Dariusz Piórkowski SJ: błędna teologia ks. Guza "wyrządza wielką szkodę wiernym"

Dariusz Piórkowski SJ: błędna teologia ks. Guza "wyrządza wielką szkodę wiernym"
(fot. youtube.com / wRealu24)

"Proponuję prosty sposób na zweryfikowanie wiary ks. Guza. (...) Arcybiskup Budzik, ordynariusz ks. Guza, powinien wysłać go do jednego z miast w Hiszpanii lub do Włoch, gdzie panuje największa zaraza i tam ks. Guz gołymi rękami mógłby rozdawać chorym na koronawirusa komunię świętą do ust."

Jezuita tak skomentował wywiad z ks. Guzem w "Naszym Dzienniku":

"W dzisiejszym wydaniu "Naszego Dziennika" ks. Tadeusz Guz przebił samego siebie. Udzielił wywiadu, w którym idzie w zaparte i w dalszym ciągu powtarza teologiczne błędy odnośnie do sakramentów, zwłaszcza Eucharystii.

DEON.PL POLECA

Moim zdaniem, nie należy tego puszczać płazem, bo wyrządza to wielką szkodę wiernym. Mnie zrobiło się smutno. Najbardziej współczuję czytelnikom tego pisma, zwłaszcza starszym, których ks. Guz, mam nadzieję nie do końca świadom, naraża na utratę zdrowia i życia.

A z drugiej strony to bardzo dobrze, że redakcja "Naszego Dziennika" pięknie wyłożyła się przed własnymi czytelnikami, obnażając przy tym, jak ich rzeczywiście traktuje.

Rozumiem, że przyznanie się do błędu naraziłoby autorytet ks. Guza na szwank, zwłaszcza pośród osób, które uważają go niemalże za wyrocznię.

Niestety, poglądy, które głosi ks. Guz nie tylko sprzeciwiają się nauce Kościoła, ale też zdrowemu rozsądkowi. Jeżeli sposób myślenia ks. Guza od lat zbudowany jest na antynomii my i wróg, to wcale się nie dziwię, że teraz nawet Kościół hierarchiczny i władze państwowe uznane zostały za nieprzyjaciół Boga i wiernych. On najwidoczniej inaczej nie potrafi. Pytanie tylko, dlaczego na tym mają ucierpieć inni, zwłaszcza najsłabsi.

I jest to tragifarsa. O. Tadeusz Rydzyk wzywa czytelników "Naszego Dziennika" do prenumeraty czasopisma i ratowania innych mediów toruńskich, a ci odbiorcy znajdują w tej samej gazecie poglądy księdza, który nawet po upomnieniu przez swego arcybiskupa, nadal obstaje przy opiniach, których przyjęcie przez nich może im poważnie zaszkodzić.

Przy tym ogłasza, że podaje naukę Urzędu Nauczycielskiego. W praktyce bowiem sam się czyni Urzędem Nauczycielskim. Pokazuje duchownych niemalże jak okupantów, którzy celowo ograniczają i zabraniają wiernym dostępu do sakramentów. Nic nie wspomina o przyczynie tego ograniczenia, tylko koncentruje się na samym ograniczeniu.

Wypowiada tezy wątpliwe teologicznie: "Każdy człowiek otrzymał od Boga prawo do przystępowania do sakramentów świętych"

"W mojej opinii ani Kościół powszechny, ani lokalny nie mają prawa ograniczać naszego przystępowania do sakramentów świętych".

Kto z duchownych próbuje ograniczać to prawo, ten w oczach ks. Guza grzeszy "tchórzostwem stanu kapłańskiego", a jeśli odmawia wiernym w tym czasie komunii świętej do ust "zaciąga ciężką winę". Uparcie twierdzi, że "w porządku wiary i łaski, nie musimy się obawiać, że Najświętszy Sakrament i konsekrowane dłonie kapłana staną się przyczyną czyjegoś zarażenia"

Ponadto, ks. Guz wbrew dekretom Soboru Trydenckiego podważa jego naukę, twierdząc, że komunia duchowa "nie daje nam realnej obecności Zbawiciela w Najświętszym Sakramencie". Jest to nieprawda. Jezus nie przychodzi do nas w widzialnym znaku fizycznym, ale przychodzi do nas w sposób realny, obdarzając wszystkimi owocami tego sakramentu. Sobór uczy w dekrecie o Eucharystii: "Inni tylko duchowo, mianowicie ci, którzy w pragnieniu spożywając ów podawany niebiański chleb - żywą „wiarą, która działa przez miłość” - odczuwają jego owoc i pożytek". To zjednoczenie w przypadku osób, które nie mogą przyjąć Chrystusa w znaku chleba i wina, niczym się nie różni od tego, które następuje podczas mszy świętej.

