Dariusz Piórkowski SJ: dlaczego chcę poczekać z wypowiadaniem się na temat słów Papieża?
"Na razie więcej czytam panicznych i lękowych reakcji niż rzeczowych opinii. Ogłasza się koniec świata, Kościoła, nadejście Antychrysta, początek apokalipsy, triumf masonerii, zwycięstwo lawendowej mafii. I się nie dziwię tym reakcjom".
Przez internet przetacza się fala oburzenia i zgorszenia wypowiedzią Papieża Franciszka na temat związków partnerskich. Na razie więcej czytam panicznych i lękowych reakcji niż rzeczowych opinii. Ogłasza się koniec świata, Kościoła, nadejście Antychrysta, początek apokalipsy, triumf masonerii, zwycięstwo lawendowej mafii. I się nie dziwię tym reakcjom.
Żyjemy w czasach, gdzie łatwo zarządza się ludźmi lękiem. Wykorzystują to skrzętnie media, wykorzystują tę słabość ludzkiej natury politycy, ale też lęk nie omija wierzących, chociaż według wszelkich znaków powinni być bardziej na to odporni. Niestety, w przestrzeni religijnej lęk również dobrze się ma i opanowuje ludzkie serca, ograniczając ich myślenie i zdrowy rozsądek. Zresztą, nic nowego. Lęk od zawsze był dobrym narzędziem służącym dyscyplinowaniu i manipulowaniu ludźmi. Wystarczy sobie przeczytać wspaniałe studium "Strach w kulturze Zachodu" Jean Delumeau.
Dlaczego chcę poczekać z wypowiadaniem się na temat słów Papieża?
1. Setki razy przeczytałem w komentarzach do moich postów opinie, które rzekomo wyraziłem, ale tak naprawdę to zwykłe przeniesienia myślenia czytelników na autora. Przypisują mu to, czego nie powiedział albo rozumieją po swojemu. Byłbym więc ostrożny w komentowaniu tego, co ktoś zrelacjonował z wypowiedzi Papieża, bo mógł sobie ją zrozumieć tak jak mu odpowiada.
2. Niestety, dzięki internetowi i mediom społecznościowym żyjemy często w bańkach medialnych.. Tam zaglądamy i to czytamy, co potwierdza nasze opinie i zapatrywania. Nie jest to do końca dobre, bo nie potrafimy już ze sobą rozmawiać, przyjąć, że istnieją różne wizje i poglądy, konfrontować sie po ludzku, szukać konsensusu. To prowadzi do polaryzacji i tworzenia obozów. A obozy mają to do siebie, że nawzajem się niemalże demonizują, aby utwierdzić siebie w swoich przekonaniach, a drugiego zneutralizować, uczynić go wrogiem. No i coś podobnego często dzieje się z Papieżem. Nasz Papież to św. Jan Paweł II, potem ewentualnie Benedykt XVI, ale Franciszek to wróg katolicyzmu i prawdziwej wiary. Jest przedzałożenie i według niego osądza się wszystko.
3. Nawet jeśli Franciszek powiedział, że osoby o różnych orientacjach seksualnych mają prawo do ochrony prawnej i tworzenia związków partnerskich, to nie przekreślił tym samym małżeństwa i rodziny. Wielu katolików ostro sprzeciwia się muzułmańskiej wizji szariatu, teokracji, chęci zagarnięcia wszystkich sfer życia dla religii. Ale czy sami często nie chcą, aby Królestwo Boże zaprowadzić na ziemi prawem i przepisami cywilnymi? Ewangelia nie rozszerza się dzięki odgórnym zarządzeniom i przepisom państwowym, ale od wnętrza, od przemiany serca.
W każdym razie poczekajmy jeszcze na wyjaśnienie, co rzeczywiście powiedział Papież Franciszek.
Tekst ukazał się pierwotnie na profilu Dariusza Piórkowskiego SJ na Facebooku.
Skomentuj artykuł