, zaufania do Stolicy Apostolskiej i do polskich biskupów, którzy w sprawie biskupa Janiaka milczą. To jest niszczenie Kościoła, przez milczenie, tolerowanie zła, akceptację tego, że biskup niszczy uczciwych kapłanów” – podkreśla publicysta.

Cezary Gawryś z „Więzi” wyraża wdzięczność w stosunku do ks. Piotra Górskiego i podkreśla, że „skoro nuncjusz nic nie może zrobić ani watykańskie dykasterie, to już tylko w Bogu nadzieja”. „Teraz lepiej możemy zrozumieć dramatyczną decyzję ks. rektora Tomasza Węcławskiego, poddanego przed laty podobnym kościelnym mechanizmom w Poznaniu” – dodaje.

„Dawno temu w Sodomie nie znalazło się dziesięciu sprawiedliwych - i była to nauka ważna do dzisiaj, że nikt z nas nie jest sprawiedliwy - że Sprawiedliwy musiał przyjść do nas spoza nas, choć i z nas. Ale jednak nasza jedyna siła na ziemi to trzymanie się Sprawiedliwego, choćby i w pojedynkę lub w mniejszości. Wiadomość o księdzu Górskim i o innych, którzy nie chcieli poświadczać nieprawdy, to świadectwo, że ktoś się jednak trzyma Sprawiedliwego - zamiast trzymać się stołka czy jakiegoś mantoletu. Wbrew ziemskiej mocy draństwa” – komentuje na Facebooku Paweł Milcarek.

***

Jeśli jesteś osobą skrzywdzoną w Kościele i potrzebujesz pomocy lub rozmowy, skorzystaj z tej infolinii. Stworzyli ją ludzie świeccy poruszeni Twoim losem:

Redaktor i publicysta DEON.pl, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt, pisze również w "Tygodniku Powszechnym"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ciąg dalszy kaliskiego skandalu. "Zabawa w chowanego" to zaledwie jedna piąta brudów
Komentarze (6)
AN
~Agucha Nieslucha
24 czerwca 2020, 01:10
czasem sie zastanawiam czy ci biskupi zdaja sobie sprawe jak wielka wine zaciagaja na siebie.... nie tylko wobec osob pokrzywdzonych ale calego Kosiola, ile zla z tego wynika, ilu ludzi sie zniecheci do Kosiola przez nich.... sw Jozefie prosze posprzataj to wszystko w kaliskiej diecezj8, sw Jozefie modl sie za nami!
FH
~Fhh Hhj
23 czerwca 2020, 22:52
Mam nadzieję, że ta mafia pedofilska w seminarium runie.
PM
~Paula Mammari
23 czerwca 2020, 22:40
Tylko winny się tłumaczy... Zły duch niestety miesza w Kościele od dawna. Już Dante pisał o specjalnym miejscu w piekle dla duchownych... Pęka w szwach.
WD
Wujek Dobra Rada
23 czerwca 2020, 20:02
Parę lat temu o wielu rzeczach pisał były ks.Międlar kiedy już mu nie zależało i mógł głośno mówić o tym o czym wszyscy wiedzieli. OK, pan Międlar rzeczywiście zaczął mówić wiele skandalicznych rzeczy, ale to nie znaczy, że nie należało sprawdzić ile w tym jest prawdy. Co zrobili w tej sprawie katoliccy dziennikarze? Czym się może pochwalić deon?
TB
~Turystka Bezdroży
23 czerwca 2020, 22:27
Skoro Międlar otwartym tekstem pisał o brudach hierarchów i to z nazwiska i nikt z nich nie zaprzeczył, cicho sza, to wiadomym się stało , że jest coś na rzeczy.
J2
~Jorguś 2
23 czerwca 2020, 17:52
No cóż, samo życie. Sutanna przykrywa wiele brudów a nasi politycy z prawej strony cmokają ich po rękach, bo mogą liczyć na wsparcie w okresie wyborów i tak historia kołem się toczy.