Na koniec, ks. Guz zwraca się do władz kościelnych i państwowych, aby w czasie Triduum zabezpieczyły wiernym "nieograniczony, uporządkowany i zgodny z prawem Bożym dostęp do sakramentów świętych", bo "ostatecznie zwycięży tylko Polska sakramentalna".

Dzięki Bogu, ks. Guz przynajmniej na tyle okazał się uczciwy, iż zaznaczył, że jest to jego opinia. Ale niestety nie jest to opinia Kościoła powszechnego.

Ks. Guz zapomina, że żaden człowiek nie ma prawa do sakramentów. Łaska zawsze jest darem i nikomu nie przysługuje, nawet jeśli jest już w Kościele. Bycie w Kościele i możliwość przyjmowania sakramentów jest darem, a nie należnością.

Św. Paweł VI, którego cytuje Katechizm Kościoła, przypomina, że "uczestnictwo w Boskiej naturze ludzie otrzymują w darze przez łaskę Chrystusa" (KKK 1212). Po chrzcie świętym wszystkie sakramenty nadal są darem, a nie prawem dla wierzącego.

Po drugie, nie jest prawdą, że Kościół nie może ograniczać dostępu do sakramentów świętych. Jak najbardziej może, jeśli istnieją po temu przesłanki. Piotr i apostołowie otrzymali władzę kluczy, związywania i rozwiązywania. To Kościół decyduje, w jakiej formie będą sprawowane sakramenty, komu ich udzielić.

Po trzecie, ks. Guz, i tu jest największa ironia, który kreuje się na naukowca najwyższych lotów, przeciwstawia wiarę rozumowi, łaskę naturze. Mówi w odniesieniu do Eucharystii tylko o "porządku łaski", a pomija "porządek natury", czyli człowieczeństwo Jezusa, które nie zostaje zniesione w Komunii świętej.

Proponuję więc prosty sposób na zweryfikowanie wiary ks. Guza. Może to by go otrzeźwiło. Arcybiskup Budzik, ordynariusz ks. Guza, powinien wysłać go do jednego z miast w Hiszpanii lub do Włoch, gdzie panuje największa zaraza i tam ks. Guz gołymi rękami mógłby rozdawać chorym na koronawirusa komunię świętą do ust. Pierwszy pojadę do niego po jego powrocie i ucałuję jego "konsekrowane" ręce."

Wpis ukazał się 2 kwietnia na Facebooku Dariusza Piórkowskiego SJ.

* * *

Przypomnijmy, że w niedzielę duchowny, profesor i wykładowca KUL w programie "Rozmowy niedokończone" mówił m. in., że "Pan Bóg żadnych wirusów nie rozprzestrzenia, bo jest święty. Jego bytowość jest święta - zarówno w wymiarze Jego boskości, jak i Jego człowieczeństwa". Stwierdził również, że "kapłan ma konsekrowane dłonie (...) jako jedyna osoba w zgromadzeniu liturgicznym ma umywane dłonie przy lavabo, czyli przy ofiarowaniu darów dla Boga przez wierzący naród. A więc kapłan ma nie tylko umyte ręce w sensie takim, jakiego oczekuje pan minister zdrowia w Rzeczypospolitej Polskiej, lecz kapłan ma umyte ręce w sensie nadprzyrodzonym czyli łaski. Zatem żadne udzielanie Komunii świętej do ust nie zagraża ani jednemu Polakowi, obywatelowi RP, roznoszeniem jakichkolwiek wirusów, bo to jest akt święty".

Mimo reakcji ze strony uczelni, a także kurii, ks. Guz nie zamierzał wycofywać się z głoszonych publicznie opinii - w czwartek w "Naszym Dzienniku" podtrzymał swoją opinię, mówiąc m.in. że "Chrystus jest święty w swojej Boskości i w swoim Człowieczeństwie, dlatego nie jest skażony żadnym wirusem i nie musimy się obawiać, że Eucharystia jest nośnikiem choroby", a także że nie powinniśmy się bać tego, że "konsekrowane dłonie kapłana staną się przyczyną czyjegoś zarażenia".

Dziś kolejne kroki podjął abp Stanisław Budzik. Rzecznik archidiecezji lubelskiej ks. dr Adam Jaszcz przekazał do mediów oświadczenie, w którym informuje o krokach urzędowych podjętych przez metropolitę lubelskiego. Całość oświadczenia można przeczytać TUTAJ >>.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Dariusz Piórkowski SJ

Odkryj w swoim życiu pokój 

Bóg chce wydobyć z nas to, co najlepsze, ale nie zaciśniętą pięścią czy przystawiając rewolwer do naszej skroni. Stawia nam wymagania, ale nie po to, byśmy ich spełnianiem wyszarpywali...

Skomentuj artykuł

Dariusz Piórkowski SJ: błędna teologia ks. Guza "wyrządza wielką szkodę wiernym"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.